Otrębiaczek i inne pyszności:)
Trwam w postanowieniu i wystrzegam się grzeszków;)
Są chwile, gdy zatęsknię za czymś niedozwolonym, ale póki co wciąż 1:0 dla mnie.
Miksuję z pasją smoothie, zajadam truskawki i cieszę się słońcem- gdy pojawić się raczy:)
Na okoliczność weekendu często piekłam ciasto, to coś na kształt rodzinnej tradycji.
Ale teraz ani ja ich nie jadam, ani męża nie kuszą w klasycznych postaciach (szczęściarz z niego- dieta w jego przypadku to dodatek do uprawianego sportu, a nawet gdy bezczelnie pizzę pochłania, jakoś nie idzie mu w biodra;)
Jednak czegoś słodkościowego i my czasem potrzebujemy;)
Metodą prób i kilku błędów powstał przepis na ciasto otrębowe:)
Pozuje w towarzystwie również mocno odchudzonego sernika na zimno, ale to już opowieść na inny post;)
Potrzebujemy:
* 2,5 szklanki mąki pszennej razowej (sprawdzą się też mieszanki do wypieku chleba pełnoziarnistego- ale te bez drożdży)
* 1 szklanka otrębów- u mnie mieszanka 4 zboża, ale mogą być jakiekolwiek,także te z suszonymi śliwkami czy żurawiną
* duży pojemnik jogurtu naturalnego (około 400g) - u mnie typu greckiego w wersji light (3% tłuszczu)
* pół szklanki mleka (125ml)
* 6 jajek
* 3 łyżeczki proszku do pieczenia (małe opakowanie 15-18g) lub sody oczyszczonej
* 50g (1/4kostki) masła - niekoniecznie, ale bez jakiegokolwiek tłuszczu ciasto wychodzi bardzo suche- można zastąpić trzema łyżkami oleju np. z pestek winogron czy rzepakowego
* 1-2 łyżeczki stewii fluid- zależnie od tego, jak bardzo słodkie ciasto lubimy. Możemy użyć zwykłego białego lub brązowego cukru, miodu, syropu ryżowego- w ilości do smaku- będzie to około szklanki- wtedy zwiększamy ilość mleka z połowy do całej szklanki.
* opcjonalnie możemy dodać przyprawę do piernika lub miąższ z wydrążonej laski wanilii, a na wierzch owoce.
Przygotowanie:
Jajka miksujemy z masłem, stewią (dowolną substancją słodzącą), jogurtem i mlekiem.Dodajemy mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia, przyprawę piernikową i otręby, mieszamy do uzyskania jednolitej masy. Wylewamy na blachę wyłożona pergaminem, układamy owoce. Pieczemy w piekarniku nagrzanym do temperatury 180 stopni przez około 45-55 minut.
I gotowe:)
A dziś na podwieczorek smoothie:)
Zmiksowałam kilka truskawek, małą pomarańczę, banana, ćwiartkę papai, kilka listków melisy i dwa plasterki karamboli:
I jest pysznie:)
Korniszon dorwał się do kredek, więc biegnę rysować:)
Miłego popołudnia:)
mnimniam same smakowitości zi zdrowo :) bardzo dobrze ;-)
OdpowiedzUsuńcudowne kolory owoców :) na te zimn i deszczowe dni zastrzyk energii jak znalazł :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Smacznie tu u Ciebie dzisiaj:)
OdpowiedzUsuńOh ten koktail wygląda rewelacyjnie! Do pieczenia ciast nie mam serca niestety ;)
OdpowiedzUsuńOtręby, to coś dla mnie!
OdpowiedzUsuńPysznie i kolorowo :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za wytrwałość:)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że mnie ten przepis mógłby zabic ;)) ale nie jest łatwo życ z alergią.
OdpowiedzUsuńZa to mogę sobie popatrzeć i najeść się oczami.
Ogromnie się cieszę, że jesteś dzielna i trwasz w postanowieniach, mocno trzymam kciuki :)
ale pyszności :)
OdpowiedzUsuńSmoothie wygląda przepysznie:) I co najfajniejsze wariacji "na temat" można wymyślać bez końca:) Wysłałam Ci kolejnego @ w kwestii przesyłki:) Pozdrowienia serdeczne!
OdpowiedzUsuńSame pyszności u ciebie:)
OdpowiedzUsuńplacuszki wyglądaja bardzo apetycznie...
Trzymam kciuki za wytrwałośc!!!
Miłego dnia kochana