Jak zrobić różę z marcepanu- bardzo proste DIY:) I kolejne małe marzenie:)
Na okoliczność zbliżających się urodzin postanowiłam przygotować tort- na razie jest w fazie projektowej, ale jako jedna z dekoracji przyszły mi do głowy marcepanowe róże:)
W zeszłym roku pokazywałam Wam propozycję śmietankowego torciku z różami z marcepanu i chyba w tym roku właśnie w tym kierunku pójdę:) Poniżej małe przypomnienie:
Masa marcepanowa, podobnie zresztą jak i lukier plastyczny, jest bardzo łatwa w obróbce i nawet troszkę starsze dzieci sobie z nią poradzą. Owszem, można ją nieco utwardzić i wtedy róże wyglądają jak cukierniane, ale ja najbardziej lubię te w wersji domowej. Dlatego też dla chętnych przygotowałam malutkie i mega proste DIY- efekt mojej dzisiejszej zabawy z marcepanem:)
Z marcepanu formujemy mały stożek i kilka kulek różnej wielkości. Zaczynając od kuleczki najmniejszej- spłaszczamy ją w palcach nadając kształt płatka- i układamy kolejno wokół stożka.
Kolejne płatki delikatnie wywijamy na zewnątrz formując "kielich" naszej róży
Ostatni płatek, ten z największej marcepanowej kuleczki, powinien być możliwie najszerszy
I róża gotowa:)
Zarówno marcepan, jak i lukier, łatwo jest zabarwić za pomocą barwników spożywczych/cukierniczych. Jeśli używamy tych w proszku- najlepiej rozrobić je przed użyciem- idealny jest do tego mocny alkohol(przynajmniej 40%), bo po połączeniu rozpuszczonego w nim barwnika z masą, z którą pracujemy-wyparuje i masa nie stanie się przez to bardziej kleista i mniej podatna na formowanie. I pamiętajmy, żeby barwnik rozpuszczać maksymalnie w kilku kroplach płynu.
A na szlaku małych marzeń kolejne doczekało się realizacji- i kosztowała ona niespełna 8zł;) A marzeniem tym był nieco większy moździerz. Docelowo marzy mi się olbrzym- mosiężny lub z brązu, ale to już zupełnie inna półka cenowa i godzę się czekać- choćby długo;) Do tej pory miałam tylko takie prawdziwe maleństwo i czasem naprawdę był niewystarczający.
Kolejna mała rzecz z olbrzymią radością w pakiecie- wierzcie mi, cudownie jest się cieszyć drobiazgami:)
Za oknami szaleje wichura, a deszcz bębni o szyby. Przydałoby się trochę śniegu i mrozu- to nie jest jakaś wybitna tęsknota za zimą, ale ona po prostu przyjść powinna- niedobrze, gdy odwieczny rytm pór roku jest tak zakłócony. Ponoć w drugiej połowie stycznia aura ma się zmienić- oby:) Przecież jeszcze nie jeździłam na sankach, a M. ani razu śnieżką nie oberwał- tak się po prostu nie godzi;)
Dobranoc:)
Madelinka
Masz cierpliwosć do tych różyczek ale wychodzą Ci piękne.
OdpowiedzUsuńMoździerz to jedna z tych rzeczy którą ciągle zapominam włożyć do walizki będąc w Polsce:)
Agnieszko, wcale wiele cierpliwości do nich nie trzeba:)
UsuńSchematu wciąż szukam, gdzieś posiałam i nie pamiętam gdzie, ale w ostateczności sama rozrysuję:)
Piękne różyczki wyczarowałaś :)
OdpowiedzUsuńdziękuję:)
Usuńłał jakie piekne ;)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńObudziłaś we mnie tęsknotę za moździerzem, a różyczki piękne. Za jak długo będziemy świętować te urodzinki?
OdpowiedzUsuńza niedługo, bo już jutro:) Póki co czekam na księdza, ale wieczorkiem zabieram się za pieczenie:)
UsuńŚwietny tutorial - dotychczas myślałam, że zrobienie takich różyczek jest trudne, ale teraz myślę, że i mogłabym temu podołać! :)
OdpowiedzUsuńpewnie, że tak, to bardzo łatwe:)
UsuńFantastyczny post ! Kiedyś myślałam że zrobienie takich cudownych kwiatuszków to kupa roboty ! A tu proszę :D
OdpowiedzUsuńTeż tak kiedyś myślałam:)
UsuńŚliczne różyczki:-) Spróbuję!
OdpowiedzUsuńna pewno wyjdą cudne:)
UsuńFajne szkolenie.Dzięki!!!A co do moździeża to dla mnie to podstawa w kuchni i gdy kupiłam sobie podobny do Twojego,bardzo sie cieszyłam:)Więc Cię w pełni rozumiem:)
OdpowiedzUsuńja dotąd co mogłam tłukłam w maleństwie, ale czasu to zajmowało sporo:)
UsuńRóżyczki urodzinowe bardzo:) Najlepszego na tę okoliczność a paka nadejdzie niebawem ale się suszy jeszcze kilka dni:) Buziaki i zawiadamiam, że wyszłam na prostą:)
OdpowiedzUsuńSuper, Paulinko, że idziesz do przodu:) A że Ty silna Kobieta jesteś, to zapewne lada moment pomkniesz jak burza:)
Usuńtort wspaniale wygląda, różyczki śliczne:)) pozdrawiam cieplutko i życzę miłego dnia:)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńTort wygląda imponująco :) Za zimą też tęsknie. Szczególnie nie mogę się doczekać kiedy nasza Sprężynka świadomie zobaczy śnieg i przejedzie się na sankach :) Mojemu M. też się trochę nazbierało, żeby dostać śnieżką ;) więc jak najbardziej odtańczyłabym śniegowy taniec
OdpowiedzUsuńP.S. Szukałam na stronie maila do Ciebie, bo mam sprawę ;) niestety nie mogę znaleźć :/ Jak możesz napisz proszę pierwsza do mnie:
niezapominatka@gmail.com
Robiłam wczoraj pierwszy raz, wyszły bardzo fajnie choć bałam się że nie dam rady, efekty zamieściłam na moim blogu, zachęcam do odwiedzenia: http://wanilioweimprowizacje.blogspot.com/2017/09/tort-smietanowo-malinowy-z-czekoladowa.html
OdpowiedzUsuńPrzydatne wskazówki! Na pewno ktoś z nich sobie skorzysta! Ja niestety nie bardzo, ponieważ tortów nigdy nie piekłem i wolę zostawić to osobom, które się na tym znają. Na szczęście cukierni jest wiele i świetne możecie znaleźć np. na stronie https://e-torty.pl/oferta-dla-firm . Tam zamawiacie sobie torty online, kiedy tylko chcecie. W wyznaczonym terminie tort przyjeżdża na wskazany przez Ciebie adres. Ja mam w planach zamówić firm na jubileusz firmowy z naszym logiem!
OdpowiedzUsuń