Prosto z lasu:)
Wiele czynności sprawia mi przyjemność, ale nic nie może równać się z chodzeniem po lesie:)
A jeśli jest to las jesienny- szczęście nie zna granic...
Już są!
Grzybki rzecz jasna:)
Wczorajszego wypadu nie planowałam, nader spontanicznie mój tato wsadził nas do samochodu i ruszyliśmy. O wielokilometrowych wędrówkach moimi ulubionymi ścieżkami nie mogło być mowy, bo towarzyszył nam ten mały skrzat:
Nota bene to pierwsza wyprawa Kornelii do "prawdziwego" lasu- maszerowała dzielnie ze swoim koszyczkiem, w którym lądowały szyszki, liście i kamienie- nietrudno się domyślić, że ani w głowie był jej powrót do domu. Ów pierwszy kontakt z miejscem tak bardzo mi bliskim wypadł świetnie i na pewno będziemy go często powtarzać. Co prawda po chwili zaczęło lekko mżyć, ale kto by się tym przejmował?
Miękki mech pod stopami, liście w jesiennej już szacie, delikatny dźwięk łamanych gałązek- dla mnie to recepta na wiele udanych chwil. I jeszcze ten niepowtarzalny zapach lasu... Gdyby nie ograniczał mnie czas, mogłabym tak chodzić bez końca.
Jako pierwsze przywitały nas muchomorki i wszechobecne wrzosy. Ich delikatne kwiaty nie pysznią się tak jak te kwiaciarniane, ale mają w sobie mnóstwo uroku- i zapach, którym górują nad tymi hodowlanymi:)
Choć nie odchodziliśmy daleko od głównej drogi, znaleźliśmy sporo podgrzybków:
Później bateria odmówiła posłuszeństwa... A szkoda, bo trafił się prawdziwy wysyp borowikowy i nawet kilka kań- choć większość mojej rodziny nazywa je sowami:
Większość borowików trafiła do słoiczków z nielicznymi podgrzybkami:
Grzyby marynowane:
1 kg grzybów (borowiki, podgrzybki, maślaki, rydze, gąski,kurki)
15 dag cebuli (niekoniecznie, ja nie dodaję, babcia- owszem)
0,4 l wody
10 dag cukru
łyżka soli + łyżeczka do gotowania grzybów
0,2 l octu spirytusowego 10%
łyżeczka ziaren pieprzu czarnego
łyżeczka ziaren ziela angielskiego
łyżeczka ziaren gorczycy białej
3-5 listków laurowych
szczypta kwasku cytrynowego lub 1-2 łyżki soku z cytryny
Oczyszczone grzyby myjemy i gotujemy około 15 minut w osolonej i lekko zakwaszonej wodzie. Następnie grzyby odcedzamy, przelewamy przegotowaną ostudzoną wodą i układamy w słoiczkach. Jeśli chcemy- dodajemy też cebulę, np. maleńkie cebulki.
Z wody, octu, soli i przypraw gotujemy zalewą i gorącą zalewamy ułożone w słojach grzyby. Zamykamy i pasteryzujemy około 10-20 minut (w zależności od wielkości słoja). I znów wiem, że nie wszyscy grzyby pasteryzują, ale ja dzięki temu czuję się bezpieczniej;)
Reszta grzybów już niemal się ususzyła- drastycznie tracąc na objętości;)
A jakie Wy macie podejście do grzybów?
Lubicie zbierać? suszyć? jeść?
Miłego wieczoru:)
Wspaniałe zbiory :) uwielbiam chodzic na grzyby :)
OdpowiedzUsuńja też- mogłabym tak bez końca:)
UsuńKochana,gdzie ty te wszystkie przetwory chowasz? :) Śliczne zdjęcia! Ja za grzybami chodzić nie lubię ale na spacer mogę się wybrać do lasu lub na przejażdżkę rowerową :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Problem w tym, że chwilowo nie chowam- okupują już niemal cały stół, kuchenny blat, a wczoraj kilka musiało przycupnąć na stoliku kawowym- wszystkie czekają, aż przemaluję witrynkę;)
UsuńCebula w zalewie jest, jak dla mnie obowiązkowa. Uwielbiam ją, grzybki również. Miło spędziliście czas. Tez lubię las jesienią. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńja nie przepadam jakoś szczególnie- "zakłóca" mi smak grzybów;)
UsuńTeż chcę do lasu!!!
OdpowiedzUsuńi ja- nie byłam od ponad tygodnia:(
UsuńPięknie się prezentują te Twoje grzybki!
