Pokazywanie postów oznaczonych etykietą metamorfoza starych butów. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą metamorfoza starych butów. Pokaż wszystkie posty
Lubię błyszczeć, czyli trzy karnawałowe metamorfozy starych butów.

Lubię błyszczeć, czyli trzy karnawałowe metamorfozy starych butów.

Aż mam ochotę napisać "Z nowym rokiem, nowym krokiem", ale ja właściwie nie z tych, co to do jakichkolwiek zmian potrzebują nowej daty w kalendarzu - gdy trzeba, po prostu robię swoje.
Tym razem potrzebne były mi buty. Mało imprezowe ze mnie stworzenie, ale czasem vis maior i nawet ja dam się skusić na mniejsze (chętniej) bądź większe wyjście (w bólach). A że i ubrać się trzeba nieco mniej statecznie, to i wypada zrzucić czasami praktyczne skórzane botki czy mokasyny i wdziać obcasy.
Na co dzień chodzę bardzo dużo, a że i swoje ważę - najwygodniej mi w płaskich podeszwach i koturnach. Te codzienne buty wybieram więc z najwyższa starannością i od lat - praktycznie wyłącznie skórzane. Kiedy jednak byłam młodsza, a mój portfel znacznie uboższy, byłam o wiele mniej wybredna i przy wyborze kierowałam się wyłącznie tym, by były wygodne i zbytnio nie złupiły studenckich finansów.
Zresztą i później zdarzało mi się kupować buty "na raz" - na jedno wyjście, wybierane do konkretnej sukienki czy na ostatni moment, więc bez większego wybrzydzania. Później lądowały w szafie, bo głupio wyrzucić, skoro tylko raz ubrane, prawda?

Przy okazji więc szukania czegoś na wieczorny wypad ze znajomymi, trafiłam na trzy takie mocno już zapomniane pary i postanowiłam trochę je przerobić ;)

Czarne szpilki to fenomen - choć bardzo wysokie, są tak wygodne, że stopy nie bolą nawet po wielu godzinach chodzenia. Może i dlatego wiele już przeszły, najczęściej zakładane do jeansów, przez co mocno wytarły im się brzegi - one też poszły na pierwszy ogień.

Miejsce uszkodzeń - najwięcej ich właśnie w górnej części przy piętach - postanowiłam pokryć brokatem.

Z kilkukrotnie złożonego arkusza folii aluminiowej zrobiłam coś w rodzaju półotwartej tacki:

Wymieszałam na niej dwa kolory brokatu - klasyczny złoty oraz zielony. Brokat kupicie w każdym sklepie papierniczym czy markecie - mój w fiolkach jest z Pepco (10 szt. kosztuje 4,99zł).

Do klejenie postanowiłam po raz kolejny użyć eksperta w dziedzinie klejenia butów, szybkoschnącego kleju o strukturze żelu - Tadam. Więcej o nim przeczytacie w tym wpisie -> KLIK.

Dzięki wygodnemu aplikatorowi (w którym - co ciekawe - resztki kleju nie zasychają i łatwo go użyć ponownie) naniosłam klej na najbardziej wytarte miejsca - nakładając, starałam się go maksymalnie rozsmarować.

Następnie - uważając, by zbytnio nie narozsypywać brokatu, zanurzałam w nim miejsca z naniesionym klejem - delikatnie dociskając, co ułatwia nasza aluminiowa elastyczna tacka diy;)

Jeśli po nałożeniu brokatu wciąż widać zniszczone miejsca - wystarczy nałożyć w nie odrobinę więcej kleju i uzupełnić brokatem.


Od nas tylko zależy, jak dużą powierzchnie pokryjemy brokatem - sama zaczęłam od fragmentu, szybko doszłam mniej więcej do połowy, po czym...

...stwierdziłam, że całość będzie wyglądała najlepiej, jeżeli cały brzeg buta będzie brokatowy;)

Ponieważ zewnętrzna część butów ma strukturę zbliżoną do aksamitu - resztki brokatu ładnie się na niej osadziły, tworząc dodatkowy - połyskliwy - efekt.

Przyznam, że efekt końcowy mnie sama bardzo pozytywnie zaskoczył - ciężko uchwycić go na zdjęciu, ale wystarczy niewielka ilość światła, a buty skrzą się i błyszczą:)

Takie obklejenie brokatem to świetny sposób na wytarcia, otarcia czy zadrapania - także na obcasach.


Druga para, która wpadła mi w ręce to trochę niższe czółenka z bonprixa. Wygodne, bo kupione w wersji wide, ale... nudne.

Postanowiłam je odmienić z użyciem garści cekinów z Kika - wybrałam srebrne i czerwone kółeczka w trzech rozmiarach i tu także posłużyłam się klejem Tadam. Jest bardzo - bardzo! (uwaga na palce i ogólnie skórę!) - silny, wystarczy więc ilość przypominająca wielkością ukłucie szpilki. Dzięki temu klej jest pod cekinami praktycznie niewidoczny (w przeciwieństwie do np. kleju na gorąco), a struktura żelu sprawia, że wszystko pięknie do siebie przylega.

Nie starałam się zachować idealnej symetrii na obu butach, zadbałam jedynie o to, by z obu stron wzór cekinów układał się w kształt trójkąta.

Tu także efekt miło mnie zaskoczył - tak bardzo, że z przyjemnościć zamierzam zakładac je częściej )


Ostatnia para to tzw. czółenka-klapciaki - kupione podczas niezbyt sympatycznych problemów z nerką, gdy strasznie puchły mi stopy, a że akurat zostałam chrzestną - musiałam "jakoś" w kościele wyglądać. Co prawda po antybiotykoterapii wszystko - w tym i rozmiar moich stóp (na szczęście;) - wróciło do normy, ale wolałam je zostawić, tak na wszelki wypadek. 

Gdyby jednak sie zdarzył (tfu, tfu, tfu, odpukać, na psa urok i w niemalowane wrota) - nawet one nie muszą być smutne i nijakie ;)

Efekt, jaki udało się uzyskać poniżej, wymagał całej minuty - owe dekory to nic innego jak przyklejone broszki - udało mi się kiedyś kupić je na wyprzedaży po zawrotnej cenie dwa złote za sztukę - odpadało w nich zapięcie, wystarczyło więc tylko je usunąć. Resztę załatwił klej Tadam.



Jak się Wam podobają moje obuwnicze metamorfozy?

Macie na swoim koncie własne czy raczej wyrzucacie / oddajecie wszystko, co uznacie za już niepotrzebne?