Zawijane popołudnie...

Właściwie największą ochotę to mam na zawinięcie się kocykiem w towarzystwie termofora, ale niestety,jeszcze sporo do zrobienia przede mną. Boję się, żeby choróbsko jakieś na mnie nie czatowało, bo trzęsę się z zimna i czuję jak po przetrąceniu wszystkich kości, ale może herbatka z miodem podratuje sytuację;) Teraz pora na chwilę relaksu;)

W końcu postanowiłam ulec magii rozet i wianków z kartek starych książek- tak jak w przypadku róży z papieru od razu zastrzegam, że jestem wrogiem niszczenia książek. Za kilka grosików, a najczęściej już za sam ładny uśmiech w wielu antykwariatach można dostać luźne stare kartki przeznaczone na surowiec wtórny. Wystarczy poprosić:)
Uzbrojona w plik kartek zaczęłam zwijać ruloniki- na początku każdy był inny, ale zrobiłam sobie "formę" z bankowej gazetki reklamowej sklejonej papierową taśmą i wszystkie wychodzą już równiutkie:)
 Umyśliłam sobie całkiem sporą rozetę i mam tylko nadzieję, że kartek starczy:)

Pozostając w temacie zwijania, chciałabym polecić Wam mega prosty wypiek- idealny chociażby na okoliczność najazdu niezapowiedzianych gości (kiedy wyczerpaliście już wszystkie pomysły na muffinki albo macie jeszcze mniej czasu;) A cóż to jest? Zawijaniec z ciasta francuskiego- u mnie z marmoladą pigwową:)
Opakowanie ciasta francuskiego składamy na cztery (dzięki temu będzie się ładniej listkować), rozwałkowujemy na prostokąt grubości 2-3mm, kroimy na 6-8 prostokątów, na każdy z nich nakładamy marmoladę (dżem lub konfitura mogą się przypalać) lub krem czekoladowy/orzechowy typu nutella pozostawiając jeden dłuższy bok nieposmarowany i zwijamy w rulonik- zaczynając od boku posmarowanego rzecz jasna:) Otrzymany rulonik ostrym nożem kroimy wzdłuż i zaplatamy obie części wokół siebie. I teraz już wystarczy piec około 15-20 minut w piekarniku nagrzanym do 190-200 stopni i cieszyć podwieczorkiem:)
Chętnych zapraszam, coś jeszcze zostało;)

Wybitnym smakoszem kawy nie jestem, ale lubię ją pić. Co prawda należę do dziwaków, którzy bez mleka jej nie ruszą, ale i takie typy się ponoć zdarzają;) Od jakiegoś czasu jestem wierna pewnej dziwnej odmianie o złotych ziarnach i wdzięcznej nazwie Monsooned Malabar  , na którą pierwszy raz trafiłam w uroczym gorzowskim sklepiku o nazwie Kardamon - to kawa pochodząca wyłącznie z południowych Indii i przygotowywana tzw. metodą suchą, poprzez wystawianie ziaren na działanie monsunowych wiatrów. Jest najłagodniejszą kawą, jaką zdarzyło mi się pić, z delikatnym posmakiem prażonych orzechów i czegoś jeszcze, choć trudnego do opisania- jest pyszna:) Dlaczego o niej piszę? Jeśli kiedyś uda Wam się na nią trafić- polecam, bo jest wyjątkowa:) Szanowny M. jednak woli arabicę, więc z myślą o nim dałam się ostatnio skusić takiej drewnianej beczułce (no, dobrze, o beczułkę mi chodziło, a nie o M.;)
Prawda, że urocza?:)

Coś czuję, że chyba jednak trzeba będzie jakieś teraflu wypić, brrrr, nie cierpię chorować, nie godzę się na to i już! Śnieg sprzed dwóch dni jest już odległym wspomnieniem, a trawka przed blokiem coraz bujniejsza- chyba jednak zimy nie będzie. Trudno, jej sprawa;) Zmykam, bo zaczynam bredzić;)

Dobranoc:)

20 komentarzy:

  1. Wiesz,ja też piję kawę z mlekiem,tylko i wyłącznie.A pomysł na wypiek świetny!!!Na pewno wypróbuję!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zacznę od beczułki - jest świetna, i choć sama piję tylko kawę rozpuszczalną z mlekiem, też bym sie skusiła! Smakowitości pokazujesz:)
    uściski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja co do zasady też wolę- ku przerażeniu M.- rozpuszczalną, ale ta monsunowa każdą bije na głowę:)

      Usuń
  3. Wszystkie zawijańce są w moim "typie" :-) Trzymam kciuki, żeby Cie ni nie rozłożyło na łopatki!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. to się naskręcałaś...a beczułka też super :)
    no i kawa...ja wypiję każdą! :) parzoną, rozpuszczalną, smakową, z mlekiem z i bez cukru ;) uwielbiam :)
    zbieram sobie właśnie kawowe przepisy, żeby kiedyś taką kawową ucztę zrobic :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Beczułka faktycznie super :) a co do Twojej kawy, to następnym razem się za taką rozejrzę :)
    Zawijaniec smakowity, jestem zwolennikiem takich przekąsek na szybko :)
    Zdrowia! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Beczułka śliczna, podoba mi się okrutnie, mnie, staremu żłopijcy hektolitrów kawy mocnej, fusiastej, bez dodatków- o taką właśnie aktualnie spijam!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie tez podoba się Twoja beczułka- takich drobiazgów nigdy dosc w domu:)
    Ciasto, chociaż jestem po obiedzie, na pewno bym zjadła chociaż kawałek!
    Serdeczności:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja właśnie cierpię na pewną dziwną przypadłość- mogłabym najeść się na obiad niczym prosiaczek, ale dopiero po czymś słodkim czuję się najedzona;)

      Usuń
  8. Przepis bardzo apetyczny,narobilaś mi apetytu ;) Beczułka zachwycająca ♥ Ciekawa jestem tej rozety :) Pozdrawiam serdecznie ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. sama nie mogę doczekać się, kiedy ją skończę, ale kartek zabrakło, a pogoda taka, że nie sposób z domu wyjść:(

      Usuń
  9. Ale mi narobiłaś smaku tą bułeczką do kawy:-) Zerkam na zegarek, hm jest prawie 11 może jeszcze jedną kawusię???:-)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Beczułka cudowna! A zawijaniec spowodował, że obśliniłam klawiaturę ;D Wiesz, ja teraz chodzę podwójnie głodna (za siebie i Synka w brzuszku) więc każde jedzenie w zasięgu mojego wzroku jest w niebezpieczeństwie ;) Ciekawa jestem ostatecznego wyglądu rozety :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz - każde Wasze słowo jest dla mnie niezwykle ważne. Masz jakieś pytania - zostaw swój email - odpowiem na pewno.