Wyniki candy i zaproszenie na podwieczorek:)

Wyniki candy i zaproszenie na podwieczorek:)

Witajcie, kochani:)

Jak zwykle z poślizgiem, niemniej jednak przedstawiam Wam wyniki losowania w mitenkowym candy:)
 
Chęć udziału wyraziło 67 osób- kochani, dziękuję Wam serdecznie za udział i wierzcie- żałuję, że nie mogę obdarować wszystkich:( Jednak możecie już zapisywać się na mini candy , do czego serdecznie zapraszam:) Grono Obserwatorów znacznie się powiększyło- mam nadzieję, że zostaniecie na dłużej w moim przeplatanym kolorami świecie:) Kilka Waszych blogów udało mi się już odwiedzić- prędzej czy później pojawię się na każdym z nich:) Żeby nie przedłużać....
Przygotowałam 67 różowych karteczek
Wylądowały w maszynie losującej
Osobiście wprawiłam ją w ruch...
Zamieszałam intensywnie...
Wyciągnęłam jedną karteczkę...
okazał się nią numer:
pod którym kryje się Sylwik :)
Kochana, czekam na Twój adres do wysyłki:)
 
Wszystkim jeszcze raz dziękuję za udział i zapraszam na podwieczorek:)




 
Ja tymczasem zmykam szykować materiały, bo jutro początek Adwentu i szaleństwa przedświątecznych przygotowań;)
 
Pozdrawiam serdecznie:)
Madelinka
Mała świąteczna niespodzianka- dla Was, wielka wymiankowa- dla mnie:)

Mała świąteczna niespodzianka- dla Was, wielka wymiankowa- dla mnie:)

Tak, tak, kochani moi, dokładnie tak jak w tytule- niespodzianki są dwie- jedną przygotowałam dla Was, drugą- otrzymałam od Tynki . Najpierw o tej dla Was, bo to ponoć nieładnie (nie, żebym się miała tym szczególnie przejmować;) zbytnio się chwalić:)
 
Podczas wtorkowego buszowania po przybytku różności wszelakich (staroci tym razem było wyjątkowo mało) trafiłam na trochę szeroko pojętych skorup, w tym wiele świątecznych. Och, wiem, że idealne nie są, ale jednak mają trochę świątecznego uroku i tym też mnie skusiły;)
 

Mały dzwonek wydaje z siebie miły dla ucha dźwięk, a aniołki dają wieczorem przyjemnie ciepło światło. Skusiłam się więc, a że i jedno, i drugie trafiło się podwójne- wzięłam wszystkie cztery. Jedna parka jest dla Was w ramach mini candy:)
 
Przypomnę zasady- zgłaszacie w komentarzu chęć udziału- do północy 14 grudnia, będzie mi bardzo miło, jeśli dotąd tu nieobecni zasilą grono Obserwatorów, umieszczacie u siebie poniższy banerek- nieposiadający bloga zostawiają email. I to tyle. Zwycięzcę ogłoszę 15 grudnia, wysyłka w poniedziałek dzień później- powinna dotrzeć do świąt. I to tyle:)
 
Nie szaleję na razie z dekoracją mieszkania- zbieram tylko poszczególne drobiazgi i czekam na początek Adwentu:)


 
 
A teraz pora na niespodziankę drugą, mianowicie sprawioną mi przez szaloną Justynkę . Spytacie może, dlaczego szaloną? Cóż, umówiłyśmy się jakiś czas temu na wymiankę. Ja szykuję kilka szydełkowych tworków, a poprosiłam o herbaciarkę ALBO listownik. Zobaczcie, co dostałam:


Te apetycznie wyglądające słodkości zwabiły nawet Lady- od razu dorwała się do misia, a później dawała mi pierniczkowe buziaczki;)
Rzecz jasna moje rozpakowywanie przesyłki nie skończyło się na herbaciarce-swoją drogą właśnie o takiej, z moim ulubionym motywem róż marzyłam od dawna:)- jako drugi wyciągnęłam... Tak, zgadł ten, kto obstawiał listownik:)


Obdarowana została również moja córcia- dostała śliczne puzdereczko na pierwsze swoje skarby:)
Dostał mi się też intensywnie różowiutki kordonek i jasnoróżowa włóczka o ciekawej fakturze, ale ją już zobaczycie w roli czapeczki:)
 
Dziękuję Ci, Justynko, przeogromnie:) To cudownie jest wyjąć z jednej paczki tyle radości- swoją dostaniesz po niedzieli- wybacz, że każę na nią tak długo czekać... Zdradzę Ci tylko mały sekret- aniołki pozują na Twoim, co prawda jeszcze nie usztywnionym- póki co suszy się napięty pod ściereczkami, bieżniku;)
 
Od kilku dni Kornelka zasypia po obiedzie... Nie wiem jeszcze, czy się z tego cieszyć, bo później chodzi spać dopiero po 21szej, ale plusem jest to, że nie budzi się już w nocy ani nad ranem (pobudek o czwartej jednak nie lubię;) Więc chyba zadawala mnie taki układ;)
 
Na koniec mam pytanie do serwetkowych twórczyń- czy usztywniałyście lub tylko napinałyście coś z nici poliestrowych? Urzekły mnie pięknym połyskiem w szydełkowych splotach i nie chciałabym ich niepotrzebnie matowić... Z góry dziękuję za wszystkie rady i podpowiedzi:)
 
Życząc przyjemnego wieczoru- pozdrawiam Was serdecznie:)
Madelinka
 
Mini przepiśnik słodkościowy:)

Mini przepiśnik słodkościowy:)

Witam serdecznie:)

Zanim przejdę do sedna- ogłoszenia. Wczoraj padł komentarz nr 3000- chociaż sama trochę ich piszę, postanowiłam co tych komentarzy tysiąc sprawić Autorowi odrobinkę radości (mam nadzieję, że się ucieszy;)- takiej, jaką odczuwam za każdym razem, kiedy czytam Wasze słowa. Każdego nie sposób obdarować, więc wybrałam taką formę:) Tym razem padło na Martuchnaj - kochana, prześlij mi proszę swój adresik, bo miałam, ale gdzieś się zawieruszył w odmętach mojej poczty. To sprawa pierwsza. Druga- akcja Wyszydełkuj sobie Święta (tu o niej jednocześnie przypominam- na Wasze prace czekamy do 10 grudnia)- zgodnie z obietnicą- wśród osób, które zgadną, co będzie nagrodą, miała być rozlosowana jedna z łapek. Do zgadywanki przystąpiła tylko Agnieszka z Włoskiego słońca , ale zgadła- choć ja przygotowałam wianek, to Polinka stworzyła cudownie świąteczne  szydełkowe podkładki, więc warunki zostały spełnione- Agnieszko, Ciebie również proszę o adres na maila:)

To tyle ze spraw organizacyjnych i przechodzę już do naszych roczkowych imprezowych słodkości, które dedykuję Justynce i Malwince - dziewczyny też niebawem czekają podobne uroczystości:)
 
1. BAJADERKI- jako pierwsze, bo poradzi sobie z nimi absolutnie każdy, są też świetnym pomysłem, kiedy chcemy przygotować coś z dziećmi:)

Składniki:
-ok.50dag pokruszonych ciastek lub resztek ciast- mogą być te nieudane, podsuszone, kawałki nierównych brzegów- ważne, żeby nie były popsute! Szybkim i dobrym sposobem jest pokruszenie gotowej babki np. z supermarketu- polecam piaskowe/marmurkowe;)
-słoiczek- ok. 300g marmolady, dżemu, konfitury lub czekoladowego/orzechowego kremu
-ulubione, drobno pokrojone bakalie
-2 łyżki miękkiego masła (niekoniecznie)
-2 łyżki kakao
-opcjonalnie kilka kropel ulubionego olejku do ciasta lub- w wersji dla dorosłych- 2-3łyżki aromatycznego alkoholu (np. amaretto)
- do obtoczenia: drobno pokruszone orzechy, migdały, wiórki kokosowe
 
Wszystkie składniki(z wyjątkiem tych do obtaczania) mieszamy dokładnie aż do uzyskania zwartej, dość gładkiej masy- jeśli jest za rzadka- dosypujemy pokruszonych ciastek, jeśli za gęsta- dokładamy dżem/krem. Formujemy kulkę, obtaczamy w orzechach, wkładamy do papilotek. Przed podaniem warto jest schłodzić je przez 2-3 godziny w lodówce.
 
2. KAJMAKOWY SERNIK Z ORZECHAMI

To zmodyfikowana wersja tego przepisu
Co w nim zmieniłam?
Przede wszystkim zrobiłam z podwójnej porcji- z pojedynczej naprawdę go niewiele. Użyłam trzy opakowania almette i trzy małe opakowania mascarpone. Herbatniki nie chciały się sklejać, więc dopomogłam im trzema łyżkami gotowej masy krówkowej. Resztą masy posmarowałam wierzch i obłożyłam orzechami:)
 
3. MAKARONIKI Z KREMEM CZEKOLADOWYM

Makaroniki:
250g łuskanych orzechów laskowych
6 białek
400g cukru
miąższ wyskrobany z dwóch strąków wanilii
1 łyżeczka cienko startej skórki z cytryny
szczypta soli
łyżka mąki
łyżka kakao
 
Orzechy rumienimy na blaszce w piekarniku nagrzanym do temperatury 200 stopni (przy termoobiegu 175-180) na środkowym poziomie- przez 8 minut. Przekładamy na sitko, studzimy i obieramy ze skórki. Mielimy.
Piekarnik rozgrzewamy do temperatury 160 stopni (z termoobiegiem 140). Zmielone orzechy, białka, cukier, wanilię, skórkę z cytryny, sól, mąkę i kakao wkładamy do rondla z szerokim dnem, podgrzewamy przez 10 minut na średnim ogniu- ale nie gotujemy! Przez cały czas mieszamy drewnianą łopatką, bo masa lubi przywierać. Masę studzimy, przekładamy do szprycy ze średniej wielkości końcówką i wyciskamy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia- w odstępach co ok. 4cm. Pieczemy około 20 minut, przekładamy na kratkę i studzimy.
 
 
Krem czekoladowy(kakaowy):
100g miękkiego masła
100g cukru pudru
4 łyżki gotowej masy kajmakowej/krówkowej
3 łyżki serka kanapkowego typu philadelphia- śmietankowego
2 czubate łyżki ciemnego kakao
 
Wszystkie składniki kremu miksujemy razem aż do uzyskania idealnie gładkiej konsystencji, wkładamy na 30-45 minut do lodówki, przekładamy do szprycy cukierniczej z końcówką-gwiazdką i łączymy po dwa makaroniki.
 
Gotowe makaroniki można oprószyć cukrem pudrem lub zanurzyć w roztopionej czekoladzie- lub połączyć obie opcje;)
 
4. PTYSIE- ADWOKATKI
 
 
Ptysie:
1 1/4 szklanki mąki,
125g masła,
szklanka wody,
1/4 łyżeczki soli,
4 jajka,
3-4 łyżki grubego cukru

 Krem:
żółtko(niekoniecznie),
1/2 litra mleka,
2 łyżki mąki pszennej,
2 łyżki mąki ziemniaczanej,
3/4 szklanki cukru,
150g miękkiego masła,
łyżka gęstej śmietany- jeśli ma być w wersji dla dzieci lub 2-3 łyżki advocatu;)
 
Przygotować ciasto na ptysie: wodę zagotować z masłem. Odstawić z ognia. Wsypać mąkę i sól, bardzo dokładnie wymieszać, ostudzić. Do zimnego ciasta wbijać po jednym jajku i miksować do uzyskania gładkiej masy.
Piekarnik nagrzać do temperatury 200 stopni, blaszkę do pieczenia natłuścić. Układać na niej łyżeczką lub szprycką niewielkie porcje ciasta, zachowując między nimi odstępy. Posypać po wierzchu cukrem (grube kryształki) Piec ok. 25-30 minut.
Przygotować krem: odlać ok. pół szklanki mleka, rozrobić w nim mąkę i wymieszać z żółtkiem, resztę zagotować z cukrem, dodać mąkę, dokładnie wymieszać, odstawić do ostygnięcia. Zimny budyń zmiksować z miękkim masłem na puszysty krem dodając łyżkę śmietany/likieru. Upieczone i ostudzone ptysie przekroić na pół lub użyć strzykawki cukierniczej( sprawdza się zwłaszcza przy małych- jak moje- ptysiach), napełnić kremem i... gotowe:)
 
5. SZARLOTKA
Upieczona z absolutnie najlepszego na świecie przepisu Bajaderki "klik" . To przepis tak idealny, że absolutnym świętokradztwem byłoby zmienianie czegokolwiek;)
 
6. BISZKOPTOWA TARTA MALINOWA Z MASCRPONE

 
Biszkopt:
6 średnich jajek
250g mąki pszennej wrocławskiej
250g cukru (ja mam w zwyczaju używać też samodzielnie aromatyzowany wanilią:)
5g (łyżeczka) proszku do pieczenia
 
Białka oddzielamy od żółtek i ubijamy na sztywną pianę. Powoli dosypujemy cukier, kiedy połączy się z białkami- dodajemy po jednym żółtku. Do uzyskanej puszystej masy wsypujemy mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia i całość delikatnie mieszamy drewnianą łopatką. Przelewamy do wyłożonej pergaminem tortownicy, pieczemy w piekarniku nagrzanym do 180stopni- przez około 40-50 minut- aż ciasto zacznie odchodzić od brzegów, a włożony patyczek będzie suchy. Po ostudzeniu (nie zdejmujemy jeszcze pergaminu, będzie nam "trzymał" galaretkę) około 1,5cm od brzegu rysujemy nożem okrąg i łyżeczką wybieramy trochę ciasta z wierzchu- konsumujemy te okruszki;)
 
Rozrabiamy dwa opakowania galaretki malinowej w 850ml wody, odstawiamy do ostudzenia.
 
Dwa opakowania serka mascarpone (po 150g) miksujemy z trzema czubatymi łyżkami cukru pudru i kilkoma kroplami esencji waniliowej (lub delikatnego aromatycznego alkoholu- co lubimy;). 3/4 masy wykładamy na biszkopt, wyrównujemy, układamy na wierzchu maliny- około 250-300g- mogą być mrożone, ale ich nie rozmrażamy(dzięki temu się nie rozciapciają). Całość zalewamy tężejącą galaretką. Kiedy ładnie zastygnie- zdejmujemy pergamin, ewentualnie wyrównujemy brzegi, smarujemy je pozostałą masą serową i obsypujemy płatkami migdałowymi.
 
7. TORT
 
 
Cóż, wstyd się przyznać, ale wizualnie to dość bezczelny plagiat jedzonego kiedyś w Sowie tortu. Tamten był z czekoladowym musem, nasz- z bitą śmietaną (36%). Biszkopt taki jak w przepisie na tartę, tyle że z podwójnej porcji, trzy razy przecięty i nasączony słodką herbatką irish cream. Śmietany poszło dużo... 2 litry... lepiej nie myśleć, ile to kalorii;) Ubijałam z usztywniaczem dr Oetkera, połową szklanki cukru pudru i tabliczką białej czekolady milka startą na najdrobniejszych oczkach. Kleksy ze śmietany są bez dodatku czekolady(bałam się, że nie przejdzie przez szpryckę), poszło  na nie 250ml- odjęte z tych dwóch litrów, żeby nie było;). Żółte coś to kandyzowane czereśnie, całość obficie obsypana zeskrobywaną czekoladą- po pół tabliczki białej, toffi i gorzkiej trzeba roztopić, tą toffi dokładnie wymieszać, rozlać na grubej folii aluminiowej lub gładkiej blaszce, a kiedy zastygnie- zeskrobać w wiórki schłodzoną drewnianą szpatułką. Dodatki wszelkie- poza serduszkiem, które mi nie wyszło-tu je trochę widać- nie fotografowałam zbytnio, bo dumna z siebie nie jestem;)
nabył Dziadek- ja tylko je ułożyłam;)
 
 
I to na tyle słodkości- na dziś przynajmniej;)
Przypominam, że jeszcze przez dwa dni, do 28 listopada, czyli czwartku, możecie zapisywać się na mitenkowe candy , do czego serdecznie zapraszam:)
W najbliższym poście będę miała dla Was świąteczną niespodziankę- to tak dla zachęty;)
 
Poważnie rozpatruję pomysł obudzenia Lady, bo choć teraz drzemie, a mnie z tego powodu ogarnęła błogość, to boję się, żeby w środku nocy znów nie wzięło ją na zabawę- kolejnej takiej nocki chyba nie zniosę:(
 
Pozdrawiam Was cieplutko:)
Madelinka
Zakupowo, piernikowo, krochmalowo;)

Zakupowo, piernikowo, krochmalowo;)

Dzień dobry:)
 
Uwierzycie? Za oknami pogoda piękna- z rana leciutki mrozik, a teraz i niebo błękitne, i słoneczko błyska wesoło, i rześkość cudowna w powietrzu:) Tak, stanowczo taka aura pomaga nie myśleć zbyt wiele o ostatnich zmartwieniach. Cóż, są, przyćmiewają codzienny z trudem wyćwiczony optymizm, ale chyba lepiej zbyt ich nie rozpamiętywać. W tym właśnie duchu wybrałam się wczoraj do mojej ulubionej hurtowni- uwielbiam ją między innymi za to, że jest czynna w niedzielę, kiedy mogę zostawić Lady z Dziadkami i w spokoju sobie pobuszować:) Och, nauczyłam się już kontrolować i nie wrzucać do koszyka wszystkiego, co tylko wpadnie w oko- a uwierzcie, wiele jest tam tak wpadających rzeczy. Pierwsza wpadła mi w oko taka osłonka, która równie dobrze może pełnić funkcję wazonu- w końcu i ja dałam się urzec motywowi gwiazdy;)
Dla towarzystwa wybrałam dla niej malutką osłonkę- sprawdzi się też jako świecznik, a więc bardzo praktyczna;)


Aby uzupełnić ten mini komplecik- wzięłam jeszcze taki świeczniczek maleńki


Razem zestawik prezentuje się tak:
 
 Moje grudniki pięknie zakwitły- jeden co prawda zmutował i z różowego zrobił się czerwony, ale założyłam, że po prostu postanowił przybrać się w świąteczne barwy;) Aby i one mogły się cieszyć Świętami, sprawiłam im taką osłonkę:

Ten jeden naprawdę zrobił się czerwony- u Mamy kiedyś już tak było, ale była to metamorfoza z bieli w róż. Ale to nieważne, i tak wszystkie kwiatki są piękne:)

Zbytnio nie szalałam, bo naprawdę staram się nie przesadzać;) Skusiłam się jeszcze tylko na różki i szyszkę- bo ładnie była wygięta;)

Ach, i na małe złote gwiazdki, bo przydadzą się do wianków:)

 
Z powodu przerwy w nadawaniu nie pokazałam Wam efektów mojej włóczkowo krochmalowej zabawy;) Oto i one:


 
No i zaczęłam też w końcu pierniczenie:)


Uwielbiam ten korzenny zapach, który się przy tym unosi w całym mieszkaniu:)
 
Następny post będzie słodkościowo-przepisowy, a tymczasem zmykam reanimować moje winogronowe pędy- zdrewniały zanim zdążyłam przerobić je na wianki. Kończąc- częstuję niedzielnym ciastem- wygląda średnio, ale w smaku całkiem całkiem:)
 
Pozdrawiam cieplutko:)
Madelinka