Polecam

Nalewka cytrusowo-imbirowa na odporność i przeziębienie.

Nalewka cytrusowo-imbirowa na odporność i przeziębienie.


Dziś mam dla Was coś absolutnie specjalnego, choć na bogatą dokumentację zdjęciową nie liczcie, bo kuchnia przypomina pole bitwy po przejściu czterech jeźdźców Apokalipsy, ale zapewniam - jeśli zrobicie, będziecie mi dziękować 😉

Nalewka cytrusowo-imbirowa to jest SZTOS i prawdziwy pogromca wszelkich okołoprzeziębieniowych stanów💪💪💪 A doskonale wiem, co mówię, bo z pakietem dolegliwości fundowanych mi co roku przez Hashimoto i cyklicznie obniżających odporność - jesienią i zimą muszę wyjątkowo dbać, by mnie żadne choróbska nie dopadły.

Bez rozwodzenia się - poniżej podaję przepis - częstujcie się😉

12-14 małych/średnich cytryn

3-4 średnie/duże pomarańcze

1 kg miodu (u mnie lipowy)

500 ml spirytusu

400 g korzenia imbiru

1 czubata łyżka goździków

1 czubata łyżeczka cynamonu

6 gałązek rozmarynu o długości 8-10 cm każda

500 ml przegotowanej wody

+ słój o pojemności 3 litrów


Cytryny i pomarańcze parzyjmy na sitku wrzątkiem, a następnie przez 15 minut moczymy je w wodzie z sodą i octem, po czym przelawamy na durszlaku świeżą wodą.

Z 6 najmniejszych cytryn wyciskamy sok i przecedzamy go na sitku z drobnymi oczkami, by ograniczyć ilość „farfocli”.

Letnią wodę mieszamy z miodem, sokiem z cytryny i czubatą łyżeczką cynamonu. Ponieważ cynamon lubi się zbrylać - przecedzamy całość przez bardzo gęstą gazę. Miodowo-cytrynową mieszankę mieszamy ze spirytusem.

Obrany imbir kroimy w cienkie plasterki (1-2 mm), resztę cytryn i pomarańcze w plasterki o grubości około 5 mm. W słoju układamy warstwami garść imbiru - 1/3 plastrów pomarańczy - 1/3 plastrów cytryn -  1/3 goździków - i tak do wyczerpania składników. Pomiędzy wkładamy gałązki rozmarynu. Całość zalewamy mieszanką miodowo-spirytusową, mocno zakręcamy słoik o odstawiamy w ciemne miejsce, np. do szafki. 

Codziennie krótko i intensywnie potrząsamy słoikiem.

Po tygodniu nalewka nadaje się do spożycia, ale najlepiej dać jej 3-6 tygodni - wtedy ją przecedzamy - najlepiej przez filtr do kawy, rozlewamy do butelek i dodajemy po łyżce do herbaty, gdy czujemy zbliżające się przeziębienie.


Pozostałe owoce z imbirem - po wyjęciu rozmarynu i goździków - możemy zagotować z niewielką ilością cyropu cukrowego i stosować jako dodatek, np. do grzańca lub herbaty.

Turcja - egzotyka na wyciągnięcie ręki. SIDE.

Turcja - egzotyka na wyciągnięcie ręki. SIDE.


Sposobów na idealne wakacje jest chyba tyle, ile osób je planujących - wszak każdy z nas ma inne potrzeby. Dla jednych szczytem marzeń będzie samotne przedzieranie się przez dżunglę z plecakiem, inni potrafią odpoczywać tylko smażąc się po kilka godzin dziennie przy basenie i leniwie sącząc drinki z palemką. I każdy z tych sposobów jest dobry :)


Nie należymy do osób miesiącami planujących nasze wyjazdy - zwykle decyzje zapadają spontanicznie, co pozwala pominąć okres nerwowego oczekiwania. Odkąd urodziła się Kornelia, ograniczaliśmy się do krajowych podróży, jednak z czasem to ona zaczęła naciskać, że chciałaby zobaczyć coś więcej. Rok temu zapadła więc decyzja o pierwszych wspólnych zagranicznych wakacjach - Turcja wydała się nam najlepszym wyborem i okazało się, że trafiliśmy w dziesiątkę:)

DLACZEGO TURCJA?

Turcja to fascynujący kraj leżący na dwóch kontynentach - Azji i Europie. W wyjątkowy sposób łączy dobrze nam znane europejskie tradycje i azjatycką egzotykę. 

