20 rzeczy niezbędnych w kuchni.

Kuchnia - serce większości domów. To nie przypadek, że niemal każdy z nas zaczyna urządzanie właśnie od niej. 

Znacie ten stan ekscytacji, gdy idzie nowe? Wybieranie, urządzanie, zakupy. Dziesiątki decyzji i radość na finał, kiedy już wszystko jest takie, jak w hołubionych - nieraz miesiącami  - marzeniach. Odbieramy klucze i zaczyna się przygoda. 

Dobrze skompletowane wyposażenie kuchni pozwoli nam czuć się komfortowo już od pierwszych chwil w nowym M, o czym więc powinniśmy pomyśleć w pierwszej kolejności?

Zakładając, że mamy za sobą wybór mebli, pora więc na detale - w każdej z czterech kuchni, w jakiej przyszło mi się urządzać, jako pierwszy pojawił się czajnik. Wybór oczywisty nie tylko dlatego, że bez kawy nie funkcjonuję. Choć w odżywianiu stawiamy na najwyższą jakość i zbilansowaną dietę, w tym pierwszym, niezmiernie pracowitym okresie, zdarzyło nam się korzystać z dań instant, a w roli inauguracyjnego posiłku we własnych czterech kątach -wystąpiła zupka chińska... I wcale nie zamierzam się zdradzać z tym, że i pierwsze jajka na miękko zawdzięczam czajnikowi ;) Razem z nim dostaliśmy pokaźną kolekcję szklanek z przykazaniem "niech dobrze służą na parapetówce". Z perspektywy czasu stwierdzam, że wszystkie te rzeczy były bardzo proste - dziś moje serce częściej podbijają designerskie dodatki do kuchni. Czajnik z retro nutką czy szklanki o podwójnych ściankach wykraczają poza opcję basic i wspaniale łączą praktyczną funkcję z ciekawym wzornictwem - takie 2w1 zdecydowanie mi odpowiada.
Od wielu lat obserwuję niesłabnącą popularność białych kuchni. Z jednej strony to opcja "bezpieczna", z drugiej - stanowi wspaniałe tło dla kolorowych dodatków, które pozwolą na zindywidualizowanie naszej kuchni. Bo kto powiedział, że garnki zawsze muszą być srebrne, a chlebak - nudny? 

Tak jak przy wyborze mebli zwykle uciekam od wybierania kompletów, tak dobrej jakości zestaw garnków uważam za absolutnie niezbędny w każdej kuchni - cztery to dla mnie opcja optymalna, w porywach pozwoli na przygotowanie choćby trzydaniowego obiadu. 

Może Was nieco dziwić tak wysokie miejsce chlebaka na mojej prywatnej liście kuchennych "must have", ale wśród wyniesionych z domu tradycji, jedna z najważniejszych jest właśnie szacunek do chleba - trzymanie go upchniętego niedbale w reklamówce, gdzieś w kuchennej szafce, absolutnie nie wchodzi w grę. 
Lubię i potrafię gotować, a że często wykraczam poza jajecznicę czy naleśniki - muszę mieć do dyspozycji odpowiednie noże. Trzy lata spędzone pod okiem wspaniałej Szefowej w pełnej smaków szkocko-amerykańsko-włosko-holenderskiej kuchni sprawiły, że za zbrodnię uważam próby krojenia mięsa nożem do pieczywa czy podobne herezje. Nieco bardziej liberalny stosunek mam do przypraw z torebki, jednak zdecydowanie wole te wszystkie, które mogę przygotować sama - a tu przydaje się nowoczesny młynek. Możecie mi wierzyć - nic nie zastąpi aromatu świeżo zmielonego pieprzu.
Zdradzę Wam jeszcze jeden mroczny sekret - zdarzało mi się jeść bezpośrednio z garnka z grupą wybrańców spośród najbliższych przyjaciół. Zdecydowanie jednak jestem fanką talerzy i szeroko pojętych naczyń kuchennych - i tu znów robię wyłom i skłaniam się ku serwisom - na początek w większości domów wystarczy jeden. I oczywiście odpowiedni kubek dla Królowej, która weźmie na siebie ogarnięcie całego kuchennego bałaganu.


