Balkon z nutą vintage cz.1.
Naszą niemal zawsze zdrową dziewczynkę w poniedziałek dopadł jakiś wirus- tzn. poszła spać po 18stej, ale myślałam, że jest tylko zmęczona. We wtorek- zaczęła wymiotować, dostała gorączki, co jest u nas stanem tak nadzwyczajnym, że bardzo niepokojącym. W dodatku odmawiała nie tylko jedzenia, ale i picia czegokolwiek:( Telefon do przychodni- lekarz rodzinny może nas przyjąć... za pięć dni(!!!!). Komentować nie będę. Na szczęście znamy świetnego pediatrę, który przyjął nas niemal natychmiast. Po ciężkiej nocy i znacznie już lżejszym dniu- Kornelka poczuła się "pepiej", a mi kamień spadł z serca:) To nic groźnego, ale byłam przerażona patrząc jak moje wiecznie uśmiechnięte dziecko pokłada się niemal przez cały dzień i na nic nie ma siły:( Jesteśmy szczęściarzami, bo dziś już ten słodki uśmiech z buźki nie schodził:)
Co robiłyśmy z okazji powrotu do zdrowia? Jak widać na załączonym obrazku- zabrałyśmy się za urządzanie balkonu:)
W poprzednim poście odsyłałam Was do widoku balkonu zeszłorocznego na różnych etapach. Dziś- inauguracja tegorocznego sezonu balkonowego:)
Zaczęłyśmy od przeglądu zgromadzonych roślin- część kupiona, większość wyhodowana z nasionek- i akcesoriów - tu przeważają moje ukochane starocie:)
Stół to jedna z niewielu pamiątek po mojej nieżyjącej Babci- jest częścią Jej pierwszej maszyny do szycia. Czas nie obszedł się z nim szczególnie łaskawie, już wielokrotnie mój tato robił na niego zamachy przeznaczając do spalenia, aż w końcu zabrałam go do siebie. Przez dwa lata stał w mojej pracowni, ale ostatnio zastąpiłam go większym. Myślę, że dobrze mu będzie na balkonie:) Wagę dorwałam na wyprzedaży w zamykanym antykwariacie, kwietniki - upolowałam na giełdzie. Oczywiście przy przesadzaniu nie obyło się bez obecności wiernego towarzysza prac wszelakich;)
Jesteście ciekawi, jaki efekt osiągnęłam dekorując balkon całą tą zbieraniną?
Myślę, że całkiem dobry:)
Kwiatów w tym roku niewiele, przeważają zioła.
Na dwóch ostatnich zdjęciach nowość- płożący jaśmin. Sama jestem go bardzo ciekawa:)
Inauguracyjna kawa została wypita, więc sezon balkonowy uważam za otwarty;)
(ten podejrzanie wyglądający kożuszek na kawie to nic innego jak cynamon;)
Mąż zapewne uzna, że powiało skansenem, ale mi się podoba;)
Tymczasem uciekam, bo zachciało mi się chłodnika, a sam się nie zrobi;)
Dobranoc:)
Dobrze, że córcia już zdrowa. Od razu chce się działać, co widać po Twoim balkonie który wyszedł po prostu piękny. Niezwykle klimatyczny i przytulny, a roślinki wprowadziły dodatkowo sielski nastrój. Ja też u siebie pisałam o ogrodzie, a nawet balkonach...zapraszam:)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i zdrówka córci życzę:)
Dziękujemy za życzenia- kiedy go brakuje, najbardziej doceniamy zdrowie:) Działań na najbliższy czas zaplanowałam wiele, ale z realizacją gorzej- czas wciąż się filcuje;)
UsuńBalkon wyszedł rewelacyjnie :) Ta jak piszesz zbieranina razem tworzy wspaniałą kompozycję :) Zdrówks dla córeczki, aga
OdpowiedzUsuńW poprzednich latach wszystko było bardziej od kompletu i czegoś mi brakowało- w tym- idealnie wkomponowałam się we własny gust:)
UsuńBidulka :( Zdrówka życzę dziewczynki :) Balkon wygląda cudownie :) Zioła roślinki to co umila czas na balkonie ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
na szczęście zdrowie wraca:) Zioła musiałam już przenieść na balkon- w kuchni słońce za mocno je w dzień przypieka;)
UsuńMnie to tak powalił ten widok z balkonu, że ciągle myślę jak bardzo Ci tej panoramy zazdroszczę. Zawsze marzyłam by widzieć z okien dachy miasta!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na dywanowe testy z KOMFORTEM!
szalenstwa-panny-matki.blogspot.com
M.in. widok z okien skusił nas na to mieszkanie:)
UsuńWitaj. Jejku ile masz roślin - to mi się podoba. Ja kupiłam kilka i jednak zbyt duży koszt;( Może dokupie w następnym miesiacu:) Fajnie,bo masz przedłużeniem prawdziwej natury ten balkon:)
OdpowiedzUsuńJoasiu, większość kwiatków kupiłam na giełdzie, za wszystkie zapłaciłam ok. 60 zł, do tego 15zł kosztowały nasiona- nie wszystkie zioła siałam sama- część pochodzi z wymianek rodzinnych:) Powoli wschodzi ozdobna fasola, wilce i aksamitki- kobea i nasturcje jeszcze każą na siebie czekać.