Podróż z Polski zajmuje około 3 godzin, co oznacza, że to świetny wybór dla wszystkich, którzy po raz pierwszy decydują się na podróż samolotem lub stoją przed wyzwaniem zabrania w nią dzieci. Kornelia bardzo dobrze zniosła swój pierwszy lot - nieco bardziej stresujący okazał się powrotny nocą, a to za sprawą dość silnych turbulencji, niemniej finalnie podeszła do tego z humorem.

Na wypoczynek wybraliśmy Riwierę Turecką, a konkretnie okolice Side - przepiękne miejsce, gdzie zapierające dech w piersiach góry Taurus spotykają się z Morzem Śródziemnym pod cudownie błękitnym niebem.

Na miejsce wypoczynku wybraliśmy pięciogwiazdkowy Hotel Royal Taj Mahal - inspirowany architekturą indyjską kompleks hotelowy z licznymi basenami, dużym aquaparkiem, wesołym miasteczkiem i własnym amfiteatrem z wieczorną muzyką na żywo. Położony przy pięknej, piaszczystej plaży i otoczony bujną roślinnością jest świetny miejscem dla rodzin z dziećmi - ale nie tylko. 








W hotelu znajduje się też duża siłownia oraz centrum odnowy biologicznej, gdzie warto skorzystać z niezmiennego od tysięcy lat rytuału hammam w łaźni tureckiej. Jeśli zależy Wam wyłącznie na odpoczynku w duchu all inclusive - nie musicie nawet wychodzić z hotelu - atrakcji tu nie brakuje ;) Pokoje są komfortowe i świetnie wyposażone, a materace szalenie wygodne - to dla mnie bardzo ważne.

 My jednak nie potrafimy się obyć bez zwiedzania, dlatego postanowiliśmy jak najlepiej poznać okolicę :)

SIDE

"Side" w językach anatolijskich oznacza "granat" - już w starożytności rejony te były znane z uprawy tych smacznych owoców. Samo zaś Side było jednym z największych miast basenu Morza Śródziemnego, które swój dobrobyt zbudowało na handlu niewolnikami i czerpaniu zysków z piractwa.

Do naszych czasów przetrwały tu liczne zabytki świadczące o silnych wpływach greckich i rzymskich -antyczna część miasta w większości położona jest na malowniczym cyplu, który można oglądać także od strony morza z pokładów łodzi i statków - przy okazji podziwiając wielkie wygrzewające się na brzegu żółwie.

SIDE I OKOLICE - CO WARTO ZOBACZYĆ?

RUINY AKWEDUKTU I NIMFEUM
W II wieku naszej ery, kiedy Side znajdowało się już pod panowaniem rzymskim, wybudowano ogromny akwedukt, doprowadzający wodę, do różnych rejonów miasta i właśnie tam budowano nimfea, czyli coś w rodzaju architektonicznych "obudów" zakończeń wodociągu, mające często formę okazałych fontann, z których woda kaskadami spadała do płytkich basenów - to z nich mieszkańcy czerpali wodę do własnego użytku. Największe nimfeum w Side miało trzy kondygnacje, a choć do dziś przetrwała tylko najniższa, to rozmach do dziś robi wrażenie. Znajdowało się przy głównej bramie miasta, a wodę z akweduktu doprowadzano do niego ołowianymi rurami.



Wskutek licznych trzęśień ziemi na przestrzeni wieków, dwie górne kondygnacje uległy zawaleniu. Nimfeum podzieliło smutny los wielu starożytnych zabytków - często okoliczni mieszkańcy traktowali je jako źródło pozyskiwania kamieni/budulca. Jednak zachowane fragmenty - kolumny zwieńczone rzeźbami przedstawiającymi głowę Meduzy i ryby, nad głowicami widoczne delfiny, pozostałości znajdujących się przy basenach ławek do relaksacji - dają dobre wyobrażanie, jak piękne musiało być to miejsce.





Akwedukt doprowadzał wodę do Side z okolicznych gór Taurus, a konkretnie rzeki Melas - ciągnął się przez wiele kilometrów i w promieniu wielu kilometrów zachowały się jego fragmenty - najbardziej okazałe w drodze do teatru w Aspendos - do dziś sięgają do 30 metrów wysokości. Ze względu na jego szerokość uważa się, że nie był traktowany wyłącznie jako wodociąg, ale również wygodna droga.


SIDE - GŁÓWNE ULICE
Do centrum miasta prowadziły dwie główne ulice z reprezentacyjnymi kolumnami - do dziś zachowała się jedynie niewielka ich część, z wielu pozostały jedynie dekoracyjne głowice lub ich fragmenty, często zdobione bogatymi motywami liści akantu. 


