Depresja Balzaka,stos wiadere(cze)k i nie tylko

Mój pies albo popadł w stan głębokiej depresji, albo jest aktorem lepszym, niż ktokolwiek mógłby podejrzewać. Przez trzy lata był jedynym dzieckiem w rodzinie i teraz ciężko mu pogodzić się z faktem, że pojawiła się konkurencja- mała,ale krzycząca i zwracająca na siebie uwagę jeszcze skuteczniej niż on sam. Jest więc obrażony na cały świat, ze szczególnym uwzględnieniem swoich państwa.
Najczęściej przybiera taką pozę:
 Względnie taką, gdy postanawia być "tylko" znudzony życiem:
Pozostaje tylko mieć nadzieję, że z czasem mu przejdzie...
 
Ale nie tylko o Balzaku miała być mowa. Stałam się właśnie posiadaczką kolekcji metalowych wiaderek, a właściwie wiadereczek.  Wyglądają mniej więcej tak:
Posiadaczka to może za duże słowo, bo poproszono mnie o pozbycie się ich, czyli znalezienie na nie nabywców.  Problem polega na tym, że obecny właściciel (mój jedyny w swoim rodzaju, choć czasem średnio rozgarnięty stryj), zamówił ich całą paletę (zajmuje się ogrodnictwem), będąc przekonany o ich standardowym rozmiarze, a okazało się, że to prawdziwe maleństwa- mają po 10 cm wysokości, jest też trochę nieco większych, na oko 13-14 centymetrowych i wąskich,ale wysokich- te już bez rączki. Kilka z nich posłuży mi wiosną do dekoracji balkonu, a reszta póki niczego nie wymyślę będzie mi kwitła w garażu (sprzedawca nie uznał reklamacji, bo i po prawdzie nie było do niej podstaw, a nie był na tyle uprzejmy, żeby zgodzić się na zwrot towaru...). Ostatnio zauważam dziwną skłonność wśród bliższej i dalszej rodziny (i nie tylko rodziny) do przekazywania mi na przechowanie z opcją "zrób z tym, co chcesz" różnych dziwnych przedmiotów. Zaczęło się od skrzyni, dwóch pudeł i kilku kartonów z akcesoriami do wianków, żebym się w ciąży nie nudziła. Obecnie na poddaszu mam prawie 100 podkładów słomianych, jakieś 30 wiklinowych, sporo egzotycznego suszu i komplet akcesoriów florystycznych, z którymi nawet moja bogata wyobraźnia nie wie, co zrobić (koleżanka zamknęła kwiaciarnię i wyjechała do UK). Doszły do tego ostatnio 4 wielkie wory rozmaitych włóczek od Babci- "przecież lubisz szydełkować", 5 worków z gipsem od kuzyna po szkole plastycznej (92kg gipsu czyli) i foremki do odlewów w różnym stadium zużycia, 25 litrów farby akrylowej bardzo no name, która miała być "śmietankową bielą", a okazała się "zwyczajnym" ecru (kusi mnie, żeby ją przetestować na moim stoliku), bela juty, trochę filcu w średnio atrakcyjnych kolorach, stary, nieco pożarty przez korniki stolik od maszyny bez jednej szufladki, sterta gazetek o szydełkowaniu/robieniu na drutach i trochę szwankująca maszyna do robienia swetrów (gubi niektóre oczka- pechowo na samym środku). Całość nazbierała się w ciągu niecałych trzech miesięcy, brak mi natchnienia, żeby jakoś to uporządkować, a jednocześnie w całym tym bałaganie czuję pewien twórczy potencjał;) Póki co próba ruszenia jednej rzeczy grozi tym, że cała reszta spadnie człowiekowi na głowę:D
 
I znów dała o sobie znać ta moja straszna skłonność do rozpisywania się... Kończę i idę na górę zaryzykować- jutro Wielki Dzień- przychodzi Babcia pomóc mi rozgryźć maszynę do szycia i muszę trochę materiałów do ćwiczeń powyciągać (tych jest "tylko"jeden karton) :D
 
Pozdrawiam i życzę miłego wieczoru:)
 
 
 

16 komentarzy:

  1. A w jakiej cenie te wiadereczka bo być może odkupiłabym kilkanascie ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. małe ma 10 cm wysokości i ok. 13 średnicy- 5,50, większe- 13cm wysokości i niecałe 15 średnicy-6,50; są metalowe z drewnianą rączką.
      To bez rączki jest dość wysokie- 25cm, a średnicę ma trochę większą niż to z rączką, więc trochę ponad 15cm- 7,50