Nie wiem, jak to wygląda u Was, ale ja nie znoszę napoczętych opakowań i większość produktów zaraz po przyniesieniu ze sklepu ląduje u nas w pojemnikach i słojach. O czym warto pamiętać przy ich wyborze? Szczelne zamknięcie i wykonanie z nieprzechodzącego zapachami materiału  to dla mnie konieczność. Ceramiczne pojemniki to kolejne kuchenne gadżety, które uwielbiam i których ani myślę chować. Ponieważ nie przepuszczają światła, zamknięte w nich wiktuały nie tracą wartości odżywczych, a my możemy traktować je jako dodatkową dekorację kuchni.
Wracając do naleśników - choć sama jakoś za nimi nie przepadam, zwłaszcza w sezonie truskawkowym smażę je niemal codziennie. To mój tajny sposób na te dni, kiedy nie mam pomysłu na obiad, a Marcin z Kornelą zażyczą sobie "coś pysznego, ale nie wiemy co". Słodkie, wytrawne, tradycyjne crepes, wykwintne w wersji Suzette (tylko dla dorosłych!), weekendowe pancakes skąpane w syropie karmelowym i wzbogacone porcją śmietankowych lodów - możliwości są nieograniczone, ale do każdej przyda się dobra patelnia. Dobra, czyli jaka? Z nieprzywierającą powłoką oczywiście, co pozwoli zrezygnować z tłuszczu lub znacząco obniżyć jego zużycie.

Garnek do frytek w swoim czasie omal nie doprowadził nas do rozwodu, bo ja zasadniczo jestem wrogiem tej formy serwowania ziemniaków. Jednak... Wśród przysmaków, o których przygotowanie najczęściej proszą mnie goście, na prowadzenie od dawna wysuwa się kurczak w marynacie i pikantnym cieście na bazie portera, warzywa w nieco łagodniejszym z dodatkiem curry i owoce w cynamonowym. Wszystko grzeszne, ale i pyszne. I proste w przygotowaniu, jeśli tylko znajdziemy w kuchni poczciwy garnek do frytek.
Pierwsze 27 lat życia przeżyłam z jednym naczyniem żaroodpornym i służyło mi głównie do zapiekanek. Seria wizyt i prezentów "na nowe mieszkanie" wzbogaciła nasz stan posiadania dziesięciokrotnie i wtedy zrozumiałam, jak cudowne jest gotowanie jednogarnkowe, a jeszcze lepiej - jednonaczyniowe. Wrzucam wszystkie składniki, zamykam piekarnik i czekam, aż zrobi się samo. Polecam! Oczywiście w towarzystwie rękawicy i kuchennych łapek do gorących naczyń. 
Wracając do prezentów - kolekcje tematyczne to coś, co warto rozważyć- zarówno, gdy sami się urządzacie, jak i wtedy, gdy chcecie wesprzeć w tej misji znajomych. Dlaczego? Bo łatwiej o spójność, a na półkach nie straszy psychodeliczna kolekcja, w której czerwony kubek z rogami walczy o lepsze z tym słodkim różowym pieskiem z ogonkiem zamiast uchwytu, a zestaw dla dwojga w pawie made in China nie kłóci się z pomarańczowymi "pozdrowieniami z Torunia" z piernikowym stemplem. Jest też aspekt ekonomiczny - nie trzeba kupić wszystkiego na raz, można stopniowo zwiększać stan posiadania- bez misz maszu i przypadkowości, która rzadko sprzyja estetyce. 
Znam wielu gadżeciarzy - przeważnie kręci ich elektronika. Ze mną jest inaczej - dałabym się pokroić za nowe kuchenne "przydasie". Pojemnik do przechowywania ziół to dla mnie prawdziwe novum, ale jestem zachwycona pomysłem. Kolorowe deski czy podkładki przydadzą się nie tylko jako element wystroju wnętrza, ale i ułatwią oznaczenie, którą do jakiego rodzaju produktów powinniśmy używać. Najczęściej żółtych używa się do pieczywa, zielonych do warzyw i owoców, czerwonych do mięsa i niebieskich - do ryb. 
Jako fanka drewnianych mebli wiem, jak ważne jest odpowiednie obchodzenie się z nimi, dlatego często korzystamy ze stołowych podkładek. Chronią nie tylko przed łatwymi do usunięcia zabrudzeniami, ale także przed odparzeniami od gorących naczyń czy  radosną twórczością artystyczną najmłodszych członków rodziny.
A jakie są Wasze typy?

Bez czego nie wyobrażacie sobie kuchni?

Co znalazło się w niej jako pierwsze, a co było zbędnym wydatkiem?



*******
Wnętrzarskie trendy w wyposażeniu kuchni śledziłam dla Was z firmą Salony Agata.
Zdjęcia : materiały własne - Salony Agata.

2 komentarze:

  1. Dawno u Ciebie nie byłam... ;) nadrabiam, nadrabiam ;) dla mnie w kuchni NAJWAŻNIEJSZE są dobre i osyre noże, porządna i duża deska do krojenia i ogólnie pojęte praktyczne naczynia :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się w zupełności - każda z tych rzeczy jest niezwykle niezbędna w kuchni. Wiadomo, że każdy z nas ma inne potrzeby i nie każdy przepada za gotowaniem, jednak dobre noże, deski i garnki to naprawdę mus! Wspaniały post! Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz - każde Wasze słowo jest dla mnie niezwykle ważne. Masz jakieś pytania - zostaw swój email - odpowiem na pewno.