Mitenkowe candy na rozgrzanie:)

Mitenkowe candy na rozgrzanie:)

Witam serdecznie:)
We wrześniu minął rok, odkąd rozpoczęłam swoją blogową przygodę. To był ważny rok, wiele się w tym czasie w moim życiu zmieniło. Z czasem, zupełnie niepostrzeżenie, blog stał się dla mnie miejscem niezwykle ważnym, każdy post- cenną chwilą, a Wy, Wasza obecność i słowa, jakie mi zostawiacie- motorem do działania. Dziękuję Wam za to, Kochani:)
Dziś chciałabym Wam za to wszystko podziękować:) Nie jest to moje "docelowe" candy- w natłoku zajęć i spraw, które często pojawiają się nagle, a już mają termin "na wczoraj", przeliczyłam się z siłami i trochę mi jeszcze czasu zajmie skończenie tego, co chciałam dla Was przygotować, więc dziś małe preludium, czyli:
Pani Jesień jest kobietą nader zmienną i ostatnio pokazuje swoje chłodne oblicze, dlatego przygotowałam dla Was rozgrzewający zestawik:)
Zasady są proste:)
Primo - w komentarzu pod niniejszym postem wyraźcie chęć przygarnięcia rozgrzewających przydasiów.
Secundo - zamieśćcie u siebie podlinkowany banerek z informacją o candy.
Tertio- zasilcie szacowne grono Obserwatorów mojego bloga (o ile rzecz jasna jeszcze Was tu nie ma:)
I wreszcie quatro - jeśli bloga nie posiadacie, zostawcie swój adres email.
Zapisy przyjmuję do północy 28 listopada, losowanie i ogłoszenie wyników dzień później:)
A żeby nie było wątpliwości, oto, co jest do wzięcia:)
kubeczek
zestaw rozgrzewających herbatek
Oraz szydełkowe mega grube mitenki- kolor w rzeczywistości jest chyba jeszcze bardziej intensywny:)






Chętnych zapraszam, a wszystkich Was pozdrawiam gorąco w ten wietrzno-deszczowy poranek:)
Madelinka
Konfitura z jarzębiny i dwa drobiazgi:)

Konfitura z jarzębiny i dwa drobiazgi:)

Witam serdecznie:)
 
Mimo przyjemnie ciepłych dni, pierwsze przymrozki mamy już za sobą, a więc to idealny czas na zbiór jarzębiny:) A dlaczego o niej mówię? Wszystkiemu winna konfitura- wcześniej nigdy jej nie próbowałam, ale zaciekawił mnie przepis, więc trzeba było przetestować:) Pierwsza łyżeczka... Cóż, przyznam szczerze, że nie zrobiła wrażenia. Ale kiedy spróbowałam z serem- zmieniłam zdanie:) Konfiturę robi się dość łatwo, nawet zbyt dużo czasu nie zajmuje jej przygotowanie, więc myślę, że warto spróbować, zwłaszcza, że w tym roku jarzębina jest nader dorodna:)




Dla zainteresowanych podaję przepis:)
 
Potrzebujemy:
1kg owoców jarzębiny- obranych(samych kuleczek), przebranych(odrzucamy wszystkie niedojrzałe, nadpsute, zeschnięte) i wypłukanych pod bieżącą wodą
1,2kg cukru
2 łyżek soku z cytryny lub pół łyżeczki kwasku cytrynowego
 
 
Jarzębinę najlepiej jest zrywać właśnie po pierwszych przymrozkach- jeśli ich nie doświadczyliśmy, owoce dobrze jest przemrozić przez trzy dni w zamrażarce- inaczej posmak goryczki może być bardzo silny w gotowej już konfiturze.
 