UsuńFajne określenie mężowskie hihihi... Mnie też się podoba i cieszę się, że Kornelka czuje się lepiej ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Mąż uznał, że mu się podoba:)
UsuńCo za uśmiech!
OdpowiedzUsuńCudna córcia, cudny balkon..
Martita
Właśnie brak tego uśmiechu przerażał mnie najbardziej w Kornelkowej niedyspozycji:( Na szczęście uśmiech powrócił:)
UsuńCo za uśmiech!
OdpowiedzUsuńCudna córcia, cudny balkon..
Martita
Dziękuję i jeszcze raz dziękuję:)
UsuńCałkiem przyjemny kącik wyszedł.
OdpowiedzUsuńnajważniejsze, że taki "mój";)
UsuńMając tak pięknie urządzony balkon chyba nie chciałabym się z niego w ogóle ruszać :D Po raz kolejny jestem też pod dużym wrażeniem zdjęć, które zrobiłaś! :)
OdpowiedzUsuńBo też niechętnie go opuszczam:) Co prawda nie mieszkamy w betonowej dżungli, ale i tak balkon jest naszą prywatną oazą zieleni:)
UsuńDobrze, że córci zdrowie szybko powróciło. Ale ta wizyta u lekarza rodzinnego za pięć dni ????? Jak dobrze, że ja mieszkam w małej miejscowości i takie wizyty są od ręki. Uf.
OdpowiedzUsuńBalkon ustroiłaś przepięknie ale widok z niego jest imponujący !!! Zazdroszczę :) I ciekawa jestem tego płożącego jaśminu. Smacznego :)
Pozdrawiam serdecznie.
Niestety, naszej doktor rodzinnej poprzewracało się w główce i dlatego zapadła decyzja o zmianie;) Widok jest przyjemny, choć i tak najpiękniejszy mamy z poddasza nad kuchnią:)
UsuńCzuję się jak na moim tarasie. Piekny klimat i postanowiłam zostać na dłużej.
OdpowiedzUsuńWitam Cię zatem u siebie:) Do tarasowych klimatów trochę nam daleko, ale dobre to, co jest:)
Usuńsuper bardzo fajnei Ci to wyszło :)
OdpowiedzUsuńdziękuję, takie słowa bardzo cieszą:)
UsuńCudownie!!!! Ilonko, bardzo bardzo mi się podoba, ukochane starocie w moim stylu:))))
OdpowiedzUsuńbuziaki
Aniu, usłyszeć cos takiego od Ciebie jest po prostu bezcenne- dziękuję:)
UsuńŚwietne ! Ale mi się zachciało tej kawki w takim pięknym otoczeniu :) Córa twoja już taaaka duża :)
OdpowiedzUsuńSama już nie wiem, kiedy mi tak wyrosła- ma 2,5 roczku, a wzrostu tyle, co większość czterolatków;)
UsuńAch, jak ja chciałabym mieć taki balkon. Jest zielony i pachnący. Brawo! I dobrze, ze młoda już zadowolona :))
OdpowiedzUsuńMłoda uwielbia spędzać na nim czas i z pasją sieje- nawet, gdy nie widzę i każdego dnia w niespotykanych miejscach wyrasta nam coś nowego;)
UsuńNo pięknie kochana... przyjemnie, miło i cudnie:)
OdpowiedzUsuńA Twoja córcia to śliczna dziewczynka:)
Ilonko, powiedz proszę, gdzie kupiłaś ten kubeczek, bo bardzo mi się podoba:)
miłego weekendu
Natalko, kubasek bez przesady mogę nazwać swoim ulubionym, utrzymuje zarówno zimno, jak i ciepło- znajdziesz go tu: http://www.ahojhome.pl/kuchnia/ceramika/kubki_i_filizanki/kubek_termiczny_simone_white_green_gate.html
Usuńwidzę też, że w ofercie pojawił się nowy- http://www.ahojhome.pl/kuchnia/ceramika/kubki_i_filizanki/kubek_termiczny_lucia_indigo_green_gate.html i zastanawiam się, czy się nie skusić;)
Ależ zieloniutko na twoim balkonie i tyle mebelków tam zmieściłaś! Mój balkon pozostawia wiele do życzenia ;p
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
troszkę naupychałam, ale całość wyszła przyjemnie:)
UsuńSkorzystałam z zaproszenie i pooglądałam Twój balkon i powiem tak: zazdrość mnie zżera! Jest piękny! Wszystko przemyślane i fantastycznie skomponowane. Zielono i cudnie, nie wspominając już o mebelkach i dodatkach. Fantastyczna zielona wyspa!
OdpowiedzUsuńAnitko, dziękuję za tyle komplementów:) To jeszcze nie jest docelowy wygląd- czekam na pnącza, te już na szczęście wykiełkowały:)
UsuńDobrze, że córci już wróciło zdrówko. Maleńka uśmiecha się całą sobą :))
OdpowiedzUsuńŚlicznie urządziłaś balkon, tak sielsko i przytulnie :)) No i nie mogę nie wspomnieć o cudnym kubasku :))
zdrowotny kryzys był dla nas ciężką próbą, na szczęście szybko minął:)
Usuńchętnie bym na nim posiedziała:)))
OdpowiedzUsuńzapraszam:)
UsuńBardzo nastrojowy i zachęcający do odpoczynku :))
OdpowiedzUsuńto prawda:)
Usuń