Czego w blogosferze robić nie wolno...

Dziś post będzie inny. Ostatni na Przeplatanekolorami... Albo i pierwszy, ale już "po nowemu". Blog istnieje trzy lata, jest mi bliski jak drugie dziecko i nie ma w tym metafory. A Matka często lubi przymknąć oko, czasem dla spokoju własnego sumienia. Wczoraj pewna wspaniała Osóbka nazwała to, czego sama nazwać się bałam. Straciłam polot. Blog stał się nudny, a moja obecność w wirtualnym świecie nader nijaka. I czułam to od dawna, ale łatwiej się oszukiwać. Powstało wiele bardziej lub mniej wzniosłych postów o"kryzysie blogowania" - modlę się, niech ten będzie inny. 

Mam w sobie coś z tchórza i od miesięcy, kroczek po kroczku, wpełzałam w jego paskudną skorupę. Bo lubię mówić szczerze- także i komentować na blogach. I nagle okazało się, że tak nie powinnam. Bo dozwolone są ochy i achy, względnie "ojej, jak tu pięknie", "masz dom, jak z katalogu" czy "ależ ja Ci zazdroszczę!" I koniec. Kropka. Nic więcej. Każdą- chociażby tylko wątpliwość - zalewa fala oskarżeń - że "hejt", że zawiść, że zazdrość, że żałosny człowieczek musi się wyżyć. Jednym z największych grzechów jest napomknąć coś o "kółkach wzajemnej adoracji" czy stwierdzić, że domy "modnych blogerek" X, Y, Z zlewają się w jedno, że "wszędzie to samo, tylko ustawione inaczej". Ale mi się zlewają. I widzę, że nie tylko mi, ale o tym wszak mówić nie wypada. Chociaż pamiętam pewien post Magdy sprzed kilku miesięcy, od którego zaczęłam wątpić, a którego dziś za cholerę nie mogę znaleźć... To był jeszcze taki moment, w którym umiałam bezpiecznie się oszukiwać.

Na równi z rozczarowaniem sobą- jestem rozczarowana blogosferą, choć "jesiennej depresji" w to mieszać nie będę. Ulubione dwa czy trzy lata temu blogi, ba, nawet te sprzed roku, w sporej części wcieliły się w rolę słupów reklamowych. A jeśli jeszcze nie osiadły na tym fundamencie- dziarsko brylują wśród pretendentów. Nie mam nic przeciwko reklamie na blogach - bo świetnie, gdy zaangażowanie i praca blogera przekładają się na realne korzyści. Ale kolejny post z gatunku "Przyszła dziś do mnie wspaniała paczka z niespodzianką od sklepu A, B czy C, zajrzyjcie koniecznie i teraz zachwycajmy się razem moim nowym hitem designu. A dla Was mamy kod rabatowy na x%, zapraszam do zakupów" to już za dużo i nawet jelitówka rzuca się do galopu.

A że nastrój mam dziś paskudny, to pobluzgam sobie hejtem, popluję jadem, połechcę kompleksy, a może i kilka pomniejszych grzechów popełnię. Chyba mi wolno?  A nawet jeśli nie - trudno;)

Czego więc w blogosferze robić nie wolno? 

Przede wszystkim - KRYTYKOWAĆ. Krytyka jest wyrazem najniższych, ba, zwierzęcych instynktów, a konstruktywna czy nie- nie ma żadnego znaczenia. Krytykuje jednostka płytka, uboga intelektualnie i niewiele mająca do zaoferowania. Powód? Najczęściej zazdrość, względnie "hejt". To pojęcie szerokie, zawiera w sobie wszystko, co przez Jaśnie Oświeconego Autora (w skrócie: JOA) może być odebrane jako zamach na własną wspaniałość, gust, cokolwiek. I ciekawostka- zdanie jakkolwiek odmienne od jedynie słusznego- tegoż Autora względnie tabunu fanów- a wyrażone głośno- jest krytyką, a więc i HEJTEM.

Miałeś świetny pomysł, pokazałeś na blogu i po tygodniu, miesiącu czy roku widzisz go na innym, takim z blogerskiego Olimpu - i oczywiście przedstawionym jako nius, hicior i w ogóle szał. I się oburzasz? Głupcze, hejt przez Ciebie przemawia, wszak JOA na pewno nie zagląda do maluczkich podobnych Tobie i w swym geniuszu wymyślił wszystko na nowo. A więc - NIE WOLNO Ci się odzywać. Możesz jednak chylić czoło przed taką kreatywnością.

Koniec lata, w perspektywie katalogi jesień-zima modnych marek. Przeglądasz oferty sklepów, w oczach się mieni od ceramiki (często na wyrost porcelaną zwanej), planujesz już aranżacje, obliczasz zawartość portfela i nagle patrzysz na cenę. I ZONK! Miseczka wielkości naparstka (Magda, Magda, ja Twoje cytaty noszę w głowie na równi z Marquezem!) staje do pojedynku z podwójnym biletem do kina, wielką pizzą na ból istnienia czy choćby nową książką na trzy wieczory. Proza życia jakoś wygrywa z artystycznym układaniem trzech orzechów w kruchej skorupce i szansą na cyknięcie setki fotek z różnych perspektyw. Dzielisz się wrażeniami, że jednak to wszystko trochę za drogie i refleksją, czy aby na pewno marże sklepów muszą startować od 150%. I PLUSK! Budzisz się z wiadrem pomyj na głowie, że nikt do zakupów nie zmusza, ale skoro komentujesz, to przemawia przez Ciebie jedno. Oczywiście hejt.

Z dzieciństwa pamiętasz, jak Babcia prowadzała na Adorację, a i kółka różańcowe ("różami" niekiedy zwane) pamiętasz i jakoś tak w głowie w słynne "kółka adoracji wzajemnej" Ci się to ułożyło...Niebacznie klapniesz ozorem, że i w blogosferze te adoracyjne róże kwitną jak w środku lata. A że kwitną i mają się dobrze - to jedno, ale mówić o tym to już poważne faux pas. Prostak z Ciebie, choć bardziej prawdopodobne, że hejter.


I teraz pomyślicie pewnie, że dławię się już własna żółcią i dlatego zbliżam do końca. Nic bardziej mylnego, ot, bliska już pora kąpieli. Gwoli wyjaśnienia- popełniłam sporo durnostrojkowych zakupów, nie żałuję też żadnego kubka GG czy IL, choć po prawdzie, to kawa smakuje tak samo w tym biedronkowym. Od niemal pół roku nie odezwałam się w komentarzach na więcej niż dziesiątce blogów- winny przede wszystkim czas i czytanie z komórki, ale i wielka wewnętrzna blokada. Doświadczyłam kradzieży własnego pomysłu i zachwycanie się nim przez innych nie u mnie, lecz u złodzieja. Nie mam nic przeciwko istnieniu "kółek" - żałuję jedynie, że nie próbują się otworzyć i dać czasem szansy komuś z zewnątrz. Bo choć ciężko wymagać zaprzyjaźniania się z kimś na siłę, to nie wierzę, że jest wśród nas jedynie 20-30 osób, które prowadzą blogi na tyle ciekawe, by mogły brać w udział np. w ciekawych współpracach z firmami, a właśnie to obserwuję.

To wszystko napisałam ja, Ilona Jankiewicz, dziś naczelna hejterka blogosfery.





77 komentarzy:

  1. Uwielbiam oglądać różne blogi z pięknymi rzeczami ale faktycznie na niektórych jest dość sporo reklam a do tego ceny tych przedmiotów są kosmiczne :/ no ale popatrzeć zawsze można a i tak wybiorę te z mniej znanych firm za 1/5 ceny :P i oczywiście że chciałabym mieć dom jak z katalogu ale jednak codzienne życie to nie katalog :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I mnie czasem taka myśl nachodzi, ale nawet gdyby ktoś mi takowy zafundował- sama już córcia z Balzakiem szybko pozbawiliby go katalogowości;)

      Usuń
  2. Ja nie mam nic przeciwko zarabianiu na blogach. Skoro dla niektórych moze być to zarabianie/dorabianie to jestem za:)
    Chociaż przyznam, ze ceny niektórych przedmiotów są naprawdę kosmiczne.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Natalko, ja też nie mam nic przeciwko, ba, chwała tym, którzy z tego żyją. Ale co złego w mówieniu o tym otwarcie? Inna rzecz, że wtedy może się tym zainteresować skarbówka;)

      Usuń
  3. Mnie też rażą te reklamy wszechobecne. Podobnie w blogach książkowych przeszkadza mi, oczywiście mam na myśli blogerów otrzymujących książki do recenzji, że pisza jedynie o nowościach książkowych i że nie potrafią krytykować - nieraz nie dwa przejechałam się na takich recenzjach zanim się przekonałam o co chodzi.... Moja kieszeń to odczuła. Teraz jestem bardzo ostrożna w takich zakupach i wertuję internet porównując opinie.
    Co do blogów wnętrzarskich rozumiem doskonale co masz na myśli.

    Konstruktywna kulturalna krytyka jest polemiką i nie ma się o co obrażą, ale pewnych rzeczy i ludzi nie zmienimy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. masz rację. Sama nawet rozróżniam "konstruktywną krytykę" od zwyczajnego "zdania odmiennego" - bo że mam takowe, wcale nie oznacza, że krytykuję:)

      Usuń
  4. ..hehe! Dobry ten post...
    Mysle, ze wiele z nas przechodzi to samo, nie kazdy jednak jest w stanie sie do tego przyznac. A doswiadczenie i spojrzenie innym okiem na swiat blogowy przychodzi po czasie, znam wiele blogerek, ktore przestaly pisac... Powod? Czesto wlasnie wypalenie sie, ale nie tylko... Przede wszystkim brak czasu i zycie realne, ktore nie jest wypelnione dopieszczonymi w szczegolach kolorowymi zdjeciami...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi łatwo nie było, ogromnie bałam się reakcji, ale w gruncie rzeczy dobrze się stało:) Sama widzę, jak wiele dobrych blogów zniknęło lub "wisi"od dawna bez nowych wpisów:(

      Usuń
  5. zgadzam się absolutnie z każdym zdaniem. powiedziałaś dokładnie to, co ja czuję. ubiegłaś mnie z tym postem, bo już dawno chciałam to napisać. ale zrobię to, cytując Cię mega obficie :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Biję brawo na stojąco! Mogłabym dopisać jeszcze parę innych rzeczy, które strasznie mnie w blogosferze denerwują. Twój post to strzał w dziesiątkę, podpisuję się pod każdym słowem!

