Bo "after" jest zawsze "better" - Hungry for ideas w "Polecamy bez reklamy".
Statystyki nie kłamią - cykl POLECAMY BEZ REKLAMY cieszy się dużym zainteresowaniem, mam nadzieję, że i sama idea przypadła Wam do gustu:) Zaczynając - wiedziałam, że osób,które będę Wam chciała przedstawić jest mnóstwo - i jak na razie wszystkie zgodziły się o sobie opowiedzieć:)
Dziś ma dla Was historię, w której zapach drewna przeplata się z ogromem prawdziwie rodzinnego ciepła, a praca wre w rytm koncertu dłut, pił i szlifierek - granego na cztery ręce. To opowieść z gatunku tych, gdzie "później" jest zawsze "lepiej", a każdy przedmiot da się ocalić od zapomnienia. Domyślacie się już, o kim mówię?
Beata to nie tylko autorka bloga HUNGRY FOR IDEAS, ale i twórczyni projektu AFTER BETTER. Razem z Mężem tworzy, odnawia, naprawia - i daje nowe życie przedmiotom przez innych spisanym na straty. Gdy czytam jej posty i oglądam wnętrze domu- pierwsze, co przychodzi mi na myśl, to stwierdzenie, że jest prawdziwy - żywy organizm, w którym funkcjonują ludzie z krwi i kości - i cieszą się każdą chwilą. Przedmioty sprzed lat - czy to stary kredens czy szafka, nogi od maszyny prababci, kufer, co mógł zjeździć pół świata - trafiają tu wzgardzone przez innych, by po wielu godzinach żmudnej pracy stać się przedmiotem pożądania wielu. Surowe deski z tartaku czy plastry drzew zmieniają się w deski i podkładki, których nie powstydziłby się najwytrawniejszy znawca designu. Apetyt zaostrzają nieziemskie zapachy z kuchni - raz to ketchup z papryki, innego dnia kurkowy sosik. Takie miejsca uwielbiam i zawsze chętnie do nich wracam - zawsze z ciekawością, co nowego zobaczę, bo nie ma rzeczy, których ta pracowita Kobietka zrobić nie potrafi:)
Pokazujesz mnóstwo odnowionych przez siebie mebli, a co było
pierwsze - blog czy ich renowacje?
"Zdecydowanie
odnawianie mebli. Od dawna znosiłam starocia do domu i zmieniałam ich wygląd na
swój sposób. Kupiłam parę książek o
renowacji mebli, ale po przeczytaniu i tak nic nie wiedziałam. Najlepiej uczyć
się na żywym organizmie, więc pewnego
dnia, czyli 4 lata temu, postanowiłam ukończyć kurs renowacji mebli. Kurs był
bardzo intensywny, ale dla mnie niezmiernie przydatny. W międzyczasie walczyłam z
myślami: co zrobić z boazerią w przedpokoju? Pomalowałam na biało i to był
moment kiedy córka powiedziała: Mamo, załóż bloga i opisuj swoje prace. I tak
się zaczęło J Młodzi są odważni i przebojowi. Więc
tak naprawdę dzięki mojej córci mam Hungry for ideas."
Czy
zdarzyło Ci się kiedykolwiek poddać,a może nie ma takiego mebla, który by Cię "pokonał"?
"Sam kurs
dał mi niesamowitą siłę i przekonanie, że praca ze starymi meblami i
przedmiotami jest moją pasją J Od zawsze zbierałam rodowe srebra, porcelanę
czy szkło. I kiedy dowiedziałam się, że
rodzina męża z Podkarpacia ma do oddania starą szafo-bieliźniarkę, która kiedyś
stała w rodzinnym domu teścia, postanowiłam ją mieć. Niestety oddałam ją do
renowacji bo bałam się, że nie dam rady. I to był jedyny mebel, którego nie
odnowiłam. L Teraz meble kupuję w nacie lub przywożę od
znajomych. Wszyscy nasi przyjaciele i rodzina wiedzą, że lubimy ratować
zapomnianego staruszka ze strychu."
Skąd
pomysł na deski? To w końcu "flagowy" produkt After Better... Jak je robicie? I czy ciężko zdobyć dobre drewno?
"Trzy lata
temu byłam służbowo w Albanii. Zwiedzałam najstarsze miasto, gdzie jest typowe targowisko
ze starociami i pięknymi tacami z drewna oliwkowego. Pomyślałam sobie, że my
mamy cudowne drzewa jak dąb, wiąz, jesion czy grab. Zapytałam męża, czy
zrobiłby nam dębową deskę do serwowania?
Marzyłam, by deska miała sęki i ciemne słoje. Objechaliśmy parę tartaków
na około Warszawy, aż w końcu trafiliśmy do Pana, który zaproponował, że
przygotuje dla nas takie drewno. Zdobycie maksymalnie suchego drewna z piękną
historią typu sęki i słoje nie jest łatwą sprawą.
