Podaj dalej i wielkie włóczkowe odkrycie:)

Podaj dalej i wielkie włóczkowe odkrycie:)

Dzień dobry:)

Dziś miał być gipsowy post, ale będzie musiał jeszcze poczekać;) A dlaczego? Otóż cztery dni temu zgłosiłam się do zabawy "Podaj dalej" u Petry Bluszcz i jakież było moje zdziwienie, kiedy już dziś rano listonosz wręczył mi paczuszkę pełną skarbów:)
 Nie wszystko udało mi się uchwycić, ale oprócz przepięknej deseczki dostałam śliczne małe klamereczki, kolczyki, herbatki (zwłaszcza ta rumiankowo-waniliowa mnie intryguje, ale skosztuję wieczorem) i mnóstwo przydasiów- teraz już nic mnie nie powstrzyma od stworzenia pierwszej w życiu własnej kartki:) A wszystko we własnoręcznie wykonanej kopercie i opatrzone pięknymi stempelkami:) Dziękuję bardzo, Ewelinko- uradowałaś mnie niesamowicie i wciąż uśmiech nie schodzi mi z twarzy:)

Zgodnie z zasadami zabawy chcę podzielić się szczęściem i posłać je dalej:) Dwie pierwsze osoby, które zgłoszą w komentarzu pod tym postem wyraźną chęć udziału w zabawie, dostaną ode mnie własnoręcznie wykonane niespodzianki (podpowiem, że m. in. coś szydełkowego już na Was czeka;).
Znajdą się chętni?:)



Moje twórcze zainteresowania to ostatnio ciągła przeplatanka gipsowania i szydełkowania;) Jakiś czas temu u przyjaciółki zobaczyłam piękne poduszki- co prawda robione na drutach, ale nie to zwróciło moją uwagę, a włóczka, z jakiej były wykonane. Chodzi o Cotton Light- wspaniałą mieszankę bawełny i poliestru, niesamowicie przyjemną w dotyku. Wiele z Was na pewno już ją zna, ale dla mnie było to pierwsze spotkanie:) I- wbrew temu, co sobie obiecałam- mianowicie nie kupowania żadnych nowych włóczek, dopóki nie zużyję starych- nie oparłam się. A ponieważ nie mogłam się zdecydować na żaden konkretny zestaw kolorów dopóki wszystkiego wpierw nie podotykam i ze sobą nie pozestawiam- zamówiłam całą paletę kolorów (cóż, prawie całą, bo miętowy akurat się skończył).

Piękne, prawda?:)
 
A ponieważ tak mnie urzekły, kiedy tylko wczoraj je dostałam, od razu złapałam za szydełko, żeby zrobić pierwsze próbki:)



Jak Wam się podoba?
 
Staram się być konsekwentna i kończyć wszystko, co zaczynam (choć różnie mi to idzie)i dlatego w międzyczasie kończę drugą poduszkę z różami- tym razem z niebieskim wykończeniem- niewiele już zostało:)
 
Kontynuuję też akcję wyrabiania posiadanych włóczek- tu w postaci prostych babcinych kwadratów
 
Czasem żałuję, że mam tylko dwie ręce, bo tak wiele rzeczy chciałabym robić na raz.
 
Kończąc, chciałabym Wam ogromnie podziękować za tyle ciepłych słów i życzeń powrotu do zdrowia pod ostatnim postem:) Choć leki biorę dopiero od kilku dni- widzę poprawę i nie mam już ochoty spać przez 24 godziny z rzędu, a zabawy z Kornelką znów sprawiają mi radość, bo mam na nie siłę:) Skutek uboczny to trzęsące się dłonie, ale to ponoć mija po tygodniu;)
 
Pozdrawiam serdecznie:)
Ocalić od zapomnienia...

Ocalić od zapomnienia...

Dobry wieczór:)

Zgodnie z moim życzeniem nieco się ochłodziło, choć ze zmianą temperatury pojawił się też ulewny deszcz, co nieco mniej mnie zachwyca, ale tłumaczę sobie, że też jest potrzebny:)

Od dłuższego czasu nie mam właściwie żadnego tygodnia bez wizyty u lekarza, ale wszystko wskazuje na to, że mój dziwny zestaw różnorodnych dolegliwości w końcu został prawidłowo zdiagnozowany- problemy z tarczycą w postaci choroby Hashimoto, komplet leków właściwie dobrany i może nie czuję się rewelacyjnie, ale już na pewno lepiej i nawet energia powolutku mi wraca- potrzebowałam tego, bo momentami nie miałam już nawet siły wziąć Kornelki na ręce:(  Dzisiejsza wizyta- mam nadzieję, że jedna z ostatnich- miała jeszcze jeden wielki plus- wracając do domu przechodziłam obok sterty różnorakich rupieci- dziś był dzień odbioru śmieci dużych gabarytowo;) I cóż tam wypatrzyłam? Taki oto stołeczek:)
 