    OdpowiedzUsuń
  7. jak mi sie cos nie podoba to nie komentuje- po pierwsze, zeby nie urazic czyis uczuc( bywam zazwyczaj na blogach Hand made, i wiem ile pracy jest wlozone w wiekszosc pokazanych rzeczy) a po drugie zeby uniknac dyskusji o tym jak moglam... jak mi sie nie podoba to na ten blog juz nie zagladam i tyle...moze tchorzem jestem, ale mam za duzo " na glowie" w realu, zeby jeszcze zbierac, czy siac jad w swiecie wirtualnym

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Blogi hand made - wydaje mi się- rządzą się innymi prawami- za nic nie napisałabym komuś, że jego ciężka praca jest brzydka, nieestetyczna itp. A jeśli ktoś pyta? Cóż, to, że mi się nie podoba o niczym nie przesądza, nie wszystko musi być w moim stylu. Długo myślałam podobnie"nie podoba mi się- nie komentuję". Ale z drugiej strony- dlaczego tak? Blog jest w pewnym sensie przestrzenią publiczną, a ponoć istnieje wolność słowa. Czy sieję jad? To już musisz ocenić sama, nie taki był zamiar.

      Usuń
  8. Soczyście Pani Naczelna :)
    Dobrze jest przeczytać czasem jakie to karygodne wykroczenia popełniamy, hehe :)
    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  9. Hehe, tydzień pisania o kolkach wzajemnej adoracji uważam za otwarty. Dobre kółko nie jest złe :) I choć mnie sie zlewają wszystkie skandynawskie topowe blogi to raczej nie jest li tylko wina tych samych kubeczków. Te babeczki są po prostu mało wyraziste. Kończę czytać jakiś pościk i nie wiem, kto go napisał, bo każda z nich mogła taki wpis popełnić. Jednakże to sie większości podoba. No i dobrze! Szczególnie jeśli ktoś żyje z bloga, to musi tych postów z kubeczkami dużo natrzaskać. A na zdrowie! Nikt mnie przeciez nie zmusza do czytania. Na całe szczęście jest dużo bdb blogów niewnetrzarskich. Bo najważniejsze jest niewidoczne dla oczu :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że jeszcze wczoraj (już przedwczoraj) nieźle się uśmiałam pierwszy raz będąc u Ciebie i czytając o brejkanych rulach?;) Brak wyrazistości... Może i o to chodzi. Bo czasem serio nie wiem, na czyjej komodzie stoi ten wazonik origami, jeszcze pół biedy jak czarny, bo już białego to nie określę;)

      Usuń
    2. Ilonka, błagam, tylko nie wazonik origami :)))

      Usuń
    3. I czemu się śmiejesz;) Mi się tam ten wazonik szalenie podoba, ale Małżon puka się w głowę, że niby mam sobie z papieru sama powyginać;)

      Usuń
  10. W końcu jakiś szczery głos. Ja nie mam tyle doświadczenia i bloga pisze dla przyjemności od ponad roku ale czasem jestem zmęczona przeglądaniem identycznych wpisów. Co robię? nie czytam nie odwiedzam zapominam o miejscach których odwiedzanie nie sprawia mi już przyjemności
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Hmm... staram sie nie krytykować prowadzenia innych swojego bloga. Nigdy na ten temat nie pisałam u siebie na blogu, ale skłamałabym gdybym napisała, ze nie dostrzegłam tego faktu. ON jest i owszem, ale ja to mam Ilonko w głębokim poważaniu! JA najzwyczajniej w świecie, przestałam na te blogi zaglądać... i tyle! Uważam, żę to jest najlepszy sposób na pokazanie mojego zdania. Nigdy nie pisałam przykrych słów w komentarzu u kogoś, bo wiem jakie to moze być przykre. Nie jestem osobą narzucającą swoje zdanie, jedynie co mogę zrobić zgodnie ze swoim sumieniem to nie pisać komentarzy. Blog żyje wtedy kiedy jest komentowany. To uważam, jest dowodem gości na nim i zawsze cieszy mnie każde miłe słowo napisane przez osobę odwiedzającą. Nie miałabym nic przeciwko, gdyby osoba która jest sponsorowana, napisała jasno, że jest to post zachęcający do kupna danego przedmiotu... wiedziałabym na czym stoję:) Ale, to sa moje odczucia... a Ciebie broń Boże nie krytykuje, wręcz przeciwnie zapisuję się do tego koła:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewa, Ewa, Ty to jesteś Anioł a nie kobita, a ze mnie wylazła jakaś paskudna zołza;)

      Usuń
  12. Powiem tak jaki jest koń każdy widzi, co dzieje się z "popularnymi" blogami też.
    Pamiętam, że jeszcze 4 lata temu na tego kto dostał coś z jakiegoś sklepu i o tym napisał, lała się fala krytyki, że komercja itp. Nikt nie chce być krytykowany, więc popularną praktyką stało się organizowanie wszelakich konkursów by w jakimś tam stopniu zadowolić czytelników i by oni też mieli coś z tego tortu. A, że obecnie przybrało to już rozmiary plagi to inna inszość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie do końca jestem przekonana, czy chodzi o te okruszki dla czytelników;) To raczej ma działać tak "nie wygrałam, to trudno, w końcu mogę to sobie kupić i jeszcze z rabatem..." Na pewno nie skuszą się wszyscy, ale ktoś na pewno;)

      Usuń
    2. Wydaje mi się, że skoszą się jednostki no chyba, że coś będzie w cenie poniżej 50zł.
      Sama prowadzę sklep internetowy i swego czasu miałam sporo propozycji różnego rodzaju by sponsorować konkurs i dać rabat. Jeśli ktoś nie jest zainteresowany moim produktem to ani konkurs ani rabat tego nie zmienią. Pytam więc grzecznie o target, grupę docelową czy jakiś ogólny pomysł. Argument jest zawsze ten sam 20.000 wejść miesięcznie (to chyba jakaś magiczna liczba bo wszyscy zawsze piszą, że mają 20.000 wejść) a ja mam być tylko sponsorem i w domyśle pomóc w polepszeniu statystyk danego bloga. Kiedy z mojej strony pada odpowiedź, że chętnie współpracuje z kimś kto ma jakiś pomysł na moje produkty, a nie organizuje konkurs dla samego konkursu wtedy już nie dostaje odpowiedzi. Tak ja postrzegam te konkursy jako sklep ,czyli ja nie zyskuje nic prócz chwilowego zwiększenia ruchu w sklepie, który nie przekłada się na sprzedaż w żadnym stopniu. Ale ja mam specyficzny produkt na który trzeba mieć pomysł, może sklepom z kubkami i innymi pierdołami takie współprace się opłacają.

      Usuń
  13. Absolutnie się zgadzam z tym co napisałaś.Każdy prowadzi swojego bloga w sposób według niego najlepszy, najwspanialszy i to jest w porządku. Nie w porządku jest to gdy oczekuje jedynie aplauzu i nie przyjmuje absolutnie żadnej krytyki. Mówię tu o krytyce konstruktywnej. Tak przekazanej aby nie ubliżała i nie poniżała absolutnie nikogo.
    W którymś momencie prowadzenia swojego bloga wręcz o coś takiego prosiłam.
    Skutek raczej mierny.
    A że uważam iż to blog jest dla mnie a nie ja dla bloga, robię na nim swoje. Tak obecnie z robótkowego przeistoczył się prawie w podróżniczy.
    Nadal kto ma ochotę na odwiedziny i pozostawienie słówka jest zawsze bardzo mile widziany.
    Co do jakości pokazywanych prac to ile osób, tyle gustów.A że o gustach podobno się nie dyskutuje gdy mi się coś niezbyt podoba staram się nie zabierać głosu czyli nie pozostawiam komentarza.Chyba ,że osoba pisząca wyraźnie o radę prosi. Z tym również się spotykałam. Na szczęście nie wszyscy uważają, że to co robią jest najwspanialsze i nie podlega żadnym krytycznym uwagom.
    Ależ się rozpisałam .Ale wybacz, bardzo chciałam napisać swoją opinię na ten temat.
    Serdeczności posyłam .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coraz częściej mam wrażenie, że pytanie o radę jest w gruncie rzeczy tylko pozorne- nie zawsze, a jednak się zdarza...I rozpisuj się do woli- nie gryzę:)

      Usuń
  14. Witaj :-) oczywiscie czuje sie wywolana do tablicy :-) przeczytalam komentarze dziewczyn powyzej i musze powiedziec tak: ja juz tez poddalam sie, przestaje po prostu zagladac tam, gdzie wszystko non stop takie same i te same ochy i achy. Czasmi zlamie ta zasade i pozniej zaluje, tak np bylo jakis czas temu na znanym wszystki "Czolnie": autroka poruszyla temat powiedzmy z tej samej beczki, chyba mialo byc kontrowersyjnie, mysle sobie, no dobra, wypowiem sie, bo widze, ze warto. A guzik prawda!!! Okazalo sie, ze to mial byc po prostu kolejny post generujacy traffic (sorry, tak to odczulam), komentarze i same odpowiedzi autorki na nie wielce dyplomatyczne, byle tylko nie skrytykowac i nie urazic. Ludzie!! co zlego jest w konstruktywnej krytyce?? naprawde, jesli dostajesz 70 komentarzy i wszystkie sa ochy i achy to naprawde wierzysz w to, ze sa szczere a nie ineteresowne?? Sorki, ale mam odruch wymiotny. Pal licho, ze wnetrza sie zlewaja - jesli chcesz miec wnetrze wyjete z katalogu i miec w domu dokladnie tak jak polowa blogosfery twoja sprawa, ale dlaczego raptem wzysce chca miec tak samo wygladajace blogi?? Pewnie, ze to moze wkurzyc, czlowiek sie stara, robi ladne zdjecia, zastanawia sie nad trescia postow, zeby bylo cos innego, nie powielonego a potem i tak okazuje sie, ze to dla nisz, bo masy wola ogladac i "czytac" o pierdach. Ok, przetrawilam juz to, chyba. Rozpoczelam zmudny proces poszukiwania nowego "targetu", blogow innych, wyrozniajacych sie, dajacych do myslenia, takich, na ktorych wpisy sie czeka, bo to nie bedzie kolejny post kubeczkowy. Jesli chodzi o zarabianie na blogu - jesli ktos chce i ma do tego smykalke, prosze bardzo. Normalna sprawa. Wkurza mnie tylko to, ze ja, jako czytelnik, jestem traktowana jak idiotka. Bo chyba idiotka musialabym byc, gdybym wierzyla, ze ktos "wydal" magazyn online pod szumna nazwa np Inspiracje czy cos tam jeszcze po to, zeby mnie zainspirowac. Bo niby po co te wszystkie linki i odsylacze do sklepow online?? niestety, za idiotke sie nie uwazam, mam swoj rouzm i widze. Widze, kiedy post jest sponsorowany, choc niby wyplywa z serca. Widze, kiedy probuje mnie sie nakierowac na jakies zakupy, choc niby to wszystko wynika z pasji. Dlaczego sie oszukujemy?? dla paru srebrnikow?? Czytelnik (mam na mysli tego wartosciowego, szczerego, inteligentnego) zorientuje sie predzej czy pozniej, i sobie pojdzie, ja juz sobie poszlam z wielu blogow, i pewnie podobnie wiele osob poszlo sobie z mojego, keidy zabraklo "kubaczkowych" postow, czy mega fajnych rozdawajek. szerokiej drogi :-) moje miejsce w blogosferze nie jest miejscem, gdzie udaje kims, kim nie jestem. Poza tym mam juz tyle lat, ze zadowala mnie jakosc, nie ilosc. na koniec mam jeszcze pytanie: czym jest "hejt"?? bo jak na moje oko, to podobnie jak stalo sie ze stylem skandynawskim, jest to slowo wytrych-dziala na wszystko i wszystkich a nikt tak naprawde nie zna jego definicji. jesli konstruktywna krytyka albo odmienne zdanie jest hejtem, to ja juz nie ogarniam tego swiata chyba?? bardzo sie ciesze, ze napisalas ten post i bardzo Ci za niego dziekuje. powiem tak-robmy swoje, zgodnie z wlasnym wnetrzem (ha ha) a kiedy kurtyna juz opadnie, przynajmniej nie bedziemy sie wstydzic za nas same.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magda, jak Ty nic nie wiesz;) Hejt jest niczym i wszystkim, w zależności do czego zamierzasz go użyć;)
      Ja właśnie zaczęłam się za siebie wstydzić, bo w którymś momencie zamarzył mi się ten elitarny klub- ale na dobre mi wyszło, że za wysokie (i zamknięte)progi. Szczęściem umiejętność puknięcia się w głowę potrafi ocalić od zidiocenia;)