Jak je
robimy?
Bardzo prosto. Drewno samo pokazuje
jak mamy tworzyć. To jest coś niesamowitego! Mąż, który nigdy nie miał duszy
artysty, teraz, kiedy widzi deskę, od razu czyta z niej, jak ma wyciąć i jaki w
efekcie końcowym będzie kształt deski czy świecznika. Robimy też stoliki
kawowe. To takie nasze marzenia. Fajne
jest też to, że kiedy jesteśmy w tartaku i widzimy leżące drewno o pięknych
kształtach, stoimy nad nim i razem głośno omawiamy co z niego zrobimy…"
Dlaczego
"After better"?
"Chciałam,
żeby w tytule była już reklama, że produkt wychodzący spod naszych rąk jest
lepszy, niż ten który trafił do nas. Kiedy pracowałam nad graficzną nazwą,
bardziej pasowała mi na początku literka „a” niż „b”. I tak jakoś samo wyszło J Podobno nazwy tworzą się same J"
Jaką w
tym wszystkim rolę odgrywa Mąż?
"I
to jest bardzo ciekawe pytanie! Bez niego prawie nic bym nie zrobiła. Jak
wiadomo stare rzeczy są zardzewiałe, ciężkie i uśpione. Śruby nie chcą się
wykręcać, stare farby zaklejają zamki, a meble z drewna są tak ciężkie, że sama
nie byłabym w stanie je podnieść. Mąż jest moją prawą ręką.
Jak
pomaga przy deskach? To on jest głównym projektantem i wykonawcą. Oczywiście
pomysł jest wspólny, ale kiedy poprawi po swojemu wydaje mi się, że nasze dechy
nabierają swoistego stylu. Zawsze gdzieś przytnie i zaokrągli. Wtedy chwalę go
głośno, bo jest za co J
A jakie
macie plany na przyszłość?
"Ja ciągle jestem wierna renowacjom. I uwielbiam, kiedy znajomi proszą mnie
o uratowanie rodzinnego mebelka. Ale bardzo
bym chciała by marka „after better” kojarzyła się z pozytywną energią w naszych
domach, żeby była naturą w pigułce. Wraz z mężem chcielibyśmy kontynuować naszą
pasję przez rozwój rodzinnej marki. By klienci mogli kupić wyjątkową deskę,
świecznik czy mebelek pasujący tylko i wyłącznie do ich otoczenia. To tak jak:
jedziesz na wakacje nad morze, znajdujesz bursztyn i przywozisz go do domu by
przypominał Ci tylko ten wyjątkowy wyjazd…"
Magię tych niezwykłych desek od kilku dni czuję u siebie - znajdziecie je w mojej kuchni:)
Post powstał w ramach cyklu "Polecamy bez reklamy" .
Pozostałe odsłony znajdziecie tu:
Paulina - Dyniowe Love (ten post powstał wcześniej, ale świetnie wpisuje się w cykl:)
Miłego wieczoru i przyjemnego czytania:)
Takich ludzi ja uwielbiam:) Z pasją, z miłością do tego co się robi...
OdpowiedzUsuńpiękny wpis. A deseczki są naprawde super!
uściski weekendowe
Ilonko, przeczytałam to dwa razy. Bardzo dziękuję za wyróżnienie :) Prawdę mówiąc nie wiem co napisać. Wiesz, że nie bardzo umiem. Ale Twoje słowa sprawiają, że jutro dalej pracuję przy moich staruszkach. No i mąż się cieszy :) dziękujemy !
OdpowiedzUsuńJakie to szczęście zajmować się w życiu tym ,co daje nam szczęście i jest naszą pasją!
OdpowiedzUsuń:)
Świetna seria ma blogu i co najważniejsze świetne osoby , które inspirują :)
OdpowiedzUsuńNie każdy ma to szczęście, ze w życiu zajmuje się tym co sprawia mu radość i do tego czerpie z tego korzyści materialne... w tym wszystkim czuć pasje, ogrom miłości do starych przedmiotów i umiejętność dostrzeżenia ich piękna. Naprawdę miło sie czytało:)
OdpowiedzUsuńPrzedmioty stworzone z pasją mają w sobie coś pięknego, mają duszę. Beata razem z mężem tworzą właśnie takie piękne przedmioty, których chce się więcej i więcej:)
OdpowiedzUsuńŚwietny post, te wyroby są piękne i warte pochwały.Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńKolejna niezwykle kreatywna osoba. Cieszę się ogromnie że mogłam ją poznać:) Dziękuję i serdecznie Cię pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że istnieją takie osoby, dzięki którym udaje się uratować często piękne, choć zaniedbane i nadszarpnięte czasem przedmioty :)
OdpowiedzUsuńDo Beatki zaglądam regularnie :-) u Niej zawsze jest Better
OdpowiedzUsuń