Szydełkowy chodniczek- tak sądzę:)
Witam serdecznie- i bardzo gorąco, bo temperatura za oknem szaleje;)
Dość dobrze znoszę upały, Mała Lady również- uwielbia ciepłe dni i gołe nóżki;) Najgorzej na tym wszystkim wychodzi Balzak, ale zgubione dzięki diecie cztery kilogramy wyraźnie ułatwiły mu życie- przed nam jeszcze jakieś dziesięć, ale moja psina jest dzielna;)
Pierwotny plan był taki, że będę się żalić na nieuczciwych sprzedawców z allegro, którzy usiłują wcisnąć człowiekowi najtańszy gips budowlany twierdząc, że to ceramiczny, ale chyba sobie daruję, bo już mi trochę złość przeszła- został tylko lekki niesmak. W końcu dotarł do mnie materiał niemal idealny, więc powstają porządne odlewy i nadrabiam zaległości w zamówieniach. A w chwilach, w których nie gipsuję, nie spaceruję z Kornelią, względnie nie chodzę po lekarzach (brrrr, nie cierpię tego, ale mus to mus), dziergam sobie radośnie. Ostatnio w planach była kuchenna ściereczka tudzież ręczniczek- coś, co pasowałoby do moich paskudnych niebieskich szafek w kuchni. Ale całość wyszła za gruba i nie bardzo spełnia swoje ściereczkowo-ręczniczkowe funkcje, więc przemianowałam mój wytwór na chodniczek- coś na kształt wycieraczki- dodając mu frędzelki;) Wyląduje na balkonie przed wejściem do sypialni- często pod kapciami zostają jakieś kwiatowe płatki i niszczą wspaniały look świeżo wypastowanej podłogi;) Oceńcie sami, jak mi to wyszło:
Niejako przypadkiem weszłyśmy ostatnio do sklepu "nie Wszystko po 5 zł" i za 8zł nabyłyśmy dzbanuszek do mleka- pasuje mi do chlebaka i pojemnika na cukier:)
Na spacerach zewsząd otacza nas ostatnio zapach jaśminu:)
W sobotę byliśmy na wsi- moje dziecię po raz pierwszy widziało koguta i uderzyło w taki płacz, kiedy biedne stworzenie uciekło jej sprzed oczu, że totalnie nie nadawała się do zdjęć, więc musi wystarczyć kogut jako pamiątka z tej wycieczki:)
Mie, a raczej moją sukienkę dopadł szczeniaczek
Tu lepiej go widać, kiedy dorwała go moja Mama
I nawet Kornelkowa łapka się na kawałek zdjęcia załapała ;)
Róże w ciocinym ogrodzie zaczynają kwitnąć, więc na sobotę Ciotunia obiecała mi mnóstwo płatków na konfiturę:)
Na dziś kończę i zmykam kąpać mojego łobuziaka:)
pięknie dobrałaś kolory:)a ze szczeniaczkiem jest mnóstwo frajdy dopóki nie pogryzie PRZYPADKIEM nowych balerinek na przykład;)
OdpowiedzUsuńno właśnie, to zawsze jest PRZYPADKIEM;)
UsuńŚciereczko- ręczniczko- dywanik jest super, piękne kolory, wygląda pięknie.
OdpowiedzUsuńAle bogaty post, a jaki kogut dorodny, dziś już takich mało, nawet na wsi!!!!
OdpowiedzUsuńA szczeniaczek- pięknota!
A potem chodniczek!!!
ten jest przychudy, bo Ciotunia ma jeszcze jednego kokota, który się rządzi w kurniku, ale złośliwiec nie dał się uwiecznić;)
UsuńDywanik jest cudny - podobają mi się kolory i wzór! Pracuś z Ciebie niemożliwy - cóż, młodość...
OdpowiedzUsuńA zdjęcie szczeniaczka z rączką córci mnie rozczuliło. Jak ta łapka malutka i słodka:).
Słodka- bo lepka od wszystkiego;)
UsuńAleż cudny dywanik,bardzo mi sie podoba.Fajnie,ze tak miło spędziliście dzień na wsi!!!
OdpowiedzUsuńByło cudownie- żałuję, że nie mam czasu na częstsze wypady:)
Usuńa możesz zdradzic jak robisz te konfitury ... szukałam kiedyś przpisu i nie znalazłam ... a wycieczka na pewno udana pozdrawiam ciepluteńko
OdpowiedzUsuńPaulinko, odszukam tylko Twojego maila na blogu i wyślę Ci przepis:)
UsuńCudny ten dywanik , fajne żywe kolorki :)))
OdpowiedzUsuńkonfitura z róży mmm tylko pewnie trzeba mieć z czystych terenów...
szczeniaczek słodziak ,i buziaki dla Kornelci :)))
pozdrawiam
najlepiej z czystych:)
UsuńŚwietny ten chodniczek wyszedł! pozdrowienia :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńDywanik wygląda fajnie i będzie bardzo praktyczny przy balkonie, zawsze jakieś pyłki się wnosi więc trochę wyłapie, a ten szczeniaczek przesłodki, tylko przytulać :)))
OdpowiedzUsuńja zawsze płatki pelargonii przyniosę pod kapciami:)
UsuńSzczeniaki potrafią być upierdliwe. Ten chyba tak miał.
OdpowiedzUsuńDywanik zaś jest nieziemski. Ślicznie udało Ci się połączyć te kolory, a i wzór ciekawy, bo grubszy. Pozdrawiam
Wzór troszkę mnie drażnił, bo wolno szła praca, ale już mu wybaczyłam;)
UsuńDywanik wyszedł obłędnie:)
OdpowiedzUsuńFajne zdjęcia z wycieczki,szczeniaczek jest cudny:)
pozdrawiam
Cudny, ale sukienka na tej jego cudowności ucierpiała;)
UsuńPiesek słodziak, ale kogut to hit :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńkogut rządzi:D
UsuńChodniczek idealny jak na mój balkonik :-). Strasznie by mi pasował :-). Własnie rozglądam się za takim, bo zimne płytki nie sprzyjają chodzeniu na bosaka :-).
OdpowiedzUsuńnic tylko szydełko w dłoń:)
Usuńłatwo powiedzieć:-) miałam je w ręku ostatnio jak miałam 15 lat.
UsuńChodniczek ma piękne kolorki!
OdpowiedzUsuńhihi, u mnie najczęściej jest tak, że dobór kolorów jest efektem selekcji poszczególnych włóczek- dobieram je grubościami, a kolory często są kwestią przypadku- tak to jest, kiedy się wyrabia resztki:)
UsuńChodniczek wyszedł bardzo rewelacyjnie :)
OdpowiedzUsuń