OdpowiedzUsuńKornelka jaka duża dziewczynka! :)
hehe mnie to lepiej do lasu nie brać, bo do moejgo koszyka wpadają albo takie skarby jak do Kornelkowego koszyka albo same grzybki tzw."dla teściowej"...za to uwielbiam marynowane grzybki mojej Babci...to jedyne jakie jadam :)
buziaki!!
z lasu zawsze coś naznoszę, nawet gdy grzybów nie ma;)
Usuńcudowny spacer, a grzybki pyszności :)
OdpowiedzUsuńwspaniały, już czekam na kolejny:)
UsuńOwszem las mam za płotem ,grzyby uwielbiam jeść , ale na spacer czasami chodzę - las ma to coś czego nie mam w ogrodzie , mała grzybiarka fantastyczna ,pozdrawiam Dusia
OdpowiedzUsuńgrzybiarka to strasznie niezależny łobuz:)
UsuńGrzyby uwielbiam zbierać, jeść i suszyć. Grzybki w śmietanie przepyszne, a suszone w grzybowej mmm :) Marynowane pięknie prezentują się w słoiczkach!:) Dobrze, że popadało ostatnio, czas iść na grzyby!:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Kasia
wczoraj mieliśmy burzę z ulewą, w końcu mam ciut więcej czasu, więc też juz planuję kolejny wypad:)
UsuńŚwietne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńdziękuję:)
UsuńAle rewelacyjnie wyglądają w tych słojo-butlach:). Widać, że Kornelce się podobało,
OdpowiedzUsuńbuziaki
też tak sądzę- pasują do siebie:)
UsuńPiękne zbiory!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-)
też uwielbiam ten widok:)
UsuńJa uwielbiam zbierać i zajadać grzybki:) Choć muszę się przyznać, że lata minęły od mojej ostatniej wyprawy do lasu na grzybobranie.
OdpowiedzUsuńnie wyobrażam sobie jesieni bez grzybobrania:)
UsuńPiękne te Twoje borowiczki, mniam...... Fajnie, że mały skrzat lubi chodzić, na pewno będziecie częściej wypadać do lasu:) To takie relaksujące..
OdpowiedzUsuńszalenie- a skrzat ma taką siłę w nóżkach, że ledwo jej dorównuję:)
Usuńzapachniało lasem :-)
OdpowiedzUsuńpiękne pstryki :)
kocham ten zapach:)
UsuńPrzepiękne, jesienne migawki kochana! U Mnie też bardzooo grzybowo... :)
OdpowiedzUsuńMiłego popołudnia, buziaki
grzyby to podstawa jesieni:)
UsuńPiękne letnio-jesienne zdjęcia, no i mała modelka cudna:)
OdpowiedzUsuńA ja niestety nie grzybowa jestem...
Pozdrawiam
i takie "typy" się zdarzają:)
UsuńCudne zdjęcia! Taki las kocham najbardziej... Pozdrowienia serdeczne i dzięki za przepisy:)
OdpowiedzUsuńnajbardziej lubię ten poranny, w promieniach wschodzącego słońca i z rosą na pajęczynach:)
UsuńAle ich dużo nazbieraliście!!! U nas też PODOBNO wysyp, ale ja jadę dopiero w piątek:) Kornelka przesłodka a słoiczki na grzyby marzenie:)
OdpowiedzUsuńona tak umiejętnie gra tym swoim słodziutkim uśmiechem;)
Usuńu nas też grzybobranie :) wspaniale Kochana :)
OdpowiedzUsuńczyli pełnia szczęścia:)
UsuńAle cuda - grzybki i córcia:-) Ja swoje już ususzyłam:-)
OdpowiedzUsuńja dopiero zaczynam, jemy grzyby jak oszalali;)
UsuńPodzielam Twój entuzjazm jeżeli chodzi o zbieranie grzybów, sama byłam w ubiegłą sobotę. Będę musiała powtórzyć za Tobą ,że nie ma nic przyjemniejszego od ciszy panującej w lesie, odgłosu łamanych gałęzi pod stopami i tej różnorodności barw,a jeszcze jak jakiś prawdziwek się trafi....Pięknie wyglądają Twoje zamarynowane grzybki, ja uwielbiam je po każdą postacią: w sosie, suszone czy zamarynowane. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńo tak, smak grzybów to jeden z moich ulubionych:)
UsuńAle masz słodkiego skrzata- pomocnika:)
OdpowiedzUsuńsłodki- tak, skrzat- owszem, ale z tą pomocą bywa różnie;)
UsuńSpiżarnia to chyba pęka ci w szwach ;) Takich zapasów tylko pozazdrościć :)
OdpowiedzUsuńniemal;)
UsuńPiękny czas:) Życzę wam kolejnej cudnej jesieni w waszym życiu, pełnej wspomnień, sentymentów, urodzin i rocznic:) Serdeczności
OdpowiedzUsuńdziękuję, Polinko, niech się spełni:)
UsuńCudowne te słoiki,ale chyba tych muchomorów nie zbieraliście :)
OdpowiedzUsuńnie, one tylko do zdjęć pozowały:)
UsuńKornelia jest cudowna :) Uwielbiam zapach lasu :)
OdpowiedzUsuńo tak, mała grzybiareczka:)
UsuńPrzepiękne słoje... eh, a u nas ani jednego prawdziwka... chlip
OdpowiedzUsuńu nas też ostatnio królują podgrzybki:)
UsuńPiękne zdjęcia!aż czuć zapach lasu!nie pamiętam kiedy byłam na grzybach..chyba w dzieciństwie.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie
ja kocham je zbierać od dziecka, wręcz krzywda mi się dzieje, gdy nie mogę jechać do lasu:)
UsuńFantastyczne zdjęcia :) uwielbiam zbierać grzyby , strasznie mnie to relaksuje :)
OdpowiedzUsuń