TEATR RZYMSKI I AGORA
To architektoniczna perełka z II wieku naszej ery - łączy w sobie zgodną z hellenistyczną tradycją budowę na planie półkola i typowo rzymską technikę budowlaną. Obok teatru znajduje się agora, czyli rynek miejski, pośrodku którego stoi odrestaurowana kilka lat temu świątynia Tyche.



ŚWIĄTYNIA APOLLINA
Ze względu na swoje położenie na wbijającym się w morze cyplu jest najbardziej charakterystycznym zabytkiem Side. Jej pozostałości odrestaurowano w latach osiemdziesiątych dwudziestego wieku i od tamtego czasu jest jednym z najczęściej odwiedzanych miejsc w tej okolicy.


ŚWIĄTYNIA ATENY, ŚWIĄTYNIA MENA ORAZ BAZYLIKA CHRZEŚCIJAŃSKA
Te budowle znajdują się na cyplu obok świątyni Apollina, razem tworząc kompleks ruin udostępniany bezpłatnie zwiedzającym (obecnie niemożliwe jest wejście na teren bazyliki, gdzie trwają prace konserwatorskie). Co ciekawe - bazylikę wybudowano w V wieku naszej ery na ruinach pozostałych świątyń, co pokazuje popularność cypla jako miejsca kultu.






W okolicy Side znajduje się więcej wartych obejrzenia zabytków, ale o nich opowiem Wam w innym wpisie :)

Tymczasem nie mogę nie wspomnieć o tureckiej kuchni - różnorodnej, kolorowej, pełnej orientalnych przypraw, ziół czy świeżych, dojrzewających w słońcu owoców i warzyw.














Dziś zostawiam Wam tylko przedsmak - tutejsza kuchnia także zasługuje na pochylenie się nad nią w osobnym wpisie :)

Jeśli macie jakiekolwiek pytania - zostawcie je w komentarzu, postaram się na nie odpowiedzieć w kolejnych wpisach.




********************
REKLAMA - partnerem dzisiejszego wpisu jest ITAKA.PL







Dywany winylowe, czyli metamorfoza podłogi w 10 minut.

Dywany winylowe, czyli metamorfoza podłogi w 10 minut.


Podłoga jest jednym z tych elementów wnętrza, które najsilniej wpływają na jego estetykę i ogólny odbiór. Jednocześnie jej zmiana bywa problematyczna i kosztowna, nie zawsze też możliwa do przeprowadzenia, na przykład w wynajmowanych mieszkaniach, których właściciel nie zgadza się na zbyt daleko idące remonty.

Sama jestem w kropce - doceniam niezniszczalność swoich kuchennych płytek, które przy okazji stanowią całość z tym położonymi w przedpokoju, jednak czasem chciałabym coś zmienić. Od jakiegoś czasu cierpię na - aż do mnie niepodobną - awersję do remontów, ale jakoś nie mam ochoty na mały domowy armagedon i totalną demolkę ;) 

Czy to oznacza, że zmiany są poza moim zasięgiem?

Ależ skąd!

Jeśli Wam także marzy się ekspresowa wymiana podłogi, najmodniejsze wzory i metamorfoza w nie więcej niż 10-15 minut - jest to jak najbardziej możliwe :D

Rozwiązaniem są współczesne dywany winylowe - zobacz tu. Dywan winylowy to produkt wykonany z tworzywa sztucznego - tkaniny PVC oraz poliestru, co sprawia, że - w przeciwieństwie do naturalnych włókien (jak np. wełna) - jest przyjazny dla alergików.

Gładka powierzchnia sprawia, że dywany winylowe łatwo utrzymać w czystości i świetnie sprawdzają się w pomieszczeniach, w których łatwo o zabrudzenia - przedpokoju, kuchni, łazience, pokoju dziecka czy na tarasie. Łatwość ich czyszczenia szybko docenią też właściciele czworonogów. Cechuje je również wysoka odporność - także na zmiany temperatur czy wilgoć, stąd ich przydatność we wszelkich outdoorowych aranżacjach. Są przy tym przyjemne w dotyku, także dla bosych stóp ;)

Wróćmy jednak do naszej kuchni - nie należy do największych, ale nie jest też mała - ma 14,5 m2. Jej minusem jest niestety kształt - to pomieszczenie typu "kiszka" - długie na 684 cm, ale szerokie już tylko na 212 cm. Kilka lat temu wymieniliśmy nieśmiertelne meble z lat dziewięćdziesiątych, z którymi kupiliśmy mieszkanie, na klasyczną kuchnię z Ikei i zaszaleliśmy z sufitem, malując go w kolorze głębokiej butelkowej zieleni, ale podłoga została. Był to jeden z naszych pierwszych w całości samodzielnie wykonanych remontów, trwał trzy miesiące, wszystkiego uczyliśmy się metodą prób i błędów i baliśmy się, że wymiana podłogi może nas przerosnąć.

