Księżeczkowy kalendarz adwentowy - początek wielkiego odliczania.
Tworzenie adwentowych kalendarzy to dla mnie piękna tradycja. W moim rodzinnym domu nieobecna, jednak sama postanowiłam podjąć wyzwanie:) Mam świadomość, że to zobowiązanie na lata- dziecię "rozochocone" raz czymś pieczołowicie z myślą o nim stworzonym raczej nie zadowoli się marketową bombonierką z okienkami w kolejnym roku;) Z myślą o Kornelkowej radości i czerpiąc z tego wielką satysfakcję- i ja popełniłam dzisiejszej nocy kalendarz:) Tak, to akurat zostawiłam sobie na ostatnią chwilę czy raczej nie chciałam mieć ciekawskiego towarzystwa, więc zostało mi zasiąść do pracy w nocy;)
Kalendarz nie jest słodkościowy- wolę nie rozpieszczać codziennie słodyczami mojej dwulatki, a w zamian podarować jej coś, co uwielbia- książki i kolorowanki. Nie kupiłam oczywiście wszystkiego na raz - większość książeczek to pozostałości po prowadzonym przez nas kiedyś kiosku- teraz wspaniale się przydały;) Do tego dwustronny papier pakowy, sznurek, trochę tasiemek i koronek. Pakowanie zajęło mi trzy godziny- niby proste, ale czasochłonne;) Całość zawisła na naszych schodach- wybaczcie, zdjęcia nie porywają, pierwszy dzień grudnia przywitał nas szarzyzną:(
A co w środku?
I jeszcze "narzędzia pracy";)
Kryzys przeżyłam przy 11 grudnia, ale dałam radę;)
Radość Kornelki- bezcenna:)
Gorzej było z tłumaczeniem, że codziennie odpakowujemy jedną paczuszkę, choć, o dziwo, zrozumiała, kiedy wszystkie znalazły się poza zasięgiem łapek;)
Każdego dnia zamierzam przygotować coś związanego ze świętami- to taki mój osobisty kalendarz;)
Dziś zaczęłam zabawę z małym pomponowym projekcikiem- mam nadzieję niebawem pochwalić się efektami:)
Urocza gwiazka i dzwoneczek z miniaturowych dzwoneczków- dostępne w netto- śliczny dźwięk wydają:) Zresztą dzisiejsza oferta jest naprawdę ciekawa, do kupienia m. in. urocze formy i foremki do ciastek, w tym "wyciskane" podobne do specoolusowych, a wszystko w dyskontowych cenach:)
I na wianki świąteczne niebawem przyjdzie czas:) Wczoraj na prośbę brata popełniłam pierwszy- zdjęcie robione w biegu, jak i wianek, ale to zamówienie z gatunku na wczoraj, więc nie ma rady;)
Kochani, dziś piszę jak nie ja, jakoś tak krótko, ale z kuchni woła do mnie świeżo upieczony chlebuś i po prostu się nie powstrzymam;)
Dobranoc:)
Przepiękna ta gwiazdeczka. Ile domów tyle pomysłów na kalendarz - każdy cudny i dający radość, a to przecież najważniejsze. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSzybka jestes mimo wszystko :) ja ślęczałam nad swoim kalendarzem 4h i jeszcze nie skonczylam :) kilka paczuszek czeka na przywiązanie :) świetny pomysł z książkami :) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńświetny pomysł na kalendarz :) REWELACJA!!!
