Beton w retro domu? Kuchnia #1- startujemy.
Remont kuchni jest dla mnie tegorocznym priorytetem, o czym zresztą pisałam w kontekście planów do zrealizowania w 2016 r. Za nieco ponad miesiąc zamierzamy zacząć, powoli więc budujemy obraz tego, jak chcemy, by nasza kuchnia wyglądała. I wciąż mam mętlik w głowie, bo wciąż pojawiają się nowe pomysły - często wzajemnie się wykluczające.
Nie ukrywam, że w naszym domu sporo jest retro klimatów - nie dominują, ale je widać. I w kuchni chciałabym coś z nich zachować - drewniane deski, kolekcję młynków, trochę starych miedzianych naczyń. Właśnie one są kwintesencją tego, co lubię, w pewien sposób definiują mój styl. I mam przez to problem... Zebrałam wszystko, co chciałabym mieć oprócz nich w mojej wymarzonej kuchni - i obawiam się, że tak się nie da. Ale od początku, co mi się marzy?
KREDENS - lub coś o podobnej funkcji. I tu mam dwa bieguny moich chciejstw, bo z jednej strony jest kredens - monumentalna landara, a z drugiej - prosty przeszklony regał. Zresztą świetny przegląd tej mojej dwubiegunowości odzwierciedla post Kasi (Conchita Home) 10 POMYSŁÓW NA BIAŁY KREDENS/WITRYNKĘ - bo w każdej z propozycji widzę "coś", co podobałoby mi się u siebie, choć tak bardzo się od siebie różnią.
MEBLE - najlepiej białe, z dość ciemnym drewnianym blatem. Na myśl przychodzi Ikea, ale czy właśnie o taką kuchnię mi chodzi? Nie wiem.
AGD - macie mnie, te chciałabym w retro klimacie. Niekoniecznie kultowy SMEG, bo tak naprawdę jeszcze bardziej odpowiada mi stylistyka GORENJE RETRO COLLECTION - a już tym bardziej ceny. Do wymiany mam kuchnię (elektryczną, nie mamy w domu gazu), zmywarkę i lodówkę - i wolałabym je utrzymane w jednym stylu.
PÓŁKI - myślę o klasycznej, takiej na kubki i talerze - ale nie wiem, czy skoro widzę ją na co drugim blogu - zwykle białą lub miętową - to rzeczywiście jej pragnę, czy to tylko jakaś podświadoma pogoń za trendem. Z drugiej strony - otwarte półki też bym chciała, głównie dla mojej kolekcji młynków.
WYSPA - lub wysepka albo wysoki barek - zawsze o tym marzyłam, choć mm poważne wątpliwości, czy wymiary naszej kuchni na to pozwolą.
"GOŁE" ŚCIANY - dokładnie tak. Nie chcę płytek, cegiełek, pomalowanej na biało/szaro (choć do tej szarości zaraz wrócę;) boazerii. Wierzę w zmywalność współczesnych farb, a przemalowanie jest prostsze i tańsze niż skuwanie ścian, gdy coś mi się odwidzi.
KĄCIK KAWOWY - chciałabym go zachować, to świetne i bardzo lubiane przez nas miejsce. Zmieni się jednak kolorystyka mebli, bo w najbliższym czasie jadą do tapicera, dostaną też nowy kolor stolarki - a czekają właśnie na wybór, z którym mamy problem. Znikną też kwieciste zasłony - zastąpią je lekkie, gładkie firanki.
BIEL, SZAROŚĆ, NATURALNE DREWNO, CZERŃ (ostatnio mam do niej wyraźny pociąg, ale widziałabym ją jedynie w niewielkich dodatkach), TURKUS- zwłaszcza ten ostatni nie wiem, jak w całość wpasować, ale mam do niego słabość. Jak to wszystko połączyć?
BEZ SKUWANIA PODŁOGI - tak, najzwyczajniej w świecie nie chcę bałaganu, tony pyłu i związanych ze zmianą kosztów. Poza tym lubię swoją podłogę, choć nie odżegnuję się od jej przemalowania.
WISZĄCA KRATA/PÓŁKA NA ZIOŁA - motyw może oklepany, ale zioła w kuchni mieć muszę. Choć właściwie to nie upieram się, że pod sufitem.
CAŁA RESZTA - to już rzecz drugorzędna, na martwienie się o kolor ściereczek będę miała czas za kilkanaście tygodni;)
Najciemniejszy odcień przemawia do mnie najsilniej. A choć staram się zrozumieć Pana Męża, nie wydaje mi się, bym chciała zrezygnować z tej betonowej szarości. Może więc jakiś element? Na przykład LAMPA?
KREDENS - lub coś o podobnej funkcji. I tu mam dwa bieguny moich chciejstw, bo z jednej strony jest kredens - monumentalna landara, a z drugiej - prosty przeszklony regał. Zresztą świetny przegląd tej mojej dwubiegunowości odzwierciedla post Kasi (Conchita Home) 10 POMYSŁÓW NA BIAŁY KREDENS/WITRYNKĘ - bo w każdej z propozycji widzę "coś", co podobałoby mi się u siebie, choć tak bardzo się od siebie różnią.
MEBLE - najlepiej białe, z dość ciemnym drewnianym blatem. Na myśl przychodzi Ikea, ale czy właśnie o taką kuchnię mi chodzi? Nie wiem.
