Stylowe gadżety miejskiej ogrodniczki.

Stylowe gadżety miejskiej ogrodniczki.

Miejskie ogrodnictwo - zagospodarowywanie najmniejszych nawet skrawków ziemi, obsadzanie jadalnymi roślinami balkonów i tarasów czy parapetowe uprawy w mikro skali - od kilku lat staje się coraz popularniejsze. Szukamy kontaktu z naturą, chcemy mieć własny kawałek zieleni, czuć dumę obserwowania procesu dojrzewania - od ziarenka, po soczyste pomidorki w sałatce.

Corocznie poczesne miejsce na moim balkonie zajmują ZIOŁA - w tym także z nich nie zrezygnowałam- rosną pięknie, ciesząc smakiem i zapachem. Przyjemność sprawia mi już samo ich sadzenie, postanowiłam więc zaopatrzyć się w piękne narzędzia. Po wnikliwym przyjrzeniu się sklepowym ofertom - zniechęciły mnie ceny, więc stworzyłam coś swojego. Za niespełna 10 złotych;) Może i Wy się skusicie?
Balkon na zielono z mini skalniakiem w tle.

Balkon na zielono z mini skalniakiem w tle.

Na zewnątrz fala upałów, a ja zażywam błogiego relaksu na zacienionym balkonie - tym samym, który w końcu zamierzam Wam pokazać! 

W tym roku króluje - może nie minimalizm, ale na pewno prostota. Mini skalniaczek i dużo ziół, do tego malutka kolekcja domowych kwiatów rodem sprzed lat, którym urządzam letnie wakacje - i tyle wystarczy. Pewne zmiany jeszcze mnie czekają, ale cicho sza! Na jakie kolory stawiam? Zobaczcie sami;)
Miguel & plastik - muszą odejść.

Miguel & plastik - muszą odejść.

poprzednim poście pokazałam Wam Miguela. Przyznam się - nie przepadam za tym typem urody, zwłaszcza w podstarzałej wersji, więc szybko zapadła decyzja - musi odejść.
Buszując między starociami, zawsze ze szczególną uwagą wypatruję ramek - najchętniej drewnianych, choć decydujący jest zawsze kształt. Nie dyskryminuję plastiku i tak było tym razem, jednak przyznaję - sombrero nieomal kazało mi uciekać...
Zdrowe i domowe - najlepsze przepisy na lody.

Zdrowe i domowe - najlepsze przepisy na lody.

Dokladnie dwa tygodnie bez komputera. Po drodze "babski" wyjazd z maluchem do Poznania na Blog Conference, trudny powrót do rzeczywistości i nadrabianie zaległości. Aktualna blogomoda krytycznie odnosi się do zabiegania i braku czasu - nie wypada się przyznawać;) Więc nie będę, wszak najważniejsze, że jestem z powrotem;)

W międzyczasie wciąż szlifuję, maluję, sadzę kwiaty (tak, tak, niebawem pokażę wreszcie balkon!)- łączenie blogowania z pracą i prowadzeniem domu bywa trudne, ale daje trudną do opisania satysfakcję. Jednak to powiem - bywa, że brakuje czasu. Plany, które miały być "na wczoraj", a przynajmniej "na już"- codzienność spycha gdzieś na margines. Kiedyś sobie to wyrzucałam. Teraz? Akceptuję - po prostu. Bo cóż z tego, że salonowa ściana od dwóch lat czeka na aranżację? Poczeka jeszcze trochę, bo priorytetem akurat stają się lody. Mam więc dziś dla Was trzy przepisy na zdrowe i smaczne lody - idealne na zbliżające się lato:)
Dzień Dziecka bez lukru.

Dzień Dziecka bez lukru.

Po narodzinach Kornelki dwie kartki z kalendarza nabrały dla mnie szczególnego znaczenia - 26 maja i 1 czerwca. Pierwsza zaczęła być i moim świętem, przy drugiej diametralnie zmieniła się perspektywa. O ile sama mam niewielkie oczekiwania - na początku chciałam, by Kornelka miała wszystko - byłam świetnym odbiorcą reklam ;) Naczytawszy się w ciąży blogów parentingowych byłam o krok od zakupowego szaleństwa. Miałam jedynie tą przewagę nad mamami na l4 już od drugiej kreski, że pracując - brakowało mi czasu. Kiedy się urodziła - zakupoholizm był ostatnim, co mi groziło, z podobnych przyczyn. Po niemal czterech latach - większość "poleceń" budzi jedynie pobłażliwy uśmiech.

Coraz częściej reklamy - w telewizji, na blogach, nawet w gazetach - serwują nam listy tego, co absolutnie dziecku niezbędne. Bo jak to? Dziecko ma przechodzić ząbkowanie bez żyrafki Sophie? Krzywdzisz je! Nie kupiłaś czarno białych książeczek dla noworodka? Zapomnij o prawidłowym rozwoju! Pokoik nie jest obwieszony przynajmniej smutnymi gruszkami? Rozwijasz w dziecku bezguście! Nie masz nawilżacza Beaba?