"W tym roku schudnę" vs "W tym roku zadbam o siebie".
Wiedzieliście o tym, że dieta i redukcja masy ciała to najczęściej podejmowane postanowienie noworoczne?
Niestety, część tych postanowień wytrzymuje co najwyżej do końca stycznia.
Wobec tego - czy warto podejmować to najpopularniejsze z postanowień?
Myślę, że nie.
Wielu z nas dieta i odchudzanie automatycznie kojarzą się z wyrzeczeniami, ograniczeniami czy nawet gorzej - z katorgą i męką. Od tego już tylko krok do pejoratywnego ich postrzegania, a to przecież nie służy naszym planom, prawda?
Warto więc nieco odwrócić tok myślenia i skupić nie na diecie, lecz na... sobie.
Właśnie tak - ZADBAJ O SIEBIE!
Jeśli nie jesteś w ciąży, a Twoje BMI niebezpiecznie szybuje w górę, zaś pokonanie dwóch pięter nieuchronnie prowadzi do zadyszki - coś jest nie tak. Pal licho te fałdki czy dziwnie "skurczone" jeansy - to tylko skutek tego, że masz jakiś problem ze zdrowiem, najczęściej dość poważny. Gdybym w swoim czasie mniej skupiała się na walce z kilogramami, a bardziej na ustaleniu przyczyny ich nagłego przybierania - miałabym o wiele większe szanse na szybkie zdiagnozowanie hashimoto.
RUCH + DIETA
W walce o zdrową siebie konieczne jest umiejętne ich połączenie. O ile z przygotowywaniem posiłków nigdy nie miałam problemów - uwielbiam gotować! - ze sportem nie zawsze było mi po drodze.
Och, kiedy byłam młodsza, szczupła i wysportowana, potrafiłam sześć razy w tygodniu meldować się na siłowni - głównie dla zdrowia, ale i perwersyjnej przyjemności podziwiania samej siebie w tych wszystkich lustrach ;)
Dodatkowe kilogramy skutecznie i niestety negatywnie wpłynęły na moją pewność siebie, a później już łatwo było wpaść w błędne koło - nie pójdę na siłownię, bo źle wyglądam => moja kondycja jest coraz gorsza => mam coraz mniej energii na ćwiczenia => kilogramy zaczynają się mnożyć => wyglądam coraz gorzej => nie mam co na siebie włożyć, bo w tym, w co wchodzę, wyglądam tragicznie => nie pójdę na siłownię, bo wstyd mi, jak wyglądam. Wiecie o co chodzi? Ja aż za dobrze...
Kiedy w maju zaczęłam walczyć o swoje zdrowie i kondycję, zbuntowałam się przeciwko bezkształtnym dresom, przede wszystkim ze względy na okropnej jakości tkaniny, z których są wykonane - grube, ciężkie, wręcz toporne. Na początek sięgnęłam do szafy Marcina i zaczęłam wbijać się w jego bluzy - w ten sposób - dosłownie - na własnej skórze przekonałam się, że warto wybierać odzież 4f.
Zaliczyłam po drodze kilka chorobowych kryzysów, gdy musiałam mocno zwolnić tempo, jednak z nowym rokiem wróciłam do ćwiczeń, co - wraz z nieco zmniejszonym już rozmiarem - wygenerowało potrzebę odzieżowych zakupów - na te nie trzeba mnie szczególnie namawiać ;)
Od czego najlepiej zacząć?
Oczywiście od tego, co ciału najbliższe - wygodnej, sportowej bielizny. Mówiąc kolokwialnie - dla kobiety ważne jest, by trzymała wszystko na swoim miejscu, nie uciskała i ładnie modelowała sylwetkę. Estetyka to już oczywista oczywistość.
Tegoroczna zima jest dla nas łaskawa, niemniej podczas porannych czy wieczornych ćwiczeń na powietrzu, warto pamiętać o bieliźnie termicznej - ciepłochronne legginsy i koszulka nieraz ratują- jeśli nie życie, to na pewno szanowne cztery litery.
Wielokrotnie przekonałam się o tym, że w ciągu dnia największą energię mam około godziny po przebudzeniu, kiedy więc tylko mogę, wykorzystuję ten czas na pożywne śniadanie - w chłodne poranki staram się zjadać je na ciepło - jaglanki, owsianki czy ryżowe puddingi to coś, za czym przepadam.
Kiedy natomiast wiem, że rano starczy mi czasu jedynie na pospieszne ogarnięcie siebie i Kornelki, a później szaleńczy bieg do przedszkola (taka rozgrzewka;) i pracy - staram się dzień wcześniej przygotować coś smacznego do zjedzenia w pierwszej chwili oddechu - stare dobre kanapki są tu niezastąpione...
...podobnie zresztą jak własnoręcznie przygotowany lunchbox :)
Pomijając krótką grudniową przerwę, kiełki uprawiam niemal przez cały rok - te z własnej kiełkownicy smakują mi o wiele bardziej i zawsze mam pewność co do ich świeżości - polecam taką domową uprawę, naprawdę warto.
Strata już kilku kilogramów niesamowicie podnosi pewność siebie i sprawia, że odechciewa się dalszego duszenia własnej kobiecości w czterech ścianach i zagrzebywania jej pod workowatymi ubraniami. Tu również w sukurs przychodzi 4F wraz z niezwykle bogatą kolekcją damskich koszulek sportowych:
Powyżej wybrałam moje ulubione fasony - a jakie są Wasze?
Do pań z obrazka wciąż wiele mi brakuje, ale fakt, że nie muszę już wyglądać jak mnich w pokutnej włosienicy - działa na mnie szalenie budująco i mobilizuje do dalszej pracy.
Cierpiąc na chroniczny brak czasu, zwłaszcza obiady staram się przygotowywać tak, by trafiały w gusta całej naszej trójki - raz to sycące zupy, innym razem - lekka kuchnia pełna warzyw i ryb.
Oczywiście do pracy też chodzę z pudełkiem:)
Wracając jednak do budowania motywacji podobny wpływ miewają podwieczorki - zdrowe przyjemności, w których słodycz wcale nie musi oznaczać zawartości cukru.
Na odzieżowy deser zostawiłam Wam sportowe bluzy i kurki. Niezbędne dla zmarzluchów, a przy tym wygodne i ze świetnej jakości materiałów. Większość z nich ma jeszcze jedną cechę, którą niezwykle cenię w każdym typie odzieży - płaskie szwy.
Choć pogoda jest zmienna i dość kapryśna, z powodzeniem uskuteczniam ostatnio długie spacery w marszowym tempie czy krótkie rowerowe wycieczki - momentami czują się, jakby to była już wiosna;)
Tymczasem marka 4F i sklep Presto mają dla Was nie lada niespodziankę - Wielką Zimową Wyprzedaż - wiele produktów przecenione jest nawet o 50 %, więc to świetny moment na uzupełnienie sportowej garderoby.
A jaki Wy macie stosunek do sportu?
Jesteście pasjonatami czy raczej kanapowymi ekspertami?
*******
Za pomoc w realizacji wpisu i udostępnienie zdjęć dziękuję sklepowi sportowemu Presto.
Też się odchudzam i stosuję dietę odchudzającą, ćwiczenia i wspomagam się suplementami odchudzającymi. Naprawdę widzę efekty, kilogramy tracę bardzo szybko.
OdpowiedzUsuń