OdpowiedzUsuńU nas owe słodkości to cukierek, czy mini wafelek :) niech mają choć w tym czasie rozpustę ;)
ale żeby nie było, że za darmo, każdy dzień opatrzony jest też u nas słowem-hasłem, np. "choinka", "sanki", "bałwanek" itp...na ten temat przygotowujemy jakąś pracę plastyczną :) dziś była choinka zdobiona makaronem :)
Pomysł otwierania jednej paczuszki dziennie nie przemawia do moich maluchów ;) zobaczymy co będzie jutro :)
Co do Twojego osobistego planu!! hehe...dokładnie taki sam pomysł względem siebie miałam ;) ba!! nawet sobie myślałam, że każdego dnia posta dodam! ale to by za dużo było hahaha
POZDRAWIAM, się rozpisałam ;)
Rewelacyjny pomysł na kalendarz :) Mój w tym roku jest słodki ale za rok powtórzę twoją koncepcję :) Tym bardziej, że moja gwiazda uwielbia książki :)
OdpowiedzUsuńDzięki za posta :)
Pozdrawiam
Kornelka na pewno ciekawa wszystkich prezentów. Tworzysz piękną tradycję w domu. Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńSuper pomysl z tymi ksiazeczkami! Nietypowy :) a wieniec niesamowity!
OdpowiedzUsuńbardzo fajna zawartość kalendarza. ja postawiłam na słodycze, bo mam dzięki temu świetny pretekst, by ograniczyć słodycze u moich dzieciaków. wracamy do domu, jemy obiad i rozpakowujemy paczuszkę. i koniec. wystarczy:)
OdpowiedzUsuńto prawda, że jak się już raz kalendarz zrobi, to już koniec, trzeba co roku. ale ja bardzo lubię tę tradycję. nie tylko z powodu ciekawości i potem radości moich dzieci, ich pełnego napięcia oczekiwania. lubię kalendarze ze względu na ich wartość dekoracyjno-artystyczną ;)
ta dzwoneczkowa gwiazdka super!
ja też już zaczynam szaleństwo DIY świątecznego:)
buziaki:*
Wow niesamowity:)Krystian uwielbia książeczki,a te z "oklejkami"ubóstwia:)Fantastyczna zawartość:)Na przyszły rok to dobry pomysł:)W tym roku w kalendarzu są małe figurki zwierząt,ludziki itp i zadania,by wspólnie się bawić:)
OdpowiedzUsuńTeż często siedzę po nocy, żeby w tajemnicy zmajstrować coś dla Jaśka, ma to poniekąd swój urok:)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł z książeczkowym kalendarzem i faktycznie ta radość potem jest bezcenna!
Jestem strasznie ciekawa pomponowego projektu.
Pozdrawiam!
Rewelacyjny pomysł, moja chrześnica - 1,5 roczku również uwielbia różnego rodzaju książeczki:) Uważam że jest to super pomysł dla dzieciaczków, jakże uczący:) Bardzo mi się podoba:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Patrycja
Oj chciałabym mieć dwa lata i otwierać taki kalendarz :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPomysł z kalendarzem genialny! Dodatkowy plus za brak cukierków:-)
OdpowiedzUsuńŚwietny kalendarz i radość dziecka nieopisana.
OdpowiedzUsuńJa ciągle w niedoczasie i nawet brak czasu na zrobienie zdjęć czy ich pokazanie a nawet na obejrzenie wszystkich blogowych inspiracji, pozdrawiam cieplutko
genialny pomysł :-)))) my w tym roku nie mamy kalendarza mieliśmy dwa jeden lego ale go rozbroiła w jeden wieczór i drugi czekoladowy i też wydłubała wszystkie czekoladki na raz (ale nie zjadła bo ona z jedzeniem na bakier!)
OdpowiedzUsuńmoże w przyszłym roku taki zrobię książkowo puzzlowy :D
pozdrawam
super pomysł :)
OdpowiedzUsuńKalendarz rewelacyjny! Bardzo fajne rozwiązanie (i z dala od słodyczy ;))! Gratuluję pomysłowości!
OdpowiedzUsuńPomysł na ksiązkowy kalendarz adwentowy rewelacyjny:)
OdpowiedzUsuńŚciskam cię kochana
Kreatywne rozwiązanie paczuszek adwentowych :)
OdpowiedzUsuń