Domowa przyprawa do piernika i grzańca. Kuchnia (niemal) uporządkowana.
Aż ciężko mi uwierzyć, że do Wigilii zostało zaledwie 20 dni...
Pomijając pieczenie pierników, z którym w tym roku wyjątkowo jestem do tyłu - we wszystkich innych planach wyrobiłam 150 % normy;) Poczynione plany i przygotowania spokojnie realizuję, na pierniczenie zarezerwowałam weekend. Lubię małe formy, podobnie jak reszta rodziny, jednak wiem, że miłośników tradycyjnego staropolskiego piernika nie brakuje - przypominam zatem, że to już właściwie ostatni moment, by się za niego zabrać;)
Choć- przyznaję- zdarza mi się korzystać z gotowej przyprawy (ale tylko do pierników- grzańca z nią nie przełknę;), najbardziej cenię własnoręcznie przygotowaną. Bardzo dobry przepis znajdziecie u Doroty z Moich Wypieków, ale sama nie przepadam ani za zielem angielskim, ani za pieprzem w pierniku, a gałkę toleruję jedynie w puree ziemniaczanym, więc podzielę się z Wami własnym.
100g kory cynamonu (3 dość grube i długie laski)
2 czubate łyżeczki całych goździków
30 ziaren anyżu wyłuskanych z gwiazdek
2 laski wanilii
2 łyżeczki ziaren kawy
czubata łyżka mielonego imbiru (wcześniej korzeń imbiru obieram, trę na tarce z drobnymi oczkami, rozkładam na pergaminie i suszę- wysuszony ucieram na proszek)
łyżka startej gorzkiej czekolady
papryczka chili
łyżka ziaren zielonego kardamonu, ewentualnie sproszkowany
Wszystkie składniki - oprócz czekolady- prażymy przez 5 minut na suchej patelni, przekładamy na pergamin do całkowitego wystygnięcia, następnie tłuczemy w moździerzu lub wrzucamy do młynka do kawy - cynamon dobrze jest wcześniej utłuc na małe kawałki, by nie uszkodzić młynka.
Gotową przyprawę mieszamy z czekoladą, przekładamy do szczelnie zamykanej puszki lub słoika.
Zajęciem na dziś z planu przedświątecznych przygotowań było uprzątnięcie kuchennych szafek, sprawdzenie zapasów przypraw i dodatków do ciast oraz stworzenie listy brakujących produktów - to już za mną, przy okazji zainstalowałam w kuchni nową starą szafkę, która wszystkie te dodatki pomieściła- niebawem wrzucę zdjęcia;) Przy okazji oczyściłam blat ze wszystkiego, co nie potrzebne i odkurzyłam kolekcję młynków - bardzo możliwe, że na stałe zostaną w niej dwa z klamociarni;)
Nie byłabym też sobą, gdybym i przy nich nie dała ujścia swojej obsesji, ale cicho sza, jeszcze nie zwariowałam (?) ;)
Nie ma rady - będę musiała pokusić się o kolejne zestawy, bo pasują mi wszędzie, a takie przekładanie jest męczące;)
Z rozpędu odkurzyłam też wszystkie bibeloty na komodzie - i tak sporo ich tam jest, ale pokusiłam się o przymiarkę z plastrem brzozy;) Okazuje się, że piec ma jednak jedna istotną wadę- praktycznie co drugi dzień trzeba ścierać kurze;)
Wzięło mnie ostatnio znów na pieczenie chleba, choć wybieram opcję leniwą i zmechanizowaną;)
Ach, uwielbiam:)
Kochani, uciekam, bo pranie uparcie nie chce się samo wieszać;)
Dobrej nocy:)
Zapachniało mi goździkami :)))
OdpowiedzUsuńnajbardziej cynamonem i wanilią:)
UsuńPodziwiam Cię za tę moc inspiracji, którą nas częstujesz:)
OdpowiedzUsuństaram się:)
UsuńAle cudne zapachy dochodza z Twojej kuchni:) Kolekcja mlynkow piekna:) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńoj, pachnie, to prawda:) A kolekcja malutka, ale ją lubię:)
UsuńPachnąco, inspirująco, klimatycznie... :)
OdpowiedzUsuńtak właśnie lubię najbardziej:)
Usuń;) Witaj... Powiem Ci, ze ja rowniez mam tyly jutro spisze zapotrzebowanie i musze sie za to zabrac... masakra jak ten czas biegnie ja jeszcze nic nie ogarnelam ;)
OdpowiedzUsuństaram się jak mogę, choć i mi czas mógłby zwolnić troszeczkę:)
Usuńświetny przepis na tę przyprawę!
OdpowiedzUsuńach, jak u Ciebie klimatycznie, aż człowiek żałuje że ma tak niewiele czasu...
Sandrynko, i z moim czasem nie zawsze jest różowo, ale kocham stwarzanie takiego nastroju:)
UsuńPiękny, korzenny zapach unosi się z Twojego posta:-) Uwielbiam:-)
OdpowiedzUsuńja też, za takie zapachy i smaki dałabym się posiekać;)
UsuńUwielbiam te korzenne zapachy o tej porze roku:) też szleję z herbatkami z anyżem, imbirem i pomarańczą... to smak wyczekiwanych świąt:) A na chlebek to narobiłaś Ilonko niezłego smaka!
OdpowiedzUsuńpiekę coraz częściej, ostatnio niemal codziennie- sklepowy się nie umywa;)
Usuńale Ci dobrze, że się tak wyrobiłaś u mnie coraz bardziej w tyle :D
OdpowiedzUsuńależ u Ciebie pachnieć musi!
pozdrawiam
pewnie też nie ze wszystkim zdążę, ale staram się o systematyczność:) Dziś sprzatam u Kornelki- trzeba pochować grzechotki i spółkę;)
UsuńKochana, ale śliczna i wielka kolekcja młynków!
OdpowiedzUsuńWłasna przyprawa musi być naprawdę super!!! Az do Mnie tutaj doleciał zapach tych przypraw:)
ściskam kochana cieplutko
nie taka duża, ale wybieram do niej tylko te młynki, które do mnie "mówią";)
UsuńTaki chlebek własnej roboty jest wyjątkowy, piekę zawsze co sobotę i prawie na cały tydzień wystarcza bo na zakwasie się nie starzeje tak szybko, piernik też już od 2 tygodni dojrzewa w lodówce ale niestety ze sklepową przyprawą, może w przyszłym roku skuszę się na własnoręcznie robioną bo zapewne jest lepsza :))
OdpowiedzUsuńja piekę po jednym, ale niemal codziennie- uwielbiam zapach, jaki się przy tym roznosi:)
Usuń`Piękne zdjęcia jestem u Ciebie pierwszy raz i zostaje bo prawie poczułam zapach tych przypraw, chlebek tez taki piekę smakuję bosko. Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)
OdpowiedzUsuńProszę, rozgość się:)
UsuńPędzę zajrzeć do Ciebie:)
Pachnie świeżo pieczonym chlebem...i anyzem...i cynamonem,pachnie świętami... A to wszystko dzięki tobie.super ze dzielisz się z nami tymi cudownymi zapachami.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Super przyprawa
OdpowiedzUsuń