      Usuń
    2. Szczęśliwie Opatrzność nad Tobą czuwa 😀 amen

      Usuń
  15. A tylko dodam jeszcze,że bardzo mi się podoba zdjęcie drzewa w jesiennych barwach. Za te cudowne kolory lubię jesień:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Juta, to drzewo to dla mnie jak najpiękniejszy obraz- "złapałam" je po prawie tygodniu siedzenia z córką w domu;)

      Usuń
  16. Ilonko,uważam,że w twojej wypowiedzi nie ma nic z hejtu :)
    Już nie raz widziałam na różnych blogach stwierdzenia o "kółkach wzajemnej adoracji" ;p Może i coś w tym jest.
    Jeszcze dwa lata temu strasznie mnie kręciło oglądanie i podziwianie perfekcyjnych cudzych wnętrz,pełnych tych wszystkich rzeczy ,do których wzdychałam,.Nadal lubię oglądać "ładne" wnętrza ale nie ma w tym już takiej podniety ;p Dziś-no cóż-poluzowałam w tym temacie i to bardzo. Sama chciałam na swoim blogu pokazywać to,jak zmienia i udoskonala się moje M.Teraz robię to co lubię czyli szyję i to można głównie zobaczyć u mnie na blogu.Choć komuś też pewnie już się opatrzyło akurat to co ja pokazuję ;p I chyba trochę przejadły mi się posty gdzie obfocony jest kubek z każdej jego możliwej strony ,choć przecież każdy ma prawo robić i pokazywać na swoim blogu to co chce :) Po prostu nie rajcuje mnie już to aż tak mocno jak na początku ;p Chyba mam "spadek blogowej formy" .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze co do pomysłów i "projektów "DIY.
      Moje "prace" są raczej pracami odtwórczymi-no bo nie ja wpadłam na pomysł żeby uszyć poduszkę z lisem czy innym zwierzęciem, nie ja wymyśliłam girlandę czy koszyk dziergany , nie ja wpadłam na to,żeby napełnić słój korkami po winie. Internet zalewa nas falą zdjęć różnych wyrobów,ich wykonaniem .Uważam,że jeśli coś nam się spodoba ,zainspiruje do działania to dlaczego nie zrobić sobie samemu coś podobnego.Ale może nie odtwarzać tego co do joty tylko zrobić swoją wersję czegoś,dodać coś od siebie. Jeśli natomiast jest to twój całkowicie autorski pomysł i podobnej rzeczy nie można znaleźć w internecie,to rzeczywiście można być złym o "zapożyczenie" a raczej przywłaszczenie pomysłu -jeszcze bardziej gdy ten ktoś podpisze go własnym imieniem. Ja nigdy nie napisałam,że to co uszyłam jest od podstaw moim i wyłącznie moim pomysłem,bo takich rzeczy ,które szyję jest mnóstwo.Ale robię to na swój sposób :)

      Usuń
    2. Klaudynko, to jest najzupełniej normalne- w końcu jaśka 40x40 nie da się uszyć w innych wymiarach;) Twoje szyjątka są piękne - lubisz i umiesz to robić. I nie masz obowiązku co tydzień przestawiać szafy, bo przecież nowy post trzeba napisać;)

      Usuń
  17. ale się napisałam....a potem okazało się ,że nie jestem zalogowana...buuuu...samej dostało mi się kilka razy za nie właściwe słowa.-jak śmiałam napisać ,że podusia 40x40 ,która kosztowała 200zł,jest ździebko droga:))..nie wchodzę na niektóre blogi...bo to jakieś sklepy internetowe-same linki i w kółko to samo i tyle:((
    moje szyldy,których czuję się matka są coraz częściej zgapiane.-i bardzo sie cieszę,że kogoś zainspirowały..ale tylko z 1 osoba wspomniała na kim się wzorowała....To pisałam ja..Qrka Domowa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Qrko, 200 zł byłabym w stanie zrozumieć przy np. dzierganiu z malusieńkich kwadracików i potem zszywaniu w patchwork- nie kupiłabym, ale rozumiem, bo rękodzieło powinno mieć swoją cenę. A nie kupiłabym dlatego, że dla mnie to tylko poduszka, udziergam mniej piękną, ale z funkcją tą samą;)
      Twoje szyldy faktycznie są kopiowane- no bo przecież to fajnie coś takiego "wymyślić":(

