Jak wybrać meble na balkon? Praktyczny poradnik.

Jak wybrać meble na balkon? Praktyczny poradnik.

Urządzając tegoroczny balkon, stanęliśmy przed poważnym wyzwaniem - wyborem odpowiednich mebli. 

Dotąd - stawialiśmy na rozwiązania z gatunku niskobudżetowych - niepotrzebne już w domu dębowe fotele - kupione wcześniej na giełdzie staroci i odnowione, siedzisko DIY z mini palet i poduszek czy rattanowe krzesła z drugiej ręki. 

Poniżej zestawienie różnych odsłon naszego balkonu z poprzednich lat:

Estetycznie - było dobrze, jednak tego typu wybory nie zawsze służą przez dłuższy okres czasu, a jeśli już - wymagają corocznego odświeżania. 

Uwielbiam wszystko, co naturalne, drewno i rattan zajmują najwyższe miejsca na liście moich "materiałów idealnych dla domu", jednak balkon czy taras to przestrzeń specyficzna. Wybrane dla nich meble narażone są na działanie warunków atmosferycznych, a doświadczenie nauczyło mnie, że nawet typowo outdoorowe produkty jak impregnaty do drewna - w starciu z intensywnymi deszczami czy ostrym słońcem, nie wspominając już o mrozie czy śniegu, gdy poza sezonem nie mamy gdzie pomalowanych nimi mebli schować, nie zawsze działają dokładnie tak, jak w informacjach od producenta. W efekcie oznacza to coroczne prace renowacyjne.

Choć oboje je uwielbiamy - często brakuje nam na nie czasu, stąd decyzja o wyborze mebli o wysokiej odporności na uszkodzenia czy niekorzystny wpływ aury na zewnątrz. Warunkiem nie bez znaczenia miała być także łatwość czyszczenia - w tym roku przez wiele tygodni toczyliśmy wojnę z gołębiami - chwilowo wydaje się, że wygrywamy, jednak sezon trwa i wszystko się może zdarzyć.


Co jeszcze było dla nas istotne? Zapewnienie miejsca do komfortowego spędzania czasu przynajmniej dla trzech osób, a przy tym niedopuszczenie do sytuacji, w której balkon zostałby nadmiernie zagracony, zaś korzystanie z niego bądź podlewanie rosnących na nim roślin - utrudnione. 


Po długim namyśle wybrałam - bo ciężar podjęcia ostatecznej decyzji Marcin zrzucił na mnie - elegancki i funkcjonalny zestaw mebli ogrodowych Corfu Box Set


Zestaw zawiera dwa wygodne fotele i dwuoosobową sofę z profilowanym oparciem, szerokimi podłokietnikami i miękkimi poduchami na siedziskach oraz praktyczny, niski stolik kawowy o ciekawej i stabilnej konstrukcji - będący jednocześnie skrzynią, idealną do przechowywania chociażby przeznaczonych na zewnątrz tekstyliów, jak pledy czy poduszki. 

I choć właśnie ta funkcja najbardziej mnie urzekła - nieco przeliczyłam się z rozmiarami balkonu (przypomnę : 682 cm x 115 cm) - w teorii miejsca jest dość, jednak moje rośliny wprost oszalały, "kradnąc" przy tym dwa razy więcej miejsca niż zakładałam. Rozwiązaniem okazało się podzielenie zestawu - fotel i skrzynia trafiły na taras podmiejskiego domu, ale on sam to temat na dłuższą opowieść, której zresztą spodziewajcie się niebawem;)



Co mnie przekonało? Argumenty nie do przebicia - precyzja wykonania oraz design – stylowa struktura rattanowej plecionki. Sam materiał to wysokiej jakości tworzywo - odporne na wszelkie "kataklizmy", jakie mogą dotknąć balkonowe czy tarasowe meble. Jeśli dodać do tego łatwość czyszczenia - wystarczy ściereczka z delikatnym detergentem - oraz miękkie poduszki dodatkowo podnoszące komfort wypoczynku - mamy zestaw idealny na balkon.

Wielkim plusem tych mebli jest też waga - są lekkie, a przy tym bardzo stabilne.