Kiedy już nacieszyłam się nową i funkcjonalną kuchnią, coraz częściej zaczęła pojawiać się myśl, że inna, bardziej nowoczesna podłoga jeszcze bardziej poprawiłaby jej wygląd. I tu właśnie do akcji wkroczył Dywanomat, czyli sklep, w którym spełnicie wszelkie swoje marzenia o nowej, pięknej i modnej podłodze.


Sama wybrałam dwa modele - Zwariowane wzory oraz Włoskie kafelki - i nie potrafię zdecydować, który z nich podoba mi się bardziej - do białej kuchni pasują oba. Miałam pewne wątpliwości, czy nie przytłoczą wnętrza, a kuchnia nie będzie się przez to wydawała jeszcze węższa, ale na szczęście obawy się nie sprawdziły.

Pierwszy wzór, klasyczny black & white wydawał mi się na początku bardziej oczywistym wyborem.

Drugi wzór ma w sobie coś, co lubię najbardziej - KOLORY! Mimo to nie wprowadzają one wrażenia chaosu, a wręcz przeciwnie - tworzą z kuchnią harmonijną całość, ożywiają wnętrze i czynią je bardziej przytulnym - dlatego to ta wersja na razie zostaje ;)

A która Wam podoba się bardziej?
*********************

MAŁY PORADNIK UZYTKOWNIKA DYWANÓW WINYLOWYCH

Dywany winylowe otrzymujemy zwinięte w rolkę, co oznacza, że po rozwinięciu zwłaszcza wewnętrzny brzeg może wydawać się nieco nierówny i nie przylegać idealnie do podłogi - to naturalne, dywan potrzebuje kilku dni, by całkowicie dopasować się do podłoża.

Przed położeniem dywanu trzeba dokładnie odkurzyć i umyć podłogę.

Dywany winylowe, pomimo swojej trwałości, są elastyczne i dość miękkie, co oznacza, że jeśli macie niestandardowe wymiary pomieszczeń albo np. półokrągłe elementy na podłodze (filary, brodzik, wanna itp.), możecie je dociąć i dopasować - wcześniej jednak upewnijcie się u producenta/sprzedawcy, czy nie wpłynie to na warunku gwarancji.

Powierzchnię dywanów winylowych możecie odkurzać i myć detergentami dedykowanymi do podłóg PVC.


Jeśli macie jakiekolwiek pytania - zostawcie je w komentarzu :)

Post powstał we współpracy ze sklepem Dywanomat.pl










Domowa pizza jak z włoskiej pizzerii.

Domowa pizza jak z włoskiej pizzerii.


Ten przepis obiecywałam Wam już od kilku tygodni, ale zapewniam - jest wart każdej minuty czekania.

Mam w domu dwójkę dość wybrednych psychofanów pizzy, więc poprzeczka od początku postawiona była wysoko. 

W poszukiwaniu pizzy idealnej przetestowaliśmy większość lokalnych pizzerii, ale choć zdarzały się smakowe perełki, to niestety różnie bywało z trzymaniem poziomu przez dłuższy czas. 

Dlatego też postanowiłam stworzyć własny przepis, ale taki, z którego każdy będzie mógł skorzystać, czyli do którego wykonania wystarczy zwykły domowy piekarnik.

Oczywiście na rynku dostępne są domowe piece do pizzy, zarówno elektryczne, jak i opalane drewnem (to już nie jest opcja "do bloku"), sporym ułatwieniem są też kamienie do wypieku pizzy, ale umówmy się - to już dodatkowy koszt, idący przynajmniej w kilkaset złotych.

Do przygotowania własnej wyjątkowej pizzy potrzebujecie tylko piekarnika, dużej blachy, która stanowi jego wyposażenie oraz dobrego (odpornego na wysokie - powyżej 250 stopni) papieru do pieczenia.

Równie ważne są składniki - przede wszystkim drożdże i mąka.