      Usuń
  2. Balzak tak pokazuje po prostu swoją zazdrość:))Zapewne mu przejdzie.A opisany arsenał posiadanych rzeczy jest rzeczywiście przebogaty.
    Największy problem z przechowywaniem,bo zapewne wszystko się kiedyś może przydać:))))))
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. żal nam go strasznie, bo mamy świadomość, że poświęcamy mu teraz mniej czasu. Ale i tak dobrze, że po prostu tylko się dąsa, ale nie przejawia agresji, bo to byłoby o wiele gorsze. Chwilowo najlepszym czynnikiem poprawiającym mu humor jest nowy przysmak w misce;)

      Usuń
  3. Rozbawiłaś mnie bardzo:)))). Pokaźna ilość potencjałów twórczych, wręcz można otworzyć niemałe stoisko z przydasiami! Pocieszające jest to, że masz miejsce do przechowywania. U mnie też mnoży się różności, na podobnej zasadzie, choć nie przebiję Cię, nie ma mowy!
    Niestety, nie mam już w ogóle miejsca (metraż ograniczony) i zastanawiam się, czy to nie początki jakichś zaburzeń:)))))).
    Tak więc póki masz gdzie, trzymaj!
    A z psiurkiem to na pewno się ułoży....Musi się przyzwyczaić do nowej sytuacji!
    Ściskam Cię mocno i pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mnie samą momentami to bawi- w tych chwilach, kiedy nie myślę, że kiedyś trzeba będzie to uprzątnąć;) Góra mieszkania to prawie 40 metrów i na razie wstrzymaliśmy się z urządzaniem, bo szanowny M. zaraził mnie miłością do mebli kolonialnych, a jeszcze nas nie stać na kupno ich kolejnej partii:D
      Chwilowo plan jest taki, że w najatrakcyjniejszym miejscu urządzę sobie "pracownię", ale to dopiero wtedy, kiedy mój czas zażyje porcję rozciągacza albo jakoś napęcznieje;)

      Usuń
  4. No proszę:) Ja bym chyba nie pogardziła takimi "prezentami", skoro rodzina i znajomi przekazują ci to wszystko w spadku, to muszą mieć ku temu powody. Pewnie wiedzą, że będziesz umiała to wszystko wykorzystać [albo im to przechowasz;)].

    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. raczej doszli do wniosku, że nie będę umiała za długo wysiedzieć bezczynnie w domu, względnie, że żal nie zapchać mi nadmiaru wolnego miejsca- bo chomikowanie jest u nas rodzinne:D

      Usuń
  5. Balzak jest uroczy i myślę, że potrzebuje czasu, by się oswoić nową sytuacją :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na pewno, tylko aż smutno czasami na niego patrzeć, dlatego wczoraj za radą naszego lekarza- stwierdził, że skoro u małej pojawiła się "tylko" skaza białkowa, a nic nie zdradza alergii na sierść- nie zamknęliśmy drzwi sypialni(wcześniej spał z nami obok łóżka) i pozwoliliśmy mu zostać. Spał pod drzwiami, chrapał niemiłosiernie, ale rano obudził się radosny jak skowronek, więc może to jest jakiś sposób;)

      Usuń
  6. ZdjęciA PSIAKA rewelacyjne !!!!
    Wiesz, trochę Ci zazdroszczę skarbów jakie dostajesz.
    Też bym tak chciała, ale wiem , że nadmiar może przeszkadzać. Wykorzystasz to na pewno w jakiejś cześci, a jak nie , to u mnie piwniczka i strych ....ha ha ha . Wszystkiego dobrego w Nowym Roku. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapamiętam:)
      Na razie jeszcze bardziej się cieszę niż przejmuję moją małą graciarnią, choć jeśl będzie się rozrastać chociażby w dotychczasowym tempie, to może być problem:D
      Wiesz, ja naprawdę mam sporo pomysłów, co mogłabym zrobić, tylko czas jakoś ucieka w szalonym tempie;)

      Usuń
  7. Ale masz fajnie z rodzinką. Pies super. zdjęcia doskonale oddają jego nastrój.
    Pomierzę donice i może odkupię od Ciebie parę wiaderek. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Podoba mi się takie "uszczęśliwianie". ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. Psiakowi z czasem przejdzie. Mój miał to samo, gdy urodził się Filip. Teraz już zaakceptował fakt, że nie jest numerem jeden. Ostatnio żeby zwrócić na siebie uwagę to zaczyna kuleć na jedną łapę! No i musisz nad nim siedzieć masować i przytulać. Cudowne ozdrowienie następuje zawsze po jakimś smakołyku w misce :) Taki z niego śmieszny symulant :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hihi, a myślałam, że tylko mój potrafi kuleć na zawołanie:D Ale to już potrafił jeszcze w czasachprzed "epoką Kornelii";)

      Usuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz - każde Wasze słowo jest dla mnie niezwykle ważne. Masz jakieś pytania - zostaw swój email - odpowiem na pewno.