Renowacja drewnianych schodów krok po kroku.


Zrobiliśmy TO!

Nie było łatwo i zajęło nam to sporo czasu, ale udało nam się poddać renowacji nasze drewniane schody. 

Jeszcze niedawno  były mi solą w oku. Teraz nie mogę przestać się nimi zachwycać, podobnie jest z dotykaniem - aż się o to proszą:)

Ich głównym problemem był zniszczony i zżółknięty lakier, a od pewnego czasu także intensywne skrzypienie - każdy, kto chciał wejść wieczorem na górę, budził tych, którym udało się wcześniej zasnąć. Na czarnych metalowych elementach widoczne były niewielkie, ale dość liczne rysy. Całość zamiast zdobić - zaczęła szpecić i koszmarnie mnie irytowała. Skończywszy 23 lata - naprawdę potrzebowały odmiany i to głębszej, niż tylko powierzchowny lifting.

W końcu jednak nadszedł TEN DZIEŃ i Marcin znienacka oświadczył, że zrobimy to sami...

Przyznaję - perspektywa samodzielnej renowacji schodów to wyzwanie, którego się obawiałam - w końcu to mnóstwo pracy, na szczęście po raz kolejny okazało się, że niepotrzebnie.

Ponieważ głównym wykonawcą w naszym rodzinnym teamie jest Marcin - typowy perfekcjonista - od początku byłam pewna dwóch rzeczy - może i potrwa to długo, ale będzie idealnie.

Rozważaliśmy skorzystanie z usług profesjonalistów, jednak zniechęciły nas dwie rzeczy - długi czas oczekiwania (nawet kilka miesięcy) oraz wysoki koszt takiej usługi (6000-12000 tysięcy przy pełnej renowacji lub 150-350 zł za odnowienie jednego stopnia - schodów mamy 13 plus duża górna platforma - tu cena jak za normalny stopień x3). Oczywiście rozumiem, że za każdą pracę należy się odpowiednie wynagrodzenie, jednak w tym wypadku uznaliśmy, że posiadamy wiedzę, umiejętności i sprzęt wystarczający do samodzielnej renowacji.

Chcąc wszystkie prace wykonać jak najlepiej, postanowiliśmy nie uciekać się do półśrodków, czyli szlifowania stopni bez ich demontowania. I tu... zaczęły się schody ;)

Odkręcenie nie ruszanych przez niemal ćwierć wieku śrub - wymagało sporej siły, jednak Marcin szybko sobie z tym poradził. Problemem był demontaż stopni - każdy połączony jest balustradą zarówno z tym poniżej, jak i powyżej, a jedyny sposób to uniesienie jednocześnie całej balustrady. Tu wykorzystaliśmy bardzo sprytny patent - bardzo wytrzymałe i przeznaczone do dużych obciążeń pasy transportowe (lawetowe) z napinaczami - ponoć wystarczyłby jeden, my dla pewności użyliśmy dwóch - mocując je do górnej balustrady, a podnoszoną część zarówno owijając pasami, jak i zawieszając na hakach. By móc zdemontować stopnie, musieliśmy podnieść całość o jakieś 40 cm.




Kolejny krok - demontaż stopni - okazał się najłatwiejszy, wystarczyło odkręcić śruby łączące je z podstopnicami.

Pierwotny plan zakładał samodzielne szlifowanie starego lakieru. Tu muszę przyznać - to nie był najlepszy pomysł - nasze schody pokryte były szatańsko wytrzymałym lakierem, który nawet stary, zżółknięty i w wielu miejscach mocno zmatowiony - skutecznie opierał się szlifierce. Żmudna praca z opalarką czy cyklinami też wydała się nam mało zachęcająca, uznaliśmy więc, że potrzebujemy czasu na przemyślenie, co dalej. Na szczęście szybko w sukurs przyszedł nam szkolny kolega mojego taty, prywatnie - właściciel tartaku i stolarni :D

Zabrał nasze stopnie do swojego warsztatu, gdzie zostały przepuszczone przez wielką szlifierkę do płaszczyzn. I tu szok - drewno, z którego zostały wykonane, okazało się jaśniutkim, niemal białym jesionem ;) Zapłaciliśmy 320 złotych za całości to były najlepiej wydane pieniądze w ostatnim czasie ;)

Drewno okazało się być w bardzo dobrym stanie, stopnie miały kilka drobnych ubytków, które wypełniliśmy MASĄ SZPACHLOWĄ DO DREWNA DRAGON w kolorze JESION. Łatwo się z nią pracuje - cechuje ją duża przyczepność do podłoża oraz krótki czas schnięcia. Wypełnionych nią ubytków po wyschnięciu niemal nie widać.

Choć jasny kolor drewna nas zachwycił, postanowiliśmy całkowicie je odmienić. Zdecydowaliśmy się ich nie lakierować - zamiast tego użyliśmy OLEJU DO DREWNA ALTAX w kolorze PALISANDRU ANGIELSKIEGO - a więc bardzo zbliżonym do naszych kolonialnych mebli.