      Usuń
  18. Ilonko, genialny post :) Nic dodać nic ująć. Zakładając bloga myślałam: pokażę to co lubię robić, by może ktoś mógł odnowić sobie grata bez płacenia za kurs renowacji mebli ( ja zapłaciłam). I mam nadzieję, że moje posty nie są tendencyjne i nikogo nie nudzę. A jeśli ktoś napisze, że mu nie pasuje, to cóż? Takie życie. Ja nie zostawiam wszędzie komentarza, bo to nie o to chodzi. Zresztą wcale tego nie wymagam. Tak jest uczciwiej. Trzymaj się, buziaki,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Beatko ,dokładnie tak jest z tymi komentarzami :) Nie o to chodzi,żeby za każdym razem wypisywać ochy i achy. Jeśli coś mnie zachwyci-np.zdjęcia,przedmiot,pomysł,wykonanie-to piszę o tym ale nie po to aby ktoś mi w rewanżu napisał pozytywny komentarz. No bo takie pisanie na siłę chyba nie ma sensu-zarówno komentarzy jak i postów ;p
      Buźka!

      Usuń
    2. Zgadzam się w 100%. To przede wszystkim powinno być szczere :)

      Usuń
    3. Nie są tendencyjne, w każdym widać ogrom pracy i talentu i nie mówię celem lizania;) Robicie z Mężem coś konkretnego i pięknego i gdyby nie to, że moja komórka dodawać komentarzy nie lubi, sama ochowałabym z achem w każdym poście. Sama odzywam się rzadko i czasem mi z tym źle, ale jakoś rodzi mi się chęć na zmiany;)

      Usuń
    4. Ilonko, bardzo dziękujemy i wielkie brawa za odwagę, że poruszyłaś taki temat. A dechy dla Ciebie tniemy, jeszcze chwilkę :)

      Usuń
  19. Wiesz co, już po Twoim drugim akapicie wiedziałam co tutaj napiszę. Przede wszystkim to, że zaglądam regularnie, ale nie komentuję za często (podobnie z innymi blogami). A zaraz potem to, że nie komentuję za często, bo to nudne - podoba mi się - ok., ale ile razy można pisać wszędzie to samo?
    A z krytyką - Ilono przybądź do mnie i krytykuj :) w końcu jak mam się czegoś nauczyć (a szyć uczę się sama, korzystając czasem z rad starszych stażem szyjących i internetu), jeśli nikt nie napisze, że coś jest nie tak? :)
    A krytyka - hejt... Odbieranie komentarza jako jedno czy szczególnie drugie - może mieć związek z własną - wbrew pozorom niską - samooceną, no nie? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie ja już sama tę nudę poczułam za wszelką cenę goniąc za poprawnością;) Do Ciebie przybyłam, ale jak rzekłam- o krytykę u mnie ciężko;)
      Kochana Sandrynka z tą samooceną ujęła to pięknie- gdyby wielu tz ych często krzyczących "hejt, hejt, hejt" zabrać całokształt kubeczków, doniczek i innych pierdółek- niewiele by zostało...

      Usuń
  20. Zawsze byłam zdania że typowymi hejterami są osoby które mają problem same ze sobą, ale też z drugiej strony problem mają osoby które na te negatywne opinie reagują agresywnie a natrafiłam już na kilku blogach na tego typu niemiłe odpowiedzi autorek.I na pewnych blogach jest tego coraz więcej,nic swojego wszystko sponsorowane...Ja po prostu ich nie czytam a twoja opinia pokrywa się myślę że z większości z opinią rozsądnych i wyważonych czytelników i blogerów.Pozdrawiam Marta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marto, w swój rozum uwierzyłam na nowo i zgadzam się z Tobą. Paniczna ucieczka przed wszystkim, co nie jest bezkrytycznym zachwytem jest dla mnie po prostu żałosna. Ale cóż, takie życie;)

      Usuń
  21. A jeszcze a propo krytyki,chciałam przytoczyć słowa z kultowego filmu:
    "Każdy może, prawda, krytykować, a mam wrażenie, że dopuszczanie do krytyki panie to nikomu... Mmmm... Tak, nie... Nie podoba się. Więc dlatego z punktu mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było. Tylko aplauz i zaakceptowanie. Tych naszych, prawda, punktów, które stworzymy." :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Mądrość przez Ciebie przemawia Kobieto!

    OdpowiedzUsuń
  23. No to możemy podać sobie ręce - Naczelna Hejterka Blogosfery -zwyzywana, oblana pomyjami z największej gównopijki na wsi, zazdrośnica, bez pomysłu na życie, wylewająca żółć i nie tylko .....bo ośmieliłam się skrytkować pewne spotkanie ....ech

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Patti, chwała niech będzie instagramowi, że na Ciebie trafiłam i nie uciekłam na widok tej całej ikei;) U mnie masz drzwi otwarte, ulżyj żółci ile wlezie;)

