Udręka i ekstaza:)
Bez obaw, nie będę dziś snuć rozważań nad powieścią Stone'a czy filmem Reeda, choć fanom Michała Anioła polecam:)
Wróciwszy dziś z przymusowego wypadu na zakupy czułam się jak udręczona- nawet nie tyle wysoką temperaturą, co straszną duchotą- od kilku dni mamy przez 2/3 dnia przedburzową aurę niepozwalającą swobodnie odetchnąć, a potem leje i grzmi- prawdziwe szaleństwo pogodowe;)
I ratowałam się swoimi sorbetowymi lodami- dosłownie doświadczyłam ekstazy- w całej pełni, gdy dodatkowo rzuciłam się na porzeczki:)
Lody to nic innego, jak truskawki zmiksowane z bananem i brzoskwinią- następnym razem dodam jeszcze sok z cytryny:)
Zmyślne foremki, dzięki którym maja tak uroczy kształt kupiłam w netto- foremka na trzy lody kosztuje 4,99zł, więc nie było się nad czym zastanawiać:) I jeszcze te świętojanki... Moi dziadkowie, rodzice mamy, pochodzą z okolic Poznania i zwłaszcza dziadek tak zwykł je nazywać. A dlaczego? Wszak pojawiają się zwykle pod koniec czerwca, w okolicach Nocy Świętojańskiej:) Najbardziej ulubioną opcją były dla mnie zawsze w towarzystwie cukru, ale z tego od dłuższego czasu świadomie rezygnuję. I powiem Wam, że i ze stewią cieszą podniebienie:)
Przez Magdę najchętniej wszystko jadłabym ze słoiczków- to wszystko Twoja wina;)
W tle widać moje nowiutkie poduszki, a raczej kilka z nich (bo jest ich dużo;) Wiem, że nie pasują do zasłon, ale to na razie musicie wybaczyć- zresztą najbardziej chodziło mi o to, by dobrze komponowały się z kanapą;) Uszyła je przezdolna ( i wspaniale sympatyczna ;) Ewa z Shabby Shop - moja droga, powiedzieć, że jesteś genialna, to stanowczo niedopowiedzenie;) W sumie "moich" poduszek jest 8 i jeszcze 4 stworzone z myślą o mężu mym osobistym. Jednak i o nich, i ich twórczyni nie sposób tylko napomknąć, więc szykujcie się niebawem na osobny post;) (Inny powód jest taki, że szyjąc wielkie poduchy na balkon poświęciłam niemal wszystkie wsady poduszkowe, a dziś nie zdążyłam kupić nowych;) Ponieważ nie wszyscy: 1)zrezygnowali z grzesznych czekoladowych przyjemności, 2)mogliby żywić się głównie owocami, mam dla Was również przepis z gatunku słodkościowych;) Sama pewnie bym się za niego nie zabrała, ale szanownego brata (lat 21) naszła ochota, więc zawitał do mojej kuchni;) Muszę przyznać, że prawie wszystko zrobił sam, moja pomoc ograniczała się do wskazówek;) Przedstawiamy zatem: ciastka czekoladowe na maślance z tego przepisu: Ciastka wyszły pyszne (zdaniem brata i reszty rodziny) i kształtne, ale dopiero druga tura- pierwsze wyglądem przypominały naleśniki- konsystencja poprawiła się dopiero po dodaniu prawie połowy szklanki mąki do ciasta (czyli łącznie 2,5, a nie 2, jak mówi przepis). Oryginał mówi o "2 szklankach chipsów czekoladowych" lub radzi zastąpić je posiekaną czekoladą- by uzyskać dwie szklanki, potrzebowaliśmy czterech tabliczek, więc niskokaloryczne to one nie są;) Wydają się też trochę za słodkie- myślę, że wystarczyłoby pół szklanki cukru. Ale poza tym przepis łatwy, prosty i przyjemny;) I tym słodkim akcentem kończę, bo pora na kąpiel:) Dobranoc:) |
mniaaam!:) cudowne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńAle WITAMINKI:-) pychotka! i ciacha... no, no kochana zdolnego brata masz...
OdpowiedzUsuńwyglądają BARDZO apetycznie!!!
uściski i pięknych chwil życzę:-)
PA, PA:-)
Mmmmm porzeczki! Dziś oberwaliśmy resztę - za jednym zamachem powstały dżemiki, ciasto 'palcelizać' i pyszny kompot idealny na te duchoty... Jedne z najlepszych owoców świata! ;p
OdpowiedzUsuńA ciasteczka wyglądają pysznie :)
mmm, jakie pyszności!!!
OdpowiedzUsuńps. zapraszam na moje szybkie rozdanie na fb - można wygrać nowe "Mollie potrafi"!
Prawda, ze ze sloiczka smakuje lepiej??? tak dawno jie pieklam ciasteczek, a tak czekoladowych to jeszcze nie widzialam:-) buziaki!!!
OdpowiedzUsuńPusznosci Kochana, u mnie królowałam przez tydzien jesien i dopiero dzisiaj zrobiło się ciepło, ale już pada ;))
OdpowiedzUsuńMiłego wieczoru
U,ale bomba czekoladowa! Ale ja takie lubię ;p Podusie idealnie pasują do kanapy :) Takie patchworkowe materiały są super ,nie trzeba się męczyć nad robieniem typowo patchworkowych np.narzut ;p
OdpowiedzUsuńA u mnie cały dzień pada i pada...
Pozdrawiam!
Pozazdrościłam lodów, akurat mam ochotę:) Poduchy podobają mi się bardzo. Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńApetyczny i piękny post!
OdpowiedzUsuńNie wiem na co bym pierwsze się rzuciła...na ciacha czy na owoce... ;))) Potem po obżarstwie koniecznie na nowe poduchy! ;)
OdpowiedzUsuńLody bardzo zmyślnie wyglądają, świetny zakup:) Same pyszności na tych pięknych kadrach uwieczniłaś, a ja na diecie jedynie te porzeczki bym mogła pojeść;)
OdpowiedzUsuńbuziaki
no ale pysznie u Ciebie ja porzeczki wcinam bez niczego takie najbardziej lubię i to czarne w szczególności moje ukochane :)
OdpowiedzUsuńod czego zacząć... wszystko takie piękne,odpowiednio ułożone.Uchwycona chwila na każdej fotce emanuuje niesamowitą pozytywną energią!!bosko :)
OdpowiedzUsuńu Ciebie jest pysznie i wygodnie, nie ma co!!!! Poduchy piękne:)
OdpowiedzUsuńAż jeść się zachciało! my porzeczki mamy swoje :) choć ja nie przepadam za tym kwasem... Soki z nich robimy. Uwielbiam upały, niech wracają!!!
OdpowiedzUsuńOj, a tak niewiele brakowało żeby mi umknął ten post! Cisze sie bardzo, ze jesteś zadowolona z poszewek i tak milo napisałaś o mojej skromnej osobie - dziękuję. Ja mogę dopisać, że Twoja sympatia jest odwzajemniona:) A teraz o owockach: zrobiłaś tak apetyczne zdjęcia, że gotowa jestem ekran wylizać! Na te lody to się pisze:)
OdpowiedzUsuń