Przepisowo - nie tylko śliwkowo;)

To już trzecia pora "przetworowa" w moim własnym gniazdku.
I pierwsza tak intensywna:)
Najpierw brzuch utrudniał stanie przy garnkach, później- było to trudne przy niespełna rocznym maluchu.
Teraz zaawansowany już wiek 21 miesięcy sprawia, że Kornelka nie zwraca na krzątającą się w kuchni mamę większej uwagi zajęta swoimi książkami;)
Faza pierwsza (klik) w porównaniu z obecną była skromna- rozszalałam się na dobre;)
Odkrywam urok starych przepisów, testuję nowe, trwam w zachwycie nad cudownymi słoiczkami Weck.
Punk dowodzenia ulokował się na stole w salonie- lubię mieć dużo miejsca, a jednocześnie wszystko pod ręką; siedząc nie obciążam też stopy:)
A wygląda to tak:





Dziś podzielę się z Wami kilkoma zastosowanymi ostatnio przepisami- wszystkie pochodzą z książki "Kolekcja Kuchnia Polska. Przetwory. Zebrała Monika Stefaniak"- wygląda niepozornie i nie ma zdjęć, ale jest prawdziwą skarbnicą świetnych receptur:)

Na pierwszy ogień poszedł dżem pomarańczowo-imbirowy.
Wspaniale smakuje dodany do herbaty zamiast cukru, można też pomarańcze zastąpić cytrynami.

3 duże soczyste pomarańcze (75-80 dag)
20 dag korzenia imbiru
40 dag cukru
opakowanie środka żelującego

Imbir obieramy  i kroimy drobno (w kosteczkę lub jak u mnie- w cieniutkie plasterki). Pomarańcze sparzamy wrzątkiem, jedną cieniutko obieramy. Skórkę wraz z imbirem zalewamy 800 ml wody i gotujemy pod przykryciem 30 minut, przecedzamy. Z pomarańczy wyciskamy sok i uzupełniamy wywarem imbirowym tak, by otrzymać 3/4 litra płynu- wlewamy go do garnka. Dwie łyżki cukru mieszamy ze środkiem żelującym, wsypujemy do garnka z sokiem i cały czas mieszając zagotowujemy. Dodajemy resztę cukru, znów doprowadzamy do wrzenia i gotujemy dokładnie minutę, ciągle mieszając. Zdejmujemy z ognia i natychmiast przekładamy do słoików.
Moje uwagi do przepisu- środek żelujący nie jest niezbędny, całość możemy po prostu gotować dłużej- aż większa część płynu odparuje.
Nie wyrzucam też imbiru z wywaru- po dodaniu szklanki wody i dwóch cukru gotuję go do momentu zeszklenia i mam pyszny imbir w syropie:)

Maliny rozpoczęły transformację w malinówkę;)
Nalewka malinowa:

1 kg malin
0,5 kg cukru lub litr miodu
1 litr wódki 40%
0,5l spirytusu

Do wyparzonego, suchego słoja wrzucamy maliny, zasypujemy cukrem lub zalewamy miodem, odstawiamy na 1-2 dni, by owoce puściły sok. Dolewamy wódkę i spirytus i odstawiamy w chłodne miejsce na 3-4 tygodnie (nie dłużej, bo maliny zgorzknieją, niektórzy radzą tylko 10 dni)- codziennie potrząsamy słojem, by cukier się rozpuścił. Po tym czasie ściągamy płyn znad owoców (wężykiem, takim, jak do wina)- ewentualnie, gdyby nie był idealnie klarowny, przecedzamy przez filtr. Rozlewamy do butelek i pozwalamy leżakować minimum 3-4 tygodnie, ale czym dłużej, tym smak lepszy:)


Następny jest ketchup śliwkowy- właśnie kończy bulgotać w kuchni.
To absolutnie wspaniały dodatek do pieczonych mięs, czy to podawanych na zimno czy ciepło, zresztą nie tylko- odkąd go spróbowałam, wiedziałam, że sama muszę zrobić, a zwykłego sklepowego ketchupu już chyba nie tknę;)

2 kg śliwek węgierek
10 ostrych papryczek (ok. 150g)
2 łyżki soli
25 dag cukru
1 łyżka imbiru (drobno pokrojony korzeń lub w proszku)
3/4 szklanki octu 6%
1 duża główka czosnku
Umyte, osuszone i wypestkowane śliwki wrzucamy do garnka, dodajemy pokrojoną paprykę, czosnek i imbir. Smażymy jak powidła, na małym ogniu, często mieszając. Po ok. 3 godzinach dodajemy cukier, ocet i sól, gotujemy kolejną godzinę. Po wystygnięciu miksujemy wszystko na gładko, przekładamy do słoików i pasteryzujemy 30 minut.
Smak jest wyborny:)


Kolejny przysmak to mus jabłkowo-gruszkowy z wanilią.

