Skrzynki na kółkach DIY. Owocowe smaki lata.
Jestem okropnie monotematyczna - i uczciwie ostrzegam, że pokój Kornelki długo jeszcze będzie numerem jeden. Dziś DIY do bólu proste, ale zawsze marzyło mi się przechowywanie zabawek w takich skrzyniach- podobają się i już:)
Część z Was być może pamięta post WSZYSTKO RAZEM - Kornelka dzielnie malowała jedną ze skrzynek na różowo. Ponieważ jednak plany kolorystyczne uległy zmianie- odbyło się kolejne malowanie, tym razem na biało- z użyciem genialnej farby TIKKURILA EVERAL AQUA SEMI MATT - pięknie pokryła nawet cukierkowy róż;)
Przeszlifowane, oczyszczone i pomalowane skrzynki dostały kółka i nie trzeba już dźwigać ciężkich pudeł z zabawkami:)
Oczywiście w sprzedaży znajdziecie gotowe, bajeczne drewniane skrzynie, jak choćby te od WOODEN STORY - zachwyca mnie wszystko, co pochodzi z tej beskidzkiej manufaktury z PIĘKNĄ HISTORIĄ, jednak w tym momencie zakup trzech nie wchodził w grę.Pomarzyć jednak zawsze można, stąd poniżej mały kolaż moich wymarzonych typów- z klockami włącznie- pierwsze już mamy;)
Wracając jednak do naszych skrzynek- koszt jednej to około 30 zł- 4 kółka po 4,97zł/sztuka (Castorama) plus 16 śrubek (na wagę, wyszło 1,61zł), skrzynki po jabłkach przywiozłam ze sklepu (dostaniecie je w wielu warzywniakach za 5-10 zł lub nawet za darmo) plus trochę farby.
Wracając jednak do naszych skrzynek- koszt jednej to około 30 zł- 4 kółka po 4,97zł/sztuka (Castorama) plus 16 śrubek (na wagę, wyszło 1,61zł), skrzynki po jabłkach przywiozłam ze sklepu (dostaniecie je w wielu warzywniakach za 5-10 zł lub nawet za darmo) plus trochę farby.
Stopniowo przenosimy Kornelkowy dobytek na czas remontu wyniesiony na pięterko i zaczynamy układanie. Powolne, bo oczywiście po drodze trzeba się wszystkim pobawić:) Dodatków wciąż niewiele, ale myślę, że z czasem stopniowo pojawi się ich coraz więcej. Nasze dziecko zażyczyło sobie tez mieć w pokoju kwiaty - na próbę dostała więc pileę:)
Wychodzi więc na to, że matka podatna jest na wpływy, bo ten śliczny kwiatek stał się ostatnio szalenie modny- trendy sięgnęły już nie tylko doniczek, ale nawet zawartości;)
Fala upałów momentami ścina z nóg - a jak wiecie o wakacjach mogę zapomnieć. Żal mi Kornelki, ale popołudniami staram się wynagrodzić jej długie godziny spędzane w pracy. Codziennie wiele godzin urzęduje z Babcią u Pradziadków- i może przez to, że o wiele mniej czasu spędzamy razem- codziennie widzę ogromne postępy- kwiaty na rysunkach są już kwiatami, domy i niebo powstają z zachowaniem pewnej perspektywy, mnożą się pytania i rośnie ciekawość wszystkiego, co ją otacza. Dumna jestem i wzruszona- a obok tego- wypełnia mnie jakaś melancholia- bo jak to, mój niemowlaczek lada dzień będzie przedszkolakiem?! Truizm, ale czas naprawdę pędzi jak oszalały. Kiedy tylko wracam odrobinę wcześniej- pakujemy ręczniki i ruszamy nad jezioro. Na początku woda budziła obawę- zanurzenie stóp skończyło się ucieczką. Na szczęście w naszych mini wyprawach towarzyszy nam mój Brat- wujcio skutecznie przekonał chrześniaczkę, że nie ma nic lepszego od nauki pływania, chlapania i wodnych popisów:)
Kiedy wracamy- zmęczone, ale szczęśliwe- sorbety i koktajle są na wagę złota:)
Przez wiele lat byłam przekonana, że czego, jak czego, ale mango nie lubię. I faktycznie- solo i na surowo niekoniecznie do mnie przemawia, ale już w sorbecie z dodatkiem mięty i sokiem z cytryny- jak najbardziej- wystarczyło się przełamać;)
Równie smaczna okazała się lemoniada z miętą- wystarczy dojrzałe mango zmiksować z sokiem z 4-5 dużych cytryn i garstką listków mięty, ewentualnie dosłodzić (stewią,miodem,cukrem,syropem), później dodać 1,5l wody (u mnie zmineralizowana Myszynianka) i mocno schłodzić:)
Nie wiem, jak u Was, ale my cieszymy się już smakiem pierwszych jabłek. Są papierówki i jeszcze jakieś, ale to stare drzewo i nie znam nazwy - miąższ nieco bardziej zwarty niż w papierówkach, lekko winne, z delikatnym rumieńcem, oj, zachciało mi się szarlotki, ale jak by tu zrobić i tradycyjną, i vege? Hmmm, oto jest pytanie;)
Już trzeci raz przysnęłam podczas pisania, więc chyba czas się położyć;)
Wspaniałego weekendu:)
Bardzo lubię takie drewniane skrzynki :) Moje też mają kółeczka. Proste i efektowne :)
OdpowiedzUsuńSuper skrzyneczki.
OdpowiedzUsuńUwielbiam skrzynki wszelakie pod każdą postacią,czy to na kółkach czy wiszące jako półki :)
OdpowiedzUsuńUściski!
Świetne skrzynki, sama mam taką i jestem mega zadowolona, najbardziej z jej mobilnośći :)
OdpowiedzUsuńPokoik zapowaiada się pieknie.
Miłego dzionka :)
Fajnie wykorzystane skrzynki
OdpowiedzUsuńNo własnie muszę zrobić poszukiwania po okolicznych stodołach w poszukiwaniu skrzyneczek :)) Pokoik pięknie się ubiera :)))
OdpowiedzUsuńfajne skrzynki i super wyglądają na tle cegły, swoją drogą świetne te półki
OdpowiedzUsuńJa także wykorzystuję skrzynki po owocach. To wdzięczny materiał. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńod dłuższego czasu czję sie na skrzynie od nich;-)
OdpowiedzUsuńpzdr
świetna robota. pięknie wyszły.
OdpowiedzUsuńMusze wypytać panią w warzywniaki bo te skrzynki chodzą za mną
OdpowiedzUsuńPięknie u Was się prezentują :-)