AGD - macie mnie, te chciałabym w retro klimacie. Niekoniecznie kultowy SMEG, bo tak naprawdę jeszcze bardziej odpowiada mi stylistyka GORENJE RETRO COLLECTION - a już tym bardziej ceny. Do wymiany mam kuchnię (elektryczną, nie mamy w domu gazu), zmywarkę i lodówkę - i wolałabym je utrzymane w jednym stylu.
PÓŁKI - myślę o klasycznej, takiej na kubki i talerze - ale nie wiem, czy skoro widzę ją na co drugim blogu - zwykle białą lub miętową - to rzeczywiście jej pragnę, czy to tylko jakaś podświadoma pogoń za trendem. Z drugiej strony - otwarte półki też bym chciała, głównie dla mojej kolekcji młynków.
WYSPA - lub wysepka albo wysoki barek - zawsze o tym marzyłam, choć mm poważne wątpliwości, czy wymiary naszej kuchni na to pozwolą.
"GOŁE" ŚCIANY - dokładnie tak. Nie chcę płytek, cegiełek, pomalowanej na biało/szaro (choć do tej szarości zaraz wrócę;) boazerii. Wierzę w zmywalność współczesnych farb, a przemalowanie jest prostsze i tańsze niż skuwanie ścian, gdy coś mi się odwidzi.
KĄCIK KAWOWY - chciałabym go zachować, to świetne i bardzo lubiane przez nas miejsce. Zmieni się jednak kolorystyka mebli, bo w najbliższym czasie jadą do tapicera, dostaną też nowy kolor stolarki - a czekają właśnie na wybór, z którym mamy problem. Znikną też kwieciste zasłony - zastąpią je lekkie, gładkie firanki.
BIEL, SZAROŚĆ, NATURALNE DREWNO, CZERŃ (ostatnio mam do niej wyraźny pociąg, ale widziałabym ją jedynie w niewielkich dodatkach), TURKUS- zwłaszcza ten ostatni nie wiem, jak w całość wpasować, ale mam do niego słabość. Jak to wszystko połączyć?
BEZ SKUWANIA PODŁOGI - tak, najzwyczajniej w świecie nie chcę bałaganu, tony pyłu i związanych ze zmianą kosztów. Poza tym lubię swoją podłogę, choć nie odżegnuję się od jej przemalowania.
WISZĄCA KRATA/PÓŁKA NA ZIOŁA - motyw może oklepany, ale zioła w kuchni mieć muszę. Choć właściwie to nie upieram się, że pod sufitem.
CAŁA RESZTA - to już rzecz drugorzędna, na martwienie się o kolor ściereczek będę miała czas za kilkanaście tygodni;)
Spytacie - a gdzie w tym miejsce na beton? Tak, to kolejna rzecz, której nie wiem, ale podoba mi się taki akcent we wnętrzach...
Tak, to też wiem - na pierwszym planie mam niewłaściwą stronę płyty, ale nic nie poradzę, że podobają mi się te ślady po pęcherzykach powietrza;)
Kiedy trafiłam na stronę Manufaktury Pyrzyk, zafascynowały mnie możliwości, jakie daje beton - bo choć coraz częściej wkracza na salony, w mojej świadomości kojarzył się głównie z budownictwem PRLu. I na zasadzie "coś nowego... coś starego...", zamarzyło mi się także "coś betonowego". We wtorek dotarły do mnie próbki - i zaczęła się dyskusja z wnętrzarsko nader konserwatywnym Mężem. Bo jest na nie, bo nigdzie nie pasuje, bo to nie ten styl...
Najciemniejszy odcień przemawia do mnie najsilniej. A choć staram się zrozumieć Pana Męża, nie wydaje mi się, bym chciała zrezygnować z tej betonowej szarości. Może więc jakiś element? Na przykład LAMPA?
Do betonu niebawem powrócę, bo nie daje mi spokoju:)
Ogólnie jestem w kropce, mam mętlik w głowie i wciąż nie do końca wiem, czego chcę. A nawet przyjmując, że wiem - nie mam pojęcia, jak zaaranżować wszystko razem w kuchni o nietypowych wymiarach (682 x 215 cm). Pora więc na zapowiedź (ostrzeżenie?) - tematy okołokuchenne będą w najbliższym czasie wiodące na blogu - do lata (czytaj: końca czerwca) chciałabym skończyć...
Pogoda od dwóch dni wariuje i potrafi w ciągu godziny zaliczyć cztery pory roku - śnieg przeplata się z deszczem, deszcz ze słońcem, wczoraj widziałam pierwszą w tym roku tęczę. Znoszę więc kwiaty do domu i zmęczona meteorologiczna niejednoznacznością oficjalnie rozpoczynam czekanie na wiosnę...
Kornelka zażyczyła sobie kolejnego kwiatka do pokoju- tym razem wybrała prymulkę:)
A matka w ramach terapii uspokajającej postanowiła codziennie coś zmalować - dziś padło na wazonik;)
Ponieważ pisanie o moich planach i liście rzeczy do zrobienia wyraźnie mnie w tym roku motywuje - oto kilka drobiazgów, które ostatnio do mnie trafiły i na które już mam pomysły:)
Zdradzę Wam, że w ich przypadku plan nr 1 to stworzenie kilku identycznych ramek jak te wyszperane na starociach i "coś z widelca"- tu do działania inspiruje LITTLE KITCHEN HELPER Magdy (tak, nie ukrywam, że to jeden z moich ulubionych blogów, stąd tak często Was ta odsyłam;)
Uciekam, bo praca czeka - jakoś dużo jej ciągle ostatnio. Kolejny plan na dziś to kilka zdjęć całości kuchni - mam nadzieję, że zdążę przy normalnym świetle...