Śniadanie na balkonie, mus i rozważań dietetycznych ciąg dalszy;)
...bo na trawę soczystą i miękką za daleko nieco, by z rana tam śniadać- zostaje więc balkon:)
Do znudzenia będę piać w samozachwycie, więc wybaczcie, ale podoba mi się i już.
Koniec, kropka:)
Wcześnie dziś wstałam, parę minut po szóstej.
Dziecię śniadanie pochłonęło w tempie ekspresowym i zaczęło ciągnąć matkę na balkon.
Cóż było robić, skoro sama najchętniej tam przesiaduję?:)
Lady na swojej palecie rozłożyła się z zabawkami, informując "mamo, nieeee", kiedy przyłączyć się chciałam (wszak klocki są nieśmiertelne;) , więc pozostało mi tylko śniadanie z książką na pocieszenie;)
Od pierwszego z moich "dietetycznych" postów minęły trzy tygodnie.
Waga wskazuje 5 kilogramów na minusie. Dla jednych to dużo, dla mnie mało, bo niechcianego bagażu mam sporo.
Ale jestem zadowolona- katowałam już swój organizm na tyle różnych sposobów, że mogłabym w tym czasie zrzucić dwa razy tyle (mój "rekord" to 18kg w miesiąc i bonus w postaci anemii), ale nie chcę w równie szybkim tempie wrócić do punktu wyjścia albo i dołożyć sobie jeszcze trochę "premii".
Nie maltretuję się dietą, po prostu jem.
O tak, właśnie jedzenie jest ważne, jem o wiele więcej niż przed miesiącem.
Już nie w biegu dwa czy trzy razy w ciągu dnia, ale nawet i sześć posiłków zdarza mi się spożyć- powoli i z rozmysłem.
I czuję, że mój maltretowany latami metabolizm zaczyna przyspieszać:)
Znam siebie na tyle dobrze, że już nie ryzykuję całkowitej rezygnacji z pieczywa- po trzech dniach rzuciłabym się na nie w amoku.
Więc bułka z ziarnami pojawia się czasem na śniadanie.
A że smarować lubię- masło z powodzeniem zastępuje mi mielony twarożek bez cukru i tłuszczu.
Kawałek rzymskiej sałaty pokrojony na spodzie, później ogórek chrupiący i filet kurczęcy, jakieś zioło też lubię przegryźć, nie miałam koperku, więc starczy bazylia.
Mogłoby być "zdrowiej", ale po co?
Ważę na tyle dużo, że nie ma sensu z dnia na dzień zmniejszać podaży kalorii do 1000- wszak organizm jest sprytny i waga szybko stanęłaby w miejscu.
Więc ucinam sobie kalorie stopniowo;)
Truskawki mam już własne, cieszę się, póki są, bo sezon minie ani się obejrzymy.
Kawy porannej na razie nie potrafię sobie odmówić- zresztą niesłodzona i z kroplą mleka też nie jest grzechem kardynalnym;)
Innymi słowy- cudowny początek dnia:)
Jako rasowy truskawkożerca- bez musu się nie obejdę.
Na podwieczorek jest idealny, zwłaszcza porządnie schłodzony:)
Umyte i odszypułkowane owoce miksuję z miętą i/lub melisą, kilkoma kroplami soku z cytryny i odrobiną otartej skórki. Gdy mam towarzystwo bardziej słodkolubne- dodaję po pół łyżeczki syropu ryżowego na szklankę.
Dziś po raz pierwszy od dawna znalazłyśmy na spacerze chabry:)
A myślałam, że znaleźć je można tylko wśród zbóż:)
Bukiecik jest dla Was:)
Za to, że jesteście, że wspieracie mnie miłym słowem, za czas, jaki tu spędzacie:)
Staram się bywać i u Was, najczęściej jednak po cichu, bo Lady jakoś nie bardzo przepada za widokiem mamy przy biurku i potrafi mnie już skutecznie sprzed niego odciągać...
Dziękuję:)
Trzymam kciuki za Twoja diete! A śniadanie wygląda tak smakowicie ze mam ochotę je teraz zjesc :-)
OdpowiedzUsuńSesja zdjęciowa tez fantastyczna! Poszewki na poduszki i kubek bardzo mnie urzekly
Pozdrawiam
w kubku sama się zakochałam, tak od pierwszego wejrzenia:)
UsuńWłaściwie kochana,to mógłby być mój post,wszystko co napisałaś ja również uważam za ważne.Ja też zrzuciłam już 7 kg i sporo jeszcze przede mną ale podobnie jak Ty postawiłam na zdrowe jedzenie a nie głodzenie się i to przynosi efekty.Ja rano osttanio głownie jem omleta,przepis na moim blogu a do tego często jemy kaszę jaglaną,już niedługo pokażę kilka super przepisów.Na balkonie na razie nie jem,,,bo u nas 15 stopni i wieje:)Buziaki!!!
