Podkładka heksagon - DIY.

Podkładka heksagon - DIY.

Nie trzeba znać mnie wyjątkowo dobrze, by wiedzieć, że uwielbiam szydełkować:) Czasm porzucam na trochę tę moją pasję, ale wracam zawsze, zwykle prędzej niż później. Jednym z materiałów, z którymi pracę lubię najbardziej, są bawełniane sznurki- "na szydełku" mam stopniowo rosnący DYWAN DLA KORNELKI, a że sporo już waży- czasem potrzebuję przerywnika- i tak zabrałam się za dzierganie podkładki:)
Pomysł na heksagon zaczerpnęłam od Oli Zebry- wprost z jej poduszki , jednak wzór robiony słupkami- idealny przy dywanie-  jest stanowczo zbyt toporny jak na podkładkę pod kubek- padło więc na półsłupki. Wykonanie wymaga znajomości jedynie podstaw szydełkowania- łańcuszka, oczek ścisłych i półsłupków, więc wiele z Was wykona je bez problemu. Dla chętnych mały tutorial poniżej.

Gotowe?

Zaczynamy:)

Potrzebne nam jedynie szydełko- u mnie rozmiar 5,5 mm (przy grubszym, choć wiele osób je poleca, robótka wydaje mi się zbyt rozlazła) i bawełniany sznurek 5 mm.

W internetach na taki początek mówi się ostatnio "magic ring"- dla mnie to po prostu duże oczko początkowe, wykonywane na początku każdej robótki:)

Na powstałym okręgu robimy dwa oczka łańcuszka...


...a następnie 5 półsłupków.

Kółko zamykamy oczkiem ścisłym- szydełko wkłuwamy w drugie z początkowych dwóch oczek łąńcuszka.

Z tyłu robótki mamy luźny kawałek sznurka- ściągamy go jak najmocniej- powstanie zwarte kółko z półsłupków.

Robimy trzy oczka łańcuszka...

...wbijamy szydełko w pierwszy półsłupek poprzedniego okrążenia...

i powtarzamy aż do końca oczko łańcuszka-> półsłupek -> oczko łańcuszka. Ostatnie oczko w okrążeniu kończymy zamykającym.

Trzecie okrążenie zaczynamy od dwóch oczek łańcuszka... 

 następnie robimy półsłupek- wbity poniżej oczka pierwszego okrążenia, oczko łańcuszka i kolejny półsłupek... 

I teraz przypadkiem wykasowałam kilka zdjęć, ALE: następny półsłupek robimy wbijając się w półsłupek poprzedniego okrążenia, później znów w oczku łańcuszka poniżej robimy półsłupek-> oczko łańcuszka-> półsłupek i powtarzamy do końca okrążenia, które kończymy oczkiem ścisłym- w tym momencie mamy już kształt heksagonu.

Analogicznie wykonujemy czwarte okrążenie.

Zakańczamy je i odcinamy nitkę przy okazji korzystając z pomocy chętnych małych rączek;)

Możemy zostawić naszą podkładkę w jednym kolorze i rozmiarze M...

...lub zrobić kolejne okrążenie sznurkiem w kontrastowym kolorze:)

W piątym okrążeniu na wierzchołkach heksagonu wykonujemy już nie jedno, lecz dwa oczka łańcuszka, reszta bez zmian.



Kończymy oczkiem ścisłym zamykającym, odcinamy nitkę i jej koniec chowamy z tyłu robótki między półsłupkami.

I gotowe:)

Prawda, że proste? I możemy bez obaw stawiać nasze kubki nawet na najwrażliwszych powierzchniach:)

Jeśli spodobał Wam się tutek- w kolejce czekają już heksagonalne koszyki;)



Miłego wieczoru:)

I wspaniałego tygodnia:)

DIY - poduszki z odbitym motywem liści - powtórka.

DIY - poduszki z odbitym motywem liści - powtórka.

Czy tego chcemy (ja - owszem), czy nie - jesień skrada się już cichutko. I choć z zasady nie lubię przyspieszania pór roku- dla tej jednej chętnie robię wyjątek:) Oczywiście nie wyciągnęłam jeszcze zestawu pledów, a i w piecu wciąż ani myślę palić, ale już poduszki- to coś zupełnie innego. Pamiętacie moją zeszłoroczną PODUSZKĘ Z ODBITYM MOTYWEM LIŚCI? To wciąż jeden z najpopularniejszych postów na blogu, zwłaszcza ostatnio - widać nie tylko mi jesień w głowie;) 

Zeszłoroczna poszewka ma za sobą wielokrotne pranie (raz załapała się nawet przypadkiem na gotowanie) i wciąż idealnie się trzyma, co jest najlepszym dowodem na słuszność metody wykonania;) Popełniłam dziś dwie kolejne - i tym razem chyba na nich nie poprzestanę.