Jarzębinę wsypujemy do garnka, zalewamy taką ilością wrzątku, żeby całą woda przykryła, stawiamy na ogniu i gotujemy 10 minut. Po tym czasie odcedzamy- wywar zachowujemy, rozpuszczamy w nim połowę cukru i zagotowujemy. Wrzucamy do syropu owoce, doprowadzamy do wrzenia i gotujemy na małym ogniu 10 minut, odstawiamy na noc. Na drugi dzień dodajemy resztę cukru, doprowadzamy do wrzenia i na małym ogniu gotujemy 20 minut. Jeśli na wierzchu zbierze nam się piana- trzeba ją zdjąć. Na 5 minut przed końcem gotowania dodajemy sok z cytryny i później zostaje już tylko przełożyć gotową jarzębinę do wyparzonych wcześniej suchych słoiczków. I to wszystko:)
 
 
W naszej sypialni wreszcie zawisły zasłony- oj, długo nie mogłam się zabrać za ich powieszenie, choć zajęło to jakieś 5 minut:) Z braku czegoś do ich podpięcia- machnęłam szydełkiem coś takiego:


Nic wielkiego, a cieszę się jak dziecko:)
 
W salonie dotąd nie mieliśmy żadnego zegara i podczas wieczornych posiedzeń na kanapie trzeba się było nieźle nawyginać, żeby nie wstając- dostrzec na kuchennym, która jest godzina. To maleństwo załatwiło sprawę:)
 
Odkąd Balzak schudł, jakieś adhd mu się wciąż uruchamia, więc chyba zabierzemy go z Kornelką na dłuuugi spacer, bo mieszkanie nam rozniesie:)
 
Pozdrawiam cieplutko:)
Madelinka

Wyszydełkuj sobie święta- akcja START:)

Wyszydełkuj sobie święta- akcja START:)

Witajcie kochani:)

Jakiś czas temu pokazywałam Wam szydełkowe łapki świąteczne . To jedna z niewielu moich prac, które nie tylko lubię, ale w których po prostu się zakochałam:) Spodobały się też Paulince z na pewno znanych Wam Zieleni- kto jeszcze tam nie był- wiele stracił, więc zajrzyjcie do niej jak najszybciej:) Paulinka poddała pomysł, zachwyciła mnie nim wręcz, po małej burzy mózgów całość nam się wyklarowała, więc niniejszym ogłaszamy rozpoczęcie akcji wielkiego wspólnego szydełkowania:)

 
A o co w tym wszystkim chodzi?
 
1. Akcja rozpoczyna się dziś, czyli 24 października, na metę dotrzemy 10 grudnia.
 
2. Aby się do nas przyłączyć, należy stworzyć świąteczną pracę z wykorzystaniem powyższego motywu gwiazdki- tu przychodzą mi na myśl szaliki, podkładki czy pokrowiec na termofor, ale to tylko kilka opcji;) oraz zamieścić u siebie powyższy banerek akcję naszą promujący. Osoby nieblogujące rzecz jasna z warunku tego są zwolnione, niemniej jednak serdecznie zapraszamy je do udziału:) Kolorystyka rzecz jasna jest dowolna:)
 
3. Wyrazić chęć udziału można zarówno u mnie w komentarzu poniżej, jak i u Paulinki, o tutaj.
 
4. Po stworzeniu pracy konkursowej, należy przesłać do nas- tu również wystarczy do jednej z nas- jej zdjęcie lub link do strony, na której jest zamieszczone.
 
5. 11 grudnia 2013r. komisja akcyjno-konkursowa w składzie Paulinkowo-Madelinkowym wyłoni dwóch zwycięzców, dla których przewidziane są nagrody stworzone własnymi naszymi rączkami.
 
6. Nagrody pozostają niespodzianką, ale nie martwcie się, nie do końca konkursu- sekret ten zdradzimy już 20 listopada- ci, którzy wcześniej nie byli pewni, czy warto się do nas przyłączyć, będą mieli dość czasu na wykonanie swojej pracy;)
 
7. Choć w głowach naszych panuje misz-masz pomysłów i planów- my już wiemy, co chcemy Wam podarować- Was serdecznie zachęcam do zgadywanki- komu się uda, nie pozostanie bez nagrody- gdyby udanych trafów było więcej, zarządzimy losowanie i do zwycięzcy trafi wybrana świąteczna łapka z dodatkami:) Losowanie zwycięzcy zgadywanki nastąpi 21 listopada.
 
8. Druga łapka+dodatki powędruje do losowo wybranej osoby spośród tych, które co prawda świąt z nami szydełkować nie będą, ale pomogą nam akcję promować przez umieszczenie u siebie banerka- ten fakt po prostu nam zgłoście, również w komentarzu:) To losowanie odbędzie się 11 grudnia.
 
9. Pracę należy stworzyć korzystając z poniższego schematu:
Rysunek jest, jaki jest, w razie pytań/wątpliwości- piszcie:)
Zaczynamy od oczek łańcuszka- na schemacie jest ich 39 plus jedno dodatkowe. Pierwszy rząd zaczynamy od półsłupka robionego w drugim oczku łańcuszka zaczynając od szydełka. Każda kratka to jeden półsłupek. Drugi rząd i wszystkie następne również zaczynamy dodatkowym oczkiem łańcuszka. Pusta kratka to jeden kolor, kratka z krzyżykiem- drugi.

Kochani, może ktoś z Was wie, z jakiej z szydełkowych gazetek pochodzi? Niemal na pewno jestem przekonana, że to nie żadna "Diana", ale za nic nie mogę znaleźć tej właściwej- zamieszczony był dwa, może trzy lata temu w jednej z nich. Ja "zdobyłam" go, po prostu rozrysowując łapkę wydzierganą przez Ciotunię, ale miło byłoby podać właściwe źródło, więc jeśli wiecie- piszcie- Ciocia też nie pamięta, z czego korzystała.
 
10. To już punkt ostatni;) Praca nie musi koniecznie być szydełkowa- schemat nada się też do haftu krzyżykowego, więc i hafciarki zapraszamy. A może znajdziecie dla niego jeszcze inne zastosowanie?:) Wydzieranki, wyklejanki, dziurkowanki, może ktoś połechce moją próżność i namaluje łapkę?:D

Podsumowując więc- w grę wchodzą wszelkie robótki ręczne, oryginalność na pewno zostanie doceniona:) Posiadacze pary lewych rączek też nie są bez szans- kochani, zgadujcie, obstawiajcie, banerki wieszajcie:) Całą resztę zapraszam do pracy:)
 
 
Czy znajdą się chętni do zabawy?:)
 
Podrawiam
Madelinka
Owocowe dary jesieni i powrót do różanej poduszki:)

Owocowe dary jesieni i powrót do różanej poduszki:)

Dzień dobry:)

Ociepliło się bardzo- jesień faktycznie rozpieszcza nas rozkosznie i mam tylko nadzieję, że nie są to miłe złego początki i nie czeka nas wybitnie sroga zima... Na kominiarza czekam... siódmy tydzień- dziś obiecał, że zjawi się jutro... Zobaczymy. Chciałabym już wyremontować salon, ale póki co czekamy, niestety.
 
Z działeczki Rodzice wciąż zwożą cudowne dary jesieni- oj, jest w tym roku szczodra ta złota pani:)

Za pigwy zamierzam się zabrać dziś, jak znam życie dopiero w nocy albo po prostu uznam, że jeszcze kilka dni nacieszę się nimi jako dekoracją, a za przetwarzanie zabiorę się w weekend- a nuż Braciszek okaże serce, przyjedzie zająć się siostrzenicą, a ja poszaleję w kuchni;)

Tak duże jeszcze nigdy nie były, może ma to związek z wiekiem krzewów? Dla porównania z owocami, do jakich wielkości przywykliśmy przez ostatnie lata:
Mega duże śliwki owocowały po raz pierwszy- w tym roku było ich tylko kilka, ale niektóre owoce warzyły nawet 150g

Gruszki też przeszły metamorfozę- chociaż niczym ich nie opryskujemy- tak było i w tym roku- po raz pierwszy nie mają "dziobów"
 
Trwam w postanowieniu podokańczania zaległości szydełkowych- wczoraj na tapecie była pokazywana już dość dawno druga poduszka z różami

Dorobiłam jej tył- bardzo przeplatany kolorami;)

Dziś pozostanie mi tylko połączyć całość i obrębić do końca brzegi:)
 
Dziś czeka mnie ciężkie popołudnie, więc za chwilkę uciekam.
Serdecznie witam nowe Obserwatorki- im i wcześniejszym- dziękuję z całego serca- Wasze pokrzepiające komentarze sprawiają mi mnóstwo radości, kiedy mnie chwalicie- rumienię się ze szczęścia i nabieram wciąż nowej i nowej energii- to cudownie, że jesteście:)
 
Pozdrawiam cieplutko
Madelinka
 
Podusia pastelowa trochę cukierkowa, rzut okiem na kącik kawowy i dalsza afirmacja jesieni:)

Podusia pastelowa trochę cukierkowa, rzut okiem na kącik kawowy i dalsza afirmacja jesieni:)

Dzień dobry:)
 
Tym razem mocy urzędowej nabierała u mnie szydełkowa podusia w paseczki- udało się jej i nie musiała czekać tak długo jak niektóre moje prace;) W całości zrobiona jest szydełkiem- nawet tak ją zszywałam, bo nie mogłam znaleźć igły z dużym oczkiem. W zamyśle miała być raczej romantyczna i chyba taka jest;)
Poduszka powstała z jednego kawałka, który połączyłam z tyłu i zszyłam pozostawiając otwór na włożenie poduszki- mógłby być nieco większy, ale da się upchnąć jaśka;) Wokół brzegu tego otworu zrobiłam rządek- 3 oczka łańcuszka, półsłupek, trzy oczka, półsłupek itd. i przez te otworki przeplotłam szydełkowy sznureczek- na krzyż jak sznurówkę:) Brzegi obrobiłam czymś na kształt prostej koronki- miały być całe kremowe, ale zabrakło włóczki:)




Choć kolorystycznie nijak do siebie nie pasują, razem z poduszką w róże i pledzikiem tworzy jesienno-zimowy komplet zmarzlucha;)


Właściwie to udało mi się ją skończyć z powodu raczej nieoczekiwanego i niezbyt przyjemnego- mieliśmy kolejne włamanie i z nerwów po prostu musiałam czymś zająć ręce:( Stanowczo- prowadzenie jakiejkolwiek działalności w Polsce to nie bułka z masłem, bardziej przypomina to chyba więzienne suchary... Bo skoro już człowiek staje się tym "prywaciarzem", w oczach większości przestaje człowiekiem być i można go bezkarnie okradać, bo przecież go stać- smutne, ale prawdziwe:(
 
Żeby jednak nie smęcić- skoro jesteśmy już na kanapie, mały rzut okiem na kącik kawowy
Niestety przedwczoraj obraz spadł i odłamało się kilka rzeźbionych elementów- obecnie czeka na jakąś wolną noc, klejenie, szpachlowanie i malowanie- mam nadzieję, że temu podołam, bo bardzo go lubię, a niestety zniszczenia są dość widoczne:(
 
Wciąż jestem na etapie szukania idealnego stoliczka, więc na razie jego rolę usiłuje spełniać znaleziony jakiś czas temu stołeczek;)
Grzejnik mi tam nie pasuje, ale jakoś muszę go przeboleć;) Co bystrzejsze oko zauważy, że w wazonie nie ma wody- w ten dość nietypowy sposób suszę resztki zatrwianu do wianków, bo kiedy ostatnio kilka kwiatków spadło sąsiadce na jej balkon z mojego, długi czas chodziła naburmuszona.
A dynie upycham ostatnio wszędzie;)


 
Dyniowe piękno to jeden z tych aspektów jesieni, za które tak ją kocham:) I trwam w tym nieustającym zachwycie co rusz uwieczniając ją na zdjęciach:)











 
Zmykam, kochani moi, bo choć dzień się jeszcze nie skończył, miniona część już do łatwych nie należała, a  muszę jeszcze wyprowadzić Balzaka.
 
Życzę Wam miłego wieczoru:)
Madelinka