2 kg kwaskowych jabłek
1 kg gruszek
gruba laska wanilii
0,5 kg cukru (lub więcej, zależy, jak słodki lubicie)
Owoce obieramy, usuwamy gniazdka nasienne, kroimy na kawałki. Wrzucamy do garnka razem z pociętą na kawałki laską wanilii. Gotujemy na małym ogniu do konsystencji musu, dodajemy cukier, zagotowujemy. Wyjmujemy wanilię. Całość można zmiksować na gładko- my wolimy z małymi kawałeczkami owoców. Przekładamy do słoiczków, pasteryzujemy 20 minut.


Mam jeszcze dwa przepisy bez zdjęć, bo praca w trakcie:)
Dla Brydzi - śliwki w winie.

1 kg węgierek
10 dag cukru (polecam brązowy)
1 l białego wina (przepis nie podaje rodzaju, chyba zależy to od preferencji, ja polecam słodkie, próbowałam też z wermutem- ciekawy posmak)
4 goździki
5 dag kandyzowanej skórki cytrynowej
szczypta cynamonu
300 ml araku (lub innego mocnego alkoholu)

Śliwki myjemy i osuszamy (przepis nie mówi nic o usuwaniu pestek, ja jednak to robię),zalewamy winem i odstawiamy na 12 godzin. Zlewamy wino znad śliwek, zagotowujemy z cukrem, goździkami, skórką i cynamonem. Odparowujemy do ilości 250 ml, wkładamy śliwki i zagotowujemy. Owoce przekładamy do słoików, syrop studzimy, mieszamy z arakiem i dopiero wtedy zalewamy nim śliwki. Odstawiamy na minimum 6 tygodni.


A dla Justynki- śliwówka.

1 kg dojrzałych węgierek
4 duże suszone śliwki
1 łyżka rodzynek
0,5 l spirytusu
0,5 l wódki 40
0,5 kg cukru

Umyte i pozbawione pestek śliwki wrzucamy do słoja, dodajemy śliwki suszone i rodzynki. Zalewamy wódką (0,5 l) i spirytusem, odstawiamy na miesiąc. Zlewamy alkohol znad śliwek, odstawiamy w ciemne miejsce. Pozostałe śliwki zasypujemy cukrem, dodajemy pół szklanki wody, mieszamy i odstawiamy na 2 tygodnie. Po tym czasie zlewamy znad śliwek powstały likier śliwkowy, mieszamy z powstałą wcześniej nalewką, wlewamy do butelek i odstawiamy na minimum miesiąc.

Śliwówka jest pyszna, ale i zdradliwa- łagodna w smaku, a jednak bardzo mocna;)

Jutro po pracy czeka mnie jeszcze marynowanie buraczków, a dziś wieczorem- rozlewanie do słoików powideł i kończenie ketchupu- i wiecie co? Cieszy mnie to szalenie:)

A jakie są Wasze ulubione przetwory?

Coraz chłodniejsze dni skłaniają mnie na powrót ku zupom- od dwóch dni delektujemy się gulaszową:)
Uwielbiam:)

A wczoraj udał się nam mały rodzinny wypad- tu mała migawka;)

Teraz wzywają mnie powidła, więc biegnę do kuchni:)

Miłego wieczoru:)

51 komentarzy:

  1. Doskonałe centrum dowodzenia:))
    Podrzuć dwa słoiczki, bo ja się nie ogarnę na tyle, żeby myśleć o przetworach:))

    OdpowiedzUsuń
  2. Keczup śliwkowy !!! koniecznie muszę wypróbować przepis :-) pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale zapasy:) Same pyszności! Pozdrawiam Ala

    OdpowiedzUsuń
  4. dziękuję za pamięć :) i przepis ...
    ja za śliwki od poniedziałku się biorę :)
    zatem i śliwkowy keczup powstanie :)
    u nas naj naj naj to zawsze truskawki w każdej postaci (w tym roku przepyszny dżem z dodatkiem kwiatów bzu! mniam!)...keczup z cukinii, oraz sałatka (którą muszę na nowo robić bo wyobraź sobie, że już nie ma ;) )
    Piękne słoiki!!
    I prawdziwe centrum przetwarzania :) i dowodzenia :)
    POZDRAWIAM

    OdpowiedzUsuń
  5. Śliczne masz te słoiczki. A dżemiki pewnie pyszne. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Kochana,ty to chyba z kuchni nie wychodzisz ;p
    Podłoga mojej kuchni od jakiegoś czasu też jest zawalona przetworowymi akcesoriami-a to wory z ogórkami i papryką,a to słoiki ze zrobionymi już przetworami,jeszcze nie wyniesionymi do piwnicy,a to 10kg cukru na soki ;p Normalnie bajzel,że szok ;p
    A ostatni troszkę się wnerwiłam bo musiałam wyrzucić zawartość 15 słoików-ogórki mi się popsuły ,cała partia! Nie wiem czemu ;[
    Dobrej nocki! Odpocznij troszkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.s. Bardzo mi się podoba imię Kornelia :)