Pozostała część sukcesu to dokładne zapoznanie się z przepisem;)


SKŁADNIKI:

Poniżej podaję Wam przepis przeliczony do minimalnej ilości składników, czyli takiej, z której wyjdzie Wam jedna pizza o średnicy około 28-32 centymetrów - wystarczy jako przystawka dla dwóch osób lub pełny posiłek dla jednej.

CIASTO:

200 g mąki pszennej do pizzy, czyli typ 00 plus 1 łyżka do podsypania stolnicy - wg mnie idealnie sprawdzi się tu włoska mąka Caputo - sprawdź.

2 g włoskich drożdży do pizzy Caputo - to odrobina mniej niż pół płaskiej łyżeczki

1 płaska łyżeczka cukru/5 g

1 łyżka (15 ml) oliwy z oliwek - możecie wybrać np. Farchioni (kliknij) albo Dante (zobacz)

1/2 płaskiej łyżeczki soli/2,5 g

110 ml gorącej wody (nie wrzącej - bez dyskomfortu można do niej włożyć palec) - jeśli nie macie miarki, będzie to mniej więcej 7 łyżek stołowych


SPOSÓB PRZYGOTOWANIA

Do miski przesiewamy 200 g mąki, odbieramy z niej jedną łyżeczkę i wsypujemy do osobnej miseczki. Dodajemy do niej drożdże, cukier oraz połowę odmierzonej wcześniej gorącej wody (resztę odstawiamy). Mieszamy wszystko aż do połączenia składników, przykrywamy ściereczką i odstawiamy na 10-15 minut. 

Mąkę mieszamy z solą, robimy w środku wgłębienie, wlewamy w nie wyrośnięty zaczyn drożdżowy, resztę wody oraz oliwę, całość wyrabiamy około 10 minut ręcznie lub 5 minut mikserem z hakiem do ciasta drożdżowego. Miskę z ciastem przykrywamy ściereczką i odstawiamy na minimum godzinę, a najlepiej na około 90 minut - najlepiej w ciepłe miejsce. 


Po upływie tego czasu ciasto mniej więcej dwukrotnie zwiększy objętość.

Nagrzewamy piekarnik do temperatury minimum 250 stopni, najlepiej do 275-280 stopni - bez termoobiegu. Do piekarnika wkładamy blachę, na której będziemy piec naszą pizzę - skróci to czas wypieku i zapewni lepsze wypieczenie ciasta.

Wyrośnięte ciasto wyrabiamy jeszcze raz przez około minutę - ręką lub drewnianą łyżką - formujemy z niego kulę. Jeśli zwiększyliśmy ilość składników - w tym momencie dzielimy kulę na pożądaną ilość części.


Kulę z ciasta rozciągamy w okrąg na papierze do pieczenia podsypanym niewielką ilością mąki, nadając kształt pizzy, w razie potrzeby można sobie pomóc rozwałkowując ciasto wałkiem. 

Brzegi delikatnie zawijamy pod spód.

Pizzę smarujemy 4-5 łyżkami sosu pomidorowego - możecie skorzystać z gotowego kliknij. Jeśli planujecie dodatki - to jest moment, kiedy na pizzy można już położyć plasterki salami, bekonu, pieczarek czy pomidora.

Papier z pizzą posmarowaną sosem delikatnie przenosimy na rozgrzaną blachę w piekarniku - pomocna będzie większa deska lub specjalna łopatka do pizzy. Pizzę podpiekamy przez około 4-6 minut - do momentu gdy brzeg urośnie i zacznie delikatnie się rumienić.

Ostatni krok to posypanie pizzy ziołami (np. mieszanką suszonych ziół prowansalskich - ok. 1/2 płaskiej łyżeczki) i serem - dodane wcześniej mogą zacząć się palić, zanim ciasto na dobre się upiecze.

Używam startej mozzarelli - najlepiej wg mnie sprawdza się ta do samodzielnego tarcia - sprawdź tutaj.

Po posypaniu serem pizzę pieczemy jeszcze około 5-7 minut - ale musicie ją obserwować, ser powinien lekko się zarumienić, ale absolutnie nie może się przypalić!

Mam nadzieję, że zdecydujecie się skorzystać z mojego przepisu i pochwalicie, czy smakował Wam efekt :)

Ja natomiast już dziś zapraszam Was na kolejny post, w którym przygotowałam dla Was przepis na wyjątkową pizzę inspirowaną Podhalem:)

REKLAMA - partnerem dzisiejszego wpisu jest Schronisko Bukowina - wyjątkowy sklep z najwyższej jakości produktami prosto z Podhala oraz importowanymi produktami włoskimi.