      Usuń
  24. Piszesz o tym, co każdy wie i widzi, ale boi się uszyć gniazda os. Kółka wzajemnej adoracji to sprawa względna, bo blogując zawieramy przyjaźnie i to oczywiste, że do tych właśnie zaprzyjaźnionych osób wpadamy i komentujemy częściej. To zostawiam.
    Kolejna rzecz, to pierdoły i stylowe, dizajnerskie gadżety, które powielane i kopiowane stają się powoli ekskluzywnym i drogim kiczem. Owszem, zaglądam na wiele blogów i podziwiam stylizacje oraz wystój wnętrz i czasem mi szkoda, że mnie na to nie stać. A potem idę na giełdę staroci i widzę coś podobnego za grosze i... nie kupuję, bo już mi się opatrzyło. Oczywiście zdarzają mi się posty "kubkowe", czy jak to tam nazywacie, ale przecież każdy ma się prawo pochwalić, co kupił, czy co dostał nie robiąc przy tym reklamy. Często to właśnie z blogów dowiaduję się, że akurat w biedronce, czy lidlu jest coś godnego uwagi. Wiele z tych rzeczy zostanie "rozdrapanych" zanim na spokojne po pracy dojdę do sklepu, ale wtedy tylko dochodzę do wniosku, że w takim razie pewnie nie było warto. Wiele razy kupując coś zastanawiam się, czy faktycznie jest mi coś potrzebne do szczęścia. Czy na pewno będzie mi lepiej na sercu, jeśli kupię sobie słój z kranikiem? Może lepiej iść z dzieckiem do bajkolandu (przez miesiąc codziennie na godzinę).
    Co do hejtu - jak coś mi się nie podoba, to o tym nie piszę. Jak widzę, że coś można zmienić, że zrobiłabym coś inaczej, to wtedy już piszę, choć staram się być dyplomatyczna. Sama doświadczyłam kilka razy konstruktywnej krytyki, raz takiej że mi w pięty poszło, ale z dziewczyną, która się odważyła napisać prawdę "kumpluję" się blogowo do dzisiaj. Ja to odbieram tak - może moja uwaga pozwoli komuś świeżo spojrzeć na zagadnienie. Jak nie, to pół biedy. Mam prawo wyrazić swoje zdanie i każdy bloger powinien się z tym liczyć, bo Internet to strefa publiczna. Choć oczywiście zazdrosnego hejtu dla samego faktu nawrzucania komuś nie znoszę.
    Co do komentarzy samych w sobie, to nie lubię tych w stylu: ale ładnie! lub pięknie! Sama zawsze staram się napisać coś więcej (tu nawet za dużo).
    Co do reklam - miałam kilka nieudanych doświadczeń i od tamtej pory nie przyjmuję żadnych propozycji współpracy. Oczywiście mam kilka reklam w pasku bocznym, ale to banerki do sklepów, czy blogów, których jestem zwolenniczką, które sama sprawdziłam, lub do których pałam osobistą sympatią.
    I na koniec wisienka na torcie - kopiowanie i plagiaty. Wiadomo, że nie da się wymyślać co chwila czegoś nowego. Sama wiele rzeczy robię odtwórczo, ale staram się zawsze podawać źródło mojej inspiracji. Nie wiem, kto wymyślił dynie ze swetra, ale wiem, u kogo je widziałam i na kim się wzorowałam i o tym napiszę. Niejednokrotnie łapałam się na tym, że wydawało mi się, że jestem taka zajebista i sama coś wymyśliłam, przeglądam potem internet i widzę, że to już było. Zonk. Co wtedy? Plagiat twórczej myśli? Ale dylemat moralny wtedy mam. Zdarzyło mi się, że ktoś odgapił ode mnie. Chamsko, kropka w kropkę, nie podając źródła, przywłaszczył sobie wzór i pomysł. To wtedy piszę komentarz ironiczny w stylu: ale ładne! zrobiłam coś takiego miesiąc temu! Tyle. Krew mnie zalewa, ale po co mam rzucać oskarżenia? Swoich praw w sądzie i tak dochodzić nie będę...
    Tymczasem chciałam Ci na koniec powiedzieć, że kryzys dopada każdego. Wena nie przychodzi, podobnie jak odwiedzający. Albo wejścia widzisz w statystykach, ale nikt nie komentuje. Normalka. Jeśli piszemy prawdziwie, jeśli post uwarunkowany jest naszymi przemyśleniami, a nie kwotą zainkasowaną na konto za reklamę, czy podniesieniem słupków statystycznych, to myślę, że i tak warto. Nie wyobrażam sobie życia bez bloga i traktuję go bardzo poważnie. Mam niewielkie grono stałych czytelników i to dla nich się staram, żeby coś napisać, zrobić ładne zdjęcia. Jeśli komuś się to nie podoba, to mam to gdzieś. Nie patrzmy na innych, nie porównujmy się! Róbmy swoje i bądźmy prawdziwi!
    Tobie gratuluję odwagi i lecę sobie pooglądać, co tam tworzysz ciekawego :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak dla mnie to wcale nie jest za dużo - ja wręcz mam słabość do komentarzy zawierających myśli i uwagi- na "jest super, zapraszam do mnie" - jakoś mam alergię;)
      Ciężko było mi przestać się porównywać z innymi- chyba w końcu się udało, choć droga do tego była długa. Nie zamierzam być Mesjaszem blogosfery- pewne rzeczy po prostu trzeba zaakceptować, choć pewnie nieraz jeszcze pokuszę się o komentarz;)

