Jak wyhodować kiełki - w słoiku, w kiełkownicy, na wacie.
O dobroczynnym działaniu kiełków można mówić długo- są skarbnicą witamin i innych związków o zbawiennym dla nas działaniu (chronią przed nowotworami, pomagają w schorzeniach o podłożu kardiologicznym, kostno-stawowym czy ginekologicznym, poprawiają wygląd włosów skóry i paznokci, wzmacniają odporność), stają się smacznym sprzymierzeńcem w walce z nadwagą (są niskokaloryczne, cechuje je wysoka zawartość białka i błonnika), ich spożywanie jest bezpieczne w każdym wieku, odmładzają komórki dzięki zawartości antyutleniaczy i przede wszystkim- wzbogacają smak posiłków. Ich dostępność jest praktycznie całoroczna i zależy tylko od nas. Choć są łatwo dostępne w handlu- ich wyhodowanie w domu nie nastręcza żadnych kłopotów, więc warto się o to pokusić:)
Jakie nasiona nadają się do kiełkowania?
Moi faworyci to rzeżucha, rzodkiewka, brokuł i lucerna. Oprócz nich nadają się również: słonecznik, fasola Mung, kukurydza, sezam, soja, pszenica, jęczmień, kozieradka, gryka czy burak.
Gdzie najlepiej kupić nasiona na kiełki?
Najbezpieczniej - w sklepie ze zdrową żywnością. Typowe nasiona do siewu w ziemi, jakie dostaniemy w większości sklepów ogrodniczych czy coraz częściej w marketach- mogą być pokryte substancjami ochronnymi, np. przeciwgrzybicznymi- ale i o tym informacja powinna znajdować się na opakowaniu. Dobrym rozwiązaniem jest też zakup nasion przeznaczonych do domowej hodowli kiełków, np. w postaci gotowych mieszanek.
Jaką metodę hodowania wybrać?
Absolutnie najprostszą wydaje mi się hodowla kiełków na wacie czy gazie, ale próbowałam tylko z rzeżuchą. dodatkowych kosztów nie nastręczy też hodowla w słoiku- wszak każdy w domu jakiś ma. Kiełkownica to koszt rzędu 30-60 zł, więc też niewielki i jeśli kiełki lubimy i spożywamy ich sporo- warto o takim zakupie pomyśleć. Istnieją też kiełkownice automatyczne, ale tu już ceny zaczynają się od 500-600zł (przynajmniej takie oglądałam).
Kiełki ze słoika.
Potrzebne będą:
wybrane nasiona w ilości około 25-30g (dwie łyżki) na litrowy słoik
słoik
woda
kawałek gazy do przykrycia słoika (używam bawełnianej kanwy- nie haftuję, a mam w nadmiarze;)
gumka
Do czystego (niektórzy radzą go wyprażyć w piekarniku- mi wystarcza samo mycie w gorącej wodzie z płynem;) słoika wkładamy nasiona, zalewamy letnią wodą, przykrywamy gazą i odstawiamy na noc (8-12 godzin). Po tym czasie wodę wylewamy przez gazę (by nasionka nie pouciekały), wlewamy świeżą, płuczemy nasiona przez chwilę potrząsając delikatnie słoikiem i ja także wylewamy, np. stawiając słoik w zlewie na trzonku drewnianej łyżki (by stał pod kątem i cała woda wyciekła. Słoik stawiamy w dość ciemnym miejscu (kiełki rosną wtedy szybciej i są dłuższe). Co 10-12 godzin powtarzamy płukanie ziaren- robię to rano i wieczorem. Większość kiełków będzie gotowa do spożycia po 3-5 dniach.
Gdyby zaniepokoił Was żółty kolor gazy, która szybko taki przybierze- to normalne. Moja kanwa jest biała, bo zwyczajnie mnie to denerwuje i codziennie zakładam nową- ot, takie moje zboczenie;)
Kiełki z kiełkownicy.
Poniżej przedstawiam Wam moją staruszkę- zdjęcie jest archiwalne, bo jestem w pracy i innego tu nie mam;)
Kiełkownica to plastikowe naczynie, składające się zwykle z 2-4 szalek do kiełkowania, przykrywki i podstawy oraz syfonów odpływowych wewnątrz.
Nasiona przeznaczone do kiełkowania namaczamy przez 8-12 godzin, odcedzone umieszczamy na szalkach, wlewamy wodę (około szklanki) na górna szalkę - ścieknie przez wszystkie poziomy i zbierze się w dolnym pojemniku- wylewamy ją. Proces powtarzamy 2-3 razy dziennie. Kiełki są gotowe po 3-4 dniach. I to cała filozofia:)
Kiełki na wacie lub gazie.