DLACZEGO WARTO WYBRAĆ OLEJ?

Bo to dla mnie najpiękniejsze wykończenie! Przyjemne w dotyku, bardzo estetyczne, a co najważniejsze - łatwe w utrzymaniu przez lata - oczywiście pod warunkiem właściwej pielęgnacji i regularnego olejowania. Przed taką decyzją należy się jednak dobrze zastanowić, ponieważ późniejsza chęć lakierowania raz olejowanej powierzchni oznacza konieczność jej zeszlifowania do surowego drewna - w przypadku schodów ma to ten mankament, że już strata 2-3 mm z wysokości drewna może oznaczać problemy z dopasowaniem później balustrady (przy prostych stopniach , w żaden sposób nie połączonych z tralkami/balustradą, tego problemu nie ma ;)

Wybrany przez nas produkt cechuje wysoka zawartość oleju tungowego, który jest najtrwalszym naturalnym olejem na świecie - świetnie zabezpiecza pokrytą nim powierzchnię, także przed czynnikami atmosferycznymi,

JAK NAKŁADAĆ OLEJ NA DREWNIANĄ POWIERZCHNIĘ?

Wypróbowaliśmy dwie metody - nakładanie szerokim, miękkim pędzlem oraz bawełnianą, dość mocno spraną, a przy tym - niekłaczącą się - szmatką. Obie są skuteczne, ale lepszy efekt uzyskaliśmy używając szmatki. 

Przed rozpoczęciem olejowania konieczne jest bardzo dokładne wymieszanie produktu. Mieszanie musimy co kilka minut powtarzać w celu niedopuszczenia do osiadania pigmentu na dnie. Przy jednym stopniu zaliczyliśmy wpadkę przy drugiej warstwie i jeden stopień był o 3-4 tony ciemniejszy od pozostałych, na szczęście czwarta warstwa całkowicie zniwelowała różnicę.

Olej nakładamy wcierając w drewno wzdłuż słojów - po nałożeniu jednej warstwy czekamy 10-15 minut, olej, który się nie wchłonął - rozcieramy wzdłuż słojów po całej powierzchni i nakładamy kolejną warstwę. Powtarzamy tak długo, aż drewno przestanie chłonąć olej. U nas nastąpiło to przy czwartej warstwie. 




Gdy dojdziemy do tego momentu - czystą, suchą szmatką usuwamy cały niewchłonięty olej - nie dopuszczając do powstania powłoki. Olejowaną powierzchnię zostawiamy na 24 godziny do całkowitego wyschnięcia. Wówczas bierzemy szmatkę delikatnie nasączoną olejem i polerujemy całość - znów nie dopuszczając do powstania powłoki.

Zgodnie z zaleceniami producenta, zamierzamy 1-2 razy w roku poddawać nasze schody zabiegowi pielęgnacyjnemu w postaci przetarcia olejem i wypolerowania.

JAK WYGLĄDA UŻYTKOWANIE OLEJOWANYCH SCHODÓW?

Na razie - rewelacyjnie! Musicie pamiętać, że moja obecna perspektywa to 7 tygodni - tyle minęło, odkąd skończyliśmy pracę. Niemniej - schody mają za sobą codzienne chodzenie po nich, także w butach z pośniegowym błotkiem, w efekcie mycie uniwersalnym płynem do podłóg czy ścieranie kurzu na sucho - to ma miejsce najczęściej, bo brud zdaje się w ogóle olejowanej powierzchni nie trzymać i utrzymanie schodów w czystości jest dziecinnie proste.

RENOWACJA BALUSTRADY I PORĘCZY.

Kute, metalowe elementy zostały przeszlifowane ręcznie z użyciem waty stalowej. Po odpyleniu i odtłuszczeniu - pomalowaliśmy je emalią BONDEX SMART PAINT w kolorze CZARNY KOT. To świetna, bardzo dobrze kryjąca emalia akrylowa, co dla nas bardzo ważne - idealnie matowa. Schnie błyskawicznie i jest niezwykle odporna - przekonaliśmy się o tym malując naszą KLASYCZNĄ BIELIŹNIARKĘ Z RATTANOWYM FRONTEM (zobacz)  Pomalowaliśmy nią również schodowe podkładki - poprzednie były już mocno zniszczone, wymieniliśmy je więc na zwykłe metalowe podkładki pod śruby - w czarnym kolorze są nie do poznania ;)

Górną, miedzianą część poręczy, wypolerowaliśmy miękką szmatką z użyciem papki z sody oczyszczonej i soku z cytryny. Poniżej widać efekt - górna część jest już po czyszczeniu - odzyskała ładny, błyszczący kolor:)


Jak oceniacie efekt?

Warto było podjąć się samodzielnej renowacji schodów?






