Największy skarb...
Jestem sobą dzięki Niej...
Definiuje mnie wiele słów- żona, kobieta, przedsiębiorca- ale od niemal trzech lat najważniejsze jest jedno...
Matka...
Macierzyństwo jest najpiękniejszym z dotychczasowych doświadczeń- i jednocześnie trudnym, jak żadne inne. Podzieliło serce na część wypełnioną miłością, szczęściem, zachwytem nad każdym kolejnym dniem i zdobytą wraz z nim umiejętnością - i drugą- pełną lęków, trosk,tysiąca pytań, czy jestem dobrą matką, czy właściwie Ją wychowuję, czy potrafię przekazać Jej to, co najważniejsze- jak być Dobrym Człowiekiem. Każdy dzień jest egzaminem dla mnie- tym trudniejszym, że końcowy wynik poznam dopiero, gdy dorośnie. Staram się, by moje obawy o przyszłość nie przysłoniły jej nigdy najważniejszego- że po prostu Ją kocham. Tak zwyczajnie tą najbardziej niezwykłą z miłości.
Nie będzie to post z gatunku "co macierzyństwo zmieniło w moim życiu", bo zmieniło wszystko. Nie zaserwuję Wam też przeglądu zabawek, choć może to z mojej strony takie niemodne;) Powiem natomiast coś innego- nie potrzebuję specjalnego "dnia dziecka" w kalendarzu, bo odkąd jest Ona- każdy dzień jest dla mnie świętem. Tak po prostu:)
Uwielbiam to zdjęcie:)
Kornelka lubi aparat - specjalnie uśmiechać się nie musi, bo z natury jest bardzo pogodnym dzieckiem:) Zdarzają się jednak chwile, że nie pozwala zrobić żadnego zdjęcia- bo nie;)
Czy i Wasze maluchy tak mają?
Wyszukany niedawno wózeczek stał się natychmiastowo ulubioną zabawką- i nieważne, że stary, nieważne, że mały- jeździmy i już;) Stwarza tyle możliwości, że raczej nie wieszczę mu pójścia w odstawkę;)
Szykuję dla Was post o moich pierwszych dwóch tygodniach bez zwierzęcych białek- jestem zaskoczona, jak wiele może się zmienić w tak krótkim czasie. Na szczęście większość to zmiany na plus:) Stwarzają nawet szerokie pole do popisu do wspólnej z dzieckiem zabawy w kuchni - z bardzo smacznymi efektami:)
Takie lody- nie lody bardzo łatwo zrobić- wystarczy specjalna łyżeczka, którą znajdziecie w wielu sklepach za 5-6zł. Nadaje się do melonów, arbuzów czy gruszek, a nawet większych bananów czy- jeśli ma wystarczająco ostre brzegi- jabłek. Wystarczą wafelki do lodów, możecie dołożyć też inne owoce, a nawet zrobić mini kuleczki z prawdziwych lodów- przyznam, że podoba mi się ten pomysł:)
A na kuchennej tapecie kolejne pomysły, ale chwilowo się mrożą;)
Muszę się też pochwalić- przemogłam się i postanowiłam dokończyć szydełkowy pled- wieczorami przy "Grze o tron" wytrwale dziergam kolejne okrążenia w kolorystyce tworzonego w żółwim tempie Kornelkowego pokoiku...
A że w międzyczasie służy jako pościel do wózka? Kto by się przejmował;)
Chwilowo mam mniej więcej metr na metr, czyli pierwsza ćwiartka za mną;)
Całość będzie niczym innym jak gigantycznym babcinym kwadratem zrobionym z Cotton Light Dropsa:)
Wbrew słabemu oświetleniu, zdjęcie dobrze oddaje kolory- miętowy jest jedynym odcieniem w palecie, do którego ciężko mi się przekonać, ale mam go sporo i wydaje mi się, że pasuje do takiego zestawienia. Jak sądzicie?
Dobrej nocy, Kochani:)
Kornelka jest świetną "bohaterką" Twoich zdjęć...a teksty "nie-bo-nie!" znamy...a jakże? :)
OdpowiedzUsuńWózek super!!! Wypatruj drugiego ;) bo dawno w klamociarni nie byłam ;)
Twoje pomysły jak zawsze inspirujące...a pled to już odlot!
