Kadry z naszej codzienności.
Zapewne nie jestem odosobniona, gdy zastanawiam się, czy blogowe domy i mieszkania zawsze są tak idealne, jak widzę na zdjęciach;) Podejrzewam, że niektóre- owszem, ale nie wierzę, że wszystkie. Dlaczego? Bo sama rzadko serwuję Wam stosy Kornelkowych zabawek z niebywałą precyzją rozłożone wszędzie, gdzie być nie powinny- w zamian dostajecie wąski kadr tego, co w danej chwili mnie zachwyca, z czego jestem dumna, co mnie wzruszyło, co chciałam uwiecznić. Jak kawa podana samej sobie nie w biegu, lecz z pewnym pietyzmem, mi osobiście niezbędnym, by nie czuć się tylko Matką, ale i Kobietą mającą chwilę dla siebie wśród szaleństwa codziennego życia (w czasie gdy Kornelka dwa metry dalej maltretuje duplo;) Bo to mój blog, a moje życie to nie tylko dziecko i kuchnia;)
Moje podłogi nie błyszczą świeżutką warstwą pasty każdego dnia, bo zwykle nakładam ją tylko w sobotę- na co dzień wystarczyć musi odkurzacz i mop;) Kurz staram się ścierać często, choć nie nazwałabym tego pedantyzmem- ot, proza życia, bo paląc codziennie w piecu- w domu kurzy się bardziej. Balzak linieje niezależnie od estetyki, więc i z podstępną sierścią nauczyłam się żyć. Suszarka z praniem nie wdziera się w kadr głównie dlatego, że mam poddasze;) Kuchenny zlew umiejscowiony jest w ciemnym kąciku, więc nie nie grozi Wam widok szklanki odłożonej do mycia "na później"- bo i taka się czasem pojawia;) Ach, i jeszcze ogień też nie trzaska wesoło 24h- wiosenna aura za oknem skazuje go na jedynie nocne życie;)
Do czego zmierzam? Kiedy zaczynałam przygodę z blogowaniem, jak oniemiała wpatrywałam się w perfekcyjne wnętrza, jak żywcem wycięte z katalogów. Wyrzucałam sobie, że tak nie potrafię, że wciąż widać niedoskonałość. Otrzeźwienie przyszło z czasem, chyba w momencie zakupu nowego- wąskiego obiektywu;) Och, nie wątpię w istnienie perfekcjonistów w każdym calu- podziwiam, ale nie silę się na naśladownictwo. Mogę westchnąć w zachwycie nad czyjąś bielą totalną, względnie z dodatkiem czerni, ale nad wszystko wolę własną słodką śmietankę. Czasem pomyślę, że Kornelkowy pokoik świetnie wyglądałby w wersji z żurnala, jedynie z drucianym koszem wypełnionym drewnianymi eko klockami, względnie z pojedynczą plamą koloru w postaci myszki Maileg, ale nie oponuję, gdy z dziką radością rzuca się na plastik w wersji full color, który bynajmniej nie jest scandi, a raczej made in China- bo choć- owszem- wolałabym te piękne i stonowane klocki, to ja mam lat trzydzieści, a ona dwa i raczej nie wyrzucę czyjegoś prezentu tylko dlatego, że ofiarodawca nie skonsultował się z moim zmysłem estetycznym przed zakupem;)
Oczywiście nie zamierzam godzić się na wieczną pstrokaciznę i wraz z wiosennym remontem ze ścian dziecięcego pokoiku zniknie groszkowa pastelowa zieleń, a zabawki wylądują w identycznych koszach- to w ramach kształtowania gustu naszej córki;) Sama czasem się skuszę na gadżet modny, choć nie niezbędny, podążę też ślepo za lansowanym aktualnie trendem czy skopiuję "jedyne słuszne" rozwiązanie wnętrzarskie- nie wypieram się tego;) Ale przede wszystkim nie chcę się stać niewolnikiem mody- nie i już;)
Po tym przydługim wstępie mam dla Was kilka kadrów domowych pohuraganowych, czyli Kornelia w akcji w chwilę po sprzątaniu na okoliczność wizyty duszpasterskiej;)
Zaczyna się zawsze niewinnie- przynoszeniem zabawek w pobliże Balzakowego kosza.
Po chwili zabawki lądują w środku;)
Zaczyna się zawsze niewinnie- przynoszeniem zabawek w pobliże Balzakowego kosza.
Po chwili zabawki lądują w środku;)
A dziecię dla odwrócenia uwagi serwuje biedakowi dawkę czułości;)
I już bez skrępowania pakuje się do środka...
Wtedy zaczyna się koncert...
...z obowiązkowym kulminacyjnym LA LA LA LAAAAAAA!
Z zewnątrz- owszem, upodobania naszego dziecka są nader pstrokate, ale jaka jest przez to szczęśliwa:)
Na koniec zdradzę Wam pewien sekret- nasz salon i większość mieszkania wyglądają tak przez dużą część czasu;)
Miłego dnia, Kochani:)
Kochana świetny tekst :) A zabawy w koszu psa to mój młody na pewno by zazdrościł :) pozdrawiam Was dziewczyny :) aga
OdpowiedzUsuńUśmiałam się, ale tak serdecznie, bo... u mnie podobnie. Dwójka dzieci, choć niby już sporych, trzy koty i ja- matka pasjonat prac rękodzielniczych.100 % porządku, ładu i składu nie uświadczysz nigdy. Kiedyś miałam wszystko poukładane w kostki, wszystko stało na swoim miejscu, w ściśle wyznaczonym szyku. Czas, życie o zwłaszcza szarańcza moja, zweryfikowała podejście do ładu idealnego. Czy czuję się z tym nieszczęśliwa? NIE. Owszem, czasami mam nerwa, ale włosów z głowy nie rwę.
OdpowiedzUsuńi tak trzymać:) Ja kiedyś próbowałam być perfekcyjna panią domu...masakra. Owszem było perfekcyjnie, czyściutko tylko ja jakaś taka wiecznie zła i zmęczona przerzucałam złe samopoczucie na rodzinę. Z czasem nauczyłam się, że są ważniejsze rzeczy a właściwie nie rzeczy tylko ludzie.
UsuńPrzeczytałam z uśmiechem bo dokładnie mam takie samo zdanie w sprawie naszej wyładnionej rzeczywistości na zdjęciach w naszych blogach. A taki wpis trzeba robić co jakiś czas, żeby kobiety do nas zaglądające się nie stresowały bo przecież te nasze "ładne obrazki" to wynik wykadrowania zdjęcia i nie zawsze mamy w domu na co dzień, tak jak na tych zdjęciach. Jesteśmy zwykłymi ludźmi, mamy dzieciaczki, zwierzęta, mamy czasami brudne naczynia w zlewie, które nie pomieściły się w zmywarce... i co? Nic, nasze mieszkania i domy są zamieszkałe,żyją codziennym życiem. Więc łapmy na zdjęciach te "ładne obrazki" bo to przyjemne chwile zatrzymane w kadrze. U mnie na co dzień "toniemy w sierści i piachu wnoszonym przez dwa wielkie kudłate sierściuchy, nie pomaga wysychanie w przedsionki, wycieranie ręcznikami. Co dzień borykamy sie ze sprzątaniem i nigdy nie jest błyszcząco - no chyba że godzinie po umyciu podłóg. Kanapa choć biała, zawsze gdzieś jest nakryta pledem, bo 30-60 kilogramowce traktują ją jak posłanie...Psie zabawki sa porozrzucane po podłodze, zazwyczaj głowa osobno, tułów osobno.. Taki zamieszkany, tętniący życiem dom choć na zdjęciach pokazuje bardziej uporządkowany i czyściutki:))) Musze też coś u siebie w tym temacie napisać. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńhihi "podebrałaś" mi post bo podobny szykowałam :D u nas tez są wszędzie zabawki i nawet jak E. jest w przedszkolu i je uporządkuje to 5 min po tym jak wchodzi do domu mam wrażenie że dziś ich nie poodkładałam na miejsce :D ale dom to nie muzeum! a wszędobylskie zabawki to norma jak mieszka z nami mały człowiek ;)
OdpowiedzUsuńślicznotka rośnie jak na drożdżach :)))
pozdrawiam
codzienność nie jest retuszowana :) ale kadry z kubkiem kawy lubię tak dla odskoczni właśnie od codzienności, która jest zgoła inna :)
OdpowiedzUsuńKornelka słodziak :) jak się patrzę na nią to moją Zośkę sprzed roku widzę...a miłość Korniszonka do Balzaka? SUPER!
