Kolorowo i soczyście.
Mała Lady w listopadzie skończyła dwa latka, a wciąż rezyduje głównie w naszej sypialni i salonie...
Oczywiście ma swój pokój, ale już nieraz pisałam, że chwilowo łączy on funkcje biblioteki, biura i na szarym końcu dopiero dziecięcego pokoiku - a wszystko to w barwie bijącej po oczach zieleni...
Wiem, że wiele z Was przed generalnym remontem śledzi pinterest, wyszukuje inspiracje - mi jakoś z tym nie po drodze. Noszę w głowie konkretny obraz, mam plan, jak wcielić go w życie- tylko uciekający czas, którego wciąż mało, uparcie mi przeszkadza. Jednak mobilizacja coraz bliższa, bo wyznaczyłam sobie "termin ostateczny"- do Wielkanocy (tegorocznej). Cały projekt musiałam dopasować do murowanego regału zajmującego całą długą i część krótkiej ściany. Stare sosnowe łóżko- bardzo vintage - dostałam, dębową szafę kupił Marcin, chodzi mi też po głowie wstawienie tam mojego bujanego marzenia - oczywiście nie w czerni;) Pierwotnie chciałam zostawić naturalne drewno, jednak po namyśle wszystko idzie pod pędzel- jeśli metamorfoza to konkretna. Kusi mnie nawet malowanie i częściowe obdrapanie cegły - może ktoś z Was ma jakieś doświadczenia?
Tak jak niektórzy inspiracje, ja kolekcjonuję przedmioty. Stare książki i zabawki pamiętające czasy znacznie bardziej odległe niż tylko moje dzieciństwo. Drewniane klocki. Skrzynie po jabłkach, które już niebawem zastąpią plastikowe pojemniki. Pobieloną wiklinę, Och, nie stoi to wszystko i nie czeka- jest w ciągłym użyciu, ale chciałabym mieć w końcu odpowiednią oprawę całości;) Będzie biało, będzie różowo, z kroplą mięty i szarości,może nawet z żółtym kleksem;)
Dziś dostałyśmy cudowną paczkę od Starej Szwalni - z właścicielką znamy się niczym łyse konie, więc wiedziała, czym sprawić nam przyjemność:) Zostałam uprzedzona, że mam polować na listonosza, ale spodziewałam się tylko girlandy...
A przyjechał jeszcze Królik...
...zajączek...
i serduszka, ale widać je tylko w tle, bo gapa ze mnie i usunęłam zdjęcie:(
Ciuchcie to obecnie ulubione zabawki naszej córeczki- koniecznie drewniane i koniecznie przynajmniej jednana wstążce do ciągania;) Mam nadzieję, że powyższe zdjęcia dają pewne wrażenie, jaki klimat chciałabym w Kornelkowym pokoiku uzyskać;)
Na koniec po prostu muszę Wam zaserwować girlandę raz jeszcze, bo jestem w niej zakochana bez pamięci - jeśli chcecie podobną, odsyłam Was do Szwalni (klik) tu lub na instagramie.
Nie wypada tylko się chwalić, więc mam też coś dla Was - garść bardzo soczystych zdjęć:)
Choć aura za oknem kusi ułudą wiosny, pamiętajmy, że to jednak wciąż zima, a wirusy czają się wszędzie - warto je zaatakować świeżo wyciśniętym pomarańczowym sokiem z nutką cytryny:)
Wspaniała jest taka zdrowa słodycz:)
Bo musicie wiedzieć, że dzielnie trzymam się diety i ćwiczeń, powtarzam sobie, że czuję, jak chudnę (w końcu -11,2 kg to już coś;) i nawet nie tęsknię zbytnio za rozluźnieniem dyscypliny:)
2 lutego - początek nowej mnie - chcę zapamiętać na zawsze;)
Uciekam, bo zapowiada się ciężki dzień...
Dobranoc:)