Dziś już wiem, że zestaw tarasowy będziemy chcieli rozbudować, rozważamy narożnik lub - w wersji minimum - trzyosobową kanapę. 


Jak wspomniałam - stół z kompletu okazał się nieco zbyt duży, potrzebna więc była alternatywa. Tu wybór padł na niewielki okrągły model. Niech Was jednak nie zwiedzie jego prostota - nazywa się Cooler i tu tkwi jego sekret - wnętrze, po wypełnieniu lodem, spełnia funkcję... lodówki ;)

Jeszcze jej nie testowaliśmy, ale impreza niebawem, więc... Pozostaje wymyślić, czym zastąpić basen ;)



















Na koniec mam dla Was małe podsumowanie tego wszystkiego, o czym musicie pamiętać wybierając meble na balkon, taras czy do ogrodu.



JAK WYBRAĆ MEBLE NA BALKON? - PRAKTYCZNY PORADNIK

1. WYBIERZ MATERIAŁ LUB TWORZYWO, Z KTÓREGO MAJĄ BYĆ WYKONANE TWOJE IDEALNE MEBLE. 
Drewno, rattan i wiklina - wymagają intensywnej pielęgnacji i regularnego impregnowania. Są dobrym wyborem, gdy przechowywanie mebli poza sezonem w suchym i ciepłym (około 10-18 stopni) miejscu nie stanowi dla nas problemu i gotowi jesteśmy na coroczne zabiegi pielęgnacyjne, np. olejowanie.
Tworzywo o strukturze rattanu to rozwiązanie uniwersalne, wykonane z dobrej jakości materiału meble są odporne na warunki atmosferyczne, a czyszczenie i pielęgnacja sprowadzają się do przetarcia mokrą szmatką z płynem do naczyń.


2. OKREŚL, ILE OSÓB BĘDZIE NA CO DZIEŃ KORZYSTAŁO Z WYBRANYCH PRZEZ CIEBIE MEBLI.
Wygodnych miejsc siedzących powinno być przynajmniej tyle, ilu mamy domowników - umożliwi to wspólne spędzanie czasu bez walki o miejsce na balkonie. Jeśli masz możliwość, czyli przede wszystkim odpowiednią przestrzeń i wiesz, że goście to u Was codzienność - zdecyduj się na bardziej rozbudowany zestaw mebli, lub taki, do którego w przyszłości bez problemu dokupisz kolejne elementy z tej samej linii, a więc razem tworzące spójna całość.

3. DOKŁADNIE WYMIERZ POWIERZCHNIĘ, JAKĄ MOŻESZ PRZEZNACZYĆ DLA MEBLI I SPRAWDŹ WYMIARY TYCH, KTÓRE ZAMIERZASZ KUPIĆ.
Pamiętaj, że aranżujesz przestrzeń, która ma służyć do relaksu i odpoczynku - nie zagracaj jej, nie dopuść do sytuacji, w której by dojść do ulubionego fotela - musisz skakać nad stołem czy przeciskać się między barierką, kwiatami i ścianą. Jeśli coś wydaje się być "na styk" - odpuść i szukaj dalej.

4. JEŚLI MASZ PROBLEM Z WYBOREM KOLORU MEBLI - POSTAW NA KLASYKĘ.
Stonowane kolory mebli - to nie zbrodnia. Przy jednolitej bazie - masz nieograniczone pole do szaleństw z dodatkami - nie bój się kolorów, pamiętaj, że poszewki zawsze możesz zmienić, a drobne akcesoria w stylu tacy na napoje czy lampionów - przemalować.

5. JEŚLI MIEJSCE NA TO POZWALA - ZADBAJ O PRZESTRZEŃ DO PRZECHOWYWANIA BALKONOWYCH CZY TARASOWYCH TEKSTYLIÓW BEZPOŚREDNIO NA ZEWNĄTRZ. 

Zamykany pojemnik, skrzynia czy właśnie stół z funkcja skrzyni - są nieocenione chociażby przy nagłym deszczu - raz-dwa wrzucasz do środka wszystko, co mogłoby zmoknąć, a dla czego w domu  w kilka sekund raczej nie znajdziesz odpowiedniego miejsca.

6. PAMIĘTAJ - STOLIK - CHOĆBY NAJMNIEJSZY - TO ABSOLUTNA PODSTAWA.
Zwłaszcza na małych balkonach często pojawia się pokusa zrezygnowania właśnie ze stołu. To błąd! Niech będzie najmniejszy, składany czy w postaci tacy do postawienia zamontowania na poręczy krzesła/fotela - ale niech będzie.

7. ZADBAJ O DODATKI - MEBLE TO DOPIERO PODSTAWA!
Kiedy już wybierzesz meble - pomyśl o akcesoriach - oświetleniu, tekstyliach, a przy balkonach/tarasach przez większą część dnia mocno nasłonecznionych - także o parasolu, markizie czy zasłonach. Wiele z nich, np. lampiony, poszewki czy inne tekstylia - bez problemu zrobisz sam (a ja w kolejnych postach pokażę, jak najlepiej się za to zabrać;)

8. ESTETYKA I SPÓJNOŚĆ NIE MUSZĄ OZNACZAĆ NUDY!
Baw się kolorami, szalej z tekstyliami, pozwól sobie na różnokolorowe kwiaty - przy dobrze skomponowanej bazie masz nieograniczone pole manewru i zmieniania balkonowej aranżacji.

**************
Jak widać - nasz balkon to solidna baza, która stała się cudownym miejscem do odpoczynku. Nie mogło obyć się bez kolorów - to one sprawiają, że to miejsce żyje i zachęca do jak najczęstszego korzystania z niego. Tu odpoczywamy, jemy podwieczorki, a często i kolacje, tu "napisał się" dzisiejszy post.

A jak wyglądają Wasze balkony i tarasy?




















O gustach, kolorach i jak dostałam (prawdziwego) globusa ;)

O gustach, kolorach i jak dostałam (prawdziwego) globusa ;)

Zastanawialiście się kiedyś, skąd wzięła się nazwa bloga?

Odpowiedź jest prosta - widzę świat przez pryzmat kolorów.

Nie gonię ślepo za trendami, nie jestem niewolnicą form, zasad czy jakiegokolwiek stylu o ściśle wytyczonych zasadach i ramach.

To, co zawsze musi u mnie "pasować", to kolory.

W szalenie modnych wnętrzach z przewagą bieli i szarości, gdzie za mocny akcent robi czerń - dostaję czegoś na kształt klaustrofobii.

Dlatego właśnie ciągnie mnie do tego wszystkiego, co ciepłe, nasycone, wyraziste, dlatego tak lubię inspiracje kolorystyczne prosto z natury. Dlatego otaczam się drewnem. Dlatego 90 % naszych mebli zrobione jest z palisandru lub akacji catechu znanej szerzej jako indyjska - oba te rodzaje drewna mają przepiękny rysunek słojów, namalowany szeroką paletą barw od jasnosłomkowej po głęboki, niemal wpadający w czerń brąz, czasem z nutką czerwieni.

Ta konsekwencja w wyborach to nie tylko moja zasługa - Marcin nie lubi bieli, a największe opory ma przed białymi meblami. Nie wiem, dlaczego - ma tak i już, a ja to szanuję (przeważnie;).

Wyobraźcie więc sobie teraz, że przyjeżdża kurier ze sporym pudłem z Zalando Lounge, a ja robię oczy kota ze Shreka i proszę o zmontowanie zawartości. To robić lubi, więc przystępuje do dzieła, po czym jego oczom ukazuje się regał. Biały.

Ilonaaaaaaa?!!!!!!

Tak???

Chyba źle nam towar przysłali!

Idę, patrzę, wszystko się zgadza.

Zgadza??? Ale on jest BIAŁY!!! Gdzie TO chcesz postawić???

Tu już na twarzy odmalowuje się mu pełny przekrój emocji od szoku po niedowierzanie.

Finalnie oczywiście wszystko mi skręcił i nawet wyraził aprobatę :D

Wracając do regału - macie takie meble czy mniejsze dodatki, które wystarczyło Wam zobaczyć i czuliście, że musicie je mieć? Sama narzucam sobie mocne ograniczenia ilościowe w przypadku takich zakupów - sekret to postawić warunek jakości. Jednak tym razem nie miałam wyjścia;)

Bo musicie wiedzieć, że od roku chodził za mną regał na zioła - do postawienia latem na balkonie i zimą w kuchennej loggii. Nie klasyczny, z półeczkami ze spadkiem, ale właśnie takimi w formie tac. I absolutnie nie shabby! Nawet zrobiłam projekt, ale z czasem na wykonanie było już gorzej. Aż nieoczekiwanie ktoś zwizualizował mój pomysł! Teraz chyba rozumiecie, że po prostu musiałam go mieć, prawda?

Co prawda miałam moment wątpliwości - bo choć znalazłam swój ideał, wzrok przyciagnęły jeszcze dwa inne modele - w dodatku na kółkach! Finalnie jednak postanowiłam byc wierna pierwszemu wyborowi :) 

Trochę na przekór Szanownemu M. postanowiłam na początek znaleźć mu miejsce w salonie. Tak, właśnie tym, w którym jedynie sufit jest biały. I wiecie co? Spodobał mi się :D

Dawno już zdecydowaliśmy, że wybierając wnętrzarskie dodatki do domu, będziemy starać się o minimalizm, by nie przytłoczyć nimi całości. Te, dla których zawsze znajdzie się u nas miejsce - koniecznie muszą być wyjątkowe - stąd niewiele u nas drobiazgów z sieciówek, które falami zalewają instagram. 

Nie lubię mieć tego, co wszyscy - to zabijanie indywidualizmu i zamykanie sobie drogi do własnego stylu. Jednak i ja czasem mam ochotę na zakupy - tak po prostu "chcę kupić COŚ" - pięknego, oryginalnego, z ciekawym designem czy funkcją. I tak odkryłam Zalando Lounge.

To klub zakupowy, który proponuje klientom wyłącznie najlepsze marki na światowym poziomie - i to w cenach znacząco niższych od standardowych. Gdzie zatem haczyk? Kampanie są krótkie, a ilość produktów ograniczona. Dla mnie to zaleta - nie mogę zastanawiać się tygodniami i nie muszę się bać, że w połowie domów znajomych znajdę klony własnych gadżetów ;)

Na zachętę przygotowałam dla Was wybór drobiazgów, które szczególnie mnie urzekły w ostatnich kampaniach - przyznajcie, że robią wrażenie.


Ciekawi, na co dałam się skusić?

Cóż, będę wredną zołzą i potrzymam Was mocno w niepewności, ale z chęcią się dowiem, jakie zmiany obstawiacie? 

W ramach przeprosin za jędzowatość uchylę rąbka tajemnicy, rąbeczka w zasadzie - przedstawiam Wam Maleństwo:

Podobają mi się globusy, jednak mam do nich stosunek nieco ambiwalentny - a wszystko za sprawą wielkiego barku u moich rodziców - w kształcie globusa, a jakże, i to globusa na kółkach. Szkaradzieństwo uwielbiają oboje ("przecież jest taki stylowy, jak możesz tego nie widzieć?!" SIC!), więc zero szans, że da się go pozbyć.

U siebie chciałam więc czegoś innego, bardziej motywu niż wielkiego symbolu, subtelnego nawiązania do stylu kolonialnego, który tak bardzo nas pociąga.

Mała - malutka wręcz - rzecz, a jednak cieszy - szczęśliwy ze mnie człowiek, bo nie potrzeba mi wiele do szczęścia :)

Dałam się porwać fali dygresji, wróćmy jednak do mojego regału - mimo aprobaty Marcina, zależało mi na miejscu dla ziół na balkonie. Przeniosłam, wstawiłam - i WOW! - mam, a wszystko idealnie się mieści :)

W międzyczasie nasze dziecko, posiadające w pokoju "jedyne" 25 metrów półek, stwierdziło, że przydałaby się jej taka półeczka na zabawki, a Marcin chciał wstawić regał do łazienki. Choć całkiem wysoko oceniam sensowność takich rozwiązań, zwłaszcza drugiego - nie dałam (że niby jak to, ręczniki na wierzchu mają się kurzyć?).

Zresztą... Zioła cudownie się odwdzięczają za piękne miejsce dla siebie:)

Wyobraźcie sobie, że te dwa zdjęcia dzieli od siebie zaledwie pięć tygodni :)


Na koniec małe porównanie:
Która wersja podoba się Wam bardziej?




















Arbuzowa lemoniada. Watermelon keg, który zachwyci każdego.

Arbuzowa lemoniada. Watermelon keg, który zachwyci każdego.

Lato w pełni, upały urosły do rangi codziennej stałej, a szklanka zimnej lemoniady i pucharek pysznego sorbetu - wielu z nas jawią się jako nektar i ambrozja.

I właśnie z takim nektarem dziś do Was przychodzę - jeśli tylko lubicie arbuzy - pokochacie ten cudowny smak.

Cudownie orzeźwiający, delikatnie słodki, z odświeżającymi nutami cytryny i mięty - bajka, panie, najpiękniejsza fantastyka ;)

Wiecie, bywam próżna, ale nie zwykłam przypisywać sobie cudzych pomysłów - zasmuca mnie, gdy widzę to na innych blogach. "Watermelon keg" znalazłam na pintereście - to popularny letni temat, przewija się tam od lat. U nas - jest hitem letnich imprez - nie tylko dziecięcych:)

ARBUZOWY DYSPENSER PEŁEN SMAKU

Czego potrzebujemy?

1 arbuz o wadze minimum 2,5 - 3 kg (nie musi bć objętościowo duży, ważne, by był ciężki, a zatem w środku soczysty, idealna będzie odmiana bezpestkowa - z tej z pestkami warto przed blendowaniem wyjąć pestki, bo moga nadać całości lekkiego posmaku goryczki)
ostry nóż
duża łyżka (najlepiej o ostrych krawędziach)
urządzenie do drylowania jabłek
kranik (może być ze szklanego słoja-dyspensera)

dodatkowo:

cytryna i/lub limonka - w plasterkach lub wyciśnięty z nich sok
kostki lodu
garść listków mięty

W górnej części arbuza wycinamy okrąg - na tyle duży, by zmieściła się przez niego dłoń z łyżką. Z tak powstałego wieczka ścinamy miąższ i odkładamy do dużego naczynia, w którym całość zblendujemy.

Ze środka wyjmujemy cały miąższ:

Kornela zdecydowanie lubi pomagać;)


Arbuza ustawiamy na podstawce - może nią być np. ceramiczna patera do owoców/ciast albo jak u nas - święty Graal, czyli drewniana paterka w kształcie wielkiego kielicha;)

Urządzeniem do drylowania jabłek wycinamy otwór w dolnej części arbuza:



Ściągamy gumowy pierścień-uszczelkę z kranika - tak jest znacznie łatwiej zainstalować go w arbuzie. W razie potrzeby - od środka delikatnie podcinamy kawałek skórki:


Montujemy kranik...

...i mocujemy go od środka dodatkowym plastikowym pierścieniem:

Cały miąższ arbuza starannie blendujemy, w razie potrzeby warto go przelać przez sitko z drobnymi oczkami.

Wlewamy nasz arbuzowy nektar do środka:


Do środka wrzucamy kostki lodu...

...plasterki cytryny i limonki...

...oraz listki mięty:

Przykrywamy wieczkiem, by nie wleciały nam do środka niechciane owocówki:
Całość możemy od razu podać gościom lub wstawić do lodówki dla dodatkowego schłodzenia. Możemy tez w razie potrzeby dosłodzić np. miodem lub syropem z agawy.

Możemy też przygotować wersję "dla dorosłych" - z winem musującym lub wódką. Przy winie idealna proporcja to 1,5-2 części arbuzowego soku na 1 część wina, przy wódce - 5-8 części soku na 1 część wódki.

Jeśli nasz arbuzowy dyspenser będzie przechowywany w lodówce - w ciągu 48 godzin możemy go kilkukrotnie napełniać - nie tylko arbuzowymi napojami:)