Być Kobietą...

Czy lubię Dzień Kobiet?

Lubię dostawać kwiaty, więc każda okazja jest dobra:)

Nie mam traumy związanej z tym dniem, kwiatów nie dostaję "na przeprosiny", "żeby Ci wynagrodzić..." czy "bo tak wypada", więc 8 marca nie wywołuje lawiny negatywnych skojarzeń w rodzaju złamanego goździka, oddechu wionącego tanim winem, bo mężulo zabalował czy paczki rajstop z przydziału.

Kobietą jestem 365 dni w roku, a czasem nawet dzień dłużej. Mogę nie akceptować pewnych aspektów siebie (bo ciała czasem po prostu jest za dużo i nie sposób go w sobie kochać), ale nie wstydzę się kobiecości, nie powiewam też manifowym sztandarem wykrzykując, jak bardzo mi źle, bo jestem kobietą. Przede wszystkim jestem Człowiekiem i wierzę głęboko, że jak kowal kształtuje żelazo, tak życie jest tworzywem w moich rękach. Wykuwam je cierpliwie w ogniu emocji, hartuję chłodną logiką rzeczywistości - i nie dam sobie wmówić, że skoro jestem kobietą- jestem skazana na klęskę. Może mi być czasem ciężej niż człowiekowi-mężczyźnie, ale tym większa zasługa, gdy się udaje. Mój feminizm, jeśli takowy gdzieś tam głęboko tkwi, zwykle kończy się z trzecią torbą zakupów i perspektywą takiegoż piętra lub gdy trzeba złapać za wiertarkę. Może to kwestia charakteru (mam w sobie coś z konformistki), może życiowych wyborów, w których efekcie nie muszę walczyć z całym światem o wszystko, a może zwyczajnie mam szczęście.

By dom był pełen kwiatów, niepotrzebne mi żadne święta,  choć każde bonusowe zawsze witam z uśmiechem:) Od Męża dostałam różę- pierwszy raz widziałam taaaaak długą, Brat przyszedł z bukietem tulipanów, nawet pan Mietek spod sklepu o mnie pamiętał - mimo chwiejnego kroku;) Faux pas zdarzyło się tylko Tacie, bo w ramach planu nowej siebie nie przewiduję spożywania pralinek, ale taki już z niego człowiek, że "dieta" czy "zdrowe odżywianie" jest u niego tożsame z "fanaberią";) Niespodziankę sprawił mi także kolejny hiacynt, pięknie rozkwitając - trzeci rok z rzędu (tu przeczytacie, jak tego dokonać) . 

Zdradzę Wam mały sekret - nie przepadam za tzw. "wielkim świętowaniem". Źle mi się kojarzy, jakby piękne chwile miały się trafiać tylko... od święta. Wolę celebrowanie małych radości, odkrywanie piękna w codzienności, drobne przyjemności i uśmiechy losu, które cegiełka po cegiełce budują prawdziwe szczęście. Taka już jestem i nie chcę tego zmieniać:)





Do zdjęć pozuje mój ostatni prozdrowotny wypiek - ciastka z soczewicy i cieciorki. Za punkt wyjściowy posłużył mi ten przepis (klik) , ale potrzebny mi był głownie dla zachowania proporcji, bo zmieniłam niemal wszystko;)

Ciastka z soczewicy i cieciorki

puszka (425ml ) soczewicy
puszka (425 ml) cieciorki
szklanka orzechów włoskich
1/2 szklanki mleka
1 jajko
1 średni dojrzały banan
pół szklanki zmielonych na mąkę płatków owsianych (mielę w młynku do kawy)
miąższ wyskrobany z grubej laski wanilii
2 płaskie łyżeczki sody oczyszczonej
3 czubate łyżki kakao o obniżonej zawartości tłuszczu
stewia do smaku - i tu uwaga - jeśli wolicie użyć np. syropu z agawy, ryżowego czy miodu- użyjcie go pół szklanki (8-9 łyżek), a zrezygnujcie z jajka

Orzechy zalewamy mlekiem, gotujemy 10 minut, gorące przekładamy do kielicha blendera i miksujemy na coś w rodzaju masła. Dodajemy odsączoną soczewicę i cieciorkę (użyłam tych gotowanych na parze bonduelle), wanilię, jajko, banana i stewię (ewentualnie syrop), miksujemy na gładką masę. Przekładamy całość do miski, dodajemy zmielone płatki wymieszane z sodą i kakao- gdyby masa była zbyt luźna, możemy dosypać trochę płatków lub otrębów owsianych- ciasto musi dać się formować w kulki. Kulki układamy na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia, spłaszczamy widelcem i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do temperatury 180 stopni. Pieczemy około 15 minut, wyjmujemy i studzimy na kratce.