OdpowiedzUsuńomlet też jest częstym gościem na moim talerzu:)
Usuńtrzymam kciuki za efektywność Twojej diety, bardzo mi się to podoba, ze tak rozsądnie do tego podchodzisz:)
OdpowiedzUsuńna balkonie masz cuuudownie, aż zazdroszczę ci takiego kącika. kubeczek w różyczki śliczny, a chabry, wow, dawno ich nie widziałam:)
pozdrawiam!
z roku na rok coraz mniej chabrów, a szkoda, bo nieodmiennie kojarzą mi się z latem i wakacjami na wsi:)
UsuńAleż Ci dobrze kochana, u mnie cały dzien leje bez przerwy. Na balkon nawet nosa nie wystawiam ;))
OdpowiedzUsuńPowodzenia z dietą, wiesz, ze Ci kibicuje :)))
Buziaki
u mnie dziś to samo- wczoraj późnym popołudniem zaczęło padać i tak bez przerwy przez 24 godziny:(
UsuńIlonko, podziwiam Cię za takie rozważne odżywianie, zaczynam czuć motywację, po przeczytaniu Twojego posta:). Gratuluję z całego serca 5 mniej:)
OdpowiedzUsuńbuziaki
mam nadzieję, że moja motywacja długo się utrzyma:)
UsuńTrzymam kciuki i cieszę się móc czytać twoje posty...
OdpowiedzUsuńAch, aż zachciało mi się truskaweczek :):):)
U mnie na razie -3kg :) To mój mały sukces :)
każda kreseczka na wadze mniej to wielki sukces:)
UsuńMatko, jak Ci zazdroszczę:) Pozytywnie oczywiście:) Takiego spokoju i takiego otoczenia do tego cudnego śniadania:) Mnie rok temu ustawiła "do pionu" moja Pani Doktor, bo stresy w pracy odbiły się na wskazaniach poziomu cukru i ciśnieniu.. Niby wszystko się wie, że trzeba zdrowo, że 5 posiłków dziennie, że nie przetworzone, że powoli i w spokoju, że zbilansowane.. Wizje powikłań różnych przedstawione bardzo plastycznie - dały do myślenia:) Stąd domowy chleb i ograniczenie śmieciowego jedzenia, słodyczy i wszelkich przetworzonych dóbr:) Efekty widać, przede wszystkim w lepszym samopoczuciu..Teraz tylko trzeba "tak trzymać" :) Trzymam kciuki, żeby dieta przyniosła zamierzone cele i ciepłe myśli przesyłam:) Chabry cudne! W dobie środków ochrony roślin - trudno je spotkać:)
OdpowiedzUsuńAaa.. Co do młyna - to niestety nie ma tam mowy o sprzedaży wysyłkowej... Może ja Ci wyślę jakąś zgrabną paczuszkę? Potrzebuję tylko wskazówki co do asortymentu:) Pozdrowienia serdeczne!
teoria zawsze prostsza od praktyki:)
UsuńA paczuszka? Naprawdę byłabyś tak miłą i wybrała po zakupy dla mnie?:) Aż zaraz list.ę zacznę planować:)
Z paczuszką nie ma problemu:) Napisałam Ci @ w tej sprawie:)
Usuńjuż mniej więcej wiem, co bym chciała, ale @ nie doszedł jeszcze... Zaraz zacznę szukać Twojego:)
UsuńPiękne zdjęcia, ten kubek w kwiaty to małe cudo! Trzymam kciuki, ja też od kilku dni na diecie. Chociaż nie, nie na diecie, strasznie nie lubię tego słowa, tak jak piszesz, po prostu jem. Wprowadzam zdrowe nawyki i naprawdę świetnie się z tym czuję. Grunt, to mieć normalne podejście do tego, a nie katować się, bo z tego nic dobrego potem nie wynika, o czym też przekonałam się na własnej skórze.
