O gustach, kolorach i jak dostałam (prawdziwego) globusa ;)

Zastanawialiście się kiedyś, skąd wzięła się nazwa bloga?

Odpowiedź jest prosta - widzę świat przez pryzmat kolorów.

Nie gonię ślepo za trendami, nie jestem niewolnicą form, zasad czy jakiegokolwiek stylu o ściśle wytyczonych zasadach i ramach.

To, co zawsze musi u mnie "pasować", to kolory.

W szalenie modnych wnętrzach z przewagą bieli i szarości, gdzie za mocny akcent robi czerń - dostaję czegoś na kształt klaustrofobii.

Dlatego właśnie ciągnie mnie do tego wszystkiego, co ciepłe, nasycone, wyraziste, dlatego tak lubię inspiracje kolorystyczne prosto z natury. Dlatego otaczam się drewnem. Dlatego 90 % naszych mebli zrobione jest z palisandru lub akacji catechu znanej szerzej jako indyjska - oba te rodzaje drewna mają przepiękny rysunek słojów, namalowany szeroką paletą barw od jasnosłomkowej po głęboki, niemal wpadający w czerń brąz, czasem z nutką czerwieni.

Ta konsekwencja w wyborach to nie tylko moja zasługa - Marcin nie lubi bieli, a największe opory ma przed białymi meblami. Nie wiem, dlaczego - ma tak i już, a ja to szanuję (przeważnie;).

Wyobraźcie więc sobie teraz, że przyjeżdża kurier ze sporym pudłem z Zalando Lounge, a ja robię oczy kota ze Shreka i proszę o zmontowanie zawartości. To robić lubi, więc przystępuje do dzieła, po czym jego oczom ukazuje się regał. Biały.

Ilonaaaaaaa?!!!!!!

Tak???

Chyba źle nam towar przysłali!

Idę, patrzę, wszystko się zgadza.

Zgadza??? Ale on jest BIAŁY!!! Gdzie TO chcesz postawić???

Tu już na twarzy odmalowuje się mu pełny przekrój emocji od szoku po niedowierzanie.

Finalnie oczywiście wszystko mi skręcił i nawet wyraził aprobatę :D

Wracając do regału - macie takie meble czy mniejsze dodatki, które wystarczyło Wam zobaczyć i czuliście, że musicie je mieć? Sama narzucam sobie mocne ograniczenia ilościowe w przypadku takich zakupów - sekret to postawić warunek jakości. Jednak tym razem nie miałam wyjścia;)

Bo musicie wiedzieć, że od roku chodził za mną regał na zioła - do postawienia latem na balkonie i zimą w kuchennej loggii. Nie klasyczny, z półeczkami ze spadkiem, ale właśnie takimi w formie tac. I absolutnie nie shabby! Nawet zrobiłam projekt, ale z czasem na wykonanie było już gorzej. Aż nieoczekiwanie ktoś zwizualizował mój pomysł! Teraz chyba rozumiecie, że po prostu musiałam go mieć, prawda?

Co prawda miałam moment wątpliwości - bo choć znalazłam swój ideał, wzrok przyciagnęły jeszcze dwa inne modele - w dodatku na kółkach! Finalnie jednak postanowiłam byc wierna pierwszemu wyborowi :) 

Trochę na przekór Szanownemu M. postanowiłam na początek znaleźć mu miejsce w salonie. Tak, właśnie tym, w którym jedynie sufit jest biały. I wiecie co? Spodobał mi się :D

Dawno już zdecydowaliśmy, że wybierając wnętrzarskie dodatki do domu, będziemy starać się o minimalizm, by nie przytłoczyć nimi całości. Te, dla których zawsze znajdzie się u nas miejsce - koniecznie muszą być wyjątkowe - stąd niewiele u nas drobiazgów z sieciówek, które falami zalewają instagram. 

Nie lubię mieć tego, co wszyscy - to zabijanie indywidualizmu i zamykanie sobie drogi do własnego stylu. Jednak i ja czasem mam ochotę na zakupy - tak po prostu "chcę kupić COŚ" - pięknego, oryginalnego, z ciekawym designem czy funkcją. I tak odkryłam Zalando Lounge.

To klub zakupowy, który proponuje klientom wyłącznie najlepsze marki na światowym poziomie - i to w cenach znacząco niższych od standardowych. Gdzie zatem haczyk? Kampanie są krótkie, a ilość produktów ograniczona. Dla mnie to zaleta - nie mogę zastanawiać się tygodniami i nie muszę się bać, że w połowie domów znajomych znajdę klony własnych gadżetów ;)

Na zachętę przygotowałam dla Was wybór drobiazgów, które szczególnie mnie urzekły w ostatnich kampaniach - przyznajcie, że robią wrażenie.


Ciekawi, na co dałam się skusić?

Cóż, będę wredną zołzą i potrzymam Was mocno w niepewności, ale z chęcią się dowiem, jakie zmiany obstawiacie? 

W ramach przeprosin za jędzowatość uchylę rąbka tajemnicy, rąbeczka w zasadzie - przedstawiam Wam Maleństwo:

Podobają mi się globusy, jednak mam do nich stosunek nieco ambiwalentny - a wszystko za sprawą wielkiego barku u moich rodziców - w kształcie globusa, a jakże, i to globusa na kółkach. Szkaradzieństwo uwielbiają oboje ("przecież jest taki stylowy, jak możesz tego nie widzieć?!" SIC!), więc zero szans, że da się go pozbyć.

U siebie chciałam więc czegoś innego, bardziej motywu niż wielkiego symbolu, subtelnego nawiązania do stylu kolonialnego, który tak bardzo nas pociąga.

Mała - malutka wręcz - rzecz, a jednak cieszy - szczęśliwy ze mnie człowiek, bo nie potrzeba mi wiele do szczęścia :)

Dałam się porwać fali dygresji, wróćmy jednak do mojego regału - mimo aprobaty Marcina, zależało mi na miejscu dla ziół na balkonie. Przeniosłam, wstawiłam - i WOW! - mam, a wszystko idealnie się mieści :)

W międzyczasie nasze dziecko, posiadające w pokoju "jedyne" 25 metrów półek, stwierdziło, że przydałaby się jej taka półeczka na zabawki, a Marcin chciał wstawić regał do łazienki. Choć całkiem wysoko oceniam sensowność takich rozwiązań, zwłaszcza drugiego - nie dałam (że niby jak to, ręczniki na wierzchu mają się kurzyć?).

Zresztą... Zioła cudownie się odwdzięczają za piękne miejsce dla siebie:)

Wyobraźcie sobie, że te dwa zdjęcia dzieli od siebie zaledwie pięć tygodni :)


Na koniec małe porównanie:
Która wersja podoba się Wam bardziej?




















19 komentarzy:

  1. Regał jest świetny, idealnie wpasowal się ;) Też tak mam, że czuję, że coś muszę mieć ;) Bardzo staram się nad tym uczuciem zapanować ;) Globus śliczny ja marze o starym żelazku z duszą i o lampie naftowej. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Upolowac kiedyś najprawdziwszy stary globus - to jest prawdziwe marzenie - raz znalazłam prawie idealny, ale cena skutecznie mnie zniechęciła, powiem więcej - dosłownie zwaliła z nóg ;)

      Usuń
  2. Świetnie to wszystko spasowałaś, a Twój salon wygląda genialnie dzięki połączeniu kolorów!
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. balkonowa :) ,qrcze zazdroszczę pozytywnie ręki do roslin ....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kolory lubi ei tez slepo nie pędzę za modą tylko co lubię , mam meble z parwdziwego drewna i broń boze z siecówki ... maja prawie 25 lat isłużą dobrze :D

      Usuń
    2. podejrzewam, że nasze meble też zostana z nami przynajmniej ćwierćwiecze ;)

      Usuń
  4. uśmiecham się czytając Twój wpis bo jakże róże są gusta i guściki, ktoś czymś się zachwyca a inny ma to za totalny brak stylu... ktoś lubi kolory a dla innego taka paleta w jednym pomieszczeniu to tandeta, ktoś kocha się w bieli i szarościach a dla innego to kojarzenie z szpitalem... ale chyba najważniejsze w tym wszystkim jest by lubić swoje wnętrze i umieć w nim odpoczywać, nie patrzeć i nie gonić w ślepo za modą tylko wsłuchać się w siebie i stworzyć przestrzeń dla siebie :)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dla mnie nie ma złych zestawień kolorystycznych, jesli tylko odpowiadaja mieszkańcom :) Moge się wzdrygnąć na mysl, jak sama czułabym sie wśród oranżów zestawionych z ultramaryną, ale jeśli ktos lubi - to czemu nie ;)

      Usuń
    2. otóż to, jak odpowiada mieszkańcom niech mają ... nic mi do tego :))
      pozdrawiam

      Usuń
  5. Globus jest śliczny i pasuje do wielu wnętrz

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękne jest wszystko. Muszę wiedzieć bo nie wytrzymam skąd ten mega obrazek z jakimś zielskiem i opisem w ramce?? I słonie i wszystko ogólnie gdzie można dopaść?

    OdpowiedzUsuń
  7. Kochana wreszcie jakieś oryginalne podejście do wnętrz. Szanuję szarość i biel ale też nie umiem w tym życ :-)Całusy

    OdpowiedzUsuń
  8. Obie wersje sa super!

    OdpowiedzUsuń
  9. Na balkonie wygląda genialnie! I dobrze, że zostałaś przy tym modelu, bo te na kółkach ładne, ale ten ładniejszy :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny artykuł, super pomysły

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz - każde Wasze słowo jest dla mnie niezwykle ważne. Masz jakieś pytania - zostaw swój email - odpowiem na pewno.