Dokładną instrukcję znajdziecie TU - KLIK. Dla przypomnienia- potrzebujemy poszewek z gładkiego materiału o dość gęstym splocie, liści (u mnie klon i dąb), farby (do tkanin, akrylowej lub lateksowej), wałeczka i żelazka.
W zeszłym roku planowałam klonowe poduszki, ale... Cóż, przyznam się, że zniechęcił mnie post na innym blogu, z identycznym tytułem jak u mnie, opublikowany niemal dokładnie miesiąc po moim- i promowany na Blogach Wnetrzarskich. Może to idiotyczne, ale zrobiło mi się jakoś przykro i odechciało mi się liściowego stemplowania. Jednak teraz zwyciężyła chęć użycia pięknych klonowych liści:)
Pięknie wyglądają odbite na białej tkaninie:)

I znów przypominajka- farbę wałeczkiem nanosimy na spodnią część liścia, delikatnie układamy na tkaninie, dociskamy, najlepiej przez kartkę papieru, ostrożnie zdejmujemy- i powtarzamy do skutku. Później przeprasowujemy żelazkiem nastawionym na najwyższą temperaturę- i gotowe:)


Skusiłam się też na kolejną "dębową", tym razem z białą farba na szarym tle:

A jakie jesienne projekty Wam chodzą po głowie?

Uciekam życząc dobrej nocy czy raczej już dobrego dnia:)


Szydełkowe owoce. Dziecięca kuchnia marzeń.

Szydełkowe owoce. Dziecięca kuchnia marzeń.

Kornelka uwielbia kucharzenie- z zapałem kroi, sieka i miesza, równie wielką przyjemność sprawia jej robienie zakupów- tak prawdziwych, jak i w zabawie. Ostatnio kolorowe duplo udają owoce i warzywa- to chyba ten moment, gdy powinniśmy wesprzeć jej zainteresowania.

W oczekiwaniu na złożone już zamówienia- złapałam za szydełko. Całkowicie bez schematu i metodą na oko powstała pierwsza porcja owoców;)

 Domyślacie się już chyba, jaki owoc będzie następny;)
Kornelka jest zachwycona, a to najważniejsze:)

Ma małą kuchenkę- dostała ją na drugie urodziny- którą bardzo chętnie się bawi, ale... No właśnie, to plastikowa zabawka, która rozpada się na kawałki przy każdym dotknięciu, co niezbyt sprzyja zabawie. Zapadła więc decyzja - wymieniamy na coś konkretnego. Choć wybór jest ogromny, szybko zawęziliśmy poszukiwania - najpierw kusiły mnie  kolorowe KUCHNIE JANOD Z Fabryki Wafelków...

...później zaś przypadkiem trafiłam na bajeczne kuchenki KID KRAFT - i przepadłam - duże, wyglądają jak miniaturki prawdziwych, po prostu bajeczne:)
Zapał studzi nieco cena, w głowie mam też kilka cudownych projektów DIY, które widziałam również na polskich blogach, ale nie do końca czuję się na siłach podejmować takiego zadania. Faktem jest, że wolę jedną porządną zabawkę, niż stos chińszczyzny. I nie oszukujmy się- moje dzieciństwo przypadło na czasy, gdy tylko wybrańcy, najczęściej z rodzinną z Zachodu lub portfelem wystarczająco zasobnym na pewexowe zakupy mogli liczyć na Barbie czy podobne cuda, więc częściowo zaspokajam swoje niedosyty kupując to, co wiem, że zachwyci naszą córeczkę. A że najpoważniejszym z moich nałogów jest kawa, a Marcina Redbull, to bez wyrzutów sumienia myślimy o takiej ekstrawagancji;) Prawdę mówiąc, już wybrałam, mam tylko nadzieję, że newralgiczny wymiar mojego no.1 okaże się wysokością, a nie szerokością i czekam na maila ze sklepu;)

Wspominałam ostatnio o lampce do czytania - padło na sówkę, jeszcze jej nie pokazywałam:

Skusiłam się też na małe lusterko w KIKu - myślę, że tu pasuje, Kornelce się podoba;)



Uciekam, bo późno już:)

Dobranoc:)
Coffeeholic powraca;)

Coffeeholic powraca;)

Witajcie po przerwie- chciałabym powiedzieć, że urlopowej, ale - niestety- nie wyszło...

