Świąteczne dekoracje, które przygotujesz z wyprzedzeniem.

Świąteczne dekoracje, które przygotujesz z wyprzedzeniem.

Wiem, wiem, to koniec października, więc część z Was być może się zdziwi, dlaczego już teraz zaczynam przygotowania do świąt. Nie pomyliłam miesięcy i z premedytacją nie tylko sama już teraz startuję ze świąteczną tematyką, ale i Was do tego zachęcam;)

Część z Was spyta na pewno - ale jak to? Zwariowała?

Skądże!

Kilka lat temu uzmysłowiłam sobie, że Święta - oprócz choinki, pierniczków, prezentów i rodzinnego bycia ze sobą - kojarzą mi się także ze... zmęczeniem. A że właśnie urodziłam Kornelkę - kolejną myślą było, że nie chcę, by naszej córeczce ten niezwykle ważny dla nas czas kojarzył się ze sfrustrowaną i zasypiającą przy wigilijnym stole mamą. 

Podzieliłam się tym spostrzeżeniem z Babcią i Mamą - na początku reakcja było "Ale przecież zawsze tak było, nie da się inaczej, taka rola kobiety". Cóż, nie dla mnie, w czym olbrzymia zasługa Męża;) Powoli udało mi się je przekonać, że szykowanie powtarzających się zestawów dań w trzech domach jest niepotrzebne, zwłaszcza że i tak spędzimy ten czas razem. 

W efekcie podzieliłyśmy się obowiązkami - Babcia, której dom - ze względu na coraz mniejszą mobilność Dziadka - w Wigilię i Boże Narodzenie gości nas wszystkich, przygotowuje dania na gorąco, Mama - te na zimno, a ja dostarczam kilka blach słodkości, wielkie puszki z piernikami i ciastkami-orzeszkami oraz pierogi i uszka, w których lepieniu osiągnęłam mistrzostwo. 

Do mnie też należy wyszukanie najpiękniejszych choinek i zrobienie dekoracji - tego zadania NIGDY nie dam sobie odebrać - za bardzo to lubię ;)

Zadania mocno rozkładam w czasie, stąd ten październikowy start. Główne dlatego, że okres jesienno-zimowy lubi zaskakiwać chorobowo i nagle, tuż przed Wigilią, może zabraknąć i sił, i czasu. 

Nie znoszę też sklepowych tłumów i walki o ostatnie pudełko największych czerwonych bombek. Choć wiem, że część z Was oburza się widząc półki wypełnione świątecznymi dekoracjami już kilka tygodni przed "godziną zero" i pierwszą gwiazdką - mnie to cieszy. 

Mam czas - do namysłu, planowania, tworzenia spójnej wizji świątecznych aranżacji.

Mam wybór - nie muszę zadowalać się reniferem z utrąconym uchem, pomarańczowymi bombkami - bo inne dawno już wykupione czy wmawiać sobie, że wcale nie marzyłam o uroczych lampkach gwiazdkach - i zamiast nich kupić kolejny zielonkawo żółty zestaw made in China za 9,99.

I wreszcie najważniejsze - już w przeddzień Wigilii mam ten komfort, że mogę sobie powiedzieć - wszystko gotowe, czas przygotować SIEBIE ;)

Dlatego uprzejmie proszę nie gorszyć się moimi świątecznymi inspiracjami, których w tym roku przygotowałam dla Was mnóstwo - to kolejny ważny dla mnie aspekt - jeśli wszystko nie będzie gotowe wcześniej - kiedy zdołam Wam to pokazać? 24 grudnia będzie już "nieco" zbyt późno na adwentowy świecznik czy kalendarz, a i prezenty wypada spakować wcześniej;)

Dekoracje są dla mnie bardzo ważne - ważniejsze nawet od prezentów, bo właśnie one tworzą ten magiczny klimat radosnego oczekiwania - i bezkarnie możemy się nimi cieszyć przez cały grudzień.

Choć najbardziej ciągnie mnie do tych naturalnych, stworzonych z gałązek świerku czy sosny - często przygotowuję też te z gatunku "nieśmiertelnych" - zwłaszcza, że współczesne dekoracje do złudzenia przypominają żywe. Żeby to udowodnić, mam dla Was świetną instrukcję wideo, a w niej krok po kroku zobaczycie, jak zrobić piękny, bożonarodzeniowy wianek (KLIK) - idealny nie tylko na drzwi czy okno, ale także do zawieszenia na ścianie czy kominku:) 

Koniecznie powiedzcie, jak podoba się Wam ten pomysł:)

Tymczasem idę szukać jemioły - nowe pomysły już czekają na realizację - i do zobaczenia już za tydzień w kolejnym wpisie z inspiracjami :)

Miesiące pełne niespodzianek.

Miesiące pełne niespodzianek.

Wrzesień oznacza dla mnie rokrocznie początek prezentowego szaleństwa, które potrwa aż do lutego - pomijając majowego brata - wszyscy moi bliscy - i ja sama także - świętują w ciągu niespełna 5 miesięcy.  Wybieranie, przygotowywanie prezentów hand made, pakowanie i wysyłanie paczek, otwieranie własnych - to na długie tygodnie będzie teraz naszą codziennością. Urodziny, imieniny, ważne rocznice i święta - dla jednych - być może - nieszczególnie istotne, dla nas mają ogromne znaczenie. Pamiętając o sobie nawzajem, wzmacniamy więzi.

Brzmi wzniośle?

Nieco nudno?

 Być może, ale czasem w tym, co najważniejsze, ciężko uniknąć patosu. 

Zresztą - czy to coś złego?

Nie sądzę;)

Przez ostatnie lata do perfekcji opanowałam sztukę mądrego wybierania prezentów. W centrum jest zawsze ich adresat, jego potrzeby, gust, czasem skrywane marzenia. Często - skrajnie odmienne od moich własnych. Przykład? Moja własna mama uwielbia soczysty oranż na ścianie, suto marszczone firany, lakierowane torebki i kosmetyki z perłowym połyskiem. Nie moja bajka? Mało powiedziane;) A jednak tym właśnie lubi być obdarowywana. Podobnie uwielbiającej róż Kornelce nie podaruję lalki w szarej sukience czy książki z czarno-białymi obrazkami. Wybieram więc każdy prezent z namysłem, pakuję najpiękniej, jak potrafię i cieszę w duchu na myśl o niespodziance, jaką sprawię. Chcę, by moja paczka budziła emocje - najlepiej radość czy wzruszenie.

Wysyłanie tych wszystkich paczek to duże wyzwanie. Pracując w dziwnych i właściwie zawsze nienormowanych godzinach - nie potrafiłam umówić się na odbiór na tę konkretną. W tym roku odkryłam opcję nie dość, że prostszą, to w dodatku ze znacznie bardziej atrakcyjną ceną - bo gdy paczek wysyłasz nieraz kilka w tygodniu - nie oszukujmy się - szybko zaczynasz rozglądać się za korzystną ceną. W sukurs przyszedł mi nikt inny jak Ruch - ten sam, który od niemal stu lat dostarcza prasę do kiosków i sklepów w całej Polsce. 

Zastanawiacie się - jak to działa?

Bardzo prosto - dzięki usłudze PACZKA W RUCHU.



Na stronie wybieramy opcję "nadaj paczkę", a po wpisaniu wszystkich danych teleadresowych, system wygeneruje kod nadania lub etykietę adresową, który razem z paczką wystarczy zanieść do najbliższego kiosku lub saloniku Ruch. Przesyłka trafi do wybranego punktu wraz z dostawą prasy, a Odbiorca otrzyma powiadomienie SMS o możliwości odbioru - a ten możliwy jest także w Punktach Partnerskich, czyli łącznie w 4000 placówek w całej Polsce. 


W ten właśnie sposób, wymarzona przez moją ulubioną kuzynkę komino-czapka, pracowicie wypleciona przy pomocy Kornelki, już jutro trafi do wielkiego zmarzlucha:)

Gdybyście sami poczuli się zainspirowani do obdarowania kogoś dla Was ważnego paczką z podobną niespodzianką - służę przejrzystą instrukcją (komin znajdziecie na samym końcu artykułu).








**************
Post powstał we współpracy z marką Ruch S.A.


Kolory w mieszkaniu - odmień wnętrze dodatkami. Jesienny lampion DIY.

Kolory w mieszkaniu - odmień wnętrze dodatkami. Jesienny lampion DIY.

Jesień - żadna pora roku nie kojarzy mi się z kolorami tak bardzo jak ona. Może dlatego, że właśnie ją lubię najbardziej? Szerokie spectrum - od gasnącej zieleni, przez wachlarz żółci, złota i czerwieni, aż po głębię czekoladowego brązu w parującej filiżance w zimne, listopadowe wieczory - tym dla mnie jest jesień. 

Wnętrzarsko nie jestem typem rewolucjonistki. Zresztą w każdej dziedzinie stawiam raczej na ewolucję. Nie mam potrzeby wyburzania ścian co sezon tudzież wymiany mebli rokrocznie na wiosnę - wybierając zawsze jakość i trwałość - potrafię cieszyć się tymi wyborami przez lata. Przy tym nie lubię stagnacji i nudy, dlatego chętnie bawię się dodatkami - te pozornie niewielkie zmiany potrafią nadać naszym czterem kątom zupełnie nowy wygląd. 

Jak takie zmiany wprowadzać?

Czy istnieje uniwersalna recepta na pełne kolorów jesienne wnętrze?

A może to już pora jechać po farbę w soczystym odcieniu oranżu z małym dodatkiem krwistej czerwieni, bo inaczej - o, zgrozo!, już zawsze będziecie démodé?

Dziś postaram się odpowiedzieć na te i więcej pytań - głosem nie architekta czy dekoratora wnętrz, ale swoim własnym - kobiety, która uwielbia żyć według własnych zasad i w swoim domu czuć się przede wszystkim komfortowo (mam nadzieję, że nie kopiąc przy tym grobu estetyce;).

Odwiedzając przyjaciół mam często wrażenie, że nieprędko uwolnimy się od kilkuletniego już dyktatu czerni, szarości i bieli, który ma niezłą konkurencję jedynie w bezpiecznych beżykach. Polacy często boją się koloru i świadomie używam tu liczby pojedynczej - a on przecież nie gryzie! Poniżej świetny przykład - spójrzcie na to wnętrze i zamieńcie w myślach piękny musztardowy odcień kanapy na szarość czy nawet antracyt, względnie kolor piasku czy choćby błotnistej kałuży. Pasuje? Niby tak, ale... Zostaniemy z pomieszczeniem, w którym wszytko się zlewa i nawet najpiękniejszy zamiokulkas czy jukka sytuacji nie uratują. Dlatego...
Przede wszystkim - KOLOR!

Jeśli najbezpieczniej czujemy się w klasycznym i bardzo stonowanym wnętrzu - nie rezygnujmy z niego, ale i spróbujmy je ożywić. Narożnik, sofa czy fotel nie muszą być nudne, a jeśli dodamy do niego kilka poduszek i miękki, futerkowy koc - stworzymy idealne miejsce do wieczornego relaksu z książką czy filmem. 

Poniżej mam dla Was jeszcze lepszy przykład pokazujący siłę koloru - bezdyskusyjna monochromatyczność i nagle BUM - jedna musztardowa poduszka przyciąga wzrok i robi świetne wrażenie.

Może być gładka lub - jak u nas - w warkocze. Bez względu na fakturę, spełni swoje zadanie i będzie przyciągać uwagę.

Po drugie - WYGODA.

Wracamy z pracy - zmęczeni, zmarznięci, często przemoczeni do suchej nitki. Wszystko o czym marzymy to gorąca kąpiel. Przyjemnie odświeżeni chcemy odpocząć - pozwólmy sobie na to - obłożeni poduszkami i okryci ciepłą, przyjemną w dotyku narzutą na pewno nabierzemy sił do nowych wyzwań nazajutrz...
...więc nie zapomnijmy też o drobnych przyjemnościach.

Pozwólcie, że jeszcze na moment wrócę do koloru i wygody - dla mnie ich kwintesencja to czesankowy pled - dziwi Was kolor? ;)
Ten odcień pięknie komponuje się nie tylko z drewnem, ale i głęboką zielenią - może więc pokusicie się o taką kolorystykę?

Wraz z falą pierwszych październikowych chłodów często zaczynamy narzekać na zmęczenie, ospałość, spadek sił - konieczna jest więc ich regeneracja. Jeśli zaś mówimy o odpoczynku w odpowiednich warunkach, koniecznie musimy skupić się na sypialni. Czy jesień powinna wkraczać do niej pod sztandarem intensywnie czerwonych czy równie energetycznych dodatków? Niekoniecznie. Mocny kolor- tak, choćby dla ożywienia kojarzących się z jesiennymi mgłami szarości, ale i trochę na przekór, wszak wiele osób nie podziela moich jesiennych fascynacji i najchętniej zasnęłoby pod koniec marca i obudziło się w kwietniu. Tym, czym najłatwiej żonglować tworząc coraz to nowe aranżacje, jest pościel - miękka i przyjemna w dotyku zapewni nam przyjemny i zdrowy sen.
Jeśli kolorowe żurawie czy inny przyciągający uwagę motyw uznacie za zbyt rozpraszający, natomiast za typową jesienna paletą barw nie przepadacie, a mimo to chcecie w jakiś sposób złożyć ukłon w stronę pory roku, skupcie się na innych zmysłach - przede wszystkim dotyku - niech dodatki cechuje miękkość, gładkość czy rozgrzewające właściwości - stonowana pościel w drobny wzór świetnie skomponuje się np. z aksamitnymi w dotyku kocami.
U nas także pojawiają się dodatki w szarościach, ale równoważę je przede wszystkim paletą różów i fioletów. Otulający ciepłem pled czy szydełkowe kule nie wymagają wielkich nakładów finansowych, a mimo to pozytywnie zmieniają wnętrze.
Czasem wystarczy - stworzona z przyciasnego swetra - poduszka w warkocze:)
Kropla koloru może przybrać jeszcze mniejszą formę - chociażby doniczki z małym wrzosem. Te kojarzące się z leśnymi wędrówkami po jesiennym lesie roślinki dość dobrze znoszą domowe warunki, trzeba tylko pamiętać o stale wilgotnym podłożu i niezbyt wysokich temperaturach w pomieszczeniu.

Wróćmy też na moment do kuli - dające nastrojowe światło Cotton Balls to drobiazg, w który warto zainwestować - bogactwo opcji do wyboru pozwoli dopasować je do każdego wnętrza, a zabawa światłem pozwala na stworzenie niezwykłego klimatu. W ozdobnym lampionie albo zawieszone na karniszu czy ramie łóżka - stwarzają ogromne pole do popisu.

Sama rozkładam je często wprost na meblach...

...jeden sznur znalazł też zastosowanie w kuchni jako nietypowa forma oświetlenia podszafkowego ;)

Podsumowując - tam, gdzie konieczne nie są generalne remonty - niewiele trzeba, by odmienić wnętrze. Nie musimy wstydzić się skłonności do opierania się na stonowanych kolorach - ścian, podłóg czy nawet mebli - neutralna baza jest najlepsza, gdy lubimy ciągłe zmiany. O dynamikę wnętrza możemy dbać za pomocą zabawy kolorem i odpowiednich dodatków. 


Narzuta czy dywan są łatwe do zmiany, a zwracając uwagę kolorem czy fakturą - pozwolą łatwo dopasować charakter wnętrza nie tylko do pory roku, ale choćby naszego nastroju.

Przyjrzyjcie się poniższym aranżacjom - gdybym miała określić je jednym słowem, użyłabym "neutralne". Biel - także ta złamana, drewno czy szarości/beże - są ponadczasowe. Od nas zależy, czym je ożywimy i w jaki sposób zaadaptujemy, dostosowując do własnego gustu i potrzeb. Zgodzicie się ze mną?



Pozostając w jesiennych klimatach mam dla Was jeszcze kilka jesiennych kadrów...





...i niespodziankę w postaci DIY na deser;)

Wspomniałam wyżej, jak ważne jest światło we wnętrzach, zwłaszcza gdy brakuje tego naturalnego. Zachęcam więc do zrobienia jesiennego lampionu, którego ciepłe światło umili wiele ponurych i zimnych wieczorów.
Wystarczy duży słój, kilka liści i odrobina metalicznej farby - skoro to jesień, najlepiej miedzianej lub złotej. Prawda, że proste?

A jak Wy najchętniej zmieniacie swoje wnętrza?

**************
Post powstał we współpracy z Salonami Agata.