Wieczorem...
Nie powiem, że choróbsko mnie rozłożyło, niemniej jednak próbuje mnie dopaść.
Katar wygrał ze mną bitwę, przy reszcie objawów to wciąż ja prowadzę.
Wieczorem usiłuję "zażywać relaksu przy świecach", ale po prawdzie zwykle za szybko tracę przytomność, by być owych przyjemności świadomą;)
Z całej krasy złotej jesieni chwilowo uświadczam jedynie żółtych liści- pogoda się popsuła,słońca jak na lekarstwo- deszcz nawet by mi tak nie przeszkadzał, ale po co ten wiatr? Brrrr.......
Wczoraj usłyszałam prognozę- pierwszy śnieg ma spaść 13 listopada.
Więc niech już spadnie i przymrozi- może ubije te wredne zarazki;)
Świece palę, a jakże.
Jednak w godzinach wcześniejszych niż okołołóżkowe, bo mam obsesję na punkcie potencjalnego pożaru;)
Słabość do lampionów nie przybiera formy obsesji- na razie, choć lubię, zwłaszcza parami.
Półmrok ze świecami w tle jest wspaniały, u mnie budzi poczucie ciepła.
Ostatnio przez wiele blogów przewijają się ogródki w szkle.
Urok niezaprzeczalny, choć pomysł nie nowy- pierwszy raz taki ogródeczek w szklanej kuli-akwarium zobaczyłam 20 lat temu, nie na żywo, lecz w książce dla dzieci "Moja pierwsza książka. Przyroda." Fascynacja była olbrzymia.
I tych dwudziestu lat potrzebowałam na realizację w wersji mini;)
Za bazę posłużył stary klosz od żyrandola- naprawdę czasem warto być chomikiem;)
Pojawiła się też drewniana małpka.
Nie jest to osławiony Kai Bojesen, właściwie jedynie rozmiar zbliżony.
Jednak to i to małpa;)
Mnie urzekła- z dzieciństwa najmilej wspominam drewniane zabawki.
Jednak Kornelka się boi, a Pan Mąż małp sobie w domu nie życzy, ja jedna mu wystarczę;)
Więc najpewniej poszukam jej innego domu;)
Ciężko mi uwierzyć, że dopiero co dochodziła dwudziesta, a już godzina minęła- czas z wiekiem nabiera u mnie przyspieszenia.
Miałam w planach pokazać Wam kilka nowych pomysłów lampkowych w rodzaju lampki dyniowej (klik) albo jabłkowej (klik) , ale zwyczajnie zaraz nos mój obolały spotka się z klawiaturą.
Zmykam gasić świece i uciekam spać;)
Dobranoc:)
Pięknie i nastrojowo u Ciebie!!Zdrowiej Kochana:)
OdpowiedzUsuńściskam
Przecudne lampiony... Skoro czas Ci nabiera tempa, to pomyśl co będzie po 50- tce;-)))))))
OdpowiedzUsuńDobrej nocy kochana- taki anturage zasługuje na piękne sny!
OdpowiedzUsuńTeż kocham świece:) zdrówka Ci życzę z całego serca:) pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńdobrej nocy :)
OdpowiedzUsuńnastrój i przytulność bije z tych zdjęć :)
a małpiszon sympatyczny :)
z dzieciństwa tez pamiętam trochę drewnianych zabawek :)
Pozdrawiam
Nastrojowo tak u Ciebie.
OdpowiedzUsuńMi też ostatnio jakby ktoś nakręcał zegar do przodu, a jesienne wieczory kocham właśnie za blask świec i ciepło z kominka
OdpowiedzUsuńZdrówka życzę :)
Ale cudnie, uwielbiam takie światełko świec
OdpowiedzUsuńoj taki zielnik w kuli szklanej miałam i to wąłsnie 20 lat temu , bluszczyk w nim sobie rósł i coś jeszce :) boze ale ja stara jestem ;) hihihihi
OdpowiedzUsuńa taki nastroj uwielbiam swiece lampiony migotanie :)
zdrówka zycze
pozdarwiam
Ależ u ciebie pięknie i nastrojowo wieczorami!!!
OdpowiedzUsuńklimat jesienny :) milutko :)
OdpowiedzUsuńZnam to! Mam to samo... u mnie wszędzie w każdym miejscu, gdzie się da pełno pozapalanych świec, latarenek, lampionów...
OdpowiedzUsuńuwielbiam tak:)
ściskam cieplutko kochana