Poduszka na przekór przesileniu;)
Już jest:)
I w przyrodzie, i w kalendarzu- WIOSNA:)
Ale to marzec i pogoda bardzo garncowa- mieszanka tych pięknych i ciepłych dni, które przeplatają się z wichurą i deszczem. A wszystko jak w kalejdoskopie zmienia się z zawrotną prędkością.
Te zmiany chyba mi nie służą:(
Oczywiście cieszę się słońcem, na naszym spacerowym liczniku codziennie przybywa kilometrów, oddycham zapachem forsycji i fiołków, pozwalam, by wiatr rozwiewał włosy.
Ale sił jakoś mniej- każdego ranka siłą napędową do wstania jest jedna myśl- jeśli nie wstanę- nie zrobię kawy, a bez niej się nie obudzę. Mała Lady nieubłaganie od kilku dni budzi mnie najpóźniej o siódmej- dobrze przynajmniej, że śpi całą noc.
Nawet szydełkowanie nie idzie mi tak, jak dawniej- wieczorem biorę robótkę i po kilku okrążeniach zasypiam.
Cała nadzieja w tym, że to przejściowe;)
Walczę jednak, jak mogę;)
Polinko, po niedzieli na bum cyk cyk dostaniesz paczkę- w końcu;) I mam nadzieję, że za uszy mnie nie wytargasz za swoje czekanie;)
Karton spakowany czeka już w samochodzie:)
A ponieważ niewiele ostatnio zdziałałam, choć rąbka tajemnicy uchylę;)
Samo szydełkowanie poszło mi szybko jak nigdy- kryzys nie dopadł mnie nawet przy zszywaniu, co zwykle się dzieje przy pracach patchworkowych. Jednak nitki wystające i czekające na pochowanie mnie pokonały, a kiedy w końcu się z nimi uporałam-brakowało weny na zszycie całości z poszewką. Później poszewka rozeszła się w praniu- próbowałam uszyć ją z juty- powiem tylko, że mi nie wyszła. Ale wiosenne słońce i kawa na balkonie były kopem pozytywnym i całość wreszcie doczekała się ukończenia:D
Lubię tulipany za ich akrobacje, które wyczyniają ku słońcu;)
A na dowód, że jednak coś robię- kilka kolejnych okrążeń- coś czuję, że to będzie najdłużej powstająca z moich poduszek;)
W pobliskim parku pojawiły się pierwsze mniszki- wyjątkowo wcześnie w tym roku, więc zapewne niebawem przyjdzie pora na miodzik:)
I żonkila też można już czasem spotkać przy ścieżce:)
A w domu- kwitnie afrykański fiołek- u rodziców zawsze są ich pełne parapety, a u mnie ten jest pierwszy:)
Mam nadzieję, że uda mi się go rozmnożyć, bo choć parapetów mam deficyt, to same kwiatki uwielbiam:)
Miłego wieczoru:)
Ale cudna ta wiosenna podusia:)
OdpowiedzUsuńzaczęta zimą z zamysłem na przywołanie wiosny;)
UsuńBajecznie piekna ta poduszka!!!
OdpowiedzUsuńA mlecze kojarzą mi się z moim dzieciństwem, ależ to moja kochana Matku musiała się na mnie nakrzyczeć przy kolejnym wyrzucaniu bluzki od mleczka mleczaków, za nic sprać się tego nie dało ;))) Ale zawsze ją udobruchałam takim bukietem z mleczów i wiankiem na głowę :))
o tak... Dłonie lepkie od soku, wszystko lepkie, a później czarne... Ale te wianki- każda dziewczynka chciała mieć taki:)
UsuńBardzo mi się podobają poszewki i pledy z takich elementów jak granny square albo african flowers, ale przeraża mnie zszywanie i właśnie te nitki... Buszuję sobie dzisiaj po Twoim blogu i jestem pełna podziwu - świetnie posługujesz się szydełkiem, robisz piękne rzeczy, znakomicie łączysz kolory :). Zauważyłam, że robiłaś różne rzeczy z Cotton Light Dropsa, czy możesz zdradzić ile motków zużywasz na taką poszewkę? Ja robię raczej na drutach, a chciałabym zrobić szydełkiem torbę na lato i nie mam wyobrażenia ile włóczki będę potrzebować...
OdpowiedzUsuńtyle komplementów, że aż rosnę i puchnę z dumy:) Dziękuję:)
UsuńCiężko mi dokładnie określić, ile motków zużywam, bo to zależy od wzoru, także od grubości szydełka- bo choć włóczka ta sama, to niektóre wzory lepiej przerabiać cieńszym szydełkiem, inne grubszym, jedna ciaśniej- inne luźniej... Mniej więcej na jedną stronę poduszki o wymiarach 38-42cm na 38x42cm potrzeba od 4 do 6 motków- jeśli robisz kilkoma kolorami- wszystkich nie zużyjesz i zawsze jakieś resztki zostają. Niestety szydełko ma to do siebie, że jest strasznie materiałożerne;)
Bardzo dziękuję za odpowiedź, to już mi daje jakieś pojęcie :).
Usuńcudna ta podusia :-)))
OdpowiedzUsuńdziękuję, Martuś:)
UsuńSliczna poducha, w sam raz na wiosenne dni :)
OdpowiedzUsuńMadelinko, dziękuję ci najmocniej:) Poducha jest piękna, wymarzona i tylko żal, że tyle nerwów przez nią zszargałaś! Czekam, cieszę się ogromnie i gorąco pozdrawiam
OdpowiedzUsuńnie, nie, to nie tak, że nerwy przez nią szarpałam;) Sama siebie denerwuję, że czasem nie mogę się zabrać za skończenie czegoś, ale walczę i walczę, bo od lat marzy mi się pled na moje monstrualnych rozmiarów łóżko:D
UsuńA dziękuję to ja Tobie za czekanie cierpliwe;)
Mimo przeszkód , poducha prezentuje się wyśmienicie ! :-))
OdpowiedzUsuńhihi, zauważyłam, że największą przeszkodą przy szydełkowaniu jestem ja sama;)
UsuńHa:) W istocie przesilenie kapryśne jest:) W poniedziałek padał u nas śnieg z deszczem, a dziś było 18C:):) W pracy wszyscy przypominali pingwiny i bardzo się starali, żeby nie zasnąć:) Piękne są Twoje podusie:) I dziękuję za wiosenne widoki, u nas jeszcze wszystko "uśpione" .. Pozdrowienia serdeczne!
OdpowiedzUsuńTak kapryśne jak mało kiedy- wczoraj w słońcu było 35stopni, w cieniu 20, dziś rano lało, a termometr wskazywał ledwie pięć, teraz znów słońce wylazło i temperatura szaleje- prawdziwy pogodowy Meksyk;)
Usuńpiękna wiosna u Ciebie :) i te kolory :)
OdpowiedzUsuńu nas pobudka przed 6tą :) ale też na szczęście noc przespana w całości...zwykle taka jest :)
ech...mówisz że wkrótce pora na mniszkowy miodek? u mnie też się już pojawiają nieśmiało, ale nigdy tak wcześnie go nie robiłam ;)
pozdrawiam!!
Świetny jest ten miodzik- i wiele cennych składników zawiera, choć zupełnie innych nuż prawdziwy miodzio pszczeli. Jednak w piernikach jest dla niego cudownym- i o niebo tańszym zamiennikiem, a ciasteczka z nim smakują wybornie:)
Usuńa ja puszę się z dumy i puszę:D
OdpowiedzUsuńNam ta przeplatana pogoda zmalowała psikusa i chorujemy wszystkie ;(
OdpowiedzUsuńAleż piękne prace!!!!
Duzo sił kochana!!!!!!!!!!!!!!
Uwielbiam szydełkowe poduchy!!! Wprowadzają ciepły klimat do domu ;)
OdpowiedzUsuńpiękna podusia :) życzę powrotu energii :))
OdpowiedzUsuńWyszła piękna! Cudne rzeczy tworzysz :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Monika
Podusia piękna!!!Widzę,ze u WAs wiosna w pełni.U nas na wybrzeżu jeszcze nie:)Zapraszam do siebie:)
OdpowiedzUsuńPrzesliczna podusia...wiosenne przesilenie i mi daje się we znaki,ale to minie ♥ Pozdrawiam cieplutko ♥
OdpowiedzUsuń