OdpowiedzUsuńo, tak, też nie cierpię "diety";)
Usuńteż samopoczucie mi się poprawiło ostatnio:)
A piej sobie kochana, bo i mi się podoba!!!!!!!!!!!!!Nie dość że cudnie to jeszcze pysznie!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńAleż smacznie u Ciebie :) Pozdrawiam i zapraszam na Candy :)
OdpowiedzUsuńzgłoszę się na pewno:)
Usuńgratuluję - 5 kg :)
OdpowiedzUsuńja też walczę z kg... od stycznia ... mam zgubionych 12 kg i jeszcze 2 do oddania... jestem z siebie dumna bo jem sporo jem co lubię pozwalam sobie na smakołyki a waga powolutku idzie w dół i własnie dobrze że nie gwałtownie bo potem wracają te kg jak bumerang!
powodzenia!!!
pięknie tam u Ciebie :-)
Martuś, Ciebie podziwiam nie od dziś:)
UsuńNapatrzyłam się i nastawiam wodę na kawę, w szkole jestem już od 30 minut :-)))))
OdpowiedzUsuń:) Kawa to podstawa:)
UsuńBrawo kochana :) smakowicie, zdrowo i pięknie ;))
OdpowiedzUsuńdziś niestety tylko zdrowo, bo pogoda tak paskudna, że aż jeść się odechciewa;)
Usuńcudne sniadanki pieknie podane i dziękuje za bukiet takie lubie najbardziej ;)
OdpowiedzUsuńpodobnie i ja:)
UsuńBardzo do mnie przemawiają te Twoje dietetyczne rozważania, wychodzi jednak na to, że żeby schudnąć trezba jeść, tylko mądrze i z głową. ja się chuba jeszcze za mało pilnuję - obiecma poprawę, b Twoje wyniki mnie bardzo zmotywowały!!!! I wcale się nie dziwię, że balkonik to wasze ulubione miejsce - pięknie tam macie!!!
OdpowiedzUsuńno właśnie,mąż mi to od lat tłumaczy- schudniesz, kiedy w końcu zaczniesz dużo jeść;) I chyba w końcu do mnie dotarło:)
UsuńAle pyszności... Tak rozpoczęty dzień musi być udany...
OdpowiedzUsuńPiekny kubeczek!!!!!
Cudny bukiecik!!!:):):)
Kochana, buziaczki ślę
oj, był, ale tylko do ulewy,która trwa od wczoraj:(
Usuń5 kg w 3 tygodnie!!! Bardzo dużo. Jedz więc dalej na zdrowie a ja bedę kibicować.
OdpowiedzUsuńna początku idzie szybko, mam nadzieję, że do wakacji choć z 5 jeszcze stracę:)
UsuńPrzenoszę naszą "rozmowę" tutaj, bo nie mogę znaleźć Twojego maila na stronie. Powiedz mi czy mieszkasz w Gorzowie???
OdpowiedzUsuńwysłałam Ci @- wciąz go na blogu zamieszczam i wciąż znika:)
UsuńCudownie, gratuluję wytrwalości, będzie coraz lepiej :) na takim balkonie sama przyjemność śniadać :) Chabry też mialam, ale juz się poddaly. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńmoje wciąż stoją:)
Usuń18 kg w miesiąc?! nie żartuj... masakra dla organizmu :(
OdpowiedzUsuńpowodzenia w diecie :*!
ps. piękne zdjęcia!!!! zakochałam się w nich :)
Masakra, ale niestety mam tendencję do działań ekstremalnych, coś w rodzaju "po trupach do celu" i wtedy omal moim trupem się nie skończyło;) Dziś się z tego śmieję, wtedy wesoło nie było, ale nauczka została- jednak nauczyłam się czegoś na błędach:)
UsuńWspaniałe śniadanie,bardzo smakowicie wygląda i te truskawki..:)Ja do kawy dodaje szczyptę cynamonu i imbiru, obie przyprawy działają pobudzająco na metabolizm. Imbir dodatkowo jeszcze rozgrzewająco.
OdpowiedzUsuńPięknie u Ciebie,aż się chce przysiąść, a jaką książkę czytasz? Widzę,że mamy dzieci w podobnym wieku:)
ściskam i zapraszam do siebie
imbir wolę w wersji z cytryną:) A kawę z cynamonem bardzo lubię:)
UsuńOstatnio na tapecie była biografia Goyi- zamówiłam prenumeratę PWN, więc jest co czytać:)
smacznie ,zdrowo i w pięknej oprawie :)
OdpowiedzUsuń