Dary lata i... witrynka:)
Kochani, ogrom pozytywnych komentarzy po poprzednim poście zaskoczył mnie i szalenie wzruszył- dziękuję:)
To było pierwsze, choć na pewno nie ostatnie moje spotkanie z liną jutową- zostało mi około 70 metrów;)
Kupiłam ją na wszystkim dobrze znanym portalu, u powroźnika z tradycjami, pana Romana Sosny (klik) - polecam, bo cena nie jest wygórowana, jakość bardzo wysoka, kontakt przyjemny, a wysyłka szybka- i nie jest to informacja sponsorowana;)
Schyłek lata pokazuje kapryśne oblicze.
Najgorzej znoszę chłód- pocieszeniem są popołudnia skąpane w miękkim, już właściwie jesiennym świetle:)
Z ogrodu płynie do naszych kuchni- mojej, mamy i babci- nieprzerwany strumień owocowo-warzywny;)
Słoiczki już czekają, do jutra obiecałam sobie rozprawić się z chwilami podstępnie atakującą migreną i ruszy kolejna tura przetwarzania:)
Nasza grusza jest młoda, dopiero trzeci rok owocuje i jeszcze nie ugina się pod ciężarem setek owoców, ale te, które ma- są wspaniałe.
Nie wiem, jaka ta odmiana, ale smakuje jak te z końca września:)
Wśród jabłek mamy większą różnorodność, te wczesne nie nadają się do przechowywania, ale wychodzi z nich pyszny, lekko kwaskowy mus:)
Będę więc piec, gotować i przecierać- szarlotka jest idealna jesienią:)
Szufladka, którą widzicie na zdjęciach, to jeden z łupów z antykwariatu, którymi już się chwaliłam (klik).
Po wyszorowaniu i zabezpieczeniu powierzchni służy jako zgrabny pojemnik:)
Pierwszą partię ostrych papryczek, na razie skromną, przygotowałam do suszenia:)
Uwielbiam posmak, jaki nadają zupie gulaszowej- to, obok dyniowej (klik), moja faworytka w chłodne dni:)
Z suszeniem warzyw, owoców czy ziół nigdy się nie spieszę- w pierwszej kolejności mrożę, ile tylko się da, ale z papryka jeszcze nie próbowałam.
Póki co zawisła na wieszaku od Madame Stoltz, do nabycia tu (klik)
Będę banalna, ale nie od dziś wierzę w siłę marzeń:)
Swoich mam wiele, jednym z nich była witrynka do kuchni- podziwiałam podobne na tak wielu blogach, że coraz bardziej pragnęłam własnej...
Żadna, którą oglądałam, nie była idealna.
Często barierą była kosmiczna cena, kiedy indziej- wymiar, bo nie mogła mieć więcej niż 75cm szerokości.
Chciałam ją też sama pomalować, bo te już "zrobione" zwykle właśnie ceną szokują.
I znów warto było czekać;)
Dziś ją przywieziono:)
Piękna, dębowa i cała moja;)
To górna część i w zasadzie ona wystarczyłaby mi do szczęścia, ale w zestawie była jeszcze dolna szafka:)
Nie pozostaje mi nic innego, jak zabrać się za malowanie:)
W pracowni czeka też inny mebelek, nad którym znęcam się od dwóch dni;)
Na razie całość została oczyszczona z grubej warstwy brudu, skleiłam tylną nogę, podkleiłam blat i zaszpachlowałam na nim ślady po kołatkach.
Niestety będzie musiała poczekać, bo do witrynki rączki świerzbią mnie bardziej;)
Też macie obsesję na punkcie mebli i innych staroci wszelakiej maści?
Ja coraz bardziej popadam w uzależnienie:)
Miłego popołudnia:)
Ja to przez Twoje zdobyczne kiedyś na zawał zejdę Ilonko! Piękna witryna!!!!!! I jesienne zdjęcia pełne uroku...
OdpowiedzUsuńnie podpuszczaj, bo znów Ci paczkę wyślę, żebyś miała co robić i głupot nie opowiadała;)
UsuńNo co Ty! Jak tak dalej byś wysyła to ja bym musiała Ci chlebek wysłać, co byś głodem nie przymarła!
UsuńBuzia!
Śliczne zdjęcia :>
OdpowiedzUsuńdziękuję:)
UsuńU mnie to już choroba! W starociach cenię sobie solidność.Dawniej nie robiono byle czego...
OdpowiedzUsuńWitrynki szczerze zazdroszczę... :)
marzyła mi się od dawna, docelowo ma pełnić funkcję kuchennej spiżarki z przetworami (nie mamy piwnicy) :)
Usuńwęszę piękną metamorfozę :) u mnie na tapecie drzwi i szafeczka...praca mozolna ale uwielbiam stare - nowe... :)
OdpowiedzUsuńteż uwielbiam, ale teraz będzie tydzień przerwy, bo wróciłam do pracy- a szkoda, bo już bym chciała do kuchni ją wstawić:)
UsuńWitrynka śliczna i czekam na metamorfozę:)
OdpowiedzUsuńja też czekam:)
Usuńwitrynka świetna :-)
OdpowiedzUsuńjabłka apetyczne :D
jak zawsze z własnego ogrodu:)
UsuńSmaczne jesienne zbiory:) Mnie też przeraża chłód... bardzo go nie lubię...
