Szydełkowy koszyk - heksagon - DIY. Plus wieści z przedszkola...

Pierwszy pełny tydzień przedszkolny za nami. Kornelka zdała egzamin na szóstkę, ja ze swoim pokątnym mazgajeniem się - myślę, że na "4+". Obiecałam sobie twardo, że będę rodzicem zdroworozsądkowym, sprawiedliwym i obiektywnym. I już tydzień adaptacyjny rąbnął mnie obuchem w łeb - część rodziców powinna mieć zakaz przebywania w przedszkolu. Serio. Jak dziecko ma się adaptować, kiedy mamuśka pyta "Która zabawka ci się podoba, powiedz, to ci przyniosę", a gdy dostaje wskazanie- pędzi do nieszczęśnika, który owym przedmiotem pożądania ośmielał się wcześniej bawić- i wyrywa mu ją z rąk bez pardonu, by wręczyć swej latorośli. Albo próbować nawiązać jakiekolwiek porozumienie z kimkolwiek, gdy oboje rodzice w asyście babci/dziadka ciągną malucha w kat sali i otaczają kordonem, zza którego go nawet nie widać? Po tym już nawet nieszczególnie zdziwił mnie nelson założony wyrywającej się córce, gdy chciała uciekać do domu i próba jej kneblowania (wynik 1:1, bo matka wyszła z ostro pogryzioną dłonią). 

Chwała przedszkolankom, bo wydają się mieć powołanie - albo spory talent aktorski. Nie uprzedzam się, ale i różowe okulary zdążyłam schować. Jak będzie - to się okaże. Póki co od wczorajszego wieczora walczymy z kaszlem i katarem - zupełne novum, bo niemal trzy lata obywaliśmy się bez chorób. Wszędzie wokół  jakoś podejrzanie dużo sceptyków z nieodzownym "A nie mówiłem? Zaczęło się!" - to serio jest tak, że w przedszkolu dziecko "musi" chorować?

Kornelia przedszkolem jest zachwycona, ponoć wszystko pięknie zjada, z większością czynności radzi sobie świetnie sama. Zaczęła też spać podczas leżakowania- tu już nie tryskam radością, bo wieczorem ciężko zagonić ją do łóżka. Mam nadzieję, że brak gorączki jest dobrym znakiem, a reszta objawów to tylko niegroźne przeziębienie - wszak jesień coraz bardziej się wokół panoszy... Trzymajcie za nas kciuki:)

Plusem ciągłego poddenerwowania, w jakim sobie trwam, jest nieustanne wymachiwanie szydełkiem. Uspokaja mnie jak mało co, a efekty ciszą. Tym razem mam dla Was uroczy szydełkowy koszyczek- heksagon. Nie jest zbyt duży, ale i nic nie stoi na przeszkodzie, by zrobić dowolny rozmiar.

Wykonanie jest proste, wymaga znajomości podstaw- oczek łańcuszka, półsłupków i oczek ścisłych. Tu wypada Was uprzedzić, że w kolejce czekają już kolejne szydełkowe tutki- większość na owoce i warzywa, które wyjątkowo spodobały się Kornelce.

Podstawą do wykonania koszyczka jest PODKŁADKA - HEKSAGON - instrukcja tu (klik) .

Podkładkę kładziemy prawą stroną do góry - pierwsze okrążenie przerabiamy w kierunku przeciwnym do ostatniego okrążenia w podkładce.

 Każdy wierzchołek heksagonu stanowią dwa oczka łańcuszka- wkłuwamy szydełko w wewnętrzną część półsłupka znajdującego się tuż za nimi...

 ...przeciągamy sznurek tworząc oczko początkowe...

...i wykonujemy dwa oczka łańcuszka- zastępują pierwszy półsłupek. 

Przerabiamy cztery kolejne półsłupki na półsłupkach podkładki... 

...i piąty- na pierwszym z dwóch oczek wierzchołka.  Następne jest oczko łańcuszka, półsłupek w drugie z oczek wierzchołka i dalej analogicznie 7 półsłupków, oczka łańcuszka, 7 półsłupków itd.- do końca okrążenia...



...które zamykamy oczkiem ścisłym zamykającym.

Kolejny rząd zawsze zaczynamy od dwóch oczek łańcuszka zastępujących pierwszy półsłupek i powtarzamy pierwsze okrążenie aż do uzyskania pożądanej wysokości koszyka.


Po co to oczko łańcuszka na wierzchołku? Próbowałam po prostu zastąpić je jeszcze jednym półsłupkiem, ale koszyk nie trzyma wtedy tak ładnie kształtu.

Sam koszyk ładnie wygląda już wtedy, gdy po uzyskaniu wymaganej wysokości zakończymy robótkę...

Powyżej doskonale widać, jak równiutkie są ścianki koszyka dzięki trikowi z oczkiem łańcuszka zamiast półsłupka - Malwinko, to do Ciebie;)

...jednak jeszcze ciekawszy efekt uzyskamy dodając ostatnie okrążenie w kontrastowym kolorze:


Mam nadzieję, że spodobał się Wam mój mały projekcik i same też chętnie złapiecie za szydełko:)

Sama uciekam - nie wiem, jak prześpimy dzisiejszą noc, więc lepiej się przygotować.

Dobrej nocy i wspaniałego weekendu:)

14 komentarzy:

  1. Pięknie wyszedł:)Taki równiutki:) Dzięki za wskazówki i za to wyróżnienie:)Ale mi się buzia śmieje:)Zawsze miałam problem z kantami,ale teraz już znam magiczny łańcuszek i dam radę:)Dziękuję Ilonko:)

    OdpowiedzUsuń
  2. A co do przedszkola...właśnie się tych chorób bardzo bałam i nie posłałam Krystiana do przedszkola....Niemowlę i przedszkolak początkujący to niezbyt dobre połączenie:)Zdrówka dla Lady

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale śliczny koszyk. Kiedyś z przyjemnością skorzystam z instrukcji.
    Co do chorowania w przedszkolu- tez przechodzilismy, pierwszy rok był koszmarny. Najpierw chorowało jedno, później drugie. Dochodzili do siebie, wracali do przedszkola i znowu katar, kaszel... Kiedyś mija.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdroworozsądkowa, dobra mama z Ciebie :)
    A "efekty" poddenerwowania świetne! :)
    Trzymam kciuki za Wasze zdrówko :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Ilonko to moje ulubione połączenie kolorów, dlatego koszyczek mnie zauroczył! Piękny :) Zdrówka! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. No tak, mój maluch już drugi rok poszedł do przedszkola, nie wiem jak to będzie w tym roku z chorobami, ale zeszły był masakryczny... Do grudnia było chodzenie w kratkę i ciągłe przeziębienia... Potem było TROCHĘ lepiej... Podobno dziecko musi się wychorować...ech...Mam nadzieję, że u Ciebie będzie dobrze :)
    A koszyczek przeuroczy! Fajny pomysł żeby go zrobić na podstawie sześcianu :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Śliczny koszyczek!!!! I te słodkie kolorki :) Ja zaczęłam jakiś czas temu koszyk i nawet denka nie skończyłam ;p Mam nadzieję,że wena powróci :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Przedszkole jak widać nie takie straszne jak je malują :) A koszyczek jest genialny. Ten kształt i idealne linie.

    OdpowiedzUsuń
  9. coś jest w tym ,że dzieci w przedszkolu chorują nieco częściej, po części wynika to z faktu,że rodzice często posyłają zakatarzone przeziębione dzieci do przedszkola,bo wiadomo, pracować trzeba , no a później to idzie lawinowo.....z dziecka na dziecko...niestety....

    OdpowiedzUsuń
  10. Brawo dla Kornelci-zuch dziewuszka:-) A koszyczek bajeczny!!! Zazdroszczę talentu! Dla mnie szycie to czarna magia:-)

    OdpowiedzUsuń
  11. koszyk jest fantastyczny - bardzo lubię to zestawienie kolorów, a co do początków przedszkola, to niestety wiem o tej złej stronie z doświadczenia - moja Zuzia swoją przygodę z przedszkolem zaczynała rok temu (jako 3-latka) i dopóki nie chodziła do niego było super, jak zaczęła być przedszkolakiem, pojawiły się choróbska - jak dla mnie w zbyt dużej ilości. Teraz poszliśmy do nowego przedszkola (na szczęście już polubione - duzo bardziej niż poprzednie i mam nadzieję, że i chorób będzie mnie (i że wycięte migdałki pomogą), ale mimo wszystko też pojawił się jakiś katarek (podobno mnóstwo dzieci teraz przeziębionych - chyba przyczyną jest ta nagła zmiana pogody z 30 na 10 stopni, no i jesień...) szybkiego odkatarzenia się - życzę :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz - każde Wasze słowo jest dla mnie niezwykle ważne. Masz jakieś pytania - zostaw swój email - odpowiem na pewno.