Druga... Kalendarz adwentowy i inne wianki:)

Znów nie wiem kiedy, ale niepostrzeżenie minął pierwszy tydzień adwentu. Na wieńcu- w tym roku prostym, z samych tylko szyszek- zapłonęła druga świeca... Czas oczekiwania płynie szybciej, niż mogłabym się spodziewać:)

 

 

Słomiany podkład, trzy rodzaje szyszek, trochę kleju, odrobina czasu i cztery świece- tylko tyle potrzeba do stworzenia wieńca:) Ach, i jeszcze odrobina złotej farby, bo tegoroczne święta może będą, a może nie białe, ale złote to na pewno;)

 

Z rzeczy zaległych- mój wiankowy kalendarz adwentowy- dopiero dziś "ściągnęłam" go z komórki:)

Z dnia na dzień przybywa pustych rożków:)

To kolejny mój twór nieidealny, ale jednak mi się podoba:)

 

Ponieważ puszka złotej farby wabi mnie i nęci, jej ofiarą padły dziś trzy kolejne wianki:

Pierwszy z lewej został mi z kolekcji jesiennej- nie udało mu się znaleźć domu, środkowy to jeden z wianków wiórkowych, których w swoim czasie popełniłam kilkanaście i został mi tylko jeden, taki poglądowy;). A trzeci stworzyłam dziś w ramach odstresowania- samochód raczył się na nas wypiąć w nader nieodpowiedniej chwili, choć po prawdzie to trzeba przyznać, że na psucie się chwila nigdy nie jest właściwa;) Jeśli któryś wpadł komuś z Was w oko- wszystkie są do wzięcia:)

 

Uwielbiam poisencję, ten piękny kwiat rodem z Meksyku niestety w Polsce kojarzy się tylko z Bożym Narodzeniem, a to wielka szkoda, bo nie jest rośliną jednoroczną- żal mi co roku patrzeć na doniczki z nią w śmietnikach, kiedy po świętach straci liście:( Ale więcej o niej innym razem.

 

Kornelka ostatnio wyjątkowo upodobała sobie szperanie w moim koszu z kłębuszkami- mało powiedzieć, że to lubi- ona wręcz uwielbia oplątywać siebie i wszystko wokół włóczkami- niczym rozbrykany kotek:) Jako, że znów się do nich dobrała, zmykam ratować, co się tylko da:)

Dobranoc:)

Madelinka