Nie wiem jeszcze, czy zostawię go tak, jak jest, czy przemaluję, ale najbardziej spodobały mi się te kafelki na górze- z holenderskim motywem. Nie jest zniszczony, nie ma nawet żadnych zadrapań- komuś jednak przestał się podobać, ale ocalę go od zapomnienia:)
 
Pan pakujący całą tę zbieraninę na ciężarówkę spojrzał na mnie dziwnie  (być może zastanawiając się nad mym zdrowiem psychicznym?), kiedy spytałam, czy mogłabym go przygarnąć, ale później się uśmiechnął, z galanterią podał i dorzucił dwie rameczki:)
Hihi, ja to mam szczęście:)
 
Do kompletu dla zielonego igielnika przybyła zakładka do książki i podstawka pod filiżankę- będzie jeszcze jeden element zestawu, ale jeszcze go kończę;)



 
 
Mam też nowe foremki do odlewów- częścią jestem zachwycona, zakup części niestety będę odradzać, ale o tym w następnym poście.
 
Tu kilka migawek- tylko tyle na razie, bo odlewy wymagają jeszcze pewnych poprawek.



 
Oprócz ramek, będą także świeczniki:)
 
 
Właśnie zakwitły lipy, więc będę musiała zrobić zapasy na zimę:)

 
I tym akcentem kończę na dziś- pora szykować kolację dla M.:)
 
Dobranoc:)
Tajemnicze pudełko, talerz i kolejny igielnik

Tajemnicze pudełko, talerz i kolejny igielnik

Dobry wieczór:)

Lato w pełni, a choć powietrze jest już niesamowicie ciężkie od trzech dni, deszczu jakoś nie widać- a przydałoby się troszkę... Co prawda widuję już w sprzedaży kurki, ale maleńkie jeszcze, a chętnie wybrałabym się do lasu:) Ach, rozmarzyłam się- uwielbiam kurki w śmietanowym sosie...

Dziś pokazuję moje ostatnie nabytki:) Od momentu stania się szczęśliwą posiadaczką cynowego świecznika i podstawek, zakochałam się w wyrobach z cyny i akurat trafił mi się taki porcelanowy talerz z cynową obwódką- część cynowa jest troszkę wygięta, ale kwiatom nie potrafiłam się oprzeć:)




Na ostatnim zdjęciu widać wygięcie, ale nic to:)
 
Talerz pozuje na tle mojego drugiego skarbu- od dawna polowałam na drewnianą skrzynię, czy jak kto woli- walizkę na maszynę do szycia- moja to model współczesny, a że nie mieści się do żadnej szafki, to niezbyt dobrze mi się komponowała z resztą salonu. Niestety- choć oglądałam już różne takie skrzynie, za najtańszą właściciel życzył sobie 100zł, co wydawało mi się zbyt wygórowane. Cieszę się, że zaczekałam, bo za obydwa znaleziska zapłaciłam 30zł:)
 
Tu jeszcze kilka ujęć, choć nieszczególnie wyraźnych, jednak widać, o co chodzi:) Skrzynia jest od maszyny Veritas, nawet napis jeszcze troszkę widać:)



 
 
A na koniec kolejny malutki szydełkowy igielnik- w rzeczywistości ma odcień ładnej soczystej zieleni, ale nijak nie udało mi się jej dziś uchwycić:(


 
Ponieważ w kuchni czekają soczyste truskaweczki- zmykam zabierać się za naleśniki:)
 
Serdecznie witam nowych Obserwatorów, przypominam też o trwającym jeszcze tydzień candy :)
 
Dobranoc:)
 
 
Gipsowe ramki i co ostatnio czytam

Gipsowe ramki i co ostatnio czytam

Witam w ten upalny wieczór:)

Powietrze wręcz pulsuje od wysokiej temperatury, a ja czuję się jak, nie przymierzając, mokra gąbka. Ale cóż, jest czas zimy i czas lata, więc narzekanie nic tu nie da:)

Niejako przy okazji wykonywania innych odlewów z gipsu, poczyniłam dla siebie małe rameczki- na razie dwie, ale będą kolejne, bo jestem z nich zadowolona. Pierwszy raz malowałam dekorki na kolorowo, ale wyszło mniej więcej tak, jak sobie zaplanowałam:) Uwielbiam gips za to bogactwo możliwości, jakie daje:)
 


 
 


 
 
Dziś trafiło mi się też kilka starociowych skarbów, ale zostały w samochodzie, a samochód ma M., więc dziś już się nimi nie pochwalę;)
 
 
Ostatnio mam jakby ciut więcej czasu dla siebie-Kornelka drzemie czasem nawet dwa razy dziennie, a dzięki hektolitrom wypijanej w dzień kawy wieczorem nie padam już nieprzytomna na łóżko, więc znów czytam- głównie książki o kobietach- lubię biografie i powieści na nie stylizowane- oto kilka moich ostatnich hitów:)

Polecam zwłaszcza Helenę Rubinstein:)
 
I na koniec mój świeżo zakwitły storczyk:)
Chyba stanę się fanką różowego:)
 
Pozdrawiam serdecznie:)