      Usuń
  25. Powiem tak...masz niezwykłą łatwość i trafność w wyrażaniu myśli, tzw. łatwe i czytelne pióro:) Podziwiam, że masz odwagę pisać o tym o czym większość z nas myśli ale wypowiedzieć głośno się boi. Ja osobiście, choć myślę podobnie jak Ty i mimo, że dostałam już wiele propozycji współpracy z różnymi firmami , wchodzić w to absolutnie nie chcę, to rozumiem, że inni mogą myśleć i robić inaczej. Ich wybór, ich sprawa. Wyznaję zasadę, że robię to co lubię i tak jak czuję, zaglądam tam gdzie mi się podoba, nic na silę:) Do Ciebie zaglądać bardzo lubię, (choć nie zawsze zostawiam po sobie ślad w postaci komentarza), właśnie za oryginalność, bardzo czytelne "pióro" i łatwość wyrażania myśli i za kolory, których u Ciebie nigdy nie brakuje, a które uwielbiam:). Tak trzymaj i bądź sobą bo to chyba jest najważniejsze, nie poddawać się temu co modne, a raczej temu co nam w duszy gra.
    Pozdrawiam Cię serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agatko, jak już nieraz pisałam- ja akurat przeciwko współpracy nic nie mam, co więcej- marzy mi się propozycja wymagająca kreatywności, wyjścia poza coś więcej niż "spójrzcie co dostałam, jest super, zapraszam na zakupy" - coś w rodzaju świetnej wg mnie akcji Wkręceni w dom i Boscha (choć i tu zdarzyło mi się ostatnio odnieść wrażenie, że post i sam pomysł były robione na zasadzie "wymyślić cokolwiek"), jednym słowem- współpraca wymagająca ode mnie twórczego działania.

      Usuń
  26. Ha:) Znów z opóźnieniem, ale dopiszę się i ja.. Ilonko.. Powtórzę, to co jest już wyżej, bardzo trafnie napisałaś o tym, co wiele osób czuje i myśli na własny użytek o tzw. blogach wnętrzarskich.. Nie ma sensu powtarzać argumentów. Ale. Powiem tak - osóbki owe powinny liczyć się z możliwością krytyki/odmiennego zdania (oczywiście wyrażanego w sposób kulturalny) i jest to oczywiste. I to one mają problem, gdy ta krytyka jest im "nie po drodze".. Na takie blogi zaglądam po to, żeby pooglądać obrazki i tyle. A Twój blog bardzo lubię, bo piszesz fajnie, o wielu sprawach, robisz cudne zdjęcia - i TAK TRZYMAĆ! A elitarne kółka ze sponsorami niech się bawią we własnym gronie:)) Pozdrowienia serdeczne znad morza!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, ja również coraz częściej prześlizguję się tylko wzrokiem po obrazkach - i może tego powinnam się trzymać, zamiast na siłę szukać i domagać się treści;)

      Usuń
  27. Jeśli krytyka niesie ze sobą jakąś pomoc radę jak coś ulepszyc, to jestem za....ale jeśli mam napisać ,że nie podoba mi się ten wazon, czy cena kubka ,czy też wystrój jakiegoś wnetrza, to juz unikam pisania krytycznych słów . Kiedy odwiedzam sąsiadkę, która chwali się swoimi nowymi zasłonami,za ogromne pieniadze,widząc ,ze jej sie one szalenie podobaja, nie wyobrażam sobie ,żebym jej powiedziała,ze są okropne,.Po pierwsze kazdy ma prawo mieć inny gust niz ja, po drugie , jeśli kogoś stać ,żeby wykosztowac sie na różne przedmioty , to też jego sprawa, nie zaglądam mu do portfela i nie oceniam. Co do blogów reklamowych, to faktycznie pojawia się ich coraz więcej.....i przyznaję ,że i mnie nieco to zniechęca.Czasem brakuje mi np. postów Scraperki w wydaniu sprzed paru lat, ale trzeba przyznać ,że ten blog zyskał rzesze obserwatorów, od momentu kiedy zmienił swoją formułę, więc jest całe mnóstwo osób, którym taki styl prowadzenia bloga odpowiada., które w komentarzach piszą bardzo pozytywnie o postach Ani.Czy to nie znaczy, ze takie blogi są potrzebne?Ogólnie to myslę ,że tak jak w realu , i w blogsferze sa różni ludzie,,którzy róznie patrzą na swiat więc trzeba się liczyć nie tylko z pozytywami blogowania , ale i z rozczarowaniem. Samo życie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możliwe, że to mój gust się zmienił i po prostu nadszedł czas szukania w blogosferze czegoś innego niż do tej pory:)

      Usuń
  28. ilonko szacun
    dużo dużo racji i trafnych spostrzeżeń i zobacz jaki ten post popularny hihi
    klub wzajemnej adoracji czasem idzie dostrzec
    sama 2lata temu byłam oczarowana tym blogowym światem a teraz hmm
    nie jestem rozczarowana ale faktycznie czasem czuję przesyt sama mało bloguję chyba nie mam zbyt wiele do powiedzenia/pokazania ale to czasem miła odskocznia gdy już znajdę na to czas;)
    ściskam

    OdpowiedzUsuń
  29. hahaha z uśmiechem przylepionym do facjaty przeczytałam post od A do Z:) i pozwolę sobie się zgodzić ze wszystkim:) aż mi się radośnie zrobiło, ot tak:) pozdrawiam serdecznie i gratuluję przeróbki tacy jarmarcznej na miedź - bomba!

    OdpowiedzUsuń
  30. Przybijam piątkę- ostatnio pisałam podobny post:) Do Ciebie podesłała mnie koleżanka :) Mi się trochę od "sław" oberwało na fp za mój post, ale się wcale nie przejęłam. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz - każde Wasze słowo jest dla mnie niezwykle ważne. Masz jakieś pytania - zostaw swój email - odpowiem na pewno.