      Usuń
    2. Mi też się podoba, na drugie ma Lukrecja- to miało być pierwsze, ale stwierdziłam, że dzieci bywają złośliwe i mogłyby jej dokuczać w swym niedouczeniu;)
      A z kuchni niestety wychodzę, chociażby do pracy i mam przez to poczucie nienadążania;)

      Usuń
  7. Ależ pysznie :-)
    Dzięki za wskazówki , ja wypróbuje ketchup i mus jabłkowo-gruszkowy , mam składniki
    Kornelka pewnie miała dużo emocji :-)
    Uściski

    OdpowiedzUsuń
  8. U Ciebie niczym w małym zakładzie przetwórstwa ...podziwiam i ślinkę ocieram...takie pyszności

    OdpowiedzUsuń
  9. Ile pyszności będzie mmmm :)
    Świetne słoiczki :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudne zdjęcia z placu boju:)))
    I świetne przepisy, zwłaszcza dżemik pomarańczowo/imbirowy chodzi za mną od jakiegoś czasu.
    Ach i Kornelka urocza!

    OdpowiedzUsuń
  11. Rzeczywisćie szalejesz kochana, ale z jaką przyjemnością bedziesz zimą otwierać te słoiczki :)))
    Aż ślinka leci.
    Miłej soboty życze

    OdpowiedzUsuń
  12. O widzę, że jesteś tak samo nakręcona na przetwory jak ja. A myślałam, że to ja mam tylko takiego bzika na tym punkcie. Widzę, że jest nas dużo więcej. Piękne słoiczki. Pewnie z przepisu na sos śliwkowy skorzystam. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  13. och szalona!!pięknie u ciebie i jakże smacznie :) skuszę się na pomarańczę i imbir...moje ulubione połaczenie :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jesteś szalona:) - ale, oczywiście pozytywnie:) ślicznie:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Łał kochana... szalejesz po prostu przetworowo! Ile słoiczków i pysznosci... Twoja rodzinka ma z tobą dobrze!
    Kornelka cudna!
    Buziaki kochana

    OdpowiedzUsuń
  16. ale Ci dobrze że Kornelka pozwala na takie prace Emilka ma 3.5 roku skończone a ciągle przebuduje mojej uwagi - no bo najlepsza zabawa jest z mamą nie?? :P
    pysznie u Ciebie

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiesz, Martuś, z Kornelką jest tak, że ma swoje dni- czasem można zrobić przy niej wszystko, bo jej włącza się lampka "jestem niezależna"- częściej jednak najchętniej cały dzień dosłownie wisiałaby na mnie;)

      Usuń
  17. Takie pyszności można jeść oczami :) świetnie wyglądają w tych słoiczkach.

    OdpowiedzUsuń
  18. Witam.
    same pyszności . Ale jak zapakowane . Bajecznie . Moje pytanko brzmi -gdzie można te cudowności ( słoiczki ) zakupić . Będę wdzieczna za podpowiedz. Pozdrawiam .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpowiem za Madelinke (mam nadzieję, że wybaczy mi to:)), kupuje je u mnie, nieskromnie powiem;) - lemonlimeandlife@gmail.com

      Usuń
    2. wybaczam- Renato, właśnie od Ani mam wszystkie słoiczki- polecam zakupy u niej:)

      Usuń
  19. Oj kobieto, chylę czoła. Toż to cała fabryka! A przepisy! - wyższa szkoła jazdy. Moje przetwórstwo to mizerota jakaś, chociaż robię lat 30.
    Zawstydziłaś mnie normalnie.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bez przesady- wybieram te najprostsza, gdzie niemal nie sposób niczego zepsuć:)

      Usuń
  20. Jejku robi wrażenie i aż ślinka leci:) Ten przepis z pomarańczą i imbirem jest strasznie zachęcający i może wyśrubuję trochę czasu na wypróbowanie. Podziwiam wytrwałą, zdolną mamusię:)

    OdpowiedzUsuń
  21. Jestem pod wrażeniem Twojej energii przetwórczej! Taka mała "atomówka". Ja w tym roku robię tylko powidła, a to i tak dużo ;)
    Zainteresował mnie Twój ketchup śliwkowy - czy nie jest za ostry trochę od papryczek? Bo nie mogę zbytnio jeść ostrych potraw, ale coś takiego do mięska bardzo mi się podoba :)
    Faktycznie, świetne te słoiczki.
    Pozdrawiam,
    Inka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Inko, przy tej ilości papryczki jest ostry, porównywalny np. z pikantnym ketchupem, ale bynajmniej nie palący;) Możesz spokojnie ilość papryczek zmniejszyć. W smaku przypomina trochę sos barbecue, nie ma tylko posmaku wędzonki, którego osobiście w bbq nie znoszę.

      Usuń
  22. Wygląda pięknie! Chciałoby się powiedzieć: "daj słoiczek" ;)
    Miłego dnia! Basia :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz - każde Wasze słowo jest dla mnie niezwykle ważne. Masz jakieś pytania - zostaw swój email - odpowiem na pewno.