Zdrowo jem:)

Zdrowo jem:)

Rozkochana w tradycyjnej kuchni, przez długi czas sama dla siebie stanowiłam największą barierę w zmianie sposobu żywienia. Zresztą mam wrażenie, że w czasach mojego dzieciństwa większość inaczej rozumiała pojęcie zdrowego odżywiania. Miało być smacznie- i treściwie. Warzywa na pierwszy plan wychodziły głowinie w tradycyjnej ziemniaczanej sałatce- choć i tak otulone tłuszczową kołderką majonezu (nie myślcie, że nie lubię;) Moja kochana Babunia, choć w ostatnich latach i po warzywa z patelni sięga- większość gotuje do konsystencji papki, no bo jak to- jeść surowiznę? Kwestia przyzwyczajenia i tradycji. W epoce własnej nastoletniej z apogeum na przełomie tysiącleci, skłaniałam się ku opcjom radykalnym- że niby na marchewce, sałacie i wodzie nie schudnę? Więc zabawiałam się w królika przez tydzień, w porywach dwa, po których upływie wynagradzałam skatowanemu żołądkowi nieprzyjemności sowitą porcją Nussbeissera i toczyłam się wraz z błędnym kołem chorych przyzwyczajeń. O nich był już niejeden post, kto chętny i nieznudzony odsyłam tu - klik.

Dziś, na okoliczność majowego weekendu- u nas wyznaczającego początek piknikowania- garść prostych przepisów - bo choć gotowanie kocham, cenię też swój czas:)

Kto z nas nie kocha truskawek?

Owszem, do tych czerwcowych im jeszcze daleko, ale jemy także oczami, więc warto się o nie pokusić. Chwilowo nie mam potrzeby doprawiania ich czymkolwiek, ale gdy trafią się niezbyt słodkie egzemplarze polecam miodowy sos do owoców:

3 łyżki płynnego, delikatnego w smaku miodu (akacjowy, lipowy- zajrzyjcie np. tu - KLIK)
1-2 łyżki soku z cytryny lub pomarańczy
skórka otarta z połówki małej cytryny
kilka młodych listków mięty

Wszystko wrzucamy do blendera i miksujemy na gładki sos:)
Wyciągnęłam jakiś czas temu ten cudny durszlak z otchłani babcinego pawlacza i nie mogę się nim nacieszyć:)

Wiecie, że nie mam wegańskich zapędów, ale lubię czasem zjeść wyłącznie roślinnie. Wyciągnęłam  ostatni słoiczek jesiennego bobu w lekkiej solnej zalewie, obrałam, zmiksowałam z bardzo dojrzałym awokado skropionym sokiem z cytryny, garścią ziół i czerwoną papryką- wyszła ni to pasta, ni to wariacja na temat guacamole- smaczna, pożywna, idealna na kanapki.
Guacamole z bobem:

ok. 200 g ugotowanego (może być konserwowy) i obranego bobu (próbowałam też z fasolą, ciecierzycą i soją- też dobre:)
mała czerwona papryka- pokrojona w kostkę
po gałązce bazylii, natki, oregano, tymianku i rozmarynu
średnie, dojrzałe awokado
sok z grubego plastra cytryny do skropienia awokado
sól, pieprz do smaku
Wszystkie składniki wrzucamy do malaksera/blendera, miksujemy do uzyskania pożądanej konsystencji (wolimy większe kawałki).

W dziedzinie sałatek też wolę prościej niż trudniej;)
Garść uprażonych na suchej patelni ze szczyptą soli  pestek dyni i słonecznika mieszam z sałatą lub ich mieszanką, pomidorami i tym, co akurat w lodówce- najczęściej kiszonym ogórkiem i papryką - i to wystarczy:)

Podobnym daniem z gatunku błyskawicznych jest wariacja na temat spaghetti aglio e olio- Pan Mąż dostaje w asyście gotowanego fileta, ja obficie posypuję natką, często też słonecznikiem.

Drugie śniadanie najczęściej wypijam;)

Koktajl bananowo-pomarańczowy
duży dojrzały banan
sok z dużej pomarańczy
100-150ml chudego mleka lub roślinnego migdałowego
pół łyżeczki cynamony
pół dojrzałego awokado

Blendujemy, cieszymy się smakiem, pijemy do dna;)

Na detoksie- koktajl w kolorze green;)
garść posiekanych ziół- natka, bazylia, rozmaryn, oregano
dojrzałe awokado
garść liści szpinaku
100 ml wody źródlanej
ewentualnie można dodać małego dojrzałego banana

Na zdrowie!


A na deser- mielony twarożek 0% wymieszany z jogurtem bałkańskim i posypany gorzką (min. 60 % kakao) czekoladą - nie samym szpinakiem człowiek wszak żyje;)

W wersji mniej grzesznej- mus z truskawek, awokado i banana:)
Można go mrozić w foremkach do lodów - i objadać się niemal do woli;)

I jeszcze kilka pomysłów mam przygotowanych, ale o nich następnym razem:)

Dobranoc i wspaniałego weekendu:)

Wiosenny konkurs z Tercją:)

Wiosenny konkurs z Tercją:)

Dzień dobry:)

Wraz z wiosną- jak zawsze i formą- w tym roku- kumuluje się we mnie chęć do działania. Nie zawsze łatwo o realizację, bo czas wciąż gna oszalały, pracy wciąż jakby więcej i więcej, ale to przecież nie nowość;) Dziś mam dla Was małą niespodziankę z tkaninami i... krochmalem w roli głównej. Zainteresowani?;)

