Jak odnowić drewniane deski kuchenne? DIY
Uwielbiam stare drewno, w którym każda rysa ma do opowiedzenia swoją historię. Jednak jest wyjątek - wręcz nie cierpię poharatanych desek kuchennych. Wiem, śmieszne, wszak tam najłatwiej o ślady po nożu - ot, takie moje dziwactwo. Mam kilka desek, które owszem, są w ciągłym użyciu, ale służą niemal wyłącznie do serwowania - odchorowałam każdy ślad na nich (Beatko, wiesz, o czym mówię?;) Muszę się mocno pilnować, by zbyt często nie ulegać deskowym pokusom, bo niemal codziennie trafiam na jakąś, do której wręcz krzyczy moje wewnętrzne chciejstwo. Ostatnio w kuchni pojawiły się dwie kolejne - tym razem uratowane od spalenia;)
Obie uratował kształt - spodobały mi się i już, więc postanowiłam dać im drugą szansę.
3. PHOENIX ,Westwing
4. LEA,Westwing
5. MINA ,Westwing
6. LIA , Westwing
Na pierwszy ogień poszła większa (mniejsza ma z tyłu... cóż, nazwijmy to - "ludowe" wzory i jeszcze się waham, co z nimi zrobić;).
Mocno sfatygowana, z niewielkim pęknięciem na dole (to akurat przeszkadza mi najmniej).
W ruch poszła szlifierka - zachwyt nad nią z dnia na dzień rośnie, choć niestety to nie jest post sponsorowany;)
Duża powierzchnia szlifowania sprawia, że bardzo szybko widać efekty pracy:
Najgłębsze rysy wymagały mocnego dociśnięcia szlifierki do powierzchni deski, ale szybko się z nimi uporałam:
Do odpylenia użyłam octu - pod ręką miałam jabłkowy, ale rodzaj nie ma tu znaczenia. Po przetarciu nim deski ujawniło się jeszcze kilka śladów, których wcześniej nie zauważyłam, więc mogłam szybko zrobić poprawki.
Później wystarczyło deskę umyć i wysuszyć, a następnie zaolejować:
IMPREGNACJA DESEK DREWNIANYCH
W handlu dostępne są specjalne oleje mineralne dedykowane do impregnacji desek kuchennych i dopuszczone do kontaktu z żywnością. Zamiast nich możemy użyć każdego oleju jadalnego. Rzepakowy czy słonecznikowy nie zmienią koloru drewna, jeśli chcemy go natomiast przyciemnić - użyjmy oleju orzechowego (z orzechów włoskich lub laskowych). Ja używam sezamowego - ładnie, ale niezbyt mocno przyciemnia drewno, poza tym uwielbiam jego zapach. Świetnie sprawdza się też lniany.
Drewniane deski po użyciu myjemy, wycieramy do sucha i pozwalamy całkowicie wyschnąć. Raz w tygodniu powinniśmy je impregnować - drewno ma naturalną zdolność "leczenia" i zasklepiania drobnych rys, a impregnacja usprawnia ten proces. Olej, wnikając w drewno, tworzy też naturalną barierę dla wody.
Ponieważ bakterie mogą wnikać w drewno, dla zachowania bezpieczeństwa myję je wodą z octem (jabłkowym, winnym - ich zapach mnie nie drażni, w przeciwieństwie do spirytusowego) lub przecieram gąbką z samym octem.
I poniżej małe zestawienie "przed" i "po":)
Spora różnica:)
Jeśli sami nie macie podobnych desek domagających się odnowienia, ale ochotę na coś nowego - w kampanii Kuchenny must have wypatrzyłam dziś kilka egzemplarzy, które chętnie widziałabym u siebie- tak, zdecydowanie kusi mnie zwłaszcza ten marmur, ale mam ponad 20 najróżniejszych desek i stąd pewne opory przed kolejnymi zakupami;)
2. LARA ,Westwing3. PHOENIX ,Westwing
4. LEA,Westwing
5. MINA ,Westwing
6. LIA , Westwing
A tu raz jeszcze mój odnowiony staroć:)
Miłego popołudnia:)
Efekt niesamowity. I wystarczyło tylko zeszlifować. Już choruję na taką szlifierkę, miałaby u mnie co robić. Twój post bardzo mnie zachęcił do pracy nad moimi deseczkami. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńszlifierka jest genialna - teraz zaczęłam chorować na taśmową, byłaby jak znalazł do większych prac na powietrzu:)
UsuńDecha jak nówka!!!! Super! Mojej też by się przydał taki lifting,szkoda,że nie mam szlifierki. Może wpadniesz do mnie ze sprzętem ;p
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie, praca z nią to sama przyjemność:)
UsuńSuper efekt. Wygląda dosłownie jak nowa!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam:)
do nowej troszkę jej brakuje, ale jeszcze długo posłuży:)
UsuńExtra pomysł - pokazałam już mojemu ukochanemu żeby wiedział co zrobić :)
OdpowiedzUsuńdla mnie to przede wszystkim dobra wprawka przed planowanym wielkim szlifowaniem - mam kilka mebelków na celowniku;)
Usuńpodziwiam, szkoda że nie mam takie sprzetu;)
OdpowiedzUsuńmyślę, że każda szlifierka sobie poradzi, a w ostateczności papier ścierny na klocek i do dzieła;)
UsuńPrzeczytawszy tytuł postu, najpierw pomyślałam – po co odnawiać, zdecydowanie lepiej kupić nową : ) Ale 20 sztuk to chyba faktycznie najlepszy powód do tego, by poddać deski odświeżającej metamorfozie. Co do niechęci do zadrapań po nożu, to jak najbardziej słuszny odruch, bo właśnie w takich zakamarkach bytuje najwięcej bakterii. A zestawienie before&after naprawdę robi wrażenie, deska wygląda jak nuwencja. No i przyłączam się do zachwytów nad szlifierką, sama uwielbiam takie zabawki : )
OdpowiedzUsuńWszystkie na szczęście nie wymagają szlifowania;) Ale tak naprawdę chodzi o to, żeby jednak włożyć odrobinę wysiłku, a nie od razu wyrzucać - bo to wyrzucanie to jak znamię naszych czasów, przeraża mnie jak łatwo jedną rzecz zastąpić drugą. Nie jestem ekomaniaczką, ale nie lubię marnotrawstwa :)
UsuńWyglądają lepiej niż nowe :)
OdpowiedzUsuńLepiej, bo to porządna deska była, sprzed lat, gdy jeszcze przedmioty robiło się "na lata":)
UsuńI myślę, że jeszcze długo posłuży:)
Super, super, super. Gdybym tylko miała taki sprzęt :)
OdpowiedzUsuńdoskonały efekt!
OdpowiedzUsuńPrzypomniałaś mi moje początki ze szlifierką sprzed 10 lat. Też wtedy tylko kombinowałam, co by tu jeszcze przeszlifować. Deski do krojenia zostały pierwszymi ofiarami mojego ówczesnego szlifierskiego szału. :)
OdpowiedzUsuńsuper
OdpowiedzUsuńTe blog przyda się nie jednej pani domu :)
OdpowiedzUsuń