pozdrawiam!
Tak to już jest jak się ma maluchy w domu. U nas też tak było.... a teraz pusto. Czekam kiedy znowu będą zabawki, hihihiii
OdpowiedzUsuńNie, no Kornelka w koszu z psem jest niesamowita. Pies jest widać cierpliwy.
OdpowiedzUsuńZdrowe podejście, właśnie tak ma być :-) U nas jest bardzo podobnie - łącznie z tym, że Młody pomyka w rajstopach. Dziecięcy świat jest kolorowy i trzeba się z bałaganem pogodzić (chociaż drugi starszy bałaganiarz narzeka, że młodszy bałaganiarz pakuje się nieproszony do jego pokoju i czyni dodatkowy bałagan ;-)).
OdpowiedzUsuńKornelka w koszyku Balzaka - wymiata!
Kość mu, kość Balzakowi za tę iście anielską cierpliwość :) dziecko zadowolone, to najważniejsze. Ja sama jakiś czas temu pisałam o nadmiarze plastiku w dziecięcych zabawkach, ubolewam nad tym, ale nie walczę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ciesz się chwilą ,bo chociaż trudno w to dziś uwierzyć kiedyś będziesz tęsknić za tym rozgardiaszem:))) Ja matka trzech córek wiem co mówię:))Do tej pory w domu na zmianę ,któraś córa była , teraz coraz częściej się zdarza ,że nie ma nikogo i wtedy panuje cisza i porządek jak w muzeum:(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Mała wokalistka w koszu z Balzakiem .......cudowne zdjęcie:)
UsuńIlonko zapraszam cię do swojego salonu ;)
OdpowiedzUsuńHuragan 24h ;)
To zdjęcie jak Kornelia śpiewa jest cudne! Takie radosne :D
OdpowiedzUsuńPrzesłodziutka ta twoja kruszynka!!!
OdpowiedzUsuńmilutkiego weekendu kochana
Ale świetne zdjęcia ;) tyle w nich radosci... Uwielbiam tą rasę psa. Wydaje się, że to takie dobre kochane psisko które u Was jest na pewno członkiem rodziny :)
OdpowiedzUsuńwww.MartynaG.pl
Ilonko bo dom jest dla nas, a nie my dla domu.Lubie mieć czysto...kiedyś to nawet do przesady...Gdy piec lat temu choroba całkiem mnie sponiewierla i zaczęłam poruszać się o lasce, moim największym problemem było jak sprzatne...jak wyprasuje...jak w szafach zrobię porządek.
OdpowiedzUsuńI co,i wciąż żyje pomimo ,ze dom nie błyszczy jak muzeum,ze podłogi nie świecą się jak psu....:-))))
Najważniejsze to cieszyć się tym co mamy...cieszyć się każdym dniem i chwilą
Ps właśnie dzisiaj opublikowałam posta dotyczące go mody i trendów i związanych z nimi moich sypialnianych rozterek.