Po ciężkim okresie w pracy potrzebowałam resetu, nie tyle odpoczynku od bloga, co po prostu dokończenia wielu spraw, które nie dawały mi spokoju. Oczywiście wciąż trochę ich jest, ale po tygodniu quasi-odpoczynku zdołałam wrócić na utarte tory- zapewne na krótko, bo za kilka dni kolejna ważna zmiana- przedszkole;) Wczesne wstawanie nie jest dla mnie problemem-  ale co innego wstawać, "bo chcę", niż "niestety muszę"- i ze świadomością, że cały dzień spędzę poza domem. Kawy brakowało mi najbardziej- niespiesznej i ciepłej, wypitej z solidną porcją samorozpieszczenia. Taki slow life w mikro wydaniu;)

Niezwykle późno w tym roku, ale jutro zabieram się za przetwory- truskawki, porzeczki, agrest i wiśnie zawdzięczam rodzicom, podobnie jak ogórki, ale już maliny, jeżyny, borówki czy śliwki i wszystkie inne cudowne smaki końca lata należeć będą do mnie:)

Traktowany ostatnio po macoszemu aparat wrócił do łask i - jak przystało na pogodzonych kochanków- znów się nie rozstajemy:) Niemal zapomniałam, jaka to radość łapać tę ulotność i kolory sierpnia:)


Choć dni wciąż tak ciepłe, noce zapowiadają już najpiękniejszą z pór roku. Skłamałabym mówiąc, że na nią nie czekam, ale nie ma w tym zniecierpliwienia. Przecież już cicho się zakrada, próbując odebrać latu berło... Nie przyspieszam na siłę, ale i nie udaję, że nie dostrzegam...

W domu - wiele planów i troszkę się też dzieje. Po ODNOWIENIU GRZEJNIKA U KORNELKI, M. postanowił zająć się też tymi w sypialni i łazience. Okres przed sezonem grzewczym to chyba najlepsza pora. Lada dzień przywieziemy drewno - pięknie wysezonowane czeka już tylko na transport. Zioła powoli zapełniają zamrażarkę i słoiki, na działce trwa sierpniowa wymiana truskawkowych krzaczków- trochę eksperymentalnie, bo pojawiło się wiele zupełnie nowych i nieznanych mi wcześniej odmian. Robię ostatnie wyprawkowe zakupy dla naszej przedszkolaczki i z drżącym nieco sercem czekam na dzień, gdy wkroczy w ten pierwszy etap edukacji. Kornelka to dziecko niezwykle uspołecznione i empatyczne, więc większość obaw odnosi się raczej do mnie niż do niej;)

Nowością w jej POKOJU są przepiękne drewniane literki od FANDOO.PL - Ania wyczarowała dokładnie to, co widziałam w głowie:) Pierwotny plan  zakładał, że znajdą się na górnej listwie zagłówka, ale okazały się tak piękne, że nie chciałam, by wtopiły się w tło łóżka- i to strzał w dziesiątkę, bo pięknie wyglądają na lazurowej ścianie.


Większość Kornelkowego dobytku już w docelowych miejscach,dywan powoli, ale wciąż rośnie, na ścianie zagościła bajkowa miarka od KIDS TOWN , przyjechał materac, wynalazłam przepiękną "piórkową" pościel, pojawiła się też nowa lampka- idealna do wieczornego czytania (nie zdążyła załapać się na zdjęcia;)
Czekamy na bramkę zabezpieczającą do łóżka, wciąż biję się też z myślami- lepsze firanki czy zasłony? Rozpatruję też możliwość zamówienia rzymskiej rolety, ale ostatecznej decyzji podjąć nie umiem:( Całę szczęście, że M. trochę mnie pogania, więc jest szansa, że jednak jakaś niebawem zapadnie;)

Wraz z nowym tygodniem spodziewajcie się regularnych wpisów, bo sporo postowych szkiców czeka na dopracowanie;) Tymczasem częstuję Was przepysznym sorbetem z ananasa i życzę wspaniałego weekendu:)

Dobranoc:)