Różany debiut krzyżykowy i co wyszło z podpalonych foremek:)
Zabierałam się do tego długo... Na kilka dni przed Świętami, zmobilizowana przez Anię i jej cudne krzyżykowe zawieszki, obiecałam sobie, że na pewno spróbuję... I czas jakiś mi zajęło, zanim się za to wzięłam- jak zawsze pochłaniał mnie milion innych spraw;) Pierwszą próbę wstydziłabym się komukolwiek pokazać- za dużo nitek muliny, rozłażąca się kanwa i totalna porażka. I to mnie zniechęciło na kilka dni. Ale przecież igła z nitką i jakieś krzyżyki nie mogły mnie pokonać na dobre, więc uzbrojona w porządną (czytaj: krótką i niezbyt grubą, acz z dużym oczkiem:) igłę i prościutki wzorek zaczerpnięty stąd zabrałam się do dzieła. Efekt malutki i skromniutki, krzyżykom trochę brakuje do idealnej równości, ale cóż, znów jestem z siebie zadowolona- oswoiłam się z kolejną rzeczą, która wydawała się być czarną magią:)
I jeszcze moja różyczka wśród cierni- tak dla pełnego obrazu, jak ciężkie wydawały mi się początki;)
Podoba mi się to całe krzyżykowanie, więc zapewne niejedną rzecz wyhaftuję:)
Czas jakiś temu w poście o gipsie żaliłam się Wam na jeden z internetowych sklepów sprzedających formy do odlewów i na jakość owych form w szczególności. Choć odlewów się z nich zrobić nie dało, nie mam w zwyczaju niczego wyrzucać,dopóki swojego nie odleży i nie stwierdzę z całą pewnością, że na nic mi się już nie przyda. Tym razem było tak samo. Po pół roku leżenia miałam już wyrzucić 3 z 4 foremek, ale postanowiłam dać im ostatnią szansę- rozgrzałam każdą nad palnikiem i ten lekko skwierczący plastik starałam się maksymalnie rozciągnąć na brzegach (niestety, palce ucierpiały, ale czego się nie robi dla sztuki;). I o dziwo- o ile tylko przed wlaniem gipsu foremkę wysmaruję wazeliną- coś wychodzi, choć wciąż jest problem z wyjmowaniem, a i kształty na środku nie mają tak równej powierzchni, jak powinny- widać to zwłaszcza na drugim zdjęciu, na odlewie w lewym dolnym rogu. Ale odrobina szpachli czy gipsu powinna wyrównać ten feler;)
Od dłuższego czasu bezowocnie poszukiwałam okrągłych wkładów poduszkowych. Z irytacji postanowiłam zrobić własne, ale o tym już w następnym poście, bo dziecko moje chyba postanowiło drzemkę zakończyć- to i tak cud jakiś, że mniej więcej od dwóch miesięcy śpi w dzień- a ja mam trochę czasu wyłącznie dla siebie:)
Pozdrawiam serdecznie:)
debiut uważam za bardzo udany, pozdrawiam cieplutko:))
OdpowiedzUsuńRóżyczka bardzo ładna:)Ja jeszcze się nie odważyłam próbować haftów:)
OdpowiedzUsuńRóza wyszła bardzo ładna :) a czy tego gipsu nie dałoby się po prostu gabeczką ścierającą wyrównać zamiast bawić się ze szpachlą i gipsem?
OdpowiedzUsuńKrzyżyki mają właściwości uzależniające;)
OdpowiedzUsuńWitaj w klubie uzależnionych od krzyżyków:)))
OdpowiedzUsuńSzkoda, ze te foremki takie wadliwe, bo odlewy bardzo ciekawe. Pozdrawiam.
ach ale piękne krzyżyki :))))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło
Jaka różyczka!
OdpowiedzUsuńPiękny hafcik. Ja ciągle wracam do haftu w ramach odpoczynku od szydełka:)
OdpowiedzUsuńno to przepadłaś Madelinko ....krzyżyki uzależniają niesamowicie ... też je uwielbiam... róża czarująca♥♥♥
OdpowiedzUsuńAleż Ci zazdroszczę tych krzyżyków!!!Uwielbiam je a ciągle się nie wzięłam za naukę:)
OdpowiedzUsuńMoim skromnym zdaniem haft jest bardzo ładny i równiutki:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńModelinko piękne te Twoje krzyżyki, nie widzę nierówności. Bardzo lubię ten haft ale brak czasu. Ale może wkrótce coś zrobię chociaż niewielką robótkę krzyżykami:)Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSliczna rozyczka :):) Ja rowniez sobie teraz troszke dziubie igielka hafcik malutki :):) Dziekuje Ci Baardzo za linka do stronki z wzorami :):) Sliczne te ramki :) No i Suuper ,ze masz w ciagu dnia chwilke dla siebie :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDebiut krzyżykowy bardzo udany :) Ramki śliczne :)
OdpowiedzUsuńczy ten gips po zastygnięcu jeszcze się maluje?
jak najbardziej można go malować- np. tak: http://przeplatanekolorami.blogspot.com/2013/07/rameczka-na-powrot.html
Usuńalbo tak: http://przeplatanekolorami.blogspot.com/2013/06/gipsowe-ramki-i-co-ostatnio-czytam.html
To takie moje gipsowe wariacje:)
Krzyżyki są fantastyczne :) Ja też mam na warsztacie dwa obrazki :) Jeden haftuję taki całkiem spory dla przyszłego Maluszka na ścianę :)
OdpowiedzUsuń