36 komentarzy:

  1. Schody wyglądają pięknie i bardzo elegancko:)))Pozdrawiam serdecznie:))

    OdpowiedzUsuń
  2. Nowy kolor schodów boski absolutnie :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Schody po renowacji wyglądają fenomenalnie. Widać, że dużo pracy i serca Państwo włożyli. Są przepiękne. Kawał dobrej roboty. Czekamy na więcej projektów :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetna metamorfoza. Jestem pod wrażeniem

    OdpowiedzUsuń
  5. Pewnie, że było warto! Wyszło rewelacyjnie, ale nie chcę nawet myśleć o tym, ile pracy to kosztowało. Mój mąż nie ma kompletnie cierpliwości do takich czynności, a więc zawsze korzystamy z usług fachowców, a nie należą one do tanich. Ja osobiście lubię szukać różnego typu poradników, które dają szansę na zaoszczędzenie gotówki :) Szkoda tylko, że realizacja nigdy nie jest tak prosta, na jaką wygląda. Wasze schody to po prostu mistrzostwo - przyznam, że pierwotny odcień mi się kompletnie nie podobał, a ten nowy sprawia wrażenie luksusowego i eleganckiego.

    OdpowiedzUsuń
  6. Vidaron jest bardzo dobry, szczególnie jeśli stosuje się pistolet czy jakaś inna forma ciśnieniowego nakładania impregnatu.

    OdpowiedzUsuń
  7. Super pomysł i wspaniały efekt końcowy

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo ładny efekt. Prawdziwe drugie życie!

    OdpowiedzUsuń
  9. Naprawde fajnie to wyglada.

    Sama ostatnio remontowalam klatkę schodową w starym domu. Wiele osób odradzało nam remont drewnianych schodów bo mówili, ze będzie z tym strasznie dużo roboty. I faktycznie było z tym roboty sporo. Ale moim zdaniem było warto i to zdecydowanie.

    Aktualnie pomieszczenie prezentuje się znacznie lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  10. Pomieszczenie z nowymi schodami wygląda oszałamiająco. Nowe drewno dodało mega uroku.

    OdpowiedzUsuń
  11. Jest ogromna różnica, bardzo fajnie wyszło.

    OdpowiedzUsuń
  12. Wspaniała metamorfoza. Bardzo pomocny wpis

    OdpowiedzUsuń
  13. WoW! Robi efekt wow naprawdę :) Ja niedawno przeprowadziłam się do mieszkania z antresolą i muszę ją odnowić. Zrobię tak, jak Ty!

    OdpowiedzUsuń
  14. Ten klimat to jest jakiś kosmos! Pięknie!

    OdpowiedzUsuń
  15. Od dawna używam jednego impregnatu do drewna i od dawna sobie go cenię - Vidaron. Już myślałem, że po zimie będę musiał wyrzucać meble ogrodowe i kupować nowe

    OdpowiedzUsuń
  16. Przepięknie się teraz prezentują. Zdolniachy z Was, zazdroszczę talentu!

    OdpowiedzUsuń
  17. Od zawsze marzyły mi się takie schody. Fantastyczny design i miejsce na klimatyczne dekoracje.

    OdpowiedzUsuń
  18. W trakcie remontu w moim mieszkaniu skorzystałem z oferty sklepu internetowego - https://venifloor.com . Polecił mi ich zanjomy i jestem mu za to bardzo wdzięczny, ponieważ za naprawdę rozsądną cene udało mi sie zakupić solidne, drewniane panele.

    OdpowiedzUsuń
  19. super to wyszło, schody jak nowe :D sama mam balustradę stalową która lata świetności ma już za sobą, a dzięki tobie wiem że mogę ją samodzielnie odnowić :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  21. Wyszło Extra :). No i ta satysfakcja, że wszystko zrobiliście sami- bezcenna :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Bardzo Ciekawe. Piękne schody, marzę o takich w moim domu.

    OdpowiedzUsuń
  23. Planując nowy dom, ważne jest, aby znaleźć idealnego dewelopera. Dobry deweloper będzie miał reputację wysokiej jakości wykonania i wysokiej jakości architektury, a ponadto powinien mieć doświadczenie w budowaniu domów w okolicy, w której będzie znajdować się Twój nowy dom.

    OdpowiedzUsuń
  24. Ten wpis dał mi wiele do myślenia.

    OdpowiedzUsuń
  25. zawsze uwielbiałem takie schody...

    OdpowiedzUsuń
  26. fajny blog! będe częściej tu zaglądać

    OdpowiedzUsuń
  27. Ciekawie napisane! Super efekt

    OdpowiedzUsuń
  28. uważam, że schody i tak nieźle się trzymały jak na to że miały swoje lata :D nie da się jednak ukryć, że po odświeżeniu wyglądają nowocześnie i stylowo :) ja u siebie wymieniałam w domu jedynie deski podłogowe, bez tych schodowych i wiem ile było z tym roboty :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz - każde Wasze słowo jest dla mnie niezwykle ważne. Masz jakieś pytania - zostaw swój email - odpowiem na pewno.