Len zwyczajny to dość niepozorna roślina o niewielkich błękitnych kwiatkach - ale znana jest człowiekowi od tysiącleci i jej popularność nie słabnie. W przemyśle wykorzystuje się wszystkie jej części z korzeniami włącznie- bo jest nie tylko rośliną włókienniczą i spożywczą- stosuje się ją także w przemyśle kosmetycznym, do produkcji pasz, sznurów, worków, płyt paździerzowych, pokostu, a nawet farb, lakierów czy cerat. Nas jednak najbardziej interesuje len jako tkanina:)


Nie jestem ekspertem i nie zamierzam na niego pozować- jeśli interesuje Was tradycyjna uprawa i obróbka lnu, odsyłam Was tu - KLIK. Od kilku lat obserwuję prawdziwy renesans lnianych tkanin- królują w naszych letnich szafach, utulają do snu w delikatnej pościeli, zdobią okna i kanapy, towarzyszą nam w kuchni i przy nakrywaniu stołu. Sama uwielbiam len za naturalność i cudowną lekkość noszenia, choć wiem, że ma i swoich przeciwników- bo przecież się gniecie, bo ciężko go wyprasować... O ile z pierwszym się zgodzę - choć widzę w tym część jego uroku, z drugim już niekoniecznie, ale o tym za chwilę.

Od pewnego czasu współpracuję z firmą Tercja, która ma w swojej ofercie wiele prawdziwych lnianych perełek- dzięki jej właścicielce, Alicji, mam niepowtarzalną okazję używania tych pięknych tkanin w formie najróżniejszych obrusów i serwet:)



Ponieważ wierzę, że podzielacie moją miłość do lnu i nie zrażają Was "te straszne zagniotki", razem z Alicją i Tercją oraz firmą Gold Drop przygotowałyśmy dla Was konkurs:)
Sponsorami konkursu są sklep e-obrus.pl oraz firma Gold Drop.

Nagrody to 40 butelek krochmalu Ługa Flower Fantasy, do których za 1 grosz możecie wybrać bawełnianą serwetę (1 szt.) w sklepie e-obrus.pl w jednym z czterech poniższych kolorów - bo Ługa czyni przyjemną pracę nie tylko z lnem, ale też każdą inną tkaniną- usztywnia tkaninę, co oczywiste, ale również ją konserwuje - materiał nie wchłania wilgoci, ani kurzu, a zabrudzenia łatwiej usuwać. Biel pozostaje bielą, a kolory są intensywne i żywe.




Warunkiem udziału w konkursie jest pozostawienie pod niniejszym postem komentarza wyrażającego chęć testowania wymienionych wyżej produktów oraz zamieszczenie na swoim blogu i/lub profilu fb banera informacyjnego. Osoby nieblogujące także bawią się z nami - wystarczy podanie adresu email. Konkurs prowadzony jest równolegle na blogu Alicja K. w krainie...

Będzie nam bardzo miło, jeśli polubicie facebookowe profile sklepu Tercja i Przeplatane kolorami.

Zgłoszenia przyjmujemy od dziś do 15 maja 2015r. - lub dłużej, gdyby chętnych nie było zbyt wielu;)

Nagrody w postaci krochmalu Ługa i kodów rabatowych uprawniających do zakupu serwety za 1 grosz w sklepie Tercja (koszt wysyłki pokrywa Organizator konkursu) zostaną rozlosowane dnia 16 maja.

Bawicie się z nami? :)

Poniżej jeszcze kilka lnianych inspiracji:)








Miłego dnia:)


Deszcz tęczy niezbędny...

Deszcz tęczy niezbędny...

Witajcie kochani:)

O palcu dziś krótko, bo blog nie jest kroniką z nim problemów- była powtórka z rozrywki, ma być w końcu lepiej, jak będzie- zobaczymy. Zawzięłam się i już- wracam do blogowania:) Pogoda rozpieszcza nas prawdziwie letnimi temperaturami, nawet letnia burza przed chwilą się przetoczyła- serwując na do widzenia przepiękną- podwójną- tęczę:)





Co robiłam, gdy mnie nie było?

Poza łykaniem ketonalu czas umilały mi spacery - uwielbiam ten czas pełen soczystej zieleni- jeszcze miesiąc i nam spowszednieje, więc cieszę się jej bujną świeżością:)





Pozbywszy się 20 kilogramów mogę chodzić dalej i dłużej, powoli próbuję też biegać - wcześniej czułam się, jakbym mordowała własne stawy;) Wiele pięknych ścieżek przede mną:)

W życie staram się wcielać coś, co roboczo nazwałam ideą pięknego jedzenia - przygotowuję i jem powoli, komponuję pięknie i zdrowo, każdy posiłek traktuję jako krok ku nowej mnie:)













I wiecie co?

Działa:)

Czasem nawet na pyszną słodkość się skuszę- oczywiście w wersji light:)

Kochani- dziś zostawiam Was z obrazami- z pisaniem muszę się na nowo rozkręcić:)

Kusi mnie, by zarzucić Was przepisami, jutro zaczynam dłuuuugo odwlekany remont u Kornelki, mam konkurs w zanadrzu...

Dziękuję, że mimo chwilowego spadku aktywności, wciąż mnie odwiedzacie:)
To dla mnie bezcenne:)

Dobranoc:)