OdpowiedzUsuńPiękne mebelki, na pewno wyczarujesz coś nich cudownego kochana!
pozdrawiam i ściskam:)
niestety będą musiały jeszcze na moje czary troszkę poczekać:)
UsuńBardzo podoba mi się ta stojąca szafeczka,ciekawa jestem co z nią wykombinujesz-pobielisz? Starocie mają swój nieodparty urok.Tylko miejsca w domu już brak na te wszystkie zakupowe szaleństwa ;p
OdpowiedzUsuńJa paprykę mrożę co roku,potem używam jej do sałatek i do jajecznicy :)
Pozdrowionka!
jeszcze się waham, myślę nad przemalowaniem jej na waniliowo:)
UsuńDobrze, że miejsca mam dużo:)
Jak mi się marzy taka piękna, drewniana witryna... Normalnie zazdroszczę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
też długo o niej marzyłam:)
UsuńWitryna cudna, też kocham się w starciach:) a szarlotkę uwielbiam o każdej porze roku i w każdej wariacji:)
OdpowiedzUsuńja lubię w wersji z budyniem:)
UsuńSchyłek lata zawsze mnie zachwyca,a Ty doskonale oddałaś to na zdjęciach...cudowne są!
OdpowiedzUsuń........a ta witryna jest jak marzenie...moje marzenie ♥
Pozdrawiam cieplutko ♥
Aniu, ostatnio staram się bardziej przykładać do zdjęć- cieszy mnie, jeśli to widać:)
UsuńJa też uwielbiam jesienne przetwory. Jednak najbardziej lubię odnawiać starocia. One mają to coś, co nie mają meble ze sklejki:) pozdrawiam i czekam na efekty!
OdpowiedzUsuńLubisz i umiesz- pięknie Ci to wychodzi:)
UsuńWszystko piękne i z potencjałem ogromnym! Na witrynkę też chorowałam i mam:) Nie musiałam długo szukać, tyle co odgruzować w rupieciarni rodziców. Na szczęście nikt jej "kiedyś tam" nie wyrzucił. Jest mniejsza od Twojej ale i tak ją uwielbiam:)
OdpowiedzUsuńCo do drugiego mebelka, też bym taki chciała... No i szufladka urocza.
Pozdrawiam!
ja niestety dość długo swojej szukałam, ale warto było nie godzić się na coś innego:)
UsuńSzarlotka to moje ulubione ciacho...szczególnie na ciepło z gałką lodów waniliowych yamiii:-) Witrynka boska-nie mogę sie doczekac metamorfozy:-) Do miłego!
OdpowiedzUsuńz lodami powiadasz? Aż zgłodniałam;)
UsuńJa też dzisiaj jabłuszka kupiłam, taką mi ochotę na nie ostatnio na blogach robicie :))
OdpowiedzUsuńA Witrynka jest super!!!!!
oj, kuszą te jabłka, kuszą:)
UsuńUwielbiam koniec lata i w pogodzie i w jedzonku. Jabłka, pomidory, winogrona- kocham. Ciekawe, co zrobisz z witrynkami, ta dolna bardziej jest w moim guście. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńtrafiła do mnie jako komplet i taką ją zostawię:)
Usuńwitrynka jest wspaniała, pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńOwoce wyglądają przepysznie i na pewno niesamowite przetwory z nich zrobisz. Co do powietrza to też mam wrażenie że jet jakby jesienne...
OdpowiedzUsuńściskam
jabłka są już musem:)
UsuńA u nas bardzo dziś jesiennie, cały dzień pada:(
Witrynka zapowiada się kusząco. Już widzę, jak cudnie ją odnowisz. Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńcieszę się, że we mnie wierzysz:) Postaram się sprostać:)
UsuńPiękne zdjęcia owocowe:) Jabłuszka uśmiechają się z ekranu:) Mebelki masz piękne do odnawiania i na pewno zrobisz z nich cuda!
OdpowiedzUsuńPozdrowienia serdeczne!
łapki świerzbią do odnawiania, tylko czas ucieka między palcami:(
UsuńWitrynka super! Czekam na efekt końcowy:)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie mam taką obsesję:) muszę się bardzo ograniczać, żeby nie zrobić sobie z mieszkania graciarni:) ten stoliczek jest cudowny
OdpowiedzUsuńu mnie też obsesja jest dobrym określeniem;)
UsuńCudowne zbiory....
OdpowiedzUsuńAleż się stęskniłam za Tobą i twoim blogiem :)
Ale po małych przejściach już jestem... I mam nadzieję, że będzie tylko lepiej :)
Pozdrawiam...
M.
Madziu, trzymam za Ciebie i Maleństwo kciuki, choć rzadko się odzywam:*
UsuńOj tak, oj tak. Jak się raz człowiek zarazi, to już przepadł...Nieuleczalne to jest. Mało tego, jak widzę po sobie - postępujące...:)
OdpowiedzUsuńo tak- i postępuje z zawrotną prędkością;)
Usuń