Początek...
Przyszedł Nowy...
Kolejny dzień, ale tak różny od ostatnich dni Starego...
Kolejny kalendarz pełen niezapisanych stron - dla marzeń, dla planów...
Co prawda nie bardzo wierzę w "postanowienia noworoczne" - bo przyszłość jest zawsze czystą kartą i czekanie ze "startem" na mityczny pierwszy stycznia może być największym hamulcem. Jeśli chcę coś zacząć czy zmienić - muszę to zrobić tu i teraz.
Oczywiście żegnając się z kolejnym rokiem gdzieś podświadomie odnotowuję bilans zysków i strat.
Szalki życiowej wagi czasem lubią się rozbujać, ale od kilku lat finalnie okazują się łaskawe.
I nieodmiennie, gdy tylko słyszę "Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku", odpowiadam - niech nie będzie gorszy:)
Kochani, powtórzę coś, co słyszycie ode mnie dość często - jestem szczęśliwa.
W marzeniach dwudziestolatki inaczej widziałam swoją przyszłość - ale nie żałuję tej teraźniejszości, jaką mam - wcale!
Mam wrażenie, że czym mniej "chcę" i bardziej cieszę się tym, co już mam - tym więcej dostaję.
Czasem myślę, że Bóg zamyka przede mną jakieś drzwi - i szybko się okazuje, że owszem, zamknął, a ja - zamiast potknąć się na ich trudnym do sforsowania progu- mam przed sobą otwarte największe z możliwych okien. Raz to wykorzystam, czasem nie - to już inna sprawa;)
Mam natomiast kilka planów - generalny remont kuchni, pierwsze przymiarki do przyszłorocznego urządzania poddasza, może przemalowanie sypialni, odnowienie kilku staroci, które już aż nazbyt długo na to czekały - w końcu mam odpowiedni sprzęt:)
Niewnętrzarsko - wygospodarowanie w końcu kilku dni na krótki odpoczynek, który choć trochę przypominać będzie wakacje - bez oglądania się na nikogo i niczyje plany.
Jest też pewien plan blogowy - ten poznacie już za kilka dni.
I jest Marzenie...
Stoi na czele wszystkich możliwych list...
Moja Mama zawsze powtarza, że marzyć trzeba powoli, ale dawno już odkryłam, że jeśli nie odważę się nawet mówić o czymś głośno - jak mogę liczyć na spełnienie?
Marzenie jest bardzo osobiste, choć nie tylko moje...
Zakiełkowało na długo przed tym, nim Kornelka zaczęła pytać, dlaczego nie ma siostry...
Tak, marzę o rodzeństwie dla naszej mądrej córeczki:)
Oby więc za rok było nas więcej:)
Dziękuję Wam za piękne noworoczne życzenia:)
Proszę, przyjmijcie i moje:
Zdrowia - bo gdy jest, góry można przenosić.
Miłości - by ogrzewała serce i dawała siłę.
Odwagi - bo pierwszy krok, choć trudny, jest najważniejszy.
Wytrwałości, gdy czasem braknie już sił.
A może po prostu - spełnienia marzeń:)
Dzień przed Sylwestrem obie z Kornelką znów wylądowałyśmy u lekarza - dla odmiany z zapaleniem oskrzeli. Jej został dziś lekki kaszelek, a ja znów ledwo żyję, wracam więc w okolicę pieca;)
Dobranoc.