Jak już mówiłam- próbowałam tylko z rzeżuchą, ale wydaje mi się, że metoda zda egzamin przy każdych drobnych nasionach (lucerna, brokuł, sezam).
Naczynie- najlepiej płaskie- wykładamy watą, kilkakrotnie złożoną gazą lub ligniną, możemy też użyć agrowłókniny. Polewamy dość obficie wodą (tyle, ile wchłonie- bez pływania) i dość równomiernie posypujemy nasionami. Wata musi być wciąż wilgotna (podlewamy spryskiwaczem 1-2 razy dziennie), ale nasiona nie mogą pływać w wodzie.
Ostatnio posiałam rzeżuchę tego samego dnia zarówno na wacie (no dobrze, tam nasionka sypała Kornelka, więc jest znacznie gęściej;), jak i w ziemi (na wilgotną, lekko ubitą ziemię wysypujemy nasiona, nie przykrywamy ziemią, spryskujemy 1-2 razy dziennie) - rosły w identycznym tempie.
Rzeżucha jest wspaniałą dekoracją wiosennego- nie tylko wielkanocnego- stołu. By cieszyć się jej najpiękniejszą odsłoną, trzeba ją posiać przynajmniej 5-6 dni wcześniej. Świetną ozdobą będzie także wianek z rzeżuchy - TU znajdziecie instrukcję .
mój mąż uwielbia-dziękuję za te informację...koniecznie wypróbuję ze słoikiem:)))
OdpowiedzUsuńJa i mąż zajadamy się na okrągło:))) Produkuję w słoiku :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kiełki to cudowna sprawa :) już od kilku lat, począwszy od później jesieni, do wiosny i pierwszych warzyw, moja kiełkownica cały czas pracuje :)) Najbardziej smakują nam kiełki rzodkiewki i brokułów . Pyszne i zdrowe :))
OdpowiedzUsuńAleż cudny wianek z rzeżuchy , podkradam pomysł ;))
Zdjęcia przepiękne :)
Pozdrawiam cieplutko , Agness :)
Ależ pięknie to pezwdstawiłaś :)
OdpowiedzUsuńChyba skuszę się na rzerzuchę :) Tym bardzie, że święta tuż tuż ;)
Zaszam na candy:
Usuńmadziabeck.blogspot.co.uk/2015/03/154-rocznicowe-candy.html
My jemy rzodkiewkowe, są przepyszne ale kupuję już gotowe. Teraz mnie namówiłaś i właśnie idę posiać własne w słoiku :)
OdpowiedzUsuńPomysł na wianek podkradam.
Przepiękne zdjęcia :)
W tamtym roku hodowaliśmy i jedliśmy sporo kiełków:) Teraz o nich kompletnie zapomniałam w tej codziennej gonitwie. Dziękuję za przypomnienie, jutro rozglądam się za nasionkami:)
OdpowiedzUsuńPozdrowionka
Patrycja
Powiem szczerze,że nie jadłam nigdy żadnych kiełków ;p Choć przed Wielkanocą zawsze wysiewam i rzeżuchę i pszenicę :) Właśnie wczoraj wysiałam pszenicę na watce ;p
OdpowiedzUsuńKiełki lubię i jadam...swego czasu nawet hodowałam, teraz częściej kupuję:) Twoje pomysły są ciekawe i godne wypróbowania.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ja zawsze sieję na wacie:)
OdpowiedzUsuńjak zwykle zachwycające zdjęcia!
wiosennie ściskam
ja hoduję rzeżuchę na wacie :) myślałam tez o kiełkach rzodkiewki i teraz po Twoim wpisie chyba się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńSkorzystam z twoich rad za namową Gosi z Nie ma szału, robiłam w słoiczku i po 2 dniach wyszła mi pleśń, ale nie płukałam nasion 2 razy dziennie, jeszcze raz spróbuję! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł na kiełki w słoiku !!! Kiedyś robiłam podobnie w plastykowym pojemniku do żywności i też się udawało. Pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuńSama stosuję taki plastikowy pojemniczek do hodowli kiełków, jest to naprawdę wygodne :)
OdpowiedzUsuńJa do tej pory robiłam na wacie albo w kiełkownicy. Ale intryguje mnie hodowanie w słoiku. I chyba będę w tym tygodniu próbować, bo to w sumie chyba wygodniejsze, bo mniej miejsca zajmuje. Ale trzeba im więcej czasu poświęcić, żeby się nie popsuły.
OdpowiedzUsuńPrześwietnie opisałaś co i jak :) Dziękuje :)
OdpowiedzUsuń