Pozdrawiam! :)
Justynko, klamociarnia mi już pęka w szwach, bo zdecydowałam pozbyć się wielu rzeczy, które dotąd chciałam zatrzymać- dom jednak nie jest z gumy, pomysły zmieniają się jak w kalejdoskopie, więc muszę powoli zacząć zbaczać w kierunku "mniej" i wielu przedmiotom znaleźć nowe domy. Tylko czasu brak, odkąd na dobre wróciłam do pracy:( Obiecuję sobie zebrać siły, porobić zdjęcia i zrobić z tego post, tylko pytanie- kiedy?;)
UsuńZnasz moją skłonność do szukania staroci, odkrywania strychów, piwnic i podobnych miejsc- na wózek trafiłam między kosiarką, skrzynią biegów i oponą traktora;) Będę wypatrywać drugiego:)
Pled marzył mi się od dawna- mam już jeden z resztek akrylu-http://www.przeplatanekolorami.pl/2013/10/pled-szydekowy-recyklingowy-i-maa.html , ale marzył mi się właśnie taki z bawełną, choć przez wielowątkową włóczkę praca posuwa się wolniej;)
Córcia urocza i w pełni podzielam Twoje zachwyty i rozterki macierzyńskie.. :) Ale w moim przypadku dwa rzucone do mnie uśmiechy wynagradzają wszystko i każdy dzień z nimi utwierdza mnie w tym, jak wspaniale być mamą :))
OdpowiedzUsuńPledzik cudo juz jest, a co dopiero gdy skończysz :) Mięta pasuje jak najbardziej :)
I mi marzy się drugi taki uśmiech do kompletu:)
UsuńMiałam co do tej mięty sporo wątpliwości, bo trochę mało jest miętowa, ale jeśli nie wykorzystam, póki mam na nia pomysł, pewnie będzie się kurzyć w szafie;)
Śliczną masz córeczkę :) Serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńO! Dla mnie również Dzień Dziecka to każdy dzień spędzony z moją Pchełką :-)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na zabawę :-)
I to jest najpiękniejsze, prawda?:)
UsuńIlonko cudne zdjęcia, pierwsze niesamowicie urocze!
OdpowiedzUsuńCzas pędzi jak szalony, dopiero co mój Jasiek był taki a tu już 7 (?) raz świętowaliśmy Dzień Dziecka:)
Obłędne te Wasze lody i patyczki fajowe, nie mówiąc już o pledzie.
Bardzo mi się podobają kolory!
Pozdrawiam serdecznie!
Matka...to najpiękniejsza rola w życiu kobiety (moim zdaniem i też o tym piszę u siebie). Co do zdjęć, to takie dziecko jak Twoje to jeszcze czasami fotkę da sobie zrobić, natomiast spróbuj zrobić zdjęcie 16-latce...to dopiero wyczyn !!!
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, smakowite lody i świetny pled. Nie próżnujesz, działasz, tak trzymać, z przyjemnością się do Ciebie zagląda:)))
Pozdrawiam i zapraszam do siebie:http://takpoprostudom.blogspot.com/
Witaj
OdpowiedzUsuńPiękny pled dziergasz.
Wytrwałosci życzę i nie chodzi mi tu tylko o dzierganie.
Śliczną masz córeczkę.
Pozdrawiam
Dziecko to największy skarb, a wszystko inne odchodzi w cień!
OdpowiedzUsuńIlonko, cudne zdjęcia, a pierwsze? Super. Nie możesz uchwycić uśmiechu jak byś chciała? Nie martw się moja ma 15 lat i kiedy ją proszę o uśmiech, ucieka i już :))) tak już jest. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŚliczna Kornelcia...
OdpowiedzUsuńach te dzieciaczki
OdpowiedzUsuńTo faktycznie największy skarb!!!
OdpowiedzUsuńmoc słonecznych uścisków kochana
Rzeczywiście dziecko to największy skarb, nic nie jest ważniejsze, droższe, czy bardziej kochane niż nasze pociechy :))
OdpowiedzUsuńPled śliczny, bardzo podoba mi się z tą miętą , jak taki bardziej wyrazisty dzięki temu kolorkowi :)
Pozdrawiam cieplutko, uściski dla uśmiechniętego szkraba :)
Bycie mamą to skarb :)
OdpowiedzUsuń