Krótko i kolorowo.
Witajcie, Kochani:)
Mało mnie tu ostatnio było - może w końcu zacznę nadrabiać? Wygląda na to, że kwiecień zaczął się dla mnie pechowo, a już ostatnie 30 dni należą do wyjątkowo niefortunnych. Bilans minionych dwóch tygodni: przedramię - poparzone (okazuje się, że zrobienie herbaty bywa niebezpieczne, a już para z czajnika- bardzo groźna), kciuk - rozcięty, wskazujący- nadział się na maszynę do chleba, środkowy - miał bliskie i bardzo głębokie spotkanie z buteleczką (stłuczoną) syropu (w efekcie brak czucia, opuchlizna całej dłoni i niemożność zginania palców). I to wszystko prawa ręka (i teraz z żalem wspominam czasy dzieciństwa, gdy sprawniej posługiwałam się lewą, za co panie w przedszkolu 25 lat temu stawiały do kąta- serio) Szczerze mówiąc- mam dość, bo ile można??? Prosta rada - bardziej uważać, ale... Przecież uważam! Ale dość o tym, teraz już MUSI być dobrze. Poniedziałek przywitałam nerwowo, na szczęście niepotrzebnie- Kornelkę przyjęto do wybranego przez nas przedszkola. Nie wiem, jak u Was, ale w naszym mieście bywają z tym problemy- niby miejsc wystarczy (w końcu, przez kilka ostatnich lat nie wszyscy rodzice mieli tyle szczęścia) dla wszystkich dzieci, ale czasem oznacza to placówkę na drugim końcu miasta lub niecieszącą się najlepszą sławą.
Poświąteczny tydzień miał przynieść początek remontu- i znów nie przyniósł. Powoli zaczynam się irytować tym opóźnieniem, co gorsza w głowie koncepcje kolorystyczne zmieniają się jak w kalejdoskopie, ale zamierzam przekuć złość na energię do działania, skoro w końcu mogę już (jako tako) utrzymać pędzel w dłoni. By ostatnie dni nie minęły mi tak całkiem bezzdjęciowo, Pan Mąż wielkodusznie rozkładał mi statyw, więc i kolorów troszkę złapałam, a co najważniejsze- i fiołki się załapały:)
Stoją wysoko w mojej hierarchii kwiatów ulubionych, właściwie tylko z konwaliami przegrywają;)
Powinniście zobaczyć moje nieudolne poczynania w kuchni w ostatnich dniach- trzymanie noża obiema rękami nie należy do wygodnych, więc co mogłam przyswajałam w formie płynnej;)
Dziś treści niewiele, bo i niezbyt produktywny czas za mną;)
Dla stęsknionych kolorów- garść moich śniadań dla podbudowania sił;)
I tym słonecznym akcentem życzę Wam dobrej nocy i mnóstwa energii na nadchodzący weekend:)
Mam nadzieję, że limit nieprzyjemnych zdarzeń już wykorzystałaś. Śniadania bardzo kolorowe i smaczne. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPomysłowa jesteś :) :) Miłego weekendu!
OdpowiedzUsuńIlona rzeczywiście w ostatnich dniach jakiś pech Cię prześladował, nie zazdroszczę pokaleczonej ręki. Życzę szybkiego powrotu do formy :)
OdpowiedzUsuńŚniadania bardzo energetyczne, zazdroszczę.
Pozdrawiam :)
Ależ zdrowe śniadanka jadasz :))
OdpowiedzUsuńWspółczuję pechowego okresu , mam nadzieję, że już wszystkie wypadki za Tobą :)
Fiołaski przepiękne i cudnie sfotografowane, uwielbiam te drobniutkie kwiatuszki. U mnie niestety już przekwitają. Zaczynają kwitną inne odmiany, ale te niestety pachną bardzo słabo.
Pozdrawiam cieplutko, Agness:)
biduleńko,mam nadzieję,że czarną serię masz za sobą:))
OdpowiedzUsuńŻyczę by zła passa się skończyła i nastał już tylko dobry czas. Śniadanka bardzo kolorowe i pyszne. Piękne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Iwona
Limit pecha wyczerpany do końca życia. Teraz to już będzie z górki- łatwo i przyjemnie. Buziaki.
OdpowiedzUsuńTeraz będzie tylko lepiej ! Ale śniadania wyglądają smacznie ! Podziel się :)
OdpowiedzUsuńPo tylu pechowych przygodach to już tylko może być lepiej! Głowa do góry i oby teraz samo szczęście się do Ciebie uśmiechało:) Pozdrawiam Ala
OdpowiedzUsuńKochana, za każdym razem jestem oczarowana soczystością Twoich zdjęć... piękne sa i apetyczne:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że od nowego tygodnia wszystko będzie lepiej:)
główka do góry:)
całusy
Bardzo apetyczne fotki a fiołeczki i ja uwielbiam a teraz jest ich mnóstwo :))
OdpowiedzUsuńKochana,mam nadzieję,że ta zła passa już minęła i teraz już będzie tylko dobrze a nawet bardzo :)
Faktycznie, czas ostatni był bogaty u Ciebie w niezbyt przyjemne wydarzenia, ale jak ja to mawiam wszystko w życiu jest po coś..., a po chwilach trudnych przychodzą te piękne i łatwe, trzeba się tylko na nie otworzyć: Za to fotkami jak zwykle pięknymi i energetycznymi nas obdarzyłaś. Tak więc życzę Ci aby przyszły teraz same dobre chwile do Ciebie tak kolorowe i radosne jak Twoje fotki i kulinarne dzieła:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie.
Spluń Ilonko trzy razy prze lewe ramie i idź do przodu:) Teraz będzie juz lepiej... a zdjęcia mnie zachwyciły!!!!!
OdpowiedzUsuńKochana współczuję i doskonale rozumiem, ja z rękami co chwilę coś robię :) A kwiaty piękne:) pozdrawiam aga
OdpowiedzUsuńWow- jakaś fala nieszczęść! Uważaj na siebie. Albo idź się odczarować do wróżki. Przepiękne kadry. Turkus z fioletem mnie po prostu zachwyca. Absolutnie cudnie:) pozdrawiam, Paula
OdpowiedzUsuńkoloroterapia :)
OdpowiedzUsuńtak trzymać i głowa w stronę słońca... :)
fiołki...hmm cudeńko
pozdrawiam