Takie ciastka na pewno są bardzo smaczną alternatywą dla tradycyjnych maślano-cukrowo-mącznych wypieków, ale nie oszukujmy się - mega czekoladowe brownie to to nie jest;) Jednak nie pójdą tak szybko w biodra i dostarczą nam spora dawkę wartościowego białka i błonnika, więc warto się na nie skusić.

W godzinach śniadaniowych królują u mnie kolory, zieleń czerpię głównie z kiełków i przyznam, że ledwo nadążam z ich hodowaniem;)





Brokuła i rzodkiewkę już wykończyłam, szczęście, że jutro będę mogła podskubać rzeżuchę;)

Dobranoc:)

Piękną ceramikę Green Gate znajdziecie u Ady z Ahojhome, filigranowa ceramiczna łyżeczka dostępna jest w Malowane Bielą, a słoiczki Weck kupicie u Ani w jej Lemon Shop. Metalową tacę, na której posiałam rzeżuchę, wypatrzyłam na Westwing , a identyczny emaliowany kubek z dzióbkiem wciąż czeka na nowy dom w Klamociarni.

14 komentarzy:

  1. Być kobietą :) piękne uczucie prawda? :) Ja tez jestem za celebrowaniem dnia codziennego, mimo tego lubię to święto :) Rzeżuszkę tez już sieje ;-). Pozdrawiam Ilonko!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze, że taka jesteś...i nie musisz się zmieniać, bo taka własnie kobieta być powinna, na co dzień ma czuć swoją kobiecość i dobrze ma jej z nią być !!! Pięknie napisane...i piękne smakowite jedzonko nam tu serwujesz i apetyt na noc wzmacniasz !!! No cóż w życiu piękne są chwile, więc trzeba się im poddawać:)))
    Pozdrawiam Cię serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. I ja jestem za :) bo kobietą jestem cały rok a nie jeden dzień :)

    OdpowiedzUsuń
  4. :)
    obsypana kwiatami :)
    a kiełki cudeńka!!
    z ciastkami obstawiałam nim przeczytałam przepis, że może orkiszowo-czekoladowe :) a tu taka niespodzianka :)
    POZDRAWIAM ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgadzam się z Tobą w 100 % :) Pozdrawiam cieplutko ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Apetyczne zdjęcia
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Zgadzam się z tym co piszesz :) Również nie potrzebuję dostawać wielkich bukietów tego jednego dnia. Ważniejsze dla mnie są te male gesty każdego dnia roku, one sprawiają, że czuję się kochana, doceniana, szanowana..., że lubię być kobietą :) Czyż nie przyjemnie jest zastać rano, na śniadanie, małej kanapeczki z ketchupowym sercem ?
    Kiełki muszę zasiać, te rzodkiewkowe są przepyszne.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale kolorowa kanapka :) mniam. Ja nie lubię tego święta, ponieważ 8 marca mam imieniny i nikt nie składa mi życzeń z okazji imienin tylko z okazji dnia kobiet. Pamiętam kiedy byłam małą dziewczynką tego dnia dostawałyśmy wszystkie po tulipanie, ale nikt nie złożył mi życzeń dlatego, że jestem Beata :( Trudno, tak już musi być. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Piękny blog, piękne zdjęcia, ciekawe wpisy- zostaję! Pozdrawiam serdecznie :-) Dominika - nowa wierna czytelniczka :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ach... te Twoje skorupki... i ta kanapka... i ciasteczka - masz wspaniały dom Ilonko

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo spodobał mi się przepis na te ciasteczka:)Pięknie pokazałas je na zdjęciach Ilonko:)
    A twoje zdrowe śniadanko, wygląda pysznie... na sam widok tych soczystych kolorków, aż ślinka cieknie:)
    wiosennie ściskam

    OdpowiedzUsuń
  12. Ale kanapka!!!Ależ się zrobiłam głodna!!!

    OdpowiedzUsuń
  13. Ależ u Ciebie jest pysznie! Co do święta kobiet, to w ten dzień moja Mama ma imieniny, więc wszyscy spotykamy się u niej i całe męskie grono naszej rodziny wręcza wszystkim kobietkom kwiatki, niezłe bukiety zawsze się uzbierają;))) Pozdrawiam radośnie:)

    OdpowiedzUsuń
  14. W moim przypadku jest tak, że ja jestem łasuchem i zarazem bardzo lubię gotować. Odkąd poznałam znakomity przepis na brownie https://wkuchnizwedlem.wedel.pl/porady/desery-i-przekaski/jak-upiec-idealne-brownie/ to wprost jestem wniebowzięta tymi smakami. Jestem zdania, że właśnie tak powinno smakować ciasto czekoladowe.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz - każde Wasze słowo jest dla mnie niezwykle ważne. Masz jakieś pytania - zostaw swój email - odpowiem na pewno.