Lubicie sprzątać?
Sama dziś zadałam sobie to pytanie, bo czasem nader ciężko mi złapać za szczotkę czy ściereczkę.
Nie jest tak, że sprzątać nie lubię.
Ale kiedy resztką sił doprowadzam wszystko do połysku, a chwilę (godzinę, dzień) później Kornelka wysmaruje mi telewizor łapkami albo M. przeparaduje po całym mieszkaniu nie ściągając butów "bo się spieszy i nie opłaca się zdejmować"- krew mnie po prostu zalewa i przestając widzieć w tym jakikolwiek sens- tracę cały zapał.
Dziś jednak zmuszam się do niego od ładnych kilku godzin, sporo jeszcze przede mną, więc i przerwy potrzebuję;)
W sprzątaniowym amoku postanowiłam uporządkować też swój maleńki ziołowy ogródek.
Kilka dni temu przeniosłam zioła na balkon- jak się okazało za wcześnie, bo mieliśmy ostatnio przymrozki.
Już myślałam, że oregano i melisa poległy w starciu z temperaturą, ale podlane letnią wodą i po kilku godzinach w kuchni- odżyły:)
Na blacie zrobiłby się przez te wszystkie doniczki straszny tłok, więc znalazłam inne rozwiązanie:)
Tak, tak, trafiły do mojego kawowego kącika.
Może to i trochę dziwne miejsce, ale w końcu stanowi przedłużenie kuchni, więc chyba może być:)
Wszystko wylądowało na małym stoliczku, który od baaardzo długiego czeka w kolejce na jakąś przeróbkę, ale jak dotąd brak czasu i weny...
Na Waszych blogach wielkanocne przygotowania trwają w najlepsze...
Ja jestem z nimi w tym roku strasznie do tyłu:(
Niemniej jednak spróbowałam ozdobić styropianowe jajko materiałem- przynajmniej jedno;)
Całkiem przyjemne to zajęcie i mam nadzieję, że nie poprzestanę na jednym:)
Tymczasem jednak mop mnie woła, więc uciekam:)
Miłego wieczoru:)