Pomarańcze z anyżkiem

Pomarańcze z anyżkiem

I jeszcze jeden wianuszek, tym razem pachnący pomarańczami i anyżem. Zrobiłam jeszcze kilka z szyszkami, ale czekają aż odnajdzie się zaginiony w akcji aparat:)

 
 
Za oknem zrobiło się niemal gorąco, mój biedny pies spojrzał na mnie z niechęcią na samą wzmiankę o spacerze, ale w pobliskim parku klon zaczął gubić czerwone i żółte liście i chyba nie będę potrafiła przejść obok nich obojętnie. Pewien problem sprawia mi już schylanie się po cokolwiek, ale jakoś dam radę;)

Brak tytułu



Pierwszy raz miałam do czynienia z wiórkami drzewnymi i sorgo- tak powstał taki pstrokaty wianuszek. Chyba zbyt kolorowy, jak na mój gust, ale od czegoś trzeba zacząć;-)

 
 
 
 
Początki nie są tak łatwe, jak sądziłam, ale powoli uczę się oklekania słomianych spodów- na początku największą trudność sprawiał mi mech, bo albo nie chciał się przykleić, albo kruszył się w palcach, jeśli pozwoliłam mu za mocno podeschnąć. Wianuszek poniżej dodatek wiórków dostał na wyraźne życzenie Mamy, "żeby lepiej się z kuchnią komponował". Cóż, jej kuchnia i wianek dla niej;)
 
 
 
 
 
 
Osobiście bardziej podoba mi się sam zatrwian i mech. Razem są trochę jak wspomnienie lata.
 
 
 

Brak tytułu

Nie wiem, jak to jest, ale za każdym razem, kiedy mam okazję i czas, żeby się wyspać, to jakoś zasnąć nie mogę. Za oknem już coraz bardziej jesiennie i, niestety, coraz chłodniej. Na grzyby w tym roku nie pojadę, bo nawet buty już ciężko mi się wiąże, ale wybrałam się w sobotę do lasu po szyszki- z poświęceniem zbierał je dla mnie braciszek:) Uzbrojona w spory zapas tych ostatnich i mchu, zrobiłam kilka wianków, próbując łapać końcówki słońca w swojej pracowni. Powolutku przygotowuję się już do Święta Zmarłych, ale w tym roku wianuszki będę robić nieco inne, już nie tylko z różnych rodzajów mchu, iglaków i dzikiej róży. I jak co roku odzywają się zdesperowani rodzice maluchów, którym kazano przynieść do szkół i przedszkoli szeroko pojęte "dekoracje jesienne";)

Brak tytułu



Rozpoczęłam przygodę z wiankami. Przyjemnie jest siedzieć i snuć w głowie plany, które w dłoniach zmieniają się w kolorowe dekoracje. Trochę jak wspomnienie lata, któe chyba już na dobre zaczyna ustępować miejsca jesieni. Wtaczam się więc do mojej pracowni z kubełkiem parującej herbatki i próbuję zmienić w rzeczywistość kolorowe wizje, których w głowie tak dużo. Oczywiście nie jest to łatwe, a końcowy efekt nie zawsze taki, jak sobie wymarzę, ale chyba najważniejsza jest przy tym radość tworzenia czegoś samodzielnie.



Brak tytułu

Zupełnie nieoczekiwanie stałam się posiadaczką sporej ilości słomianych spodów do wianków i zgrabnej kolekcji florystycznych dodatków w rodzaju lasek cynamonu, kwiatów lotosu, gwiazdek anyżku i wielu innych drobiazgów, które dość silnie działają mi na wyobraźnię;) Kiedyś lubiłam robić wianuszki i różne kolorowe dekoracje, ale później już zawsze brakowało na to czasu. Ale teraz to wszystko tak strasznie mnie kusi, że chyba ulegnę i na nową zacznę zabawę:)

Brak tytułu

Zaczynam dziś swoją blogową przygodę. Czasu teoretycznie mam pod dostatkiem, więc warto spróbować. Choć w praktyce może być różnie, bo chyba nie potrafię odpoczywać. Nawet w tej chwili tłucze mi się po głowie myśl, że przydałoby się posegregować tony włóczek, z myślą o których czekają nowe kartony na poddaszu;)