Pozdrawiam serdecznie...spokojnego,rodzinnego weekendu :-)
Nie tylko Twój salon i większość mieszkania wyglądają tak przez większość czasu, myślę, a wręcz jestem pewna, że tak jest wszędzie gdzie są dzieci, gdzie jest rodzina, gdzie po prostu toczy się życie...i to jest cudowne:)))
OdpowiedzUsuńSama jestem mamą dwóch córek (lat 15 i 7) i naprawdę mój dom wyglądał już bardzo różnie, ale za to go kocham tak po prostu. A te małe kadry, wycinki naszych wnętrz które tu pokazujemy, to nasze "wewnętrzne " spojrzenie na piękno chwili i nasza wewnętrzna wrażliwość na dostrzeganie rzeczy małych...to naprawdę potrafi zainspirować i pobudzić wyobraźnie i chyba o to własnie w tym naszym "blogowym" świecie chodzi:)))
Miłego dnia, takiego prawdziwego z rozrzuconymi zabawkami wokół, uśmiechem dziecka, zapachem gotowanego obiadu i "małymi wycinkami kadrowymi" pokazującymi to co nas zachwyca:)))
Ooo! Takie zdjęcia lubię - prawdziwe, życiowe:) Kornelka z Balzakiem w jednym pomieszczeniu - boskie! Bezcenne chwile - trzeba się nimi cieszyć:) A porządek - rzecz zmienna:)) Pozdrowienia serdeczne!
OdpowiedzUsuńMiałam tak samo, jak napisałaś na wstępie, ale nabrałam dystansu... do siebie i do swojego domu.. Mam takie same spostrzeżenia jak Ty, ale z dziećmi już tak jest...nie da się nie rozrzucać zabawek i super bawić :) Trzymaj się, uściski dla Korneli..super zdjęcia w koszu z psem.. Buźka!
OdpowiedzUsuńOj,Kochana,uśmiałam się szczerze z Twojej fotorelacji:)Słodkie malenstwa-Kornelka i psiak:))
OdpowiedzUsuńWiadomo,ze pokazujemy się z najlepszej strony,tak jest i będzie.Nasze koleżanki blogowe szczerze piszą,ze długo sprzątają,zanim zrobią zdjęcia.I to chyba jest normalne,w końcu odwiedzając czyjś blog,idziemy do tego kogoś w gości.Buziaki.
Świetne zdjęcia, radosne i prawdziwe :)
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu natknęłam się na jakimś blogu (chyba skandynawskim) na takie właśnie wpis: jak to jest u nas na co dzień. I autorka oprowadziła czytelników po swoim, zazwyczaj perfekcyjnie zaaranżowanym, wnętrzu. I proszę: otwarta zmywarka, której nikt nie miał czasu wypakować, brudne naczynia po śniadaniu (no bo zmywarka wciąż pełna czystych), piękne poduchy na pięknej sofie zmięte i "wysiedziane" (o, tu bawiły się dzieci), błoto z psich łap na podłodze... itd, itd.
Życie.
I od razu człowiek spokojniej patrzy na tony kłaków na fotelach i krwawe kawały mięcha wywleczone z miski na podłogę (kto karmi zwierzaki barfem ten wie, o czym piszę. O życiu ;-) ).
Wybierając prezent dla dwulatka musimy być szczególnie uważni. Zwróćmy uwagę przede wszystkim na bezpieczeństwo malucha. Zabawka na opakowaniu powinna zawierać informację, dla jakiej grupy wiekowej jest dedykowana. Moim ulubionym sklepem z zabawkami dla 2 latka jest na pewno https://www.malama.pl/ . Odpowiednie zabawki to dla dzieci niezmierna radość zarówno dla maluchów, jak i rodziców. U nich będziecie mogli liczyć na naprawdę różne propozycje zarówno dla najmłodszych, jak i trochę starszych maluchów.
OdpowiedzUsuńJa kupuję zawsze zabawki w internecie ze względu na większy wybór i niższe ceny, a jeżeli coś mi nie odpowiada, to po prostu odsyłam. Spory wybór zabawek można znaleźć w sklepie https://nikitoys.pl/ .
OdpowiedzUsuń