Pomysły na śliwki...
Wpadłam niczym śliwka w kompot w szaleństwo... śliwkowego urodzaju;)
Gałęzie uginają się od dojrzałych owoców, a to dopiero najwcześniejsze odmiany...
Oj, będzie się działo;)
Swoją drogą ostatnio mam wrażenie, że z kuchni niemal nie wychodzę;)
Ponieważ niespodziewanie pojawił się deficyt słoiczków i czekam na nowe- najpierw zabrałam się za suszenie.
Nie bardzo wierzę we własną zdolność pilnowania ich w piekarniku, więc pierwsze 4 kilogramy wylądowały w suszarce.
Ta odmiana to węgierka łowicka- smaczna, choć nie tak bardzo jak moja ulubiona "węgierka zwykła", ale na nią jeszcze trzeba poczekać.
Niemniej jednak znakomicie sprawdza się w powidłach i dobrze się ją suszy- będzie idealna zarówno oblana czekoladą na deser, jak i na brzuszkowe problemy Kornelki.
Pestek oczywiście nie wyrzucam- wygotowane w wodzie z sodą posłużą do produkcji wianków:)
Macie swoje ulubione przepisy na śliwki?
W tym roku kuszą mnie powidła z czekoladą, łagodna, choć mocna śliwówka i śliwki w winie- to z przetworów.
Oprócz tego zjadłabym tart, ale przeraża mnie nieco ilość kalorii;)
Więc zapewne jutro skończy się na eksperymentowaniu z "odchudzeniem" pompadurek;)
Od trzech dni podczas drzemki Kornelii zostawiam ją z tatą, biorę Balzaka i biegamy.
Braki w kondycji szybko dały o sobie znać, ale chyba się nie poddam- w jakiś masochistyczny sposób podoba mi się to;)
Wracamy zmęczeni, Balzak pada bezpośrednio obok miski z wodą, a ja zaciskam zęby, rozmasowuję obolałą stopę i w wielkim monologu przekonuję samą siebie, że warto;)
Dziś było nam po drodze obok bazarku, więc kupiłam gladiole- cenię je za strzelistość i swoistą grację:)
Odbijając się w lustrze- wyglądają nader elegancko:)
Coraz bliższa jesień zaczyna zostawiać coraz więcej śladów na moim balkonie, chociażby fasola zaczyna podsychać.
Ale jeszcze jest zielono,jeszcze mogę siedzieć tu z szydełkiem;)
Wczoraj najpierw tylko sobie usiadłam...
A potem złapałam aparat;)
Ale nie będę Was znów katować tym samym- wszak balkon przejawia się u mnie cyklicznie;)
Dziś jakaś bardziej zmęczona jestem, może to przez skaczące ciśnienie.
Dlatego mówię Wam już dobranoc:)
w tamtym roku robiłam nutellę ze śliwek- pycha!
OdpowiedzUsuńja zamierzam robić w środę, powinnam już mieć słoiki:)
UsuńBalkon jest cudowny. Ciekawi mnie jakie wianki z pestek? Bieganie to świetny sport, ja najbardziej lubię zimą :) a śliwek masz mnóstwo!
OdpowiedzUsuńja jakoś nigdy za bieganiem nie przepadałam, wolałam siłownię. Ale na siłownię psa nie zabiorę, a oboje musimy dożyć do wymarzonej linii;)
UsuńA wianek z pestek pokażę niebawem;)
Ja robiłam powiodła śliwkowe z czekoladą i chutney ze śliwek. Jeden słoik chutneya już nawet pochłonęliśmy z burgerami:) śliwki też muszę ususzyć - takie oczywiste, a ja o tym nie pomyślałam, ale wianek z pestek? Zdradź proszę co i jak:)
OdpowiedzUsuńnic nie zdradzę- pokażę;)
Usuńu nas suszone śliwki są koniecznością- Kornelka co prawda nigdy wzdęć czy kolek nie miała, ale kupka jest co 4-5 dni i zawsze bolesna- po sliwkach jej lżej;)
O tak, śliwki uwielbiam pod każdą postacią! A najbardziej na drożdżowym cieście albo w crumble... A przetworzone koniecznie w powidła, które właśnie smażę trzeci dzień :))
OdpowiedzUsuńSuper migawki domowe! :)
O! Lecę zamieszać powidła! ;)
miałam w planach dzis piec, ale wena odeszła;)
Usuńoh jak lubie sliweczki :) narobiłaś mi smaczku :)
OdpowiedzUsuńteż lubię- tylko muszą być słodziutkie:)
UsuńDziewczyno,mówisz,że jesteś zmęczona.Ciekawe dlaczego-ciągle coś pichcisz, zajmujesz się dzieckiem i jeszcze biegasz! Kiedy ty to wszystko robisz?! :) Oczywiście biegi na pewno są dobrym pomysłem,jakakolwiek aktywność fizyczna poprawia nam i kondycję i samopoczucie :) Życzę wytrwałości ;p
OdpowiedzUsuńjeszcze okazjonalnie pracuję, szydełkuję i "tworzę rzeczy różne", ale kiedyś, zanim pojawiła się Kornelka, robiłam znacznie więcej- cóż, chyba się starzeję;)
UsuńMoja Mamcia robi śliwkową nutellę - pycha:)
OdpowiedzUsuńPięknie na tym Twoim balkonie!
Ps. Ja mam akurat białe gladiole:)
moje pięknie się rozwijają, niektóre są cieniowane- uwielbiam takie:)
UsuńEch narobilas mi smaka na sliwki :))) Trzymam kciuki za Twoje bieganie ,to same plusy dla Ciebie samej ,Twojego samopoczucia :) Balkon Piekny i Pieknosci szydelkowe sie u Ciebie tworza :) Pozdrawiam Cie Serdecznie Pracusiu :)))
OdpowiedzUsuńszydełkowo od dawien dawna mam w planach pled- ale opornie mi to idzie;)
Usuńu mnie obrodziło tylko jedno drzewo - niestety - ale i z tego placek był ;) stety :)
OdpowiedzUsuńa mieczyki cuuudowne:)
Ewelinko, nie wiem, jak u Was, ale u nas śliwki są wyjątkowo w tym roku tanie- 1,5zł, w porywach 2,5zł, więc nawet kupić warto, gdy swoje nie obrodziły:)
Usuńz pestkami mnie zainspirowałaś...no przecież!! wianki!! :)
OdpowiedzUsuńmasz jakiś sprawdzony przepis na śliwkówkę?
zdjęcia super...a balkonowe migawki Twoje bardzo lubię! :)
więc jeśli tak ma wyglądać zamęczanie to ja chętnie ;)
pozdrawiam!
mam, Justynko, i to taką dość szybką, tylko teraz przepiśnika nie mogę znaleźć, a zastrzel mnie, ale proporcje mi z głowy wyleciały- poszukam
UsuńMy co roku smażymy śliwki na powidła i też suszymy! Uwielbiam suszone śliwki własnej roboty!
OdpowiedzUsuńPiękne gradiole i Twój balkon kochana-PRZECUDNY!
Radosnego i słonecznego weekendu, buziaki
mnie do samodzielnego suszenia przekonuje jedno- wiem, co suszę i nie obawiam się extra robaczkowej dawki protein;)
UsuńZawsze robię tradycyjne powidła śliwkowe i każdego roku muszę je robić dwa razy :) są pyszne http://iamhungryforideas.blogspot.com/2013/09/powida-sliwkowe.html
OdpowiedzUsuństanowczo jestem na tak- smażenie bez mieszania to jest "to";)
UsuńUwielbiam sliwki, właśnie wczoraj moja mam obsypała nas nimi - dosłownie. Mam ich masę:) W powidłach nie jest dobra, czekam aż dostanę od mojej mamy...ale kompociki zrobię...dzisiaj...może i placuszek upiekę...i zasiadę sobie na balkonie , co prawda nie tak ślicznym jak Twój Ilonko, ale jak się nie ma co się chce, to się chwali co się ma - prawda?
OdpowiedzUsuńJak Twoja noga? Lepiej?
Miłego weekendu życze!!!
e, tam, Twój balkon też jest piękny, po prostu tak jak i mnie ogranicza Cię ten wydłużony wąski kształt- chętnie oddałabym sporo z długości, żeby szedł w kwadrat:)
UsuńA noga- cóż, lepiej w sensie, że mogę chodzić, nawet pobiegać się da, ale boli dalej, najgorzej wieczorem. Ale co to dla mnie?;)
U mnie śliwkowe szaleństwo widać na razie na drożdżowych i kruchych ciastach, powideł kilka słoiczków już w spiżarni. Zaciekawiłaś mnie śliwkami w winie - poproszę przepis:) Balkon w przepięknych różanych klimatach a mieczyki rzeczywiście czarują elegancją !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko:)
Brydziu, to kolejny przepis, który czeka na odnalezienie- lada dzień będzie z nimi zbiorczy post śliwkowo-przepisowy:)
UsuńHa:) Powidła śliwkowe to JEST TO:) Czekam na prawdziwe węgierki:) Twój balkon jest magiczny - jeszcze tyle w nim lata:) A bieganie.. Hmmm.. Dzieci wynalazły mi nawet plan treningowy "dla urzędników", ale jakoś tak odkładam z dnia na dzień...:)))) Ale jak Ty dajesz radę z bolącą nogą.. Oj, to trzeba jednak popracować nad motywacją.. A mieczyki szalenie eleganckie! Pozdrowienia serdeczne!
OdpowiedzUsuńAniu, przyznam się- kiedy naprawdę boli tak, że zastanawiam się, czy mam ochotę na cokolwiek, łykam ketonal, smaruję się naproksenem, zakładam opaskę na nogę i ruszam- wiadomo, nie biegnę przez cały czas, to raczej przeplatanka biegu z szybkim marszem, ale się staram. Bo najbardziej mojej nodze dokucza waga, więc tylko tak możemy sobie pomóc;)
UsuńCo za cudny zakątek! Sielsko, przytulnie...A ten fotel baaaardzo mi bliski.
OdpowiedzUsuńZe śliwek to ja knedle robię namiętnie, a jeszcze bardziej namiętnie jem...Niestety.:)
mnie przed jedzeniem knedli ratuje własne lenistwo- jadłabym tylko ja, więc stwierdzam, że dla jednej osoby robic nie warto;)
Usuńbardzo mi się Twój balkon podoba, pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuń