Żółte. Czerwone. Stare.
Kwitnie leszczyna, podbiał i olsza - mamy więc przedwiośnie:) A że i alergia mnie męczyć zaczyna, to już szczegół drobny, choć i dokuczliwy.
Zimę jak rzadko żegnam bez żalu, trochę jak nudny film- z ulgą, że to już koniec.
Zgrabnie lawiruję wśród wirusów, deszcze mi niestraszne, o ile przeplatają się czasem ze słońcem.
Dziś pogoda zaskoczyła różnorodnością- było słońce, deszcz, a nawet śnieg i grad wielkości grochu.
Dla rozświetlenia szarugi przyniosłam pokaźny pęczek żonkili, zaczynają się już rozwijać:)
Do Kornelkowego pokoiku umyśliłam sobie trochę szydełkowych dodatków - kule od Starej Szwalni (klik) , którą promować i wychwalać zamierzam po wsze czasy, zamierzam uzupełnić wytworami rąk własnych. Być może będzie mniej kształtnie, ale estetyzm Małej Lady dopiero kiełkuje;) Spróbowałam sił z serduszkiem- kształt jeszcze nie do końca "ten", ale już wiem, o co chodzi;)
Wciąż obiecuję rozstać się z kawą, ale póki co nie potrafię...
Choć nie jestem wybitną fanką "Alchemika" i Paula Coelho, coraz częściej w jednym przyznaję mu rację - "Kiedy czegoś gorąco pragniesz, to cały wszechświat działa potajemnie, by udało Ci się to osiągnąć" - i od dawna mam tak ze starociami. Zwykle zaczyna się od zachcianki, pomyślę sobie na przykład "przydałaby mi się waga do kuchni". Zaczynam rozglądać się po sklepach, zwykle ceny w pierwszej chwili fundują mi zimny prysznic. Chciejstwo jednak ciężko przezwyciężyć, więc zapada decyzja "co tam, kupię". I wtedy pożądany przedmiot sam trafia mi w ręce za ułamek ceny, którą byłam gotowa zapłacić;) Bo rzeczywiście zachciało mi się ostatnio poręcznej wagi, tak przy okazji pieczenia chleba uznałam, że jest mi niezbędna:) W niedzielę pojechałam - jak co tydzień - na giełdę, ot, takie moje uzależnienie, spotkałam kolegę (następny mój życiowy cudowny przypadek- handluje starociami:) i słyszę "nie wiem, czy Ci się spodoba, ale skoro lubisz takie graty...?" I pokazał mi WAGĘ:)
Co prawda myślałam o kremowej względnie różowej i zakładałam, że będzie "do 3 kg" , ale ta to chyba znak, że moja kuchnia powinna być w bieli;)
Że cieszę się jak dziecko na Gwiazdkę - chyba rozumiecie;)
Jabłka pochłaniam w ilościach hurtowych, zresztą to u nas jeden z najpopularniejszych owoców. Bo cały rok dostępne i wciąż smaczne, nie to co zdradliwe truskawki, które prawdziwym smakiem w porywach cieszą przez sześć tygodni. Po etapie winogronowym Kornelka też po nie sięga najchętniej- chrupiące i słodkie goldeny, M. woli soczyste cortlandy, a dla mnie mogłyby istnieć jedynie renety:) Dobra wiadomość jest taka, że nasze jabłonie także żegnają już zimę;)
Pigwa zieleni się już bardzo soczyście, choć tylko ta w dobrze osłoniętych miejscach:
Forsycja zakwita w dwa dni po przyniesieniu do domu:)
Ostatnim łupem jest też metalowa taca - bardzo przez czas doświadczona, ale takie przedmioty mają dla mnie największy urok:)
Muszę przetransferować któryś z ulubionych szarlotkowych przepisów na prozdrowotny, bo chce mi się jakiegoś wypieku z jabłkami w roli głównej:)
I w ten oto sposób sama narobiłam sobie na noc jabłkowej ochoty:)
Uciekam do szydełka, może mi przejdzie?
Dobranoc:)
o takiej wadze marze :) biała do 5 kg! Jest idealna! Szczesciara:)
OdpowiedzUsuńpiękne wiosenne kadry
o takiej wadze marze :) biała do 5 kg! Jest idealna! Szczesciara:)
OdpowiedzUsuńpiękne wiosenne kadry
Zawsze twierdziłam,że masz częście do staroci:)Widać to gdy pokazujesz co znowu przytaszczyłas do domu:))))Super!!!A waga to moje marzenie,poczekam i poczekam i może do mnie takie cudo przywędruje:)W związku z tym,że przysięgałam że u mnie będzie 5 posiłków a nie 2:)Właśnie jabłka ratują sytuację i są cudnym podwieczorkiem:)Albo drugim śniadaniem.Gdybym była pewna,zę truskawki będą dobre,to bym zakupiła bo uwielbiam je na kanapkę z serkiem:)))
OdpowiedzUsuńJabłka i te kolory...
OdpowiedzUsuńMam u siebie taką wagę, czerwoną... nadal mnie zachwyca.
Martita*
Te kolory!ah przeboskie!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na konkurs gdzie do wygrania 2 grafiki Anny Ostapowicz!
http://szalenstwa-panny-matki.blogspot.com
U Ciebie znowu Piekne i soczyste zdjecia :)) Smaka na jablko mi zrobilas :)) Sliczna waga :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńStrasznie piękne te serducho :)
OdpowiedzUsuńChyba też się skuszę na girlandę do pokoju moich dziewczynek :) Bo wciąż dopieszczam ich królestwo :)
Pozdrawiam
Kolorowo - pozytywnie i tak wiosennie :)
OdpowiedzUsuńWaga przeboska :-)...
OdpowiedzUsuńKochana...może nie mega zdrowy...ale mega szybki ala jeblecznik.
Szklanka mąki.
Szklanka kaszki manny
Pol szklanki cukru lub mniej
Ok 6-8 jabłek w zależności od wielkosci
Trzy czwarte kostki masła lub margaryny do wypieków.
Jabłka scierasz na tarce....suche składniki laczysz ze sobą.
Jedna część suchych,na to jedna część jabłek... ponownie część sucha i jabłka... Na koniec sucha ,a na gore pokrojone w plasterki masło i do piekarnika na ok.40 mini w 180
* cynamon według uznania.
Polecam...pyszne a przede wszystkim bardzo szybkie :-)
Dużo radości w nowym tygodniu :-)
Jacqueline
Jakie piękne żonkile! Jeszcze wczoraj powiedziałabym, że to już prawie wiosna, ale dziś rano spojrzałam niestety z okno i zobaczyłam śnieg :/ Mam nadzieję, że szybko stopnieje!
OdpowiedzUsuńTo prawda, marzenia się spełniają trzeba tylko bardzo chcieć, waga cudna i te forsycje, a same zdjęcia narobiły mi apetytu na szarlotkę :)) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJa tak dziś hurtem odniosę się do kilku postów:)
OdpowiedzUsuń1 bardzo smakowite chlebki pieczesz w rzymskim garnku , mam prośbę o posta z przepisami :)
2 zdjęcia zachwycają i jak widać szkolisz się błyskawicznie . Post o sprzęcie i technice super i czytając jak Ty to robisz wydaje się to niezbyt skomplikowane , niestety dla mnie to ciągle czarna magia ,mimo wszystko dziękuję może kiedyś spróbuję przebrnąć tak krok po kroku i wtedy się uda:))
3 Waga to moje małe chciejstwo ,ale też ceny powalają :( ostatnio było już blisko ,na giełdzie staroci ujrzałam cudo niestety już w rękach potencjalnego nabywcy ,który ostro się targował ,sprzedawca był nie ugięty i myślałam ,że kupujący zrezygnuje ,niestety na moje nieszczęście ustąpił sprzedający i waga poszła za 25 zł ,była kremowa:)
Pozdrawiam
Piękne zdjęcia, jak zwykle. No i u Ciebie wiosna :)
OdpowiedzUsuńoby każda Twoja wymarzona myśl się spełniała :) w ten sposób jak dotychczas :)
OdpowiedzUsuńZdjęcia piękne...jej to już czas na forsycję? JUŻ???
A waga? hmm...jak znajomy odnajdzie dla Ciebie kremową, ewentualnie w kolorze pudrowego różu to nie zapomnij, że ta którą masz teraz idealnie wpasuje się u mnie hahaha :)
Pozdrawiam ciepło!!
:)
O matulu,taką wagę na starociach dostałaś?!!! Jeju, bez namysłu bym ją brała :)
OdpowiedzUsuńU mnie też się zażółciło :)
Pozdrawiam!
Ilonko,posiadasz może drewniane szpulki lub klamerki/spinacze retro?
UsuńNo kochana, masz szczęście:) Ta waga jest cudna:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam żonkile:) Są takie pozytywne i bardzo słoneczne:)
wiosenne uściski ślę kochana
Nawet zwykłe jabłka potrafisz pięknie uchwycić! !:) Fajna waga :-)
OdpowiedzUsuńŚwietna waga! Nie daj się alergii. A skoro o jabłkach mowa już niedługo sprzedam na blogu świetny pomysł na ciasto jabłkowe. Będzie bezglutenowo, bezjajecznie, a smacznie jak nigdy :) Buziaki!
OdpowiedzUsuńWaga cudna :))
OdpowiedzUsuńNie mogę się napatrzeć na fotki, przepiękne kadry.... gdy tak patrzę na tę żółć, to aż brakuje mi jej u mnie. Każdego roku wiosną żółć i zieleń wkraczała do mnie na salony.... w tym roku poczułam potrzebę odmiany i przekornie wprowadziłam zimne fuksje i śliwki.... chociaż jest między nimi i limonka;))
masz farta Dziewczyno :